czwartek, 28 lipca 2016

Rozdział czterdziesty pierwszy - Zaproszenie

Studniówka zdarzała się tylko raz w życiu. Ta niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju noc, kiedy powoli żegnało się okres beztroski, a witało dorosłość oraz samodzielność. To taki bal, który wspomina się do końca życia – tak przynajmniej uważała Klaudia. Wyjątkowość tego wydarzenia podkreślały także coraz częstsze rozmowy na ten temat. Dziewczyny z klasy ciągle paplały o kreacjach jakie planowały założyć, na lekcjach wfu zamiast ćwiczeń pojawiły się próby poloneza, a wychowawczyni upominała się o ostatnią składkę za bal oraz listę osób towarzyszących.
Właśnie to tak bardzo dręczyło brunetkę. Dwudziestolatka czuła zbliżającą się wielkimi krokami studniówkę i jej kurczący się czas. Musiała w końcu określić nauczycielce czy przyjdzie z własnym partnerem, czy sama, czy może w ogóle. Cała ta sprawa wpędziła ją w mały dylemat.
Nie miała bowiem wątpliwości, że to z Jurijem chciałaby spędzić ten wieczór. Zależało jej na nim i pragnęła, żeby jej towarzyszył. Od początku technikum marzyła o tym, żeby pójść na studniówkę z kimś, kto coś dla niej znaczył. Teraz, gdy zakochała się w Gladyrze i gdy tak dobrze im się układało, zwyczajnie nie wyobrażała sobie, by mogła pojawić się na tym balu bez niego. Chciała wspominać tą noc jako ich kolejną udaną randkę. Wydawało się jej mocno niewłaściwe, gdyby poszła z kimś innym. Przecież i tak cały czas myślałaby o siatkarzu. Szczerze mówiąc, wolałaby wcale się na studniówce nie pojawić zamiast zaprosić kogoś, kto nie byłby Jurijem.
Tutaj zaczynał się jej problem. Nie potrafiła się przekonać do rozmowy z mężczyzną. Nie chodziło nawet o to, że wstydziła się go zaprosić. Martwiło ją raczej to, jak on sam zareaguje na jej prośbę. Czy nie wpędzi go w zakłopotanie? W końcu dzieląca ich różnica wieku była dla niego problemem. Temat studniówki tylko przypomniałby mu o starych obawach. A jeśli jednak ten aspekt nie będzie miał dla niego znaczenia, to wciąż pozostaje Daria. Ktoś musiałby się nią zająć pod ich nieobecność. Praczyk zastanawiała się czy blondyn zdołałby znaleźć dla niej opiekę i – przede wszystkim – czy chciałby to w ogóle zrobić.
Z drugiej strony, gdyby jej odmówił – co w zupełności by zrozumiała, jak miałaby mu powiedzieć, że całkiem rezygnuje ze swojej studniówki? W ten sposób wywoła u niego poczucie winy, choć nie celowo. To zabrzmi tak jakby go szantażowała, a nie chciała tego robić.
Kiedy opowiedziała wczoraj o tych obawach Laurze, sąsiadka zdecydowanie nakazała jej przynajmniej spróbować pogadać z sportowcem. Twierdziła, że może więcej zyskać niż stracić.
- Zresztą, to zaproszenie i ewentualne zrezygnowanie ze studniówki to jak wielkie wyznanie twoich uczuć. Myślę, że Jurij się raczej ucieszy, że tyle dla ciebie znaczy zamiast robić sobie wyrzuty sumienia. Musisz to przedstawić tak, jakbyś robiła to dla siebie, nie dla niego. Bo w sumie tak jest, no nie? Jeśli nie pójdziesz na studniówkę, to dlatego, że nie chcesz tam być bez niego, a nie dlatego, że ci odmówił i nie masz kogo zabrać.
Klaudia spędziła więc cały dzień nad ułożeniem przemowy, która idealnie przekazywałaby jej emocje i nie uraziłaby Gladyra. Nie wiedziała czy dobór słów jest właściwy, choć pewnie jak przyjdzie co do czego, to i tak zapomni o zaplanowanej mowie. Zmotywowana przez cheerleaderkę, zamierzała poprosić mężczyznę, żeby jej towarzyszył za niecałe trzy tygodnie na tym wyjątkowym balu.
***
Laura porównywała się do topielca, choć w zasadzie nie była pewna czy to najlepsze zobrazowanie tego jak się czuje. Przebywanie z Boćkiem było jak rzucenie się na głęboką wodę bez żadnego zabezpieczenia. Pochłaniał ją swoimi żartami, uśmiechem, krzywym spojrzeniem, a ona bezwiednie leciała w dół, nie próbując się nawet bronić. Tak jak topielca otaczała coraz większa ciemność, tak ją ogarniało uczucie do Grześka. Gdy wreszcie uświadomiła sobie, że jej na nim zależy, zatracała się w tym wszystkim bardziej, głębiej, mocniej. Nie pamiętała jak to jest być na lądzie. Tylko czy zestawienie takiej bezradności z jej emocjami rzeczywiście było właściwe? Przecież to dwie różne sprawy.
- W zasadzie jak brzmi zdrobnienie twojego imienia? – zagadnął chłopak. – Od Laury to chyba Laurka, nie?
Szatynka popatrzyła na niego groźnie.
- Chyba nie. Nie jestem jakąś kartką z życzeniami.
- W zasadzie to urocze. Laurka. Fajnie brzmi.
- Odwal się. To tak jak ja bym cię nazywała Grzesiem.
- Ale ja lubiłbym gdybyś mnie tak nazywała.
Dziewczyna zerknęła na niego, nie wiedząc jak zinterpretować te słowa. Jej wzrok skrzyżował się z niebieskimi tęczówkami sportowca. Znowu się w nich utopiła.
***
- Muszę z tobą porozmawiać.
Jurij popatrzył na nią z zaniepokojoną miną.
- Wiesz, nie lubię takich stwierdzeń. Po nich zawsze się dzieje coś złego.
- Wiem, mi też się to tak kojarzy. Ale nie mam nic strasznego na myśli.
