Laura ponownie
miała mętlik w głowie. Kiedy sąsiadka wpadła do niej z niezapowiedzianą wizytą,
twierdząc, że potrzebuje jej pomocy, bez wahania zaprosiła ją do środka. Gdy
powiedziała jej, że zamierza się zwolnić ze swojej posady opiekunki, mogła
jedynie przyklasnąć jej decyzji. Ale nie wiedziała jak zareagować na pomysł
napisania listu do Jurija, w którym Klaudia chciała przekazać mu swoje
postanowienie wraz z jego uzasadnieniem.
Z jednej
strony doskonale rozumiała swoją przyjaciółkę – domyślała się, że nie ma ona
ochoty rozmawiać z Gladyrem. To byłoby na pewno bolesne, nieprzyjemne
doświadczenie, biorąc pod uwagę, że jeszcze tydzień temu byli ze sobą
szczęśliwi. Zresztą, zwalniała się właśnie po to, żeby uniknąć kontaktów z
siatkarzem. Trudno się dziwić, że chciała uniknąć także rozmowy.
Z drugiej
strony, pisanie listu było trochę na wyrost. Przecież Jurij nie jest idiotą, na
pewno domyśli się jakie są powody wypowiedzenia dziewczyny. Po co miała mu
potwierdzać na piśmie, że cierpi z powodu ich rozstania? To raczej oczywiste. Nie
podobało się jej również, że brunetka chciała go za to wypowiedzenie przeprosić. Jeśli już, to raczej on
powinien to zrobić. Oczywiście, cheerleaderka rozumiała, że chodzi o to, że Daria
pozostanie bez opiekunki, co dla niej mogłoby być jeszcze większym szokiem niż
dla jej ojca, ale i tak nie popierała tego pomysłu.
- Ja bym na
twoim miejscu po prostu zostawiła wypowiedzenie na stole. Powiedziałabym mu, że
ma sobie koniecznie zobaczyć co leży w kuchni. Samo wypowiedzenie, bez żadnych
listów. A przeprosiny to możesz skierować do Darii, nie do niego. Porozmawiaj z
nią jak będziesz w poniedziałek w pracy. Ona akurat nic tu nie zawiniła, więc
chyba zasługuje na to, żebyś się z nią normalnie pożegnała.
Praczyk
rzuciła jej bliżej niezidentyfikowane spojrzenie. Ze słów przyjaciółki płynęła
logika, z którą nie sposób było się zgodzić.
- Dlaczego
masz taki dar przekonywania, a ja nie? Kiedy ja usiłowałam ci uświadomić, że
Grzesiek nie jest tylko kumplem, to w ogóle mnie nie słuchałaś.
- To nie jest
dar przekonywania. To mój zwiększony poziom głupoty i ośli upór. Ty jesteś
rozsądna, a ja wolałam sama siebie oszukiwać, że wszystko jest w porządku.
Bardzo tego teraz żałuję.
- Bo w
przeciwnym razie już dawno bylibyście z Grześkiem parą?
- Nie –
zaprzeczyła. – Gdybym od początku cię posłuchała, nie zraniłabym tak Maksa.
Naprawdę mi za to wstyd. Czasami mam ochotę do niego napisać i zapytać, co u
niego słychać. Wiesz, my byliśmy ze sobą ponad półtorej roku, to dosyć długo.
Nie da się tak z dnia na dzień wyrzucić takiej znajomości z głowy. Nie chodzi
mi o to, że nadal go kocham. Ale zastanawiam się jak sobie radzi.
- Nie możesz tego
zrobić – zaprotestowała gorąco dwudziestolatka. – On tylko…
- Wiem –
przerwała jej szatynka. – Nie napiszę do niego, bo zdaję sobie sprawę, że to
może wyczynić więcej szkody niż pożytku. Po prostu się o niego martwię, lecz
tak czysto po koleżeńsku. Chciałabym wiedzieć co u niego. Upewnić się, że
wszystko jest w porządku.
- Musisz
przeżyć bez tej wiedzy.
- Wiem, wiem.
Mówię ci tylko jak się czuję. Ale nie napiszę do niego.