- No dobrze. Powiedzmy, że mnie uspokoiłaś. To o co chodzi?
- Chciałabym, żebyś poszedł ze mną na studniówkę – wypaliła.
Do brunetki dopiero po chwili dotarły jej własne słowa. Oczywiście nie tak to planowała. Nie miała zapytać go tak prosto z mostu, tylko przedstawić swój punkt widzenia: że to już za trzy tygodnie, że zależy jej, żeby to właśnie on jej towarzyszył, że rozumie jaka jest jego sytuacja, że jest Daria i tak dalej. Zanim jednak zdążyła zatuszować swoją bezpośredniość, odezwał się siatkarz.
- I to muszę być koniecznie ja?
- Tak – potwierdziła, nie wiedząc czego się spodziewać. Mężczyzna miał nieprzeniknioną minę, z której nic nie potrafiła odczytać.
- Dlaczego? – zadał kolejne pytanie.
Praczyk poczuła się jakby czas cofnął się o kilka miesięcy. Gladyr znowu ubrał tą swoją niewzruszoną maskę obojętności, a ona znowu dostawała skurczów strachu. Tym razem jednak blondyn uparcie się w nią wpatrywał, czekając na odpowiedź.
- No bo… - zaczęła słabo – to jest studniówka. Taka impreza, która się zdarza raz w życiu. Coś, czego nie można powtórzyć albo zorganizować w innych okolicznościach. I chciałabym ją przeżyć właśnie z tobą.
Dwudziestolatka zauważyła jak przez jego twarz przemknął cień uśmiechu. Gdy zrozumiała, że Jurij tylko się z nią droczy, nieco się rozluźniła.
- Wiesz, chcę tam być z kimś, kto coś znaczy.
Zawodnik przysunął się do niej.
- Bo dzięki temu ten dzień będzie tak wyjątkowy, jak na to zasługuje – kontynuowała.
Gladyr odgarnął jej włosy na bok.
- A ja chcę wspominać swoją studniówkę dobrze.
Nachylił się nad nią. Zadrżała, gdy jego oddech lekko owiał jej szyję.
- Dlatego chciałbym pójść z tobą.
- Aha – mruknął, całując ją delikatnie w obojczyk.
Chyba zakręciło się jej w głowie. Nie wiedziała nad czym się skupić, więc plotła dalej.
- Nie wyobrażam sobie tego wieczoru bez ciebie.
- Yhm – pocałował ją w szyję.
- Nie chcę być tam z jakąś przypadkową osobę, zwłaszcza, że… - jej głos zawiesił się, gdy poczuła usta blondyna nieco wyżej.
- Tak? – ponaglił ją.
- Zwłaszcza, że mam ciebie.
- Okej – kolejny pocałunek, znowu trochę bliżej jej ucha.
- A jesteś dla mnie ważny.
- Hmm – jego wargi znalazły się tuż pod linią szczęki.
Znalazła się gdzieś na granicy omdlenia a ataku padaczki. Pieszczoty Jurija sprawiały, że czuła się słabo, a jednocześnie nad wyraz rześko. Pod jej skórą przebiegały dreszcze, a w brzuchu pojawiło się przyjemne ciepło.
- Nie mogę iść z kimś obcym, gdy mam ciebie.
- Rozumiem – powiedział cicho, patrząc jej w oczy.
Żałowała, że się od niej odsunął. Nie tylko dlatego, że pozbawił jej przyjemnych doznań. Miała bowiem wrażenie, że jej twarz musi wyglądać strasznie głupio po tym, jak wywołał w niej te wszystkie reakcje. Znając tylko jeden sposób, który sprawiłby, że mężczyzna przestanie się na nią gapić, wyciągnęła rękę i przysunęła się do niego.
Pocałowała go, a on natychmiast odwzajemnił pocałunek z namiętnością, jakiej jeszcze nie spotkała. Przytuliła się do niego bardziej, mając wrażenie, że zaraz rozsypie się z nadmiaru wrażeń. Gdzieś w środku niej rozlało się szczęście, razem z pulsującą krwią rozprowadzane po całym organizmie.
Kiedy ich wargi się rozłączyły, Gladyr oparł się czołem o jej czoło. Dwudziestolatka ostrożnie otworzyła oczy i po raz kolejny tego dnia straciła wątek. Blondyn miał przymknięte powieki i cień uśmiechu na ustach. Jego mina wskazywała na to, że nie tylko na nią zadziałały wydarzenia sprzed chwili. Wyluzowała się i pocałowała go jeszcze raz, choć tym razem bardziej delikatnie.
- Zobaczę co da się zrobić z tą studniówką – obiecał.
***
Tego dnia Klaudia zasiedziała się u Jurija dłużej niż zwykle. Daria już dawno poszła spać, gdy oni wciąż ze sobą rozmawiali. Kiedy dziewczyna zorientowała się że za kilka minut wybije dwudziesta pierwsza, zaczęła żegnać się z siatkarzem, oczami wyobraźni widząc miny swoich rodziców.
- O tej porze chcesz wracać do domu? – zdziwił się mężczyzna.
- Nawet nie ma dziewiątej – wzruszyła ramionami, nie za bardzo rozumiejąc jego obiekcje.
- Ale jest już ciemno.
- Nie przesadzaj – rzuciła, ubierając buty.
- Mówię serio. Możesz zostać u mnie, rozłożę ci kanapę w salonie. Naprawdę wolałbym, żebyś została.
Praczyk popatrzyła na niego, próbując coś wyczytać z jego twarzy. Nie miała pojęcia o co może mu chodzić. Jeśli się o nią martwił, to zdecydowanie wyolbrzymiał problem.
- Nic mi nie będzie, daj spokój – uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Podeszła do blondyna, przytulając go na pożegnanie. Po chwili wahania Gladyr położył jedną rękę na jej plecach, a drugą na głowie, obejmując ją w sposób, jaki lubiła najbardziej. Z policzkiem opartym o jego tors i ramionami wokół jego klatki piersiowej, czuła się najlepiej na świecie.
- Napisz do mnie jak dotrzesz do domu, dobrze? – poprosił.
- Dobrze – obiecała. 

Coś bym napisała, ale to byłoby spojlerem, więc zamilknę.

czwartek, 21 lipca 2016

Rozdział czterdziesty - Pogodzenie

Jurij w końcu mógł wznowić swoje treningi, więc dziewczyna ponownie opiekowała się jego córką.  Klaudia tak bardzo przyzwyczaiła się do obecności siatkarza w mieszkaniu, że czwartkowego popołudnia było jej trochę nieswojo, gdy razem z Darią zostały same. Było jakoś... pusto. A może to kwestia dzisiejszej lekcji wychowawczej, która wywołała w jej sercu mały dylemat? Choć brunetka próbowała wyrzucić kłopoty ze swojej świadomości, zagłuszając go zabawą z czterolatką albo jej dobrymi wspomnieniami o Gladyrze, myśl uwierała ją niczym niechciany kamyk w bucie. Ciągle czaiła się gdzieś z tyłu i najwyraźniej nie miała zamiaru jej opuścić.
Kiedy mężczyzna wrócił do domu, Klaudia sama nie wiedziała czy jej problem przybrał na sile czy się osłabił. Na przemian wydawało się jej jedno albo drugie. Starała się nie dać po sobie poznać, że cokolwiek ją dręczy, bo jednego była całkowicie pewna – nie chciała tłumaczyć się zawodnikowi, przynajmniej jeszcze nie teraz. Wypytała więc go bardzo dokładnie o powrót do drużyny, zmusiła do opowiedzenia przebiegu treningu, byle tylko nie dopuścić do rozmowy o niej. Szybko jednak okazało się, że jej nadmierna ciekawość była błędem, bo zamiast uśpić czujność Jurija, jedynie ją rozbudziła.
- A jak tobie minął dzień?
- Zupełnie normalnie – odparła beztrosko. – Nic ciekawego się nie działo.
- Na pewno? – spytał, stając obok niej. – Bo wyglądasz jakbyś w tej swojej małej główce o czymś mocno myślała.
- Ej! Wcale nie jestem taka mała – oburzyła się.
W odpowiedzi sportowiec się tylko uśmiechnął i nieco schylił. Praczyk stanęła na palcach, zbliżając się do niego. Gdy już prawie dotknęła ust blondyna, ten nagle się wyprostował.
- Widzisz, gdybym się nad tobą nie pochylił to byś nawet nie mogła mnie pocałować – popatrzył na nią z błyskiem w oku.
Dwudziestolatka uniosła brwi, prawie rzucając komentarz na temat niedojrzałego zachowania. Po chwili zrezygnowała, przysunęła do siebie krzesło i na nim stanęła. Tym razem to ona górowała nad Jurijem.
- No i co? Teraz to ja jestem wyższa. Sposób, żeby cię pocałować zawsze się znajdzie.
Siatkarz parsknął śmiechem, kładąc jej ręce na talii.
- Jesteś niesamowita, wiesz?
- Taaak, coś tam podejrzewałam – rzuciła zaczepnym tonem, obejmując dłońmi jego szyję.
Dziewczyna przysunęła się i w końcu połączyła ich wargi. Mężczyzna chyba nie zamierzał protestować, bo momentalnie odwzajemnił pocałunek. Przez to całe przekomarzanie się chyba zapomniał o zamyślonym nastroju brunetki, bo nie zadał jej ponownie pytania co ją dręczy, a to bardzo jej odpowiadało.
***
- Siema Juriju Gladyru! – usłyszał radosny ton swojego kolegi.
- Siema – odpowiedział. – Kiepska sprawa z tymi sądami.
Ku zaskoczeniu blondyna, Grzesiek zamiast miotać wściekłym spojrzeniem, jedynie wzruszył ramionami.
- Jakoś przeżyję.
 Środkowy popatrzył na niego ze zdziwieniem. Doskonale znał sprawę sporu o Boćka między Zaksą a jego byłym klubem. Po tym jak niecałe dwa tygodnie temu sąd nałożył na niego karę pieniężną oraz zawiesił go na cztery ligowe kolejki, a dzień później w wyniku odwołania klubu zawiesił swoje decyzje, wszyscy czekali na ponowne rozpatrzenie tej sprawy. Wczoraj okazało się, że wszystkie kary zostają jednak podtrzymane. Oznaczało to nie tylko znaczące uszczuplenie budżetu, ale również – co chyba ważniejsze – wytrącenie z rytmu meczowego. Na jego miejscu mężczyzna poważnie by się zdenerwował, dlatego też dziwiła go tak spokojna reakcja kumpla.
- Nie wkurza cię to?
- Wkurza – przyznał – ale razem z panią Sabiną uznaliśmy, że i tak będę grać z Gdańskiem. Oni się sami mieszają w zeznaniach, pani prezes z prawnikami ostro pracuje nad jakimiś kolejnymi oświadczeniami czy oskarżeniami. Wolę się od tego odciąć, wszyscy się przejmują: ty, pani Sabina, trener… Zostawię to wam.
Gladyr rzucił mu uważne spojrzenie.
- Czy coś się stało, że jesteś taki beztroski?
- Ja zawsze jestem beztroski.
- Ta, jasne. A co tam u Laury?
Chłopak jakby mimowolnie się uśmiechnął. Jurij nie potrzebował już żadnych słów.
- Laura też się strasznie martwi. Chyba bardziej niż ja. A poza tym… ostatnio zatańczyła tylko dla mnie.
- Co takiego?
- No, ostatnio się trochę spóźniłem i ona została już sama. I przestawiła taki fajny układ do I will always love you.
- I to było dla ciebie? Skąd o tym wiesz?
- Bo jej zapytałem – odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
 - I powiedziała, że tańczyła dla ciebie?
Jurij gapił się na niego z niedowierzaniem. W głowie się mu nie mieściło, że ktoś może być tak bezpośredni. No, ale chodziło o Grześka. Jemu zawsze przychodziło łatwo przekraczanie granic. Zresztą, gdyby się nad tym zastanowić, sam przecież zachowywał się podobnie. Kilka jego ostatnich rozmów z Klaudią wymagało śmiałości o jaką by siebie nie posądził. Tego nowego siebie oczywiście.