***
Poniedziałkowego
poranka coś się zmieniło. Klaudia nie miała pojęcia skąd się to wzięło, lecz
obudziła się zła. Zła na Jurija. Była wściekła, że podjął taką głupią,
egoistyczną decyzję, że w ogóle nie dał jej szansy, by mogli na temat śmierci
Mariny porozmawiać. W końcu można było to rozwiązać inaczej. Nie musiał od razu
z nią zrywać. Przekreślać ich związku, o który tyle walczyła. Mógł jej
opowiedzieć o swoich doświadczeniach i pozwolić, by posklejała jego rozbitą
duszę w całość. Przecież chyba nie było mu z nią tak źle? Dziewczyna wierzyła,
że poradziłaby sobie z wyrzutami sumienia siatkarza. Mogłaby mu pomóc. Po
poznaniu tej tragicznej historii nigdy już nie opuściłaby mieszkania Gladyra o
tak późnej porze. Miałaby na uwadze jego traumę i unikałaby sytuacji, które
mogłyby mu o nich przypomnieć. Wkurzało ją, że mężczyzna postanowił po prostu
wszystko zakończyć. Najchętniej by nim potrząsnęła i nawrzeszczała, że postąpił
jak idiota. Nie można dawać komuś takiej nadziei, dopuścić tak blisko do
siebie, a potem zwyczajnie to uciąć.
Oczywiście,
nie zrobi tego. Nie miała zamiaru prosić się o jego miłość. Buntownicze
nastawienie podpowiadało, że jeśli blondyn jej nie chce, to nie. Z drugiej
strony nie ukrywała przed sobą, że jeśli tylko Jurij poprosi ją, by do niego
wróciła, bez wahania wpadłaby w jego ramiona. Bez sekundy namysłu zgodziłaby
się na to, by znowu byli razem. Czuła, że jest trochę naiwna. Że pozwala mu
sobą manipulować i że jest całkowicie od niego zależna. Że nawet, jeżeli
powinna powiedzieć, że nie podoba się jej takie traktowanie, i tak do niego
pobiegnie. Była wręcz zła na siebie, że przyjmuje taką postawę. To trochę
uwłacza jej godności. Za bardzo jednak zależało jej na sportowcu, aby go
odrzucić. Mogła się na niego wściekać, mogła być zła, ale wciąż jej na nim
zależało. To uczucie zdecydowanie przewyższało jej negatywne nastawienie.
Zresztą, mimo, że denerwowała się na blondyna, jednocześnie nadal za nim
tęskniła i wciąż smuciła się z powodu ich rozstania. Te wszystkie emocje
kotłowały się w jej sercu, wpędzając w dość paskudny nastrój. Wiedziała jednak,
że musi je uspokoić. Czekała ją rozmowa z Darią, która niczym w tej sytuacji
nie zawiniła. Nie mogła dodatkowo stresować dziewczynki. Miała tylko nadzieję,
że wytłumaczenie dziecku, że nigdy więcej się nie zobaczą wcale nie będzie tak
trudne jak się tego spodziewa.
***
Kiedy Jurij wrócił po swoim treningu do domu,
od razu wyczuł, że stało się coś złego. W mieszkaniu panowała idealna cisza,
nieprzerywana nawet odgłosami układanych klocków czy malowanej kolorowanki. Zanim
jednak zdążył chociażby zajrzeć do pokoju córki, stanęła przed nim Klaudia. Z
jej miny trudno było cokolwiek wyczytać.
- Zostawiłam
ci coś na stole w kuchni. Spróbuję się pożegnać z Darią.
Siatkarz
popatrzył na brunetkę nic nie rozumiejąc z jej słów. Nie był pewien które z
tych zdań zaniepokoiło go bardziej. Co to znaczy, że spróbuje się pożegnać? Czyżby dziewczyny się pokłóciły? Przecież
Daria uwielbiała swoją opiekunkę. Zresztą, ostatnio nawet się go pytała
dlaczego Praczyk już nie zostawała u nich dłużej.
- Nie! – w
myśli mężczyzny wdarł się krzyk czterolatki.