- Ależ skąd. Powiedziała, że to próba na najbliższy mecz. Ale znam ją. Widziałem jej minę. Jestem na jakieś dziewięćdziesiąt procent pewny, że kłamała. A jak leci z Klaudią?
- Dobrze.
- To dobrze, że dobrze – uznał i dodał, jakby od niechcenia: - A wiesz, że jakbyście chcieli kiedyś wyskoczyć gdzieś sami, to mogę zająć się Darią.
W pierwszym odruchu miał zaprotestować, lecz po chwili uniósł lekko kąciki ust.
- Będę pamiętał. Dzięki.
***
 To nie tak, że Forowicz siedziała z nosem przyklejonym do szyby, wypatrując Klaudii niczym jakiś stalker. Jednak co jakiś czas odświeżała facebooka, wypatrując zielonej kropki przy nazwisku sąsiadki, albo zezowała na okno jej pokoju, starając się dojrzeć poświatę świadczącą o tym, że dziewczyna wróciła do domu. Naprawdę chciała z nią w końcu porozmawiać. Przetrawiła swoją złość i teraz marzyła już tylko o pogodzeniu się z nią.
Wreszcie stanęła przed drzwiami jej mieszkania. Trudno było jej określić czy brunetka spodziewała się ją zobaczyć, czy wręcz przeciwnie. Niezależnie od tego, Praczyk zaprosiła ją do środka. Kiedy znalazły się w jej pokoju, Laura posłała koleżance skruszone spojrzenie.
- Przepraszam cię za tą kłótnię. W ogóle przepraszam cię za całe moje nieznośne zachowanie w ostatnich miesiącach. Głupio mi, że byłam taką egoistką, że ignorowałam twoją obronę pana… Gladyra, że nie chciałam go zobaczyć twoimi oczami. Powinnam domyślić się, że on nie jest tylko pracodawcą, przecież było to widać w tym jak go traktowałaś, ale byłam taka skupiona na sobie… Ja tylko… naprawdę martwię się o ciebie. Stąd wzięły się te oskarżenia, które według ciebie są pewnie niesprawiedliwe. Przyznaję, że myślałam stereotypowo. I już na pewno nie powinnam mówić tych bzdur, że nie muszę wspierać cię w czymś czego nie akceptuję. Przepraszam.
- Ja też przepraszam – odezwała się Klaudia – za to, że na ciebie nawrzeszczałam odnośnie tej sytuacji z Grześkiem i Maksem. Nie…
- Daj spokój – zaprotestowała szybko cheerleaderka. – Miałaś przecież rację. A mi się przydał taki zimny prysznic.
- Mam rozumieć, że…
- …że okryłam w końcu, że mi na nim zależy? Tak. Tylko jestem taką idiotką, że nie wpadłam na to sama. Musiałam to usłyszeć od ciebie, zacząć o tym cały czas myśleć, a potem zatańczyć dla niego taki odjazdowy, wiele mówiący układ, w którym wysyłałam mu serduszka i… to żenujące.
- Czekaj, czekaj. Co ty tak właściwie zrobiłaś? – dwudziestolatka chyba sama nie wiedziała czy bardziej jest rozbawiona, podekscytowana czy zaciekawiona poczynaniami sąsiadki. Wysłuchując relacji, a nawet częściowej prezentacji Laury, Praczyk kręciła głową z niedowierzaniem.
- Wiesz, starałam się być taka seksowna i uwodząca, ale jak przyszło co do czego i Grzesiek się zapytał co to za ekstra pokaz to się mu powiedziałam, że będziemy to tańczyć w sobotę. Ja nie chciałam go znowu wodzić za nos, tylko jakoś… sama nie wiem…
- Stchórzyłaś. Witaj w moim świecie. Aczkolwiek jestem w szoku. Czekałam na ten wybuch, powrót uczuć, bo przecież żadne z was nie wytrzymałoby w takim milczeniu. Ale naprawdę myślałam, że to Grześkowi pierwszemu puszczą nerwy.
 Szatynka mruknęła coś potwierdzająco i przez kilka chwil dziewczyny siedziały obok siebie w milczeniu.
- Klaudia… - odezwała się niepewnie mulatka – możesz mi opowiedzieć jak to było z tobą i panem Gladyrem? Chciałabym nadrobić zaległości.  Chciałabym, żebyś się ze mną podzieliła wszystkim, co uznasz za stosowne. I zobaczyć go tak, jak ty go widzisz.
Jej koleżanka – a może raczej przyjaciółka – uśmiechnęła się. Powoli zaczęła mówić o przebiegu całej swojej znajomości z Jurijem. Zaczęła od samego początku: od tego jak się u niego zatrudniła i współczuła zamiast nienawidzić, jak któregoś dnia pojawiła się ta absurdalna myśl, że chciałaby, żeby na jej widok mężczyzna też się uśmiechał. Przypomniała tylko o obiedzie podczas którego coś się zmieniło w ich relacjach, i o tamtej sytuacji, kiedy blondyn wrócił późno z meczu i nie puścił jej do domu, i o sporze odnośnie jasełek. Do tej pory Forowicz niewiele się odzywała – tą część historii mniej więcej znała, bo wtedy jeszcze brunetka się z nią dzieliła swoimi przeżyciami. Kiedy jednak zaczęła opowiadać o ich pierwszym, tak niespodziewanym pocałunku, próbach wyjaśnienia tego wydarzenia, obietnicy siatkarza, że poczeka na nią do urodzin, a także ich spotkaniach bardziej na poważnie, cheerleaderka co chwilę wchodziła jej w słowo zadając pytania, wyrażając swoje pozytywne zaskoczenie albo zachwyt. Z każdym kolejnym słowem zaczynała rozumieć co miał na myśli Bociek, mówiąc, że ta dwójka do siebie pasuje. Jej uprzedzenia i niepokój gdzieś znikły. Widziała, że Klaudia jest szczęśliwa, a Jurij wcale nie zamierza jej wykorzystać. Przekonała się do tego faceta szybciej i łatwiej niż mogła się tego spodziewać. 

Czterdzieści rozdziałów minęło jak jeden dzień... ♫ Nie wydaje się Wam, że jest już za cukierkowo? Bo ja to widzę i zawsze mam problem, bo takie fragmenty są najchętniej przeze mnie pisane, a jednocześnie zawsze myślę, że Wy po pewnym czasie rzygacie tęczą i macie dość. Ten moment beztroski musi się tutaj jednak znaleźć... Przeżyjecie?

czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział trzydziesty dziewiąty - Wyznanie

Po kłótni ze swoją sąsiadką, Klaudia nie do końca była pewna czy postąpiła dobrze wytykając jej wszystkie błędy, jakie ostatnio popełniła. Cheerleaderka przecież sama powinna dojść do ładu ze swoimi emocjami – odkryć, że to na siatkarzu jej zależy bardziej i że uczucie do Maksa się wypaliło jeszcze przed pojawieniem się Boćka, a jedyne co ją łączyło z informatykiem to przyzwyczajenie.  Z drugiej strony dziewczyna naprawdę zdenerwowała ją niesłusznymi oskarżeniami Jurija. Choć Praczyk spodziewała się, że reakcja szatynki będzie wyglądać właśnie w taki sposób, nie przypuszczała, że swoim sceptycznym nastawieniem wpędzi ją aż w taką furię. Jako, że pod wpływem złości dwudziestolatka zawsze porzucała swój strach i przekraczała granice pewnej przyzwoitości, wygarnęła koleżance każdą negatywną rzecz. Wytoczyła swoją opinię niczym buldożer, nie pozwalając jej nawet na słowo obrony. W pewnym sensie czuła się lżejsza – nie musiała przecież już udawać, że zgadza się z decyzjami Forowicz, lecz jednocześnie miała wrażenie, że zburzyła cheerleaderce wątły domek z kart, w którym tak uparcie się chowała i pozostawiła ją bez żadnego schronienia. Było jej trochę głupio i wstyd, choć nie zamierzała Laury przepraszać za swoje szczere słowa. Tym razem to ona powinna wyciągnąć rękę na zgodę.
Temat kłótni z sąsiadką skutecznie usuwał się w cień w konfrontacji z myślami o Juriju. Dziewczyna nie mogła przestać cieszyć się z głębokiego wyznania blondyna, zapewniającego ją, że traktuje ją jak kobietę. Jej wątpliwości zostały rozwiane bardzo skutecznie, ale musiała przyznać, że nie podejrzewała Gladyra o takie przemowy. Mimo, że się przed nią otworzył, ich związek powoli wkraczał w kolejne etapy. To pewnie dlatego, że oboje byli nieśmiali, czasami jednak aż trudno było jej uwierzyć, że zawodnik, który przecież był dojrzałym mężczyzną, zachowywał się niczym nastolatek poznający jak działają randki i te sprawy. Klaudia nie miała pojęcia skąd się bierze takie zachowanie pracodawcy. Nie chciała zawracać sobie tym głowy i tworzyć sztucznych problemów, zwłaszcza, że przecież wszystko między nimi układało się dobrze – nawet jeśli wolno.
***
Chociaż Laura nadal nie odzywała się do Praczyk, jej emocje nieco się zmieniły. Grzesiek zdecydowanie twierdził, że pan Gbur nie wykorzysta jej sąsiadki w żaden sposób. Ta opinia trochę ją uspokoiła, bo tak w gruncie rzeczy to martwiła się o Klaudię. Naprawdę obawiała się, że Gladyr szuka jedynie darmowej pomocy domowej, a brunetka doskonale się do tego zadania nadawała. Owszem, była również na nią zła, że nic jej nie powiedziała o związku z pracodawcą, lecz po pierwszej fali wściekłości zaczynała rozumieć skąd wzięła się jej decyzja. Nie dało się ukryć, że cheerleaderka była wobec środkowego uprzedzona. Pomału zaczęła sąsiadce wybaczać.
Równocześnie coraz częściej roztrząsała jej słowa odnośnie tego jak traktowała ostatnio Maksa i Boćka. Analizowała całą swoją znajomość z przyjacielem, to jak od samego początku zagościł w jej głowie, jak ciągle o nim opowiadała, jak się czuła w jego towarzystwie i w jego ramionach. Przypomniała sobie te wszystkie drobnostki, kiedy poprawiał się jej humor na jego widok albo kiedy uśmiechała się do telefonu dzięki jego wiadomościom. Już prawie wyłapała prawdę o swoich uczuciach, potrzebowała jednak decydującego bodźca, przeważającego szalę.
***
Klaudia lubiła zarówno śnieg jak i deszcz. Wydawałoby się, że połączenie tych dwóch rzeczy oznacza spełnienie marzeń, lecz wcale tak nie było. Wręcz przeciwnie – deszcz ze śniegiem to pogoda, której dziewczyna nie cierpiała z całego serca. Ponura aura oraz zimna plucha niezmiernie ją irytowały. Nie inaczej działo się środowego popołudnia, gdy nad Kędzierzynem pojawiły się ciemne chmury, z których spadała znienawidzona mieszanka. Dziewczyna nie tylko zamarzała z zimna, ale także wyglądała okropnie. Mokre strąki włosów przyklejały się do twarzy, wykręcały się w przeróżnych kierunkach i niemiłosiernie plątały.
Nie sprawiała najlepszego wrażenia, gdy przekraczała próg mieszkania Jurija. Było jej trochę nieswojo, że pokazywała się mu w takim stanie. Chciała prezentować się przy nim ładnie, przynajmniej tyle, na ile było ją stać. Oklapnięte, wilgotne włosy raczej nie sprzyjały jej urodzie.
- Hej – przywitał ją mężczyzna.
- Hej – odpowiedziała. – Przepraszam, że wyglądam tak okropnie – dodała, mając wrażenie, że Gladyr uważnie się jej przypatruje.
- Jesteś piękna – stwierdził.