Gladyr
błyskawicznie pojawił się w drzwiach pokoju córki. Mała siedziała na swoim
łóżku z wyraźnie naburmuszoną miną i skrzyżowanymi rękami. Przed nią kucała
Klaudia, która chyba próbowała ją przytulić.
- Daria,
proszę cię – odezwała się błagalnie. – Naprawdę mi przykro, ale to nie zmienia
mojej decyzji.
- Nie chcę! –
wrzasnęła blondynka, wyrywając się z ramion opiekunki i zeskakując z łóżka.
- Co tu się
dzieje? – zapytał się zupełnie zdezorientowany Jurij.
Brunetka
zerknęła na niego trochę jakby spłoszona. Po chwili jednak spuściła wzrok i
podniosła się z kolan. Minęła go w progu, nie obdarzając go nawet spojrzeniem.
- Na stole w
kuchni – powtórzyła, a sekundę później zamknęła za sobą drzwi.
Mężczyzna
przeszedł do wspomnianego pomieszczenia. Na blacie leżała kartka papieru, na
której dwudziestolatka umieściła swoje wypowiedzenie ze skutkiem
natychmiastowym. Z ciężkim westchnieniem osunął się na krzesło.
***
-
Daria zareagowała dramatycznie – zaczęła swoją opowieść.
-
Była do ciebie przywiązana, to nic dziwnego – skomentowała Laura, podsuwając
przyjaciółce tabliczkę czekolady. – Weź, zjedz sobie coś dobrego, będzie ci
lepiej.
Praczyk
z wahaniem zerknęła na słodycze, lecz ostatecznie wpakowała do ust jeden
kawałek.
-
Nie spodziewałam się, że aż tak. Myślałam, że będzie jej smutno, że może nie
zrozumie o co chodzi, nie zdziwiłabym się nawet gdyby się rozpłakała. Ale ona
była na mnie wściekła. Najzwyczajniej w świecie się obraziła. Strzeliła fochem.
-
No, to wyrośnie z niej prawdziwa kobieta – zażartowała cheerleaderka. – Jak
przebiegła wasza rozmowa?
-
Kiedy wróciłyśmy do domu, powiedziałam jej, że to mój ostatni dzień pracy. Na
początku ona chyba nie rozumiała co dokładnie mam na myśli, ale gdy wytłumaczyłam
jej, że od jutra nie będę się nią zajmować, że tata znajdzie jej inną
opiekunkę, zaczęła pokazywać niezadowolenie. Najpierw gadała, że w ogóle się na
to nie zgadza. Że nie chce innej opiekunki, tylko mnie i koniec.
-
Ona ma cztery lata?
-
Tak. Uświadomiłam jej, że to nieodwołalna decyzja. Spytała czy to dlatego, że
pokłóciłam się z jej tatą i już nie zostaję u nich jak on wraca z treningu.
-
Chyba robisz sobie jaja – rzuciła szatynka ze zdziwieniem.
-
Nie, ona naprawdę zadała to pytanie. Odpowiedziałam, że muszę się skupić na
nauce, że mam maturę w tym roku, że to bardzo ważne i że od tego zależy moja
przyszłość. Daria stwierdziła, że przecież mogę się uczyć u nich, ona nie
będzie mi przeszkadzać, bo będzie się sama bawić.
-
Nie wierzę…
-
Ja też nie wierzyłam, bo to całkiem mądre argumenty. Musiałam jej powiedzieć,
że i tak nie zostanę. No i się obraziła. W ogóle nie chciała się do mnie
odzywać, nie chciała się bawić, nawet nie chciała się pożegnać. Próbowałam ją
przytulić, ale ona się wyrwała i krzyczała wręcz, że mam ją zostawić.
-
A Jurij jakoś to komentował?
Klaudia
jedynie pokręciła przecząco głową.
-
Nawet nie napisał smsa. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzą.
W tym rozdziale jest dużo mnie. Może dlatego łatwo mi się go pisało. Gorzej, że następnego kompletnie nie potrafię ruszyć, coś złego dzieje się z moją weną, więc trzymajcie za mnie kciuki, żeby nie było jakichś opóźnień...