Nagłe wyznanie wywołało u niej onieśmielenie i radość jednocześnie. Coś w wyrazie oczu blondyna mówiło, że jego słowa są szczere. Choć nieco ją zawstydził, jego komplement wywołał uśmiech. Uwierzyła, że sportowiec naprawdę uważa ją za śliczną dziewczynę. Mimo, że chodziło tylko o jej wygląd – o coś, co z wiekiem przemija i jest bardzo nietrwałe – słowa sprawiły, że jej pewność siebie podskoczyła o kilka punktów.
- Jestem mokra – spróbowała obrócić sytuację w żart.
- Nawet mokra jesteś piękna – uznał, całując ją w kącik ust. – Chcesz ręcznik?
***
Kiedy po zakończonej próbie Laura nie widziała koło barierek Grześka, postanowiła, że tym razem to ona na niego zaczeka. Nie zamierzała jednak bezczynnie stać z boku. Pożyczyła od Olki jej pendrive’a z nagranymi piosenkami i postanowiła poćwiczyć jedną z ich najnowszych choreografii, której jeszcze nie do końca się nauczyła. Jakoś w połowie piosenki na płycie boiska pojawił się jej przyjaciel i usiadł na rodzinnych trybunach, tradycyjnie obserwując każdy jej ruch.
Po chwili okazało się, że pomysł dziewczyny był zupełnie nietrafiony. Brunet zawsze wpędzał ją w lekkie rozkojarzenie, które najbardziej uwydatniało się podczas jej występów.  Chociaż zwykle udawało się jej skupić na wykonywanych krokach, tym razem zupełnie jej to nie wyszło. Układ, którego nie umiała w połączeniu ze świadomością, że Bociek ją obserwuje, stanowiły tragiczną mieszankę. Myliła się zbyt często, niemal potykając się o własne nogi. Była zażenowana nie tylko własną nieudolnością, ale także zawstydzona i zła, że dzieje się to właśnie w obecności siatkarza.
Kiedy piosenka wreszcie się skończyła, cheerleaderka miała ochotę zapaść się pod ziemię. Zanim jednak wyłączyła muzykę, z głośników popłynął kolejny utwór. Gdy usłyszała jego pierwsze takty, na ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Olka na swoim pendrivie nagrała zremiksowany przebój Whitney Houston, I will always love you, do którego szatynka kilka tygodni temu ułożyła własną choreografię. Forowicz nie mogła się powstrzymać, poniesiona tanecznym rytmem, zaczęła odtwarzać swój układ.
***
Klaudia potrafiła zrobić coś, czego Jurij nigdy w życiu się nie spodziewał – sprawiła, że udawało mu się zapomnieć o Marinie i o jej odejściu. W jej obecności skupiał się na chwili obecnej: śmiał się z jej żartów, zachwycał się jej urodą albo zatracał się w rozmowie. Zamiast rozpamiętywać złą przeszłość, czuł jak powracają jego stare, dobre przyzwyczajenia. W jego głowie pojawiały się zaczepne odpowiedzi oraz riposty, choć na razie pozostawały jedynie w jego myślach. Kiedyś uwielbiał czepiać się słówek i wytykać innych ich potknięcia – oczywiście w ramach dowcipu. Mężczyzna miał wrażenie, że brunetka otworzyła bramę w jego sercu, gdzie schował swoje poczucie humoru. Gladyr nie przypuszczał, że komukolwiek kiedykolwiek się to uda.  W końcu sam nie chciał nigdy więcej się uśmiechać. Wydarzenia sprzed ponad dwóch lat zmieniły go w ponurego, wiecznie smutnego człowieka. Nie przeszkadzał mu jego nowy charakter i nie tęsknił za starym sobą. Radość życia nie była mu potrzebna. Teraz jednak, dzięki Praczyk odkrywał ją na nowo i dobrze się z nią czuł. Jedynie wieczorami, gdy zostawał zupełnie sam, miał wrażenie, że ta bajka skończy się źle. Dręczyły go wątpliwości i wyrzuty sumienia czy nie pozwala sobie na zbytnią beztroskę. Niczym małe dziecko potrzebował zapewnienia, że nie robi niczego złego. Problem tkwił w tym, że nikt nie mógł mu tego powiedzieć. Niejednokrotnie w takich chwilach postanawiał opowiedzieć o wszystkim Klaudii. Potem jednak się z nią spotykał, tradycyjnie w jej towarzystwie zapominał o żonie i koło się zamykało. Ten martwy ciąg jeszcze go nie męczył, bo radość ze spotkania z dziewczyną przysłaniała mu perspektywę późniejszych wydarzeń, ale wiedział, że to nie może trwać wiecznie. Kiedyś w końcu będzie musiał powiedzieć jej prawdę.
***
Grzesiek nie za bardzo wiedział o czym myśleć przede wszystkim. Uczucia mieszały się w nim niczym w shakerze. Zachwyt, nadzieja, niepewność i pewnie kilka innych emocji przepełniły jego serce.
Kiedy Laura zaczęła tańczyć do piosenki Whitney Houston, początkowo był zwyczajnie oczarowany jej talentem. Mimo, że niejednokrotnie widział ją w akcji, tym razem było inaczej. Układ miał w sobie całą masę zmysłowych kroków, seksapilu i kocich ruchów. Ciało dziewczyny wręcz płynęło, gładko przechodząc z kręcenia biodrami do skoków oraz obrotów. Jej ręce niejednokrotnie wolno sunęły wzdłuż talii, podkreślając wszystkie jej atuty. Jakby tego było mało, cheerleaderka co chwilę wykonywała twerki i shake’i. Zawodnik był zachwycony.
W tym całym przedstawieniu kryło się jednak coś więcej. Podczas refrenu i tak dobrze zrozumiałych słów „I will always love you”, szatynka układała dłonie w znak serca, które wysyłała w jego stronę. Bociek nie wiedział, czy może interpretować te gesty dosłownie. Nadzieja na nowo dała o sobie znać, mamiąc go słodkimi obietnicami, że może jednak nie jest jej obojętny. Chciał wierzyć, że uśmiech przyjaciółki i złożone w symbol miłości ręce, znaczą dokładnie to, o czym śpiewała Whitney. Niczego bardziej nie pragnął.
Z drugiej strony dręczyła go niepewność. Przecież Laura ledwo co zerwała z Maksem i doskonale widział, że cierpi z tego powodu. Może ten układ nie jest niczym więcej niż bolesnym uświadomieniem mu co stracił i że wciąż mu na niej zależy? 
Podsumowując: Laura zatrzęsła tyłkiem i Bociek odleciał. Jurij zaczyna mieć problemy egzystencjalne jak jakaś panienka. A mówiąc poważnie - tytuł piosenki macie podlinkowany, gdyby ktoś chciał wiedzieć o który remix mi chodziło. No i wiem, że obiecywałam nadrobić w tym tygodniu zaległości, uwierzcie mi, że jestem w połowie i sobota to naprawdę ostateczny termin wystawienia moich zaległych komentarzy ;-;

piątek, 8 lipca 2016

Rozdział trzydziesty ósmy - Kłótnia

Po niespodziance, którą zrobił jej Jurij, czekając na nią przed szkołą z bukietem kwiatów i po jego zapewnieniu, że wcale nie traktuje jej jak dziecko, Klaudia była przekonana, że ten dzień nie mógłby być bardziej udany. Kiedy jednak zobaczyła posępną minę swojej sąsiadki, jej pewność siebie gdzieś się ulotniła.
- O co chodzi z panem Gburem? – zapytała zamiast przywitania.
Dziewczyna przestąpiła nerwowo z nogi na nogę.
- My się spotykamy, od jakiegoś czasu nie tylko na stopie zawodowej.
- No właśnie zauważyłam – rzuciła z przekąsem Laura.
- Przepraszam, że dowiedziałaś się w taki sposób. Ja chciałam ci powiedzieć o mnie i Juriju, ale myślałam, że mnie wyśmiejesz albo zbesztasz za to, że wiążę się akurat z nim.
- No i dobrze myślałaś! Czy tobie już całkiem padło na mózg?! Czy ty chociaż przez chwilę pomyślałaś w co się pakujesz? Przecież on ma trzydzieści lat!
- Dwadzieścia dziewięć… - zaprotestowała Praczyk.
- No rzeczywiście, to ogromna różnica – zironizowała szatynka. – To nadal prawie dziesięć lat różnicy. Poza tym on ma dziecko. Czy ty zdajesz sobie w ogóle z tego sprawę? Nie widzisz tej przepaści? Wy jesteście w zupełnie różnych punktach życia. Ty nawet nie skończyłaś szkoły, on już dawno poznał dorosłość. Powinnaś szaleć na imprezach zamiast wpychać się w rodzinne życie. Przecież on ci zabierze całą młodość, najlepsze czasy w życiu.  Nie przyszło ci może do głowy, że on cię wykorzystuje? Może chce cię uwieść, a potem zapędzić do garów? Wiem, że ciągle go bronisz, ale to już przesada.  
- A ty cały czas go oskarżasz! – warknęła ze złością Klaudia. – Mieszasz go z błotem, mimo, że wcale go nie znasz. Co on ci takiego zrobił, że tak strasznie go nienawidzisz? Uwielbiasz się na nim wyżywać, ciągle go obrażasz i jesteś głucha na wszelkie argumenty. Tak, bronię Jurija, a wiesz czemu? Bo w przeciwieństwie do ciebie poznałam go osobiście i wiem, że nie zasługuje na te wszystkie okropne opinie, które wyrażasz na jego temat. Traktujesz go co najmniej jakby był seryjnym mordercą na wolności. Od września widuję go niemal codziennie i widzę, że on wcale nie jest takim gburem za jakiego go uważasz. Jest zamknięty w sobie i milczący, ale to nie jest jednoznaczne z byciem złym człowiekiem. To strasznie niesprawiedliwe, że oskarżasz go o najgorsze. Zwłaszcza, że rozmawiam z Jurijem i on naprawdę potrafi się otworzyć, uśmiechnąć, zrozumieć żart. Nie nawiązuje tak szybko kontaktów, musi się najpierw przekonać do nowej osoby, ale czy to taki wielki grzech?  I jeśli już musisz wiedzieć, to ja uwiodłam Jurija, a nie on mnie. Zależy mi na nim, więc walczyłam o to, żebyśmy byli razem. Twoje argumenty nie zmienią mojej decyzji, dlatego wolałabym, żebyś mnie wspierała zamiast…
- Wiesz co, zawsze cię traktowałam jak przyjaciółkę. Nigdy nie powiedziałyśmy sobie, że nimi jesteśmy, ale ja właśnie tak się czułam.
- Ja też… - zaczęła z uśmiechem dwudziestolatka, ale sąsiadka ponownie jej przerwała.
- Właśnie dlatego nie mogę tego zrobić. Nie mogę cię wspierać w czymś równie absurdalnym jak związek z facetem starszym o dziesięć lat, który na dodatek ma dziecko. To kompletnie głupi pomysł, najgłupszy o jakim słyszałam. Sorry za taką szczerość, ale tak uważam.
- To wielka szkoda, wiesz? Szkoda, bo ja ciebie cały czas wspierałam w całej tej porąbanej sytuacji z Maksem i Grześkiem. Też nie podobało mi się twoje zachowanie, twoje wodzenie za nos każdego z chłopaków. Nie uważałam, że twoja przyjaźń z Grześkiem jest taka czysta, na kilometr było widać, że coś się między wami dzieje. Potrzebowałaś aż pocałunku, żeby zorientować się, że zdradzasz Maksa, choć tak naprawdę zdradzałaś go od samego początku, bo gdy tylko pojawił się Bociek, myślałaś więcej o nim niż o swoim chłopaku, a to też jest zdradą. Mentalną, ale wciąż zdradą. Kurczowo trzymałaś się Maksa, powtarzałaś jemu, mi i sobie, że to na nim ci zależy najbardziej, lecz każdy oprócz ciebie widział, że wcale tak nie jest. Uważałam, że to bardzo nie fair w stosunku do obydwóch chłopaków, ale wspierałam cię, bo tak robią przyjaciółki. Wspierają się nawet w sprawach co do których mają przeciwne opinie. Nie myśl sobie, że akceptowałam te wszystkie wybryki. Starałam się rozumieć, że ty sama się w tym pogubiłaś, na początku na pewno nie wiedziałaś o co tak naprawdę chodzi. Nie wiem jak długo jeszcze będziesz to ciągnąć. Najpierw desperacko próbowałaś odbudować związek z Maksem, choć doskonale widziałaś jak fatalnie ci to idzie. Potem, gdy w końcu on z tobą zerwał, jesteś wielce zrozpaczona i załamana. Nie posądzam cię tutaj o kolejne udawanie, bo uważam, że naprawdę jest ci smutno. Trzeba jednak zauważyć jedną drobną, ale zasadniczą rzecz. Ty nie żałujesz tego rozstania, lecz tego, że zraniłaś Maksa. To z jego powodu jest ci przykro, bo ciebie osobiście jakoś specjalnie to zerwanie nie ruszyło. To na Grześku ci zależy, i żeby była jasność – nie uważam, żeby było w tym coś złego. Złe jest to, że pozwalasz mu myśleć, że kochasz swojego byłego chłopaka. Zamiast wyciągnąć jakieś wnioski z tej sytuacji, ty dalej ciągniesz swoje kłamstwa.
***
Dziewczyny rozstały się w złości, każda przekonana o własnej racji. W ferworze kłótni i wzajemnych oskarżeń, żadna z nich nie miała zamiaru przyznawać się do swoich błędów. Negatywna energia buzowała wokół Laury także następnego dnia. Szatynka nie wiedziała czy bardziej denerwuje się naiwnością sąsiadki, która najwyraźniej sądziła, że ona i pan Gbur są dla siebie stworzeni, czy te wszystkie oskarżenia kierowane pod jej adresem, które niespodziewanie odwróciły całą rozmowę przeciw niej. Na przemian wściekała się to z jednego, to z drugiego powodu.
- Witaj Lauro!
- Witaj, Grzegorzu.
Forowicz szczerze uśmiechnęła się na widok siatkarza. Jego obecność całkiem realnie poprawiła jej humor, sprawiając, że na chwilę zapomniała o kłótni z Praczyk. Kiedy jednak przyjaciel spytał co u niej słychać, powróciły do niej wydarzenia poprzedniego dnia.
- Ty wiesz, że Klaudia spotyka się z panem Gb… Gladyrem? – poprawiła się szybko.
- No.
Beztroska odpowiedź chłopaka zszokowała cheerleaderkę. Popatrzyła na niego zdezorientowana, mając ochotę zadać mu jakieś dwadzieścia pytań naraz.
- Co? – sapnęła. – Skąd?
- To widać – wzruszył ramionami. – Klaudia potem mi to potwierdziła, Jurek też. A czemu pytasz?
- I ty to tak po prostu akceptujesz? Przecież ona jest młodsza o dziesięć lat! A Gladyr ma córkę!
- No i co z tego?
Dziewczyna nie wierzyła w to, co rozgrywało się przed jej oczami. Czy naprawdę tylko ona potrafi trzeźwo myśleć o tym absurdalnym związku? Czy tylko ona widzi w co wpakowała się Klaudia? Dlaczego Bociek traktuje ich znajomość jak coś zupełnie naturalnego?
- Nie uważasz, że on ją wykorzystuje?
Ku jej zdziwieniu brunet… roześmiał się.
- Jurij to ostatnia osoba, którą posądziłbym o wykorzystywanie kogokolwiek. Czemu jesteś tak sceptycznie do nich nastawiona?
- A czemu ty nie jesteś? – odpowiedziała błyskawicznie.
- Bo oni do siebie pasują. Nie widzisz tego?
- Może bym widziała, gdybym wiedziała o wszystkim od samego początku. Tak się jednak składa, że dowiedziałam się dopiero wczoraj i to przez przypadek, bo Klaudia postanowiła o niczym mi nie mówić. Najwyraźniej nie jestem dla niej osobą godną zaufania.
- Niczego nie wiedziałaś?
Dziewczyna pokręciła głową, w skrócie opowiadając przyjacielowi o wczorajszych wydarzeniach: obecności Gladyra przed ich szkołą, niespodziewanych czułych gestach oraz o późniejszej kłótni z jej sąsiadką, w której przyznała się, że spotyka się ze swoim pracodawcą.
- Rozumiem, że możesz być zaskoczona – odezwał się po chwili zawodnik. – Ale oni do siebie pasują. Jurij zmienił się na lepsze pod wpływem Klaudii. Wiesz, on trochę przeżył. To dobrze, że dzięki Klaudii znowu zaczyna widzieć jasne strony życia. Dzieli ich prawie dziesięć lat różnicy, lecz weź też pod uwagę, że Klaudia jest dojrzała jak na swój wiek. Zresztą, przecież widać, że są ze sobą szczęśliwi. Nie sądzisz, że to powinno być najlepszym uspokojeniem twoich obaw? Nie musisz się o nią martwić, bo Klaudia trafiła w dobre ręce, możesz mi wierzyć. Znam Jurija i wiem, że nikomu nie pozwoli jej skrzywdzić.
Cheerleaderka popatrzyła na niego z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony chciała wierzyć jego słowom. Z drugiej, wciąż była wściekła na brunetkę. Świadomość, że sąsiadka wolała zwierzyć Grześkowi podsycała jej złość. Przecież ona ledwo co go znała! Ile razy oni ze sobą rozmawiali? Dwa? Czy może jednak trzy? Bolało ją, że Praczyk wybrała nowo poznaną osobę zamiast niej – koleżanki od paru dobrych lat. Tym bardziej, że ostatnio w ogóle nie obrażała pana Gbura! Owszem, na początku była wobec niego sceptycznie nastawiona i krytykowała każde jego zachowanie, ale od kiedy Klaudia opowiedziała jej o tym opiekuńczym postępowaniu Gladyra, gdy nie pozwolił jej w nocy wracać do domu, mulatka przestała mówić o nim źle. Była zaskoczona jego łagodnym traktowaniu brunetki, przyjęła jednak to do wiadomości. Odpuściła sobie, dlaczego więc sąsiadka nadal jej nie ufała? 

Wiem, wiem, nie lubicie Laury, ale rozumiem dlaczego. Z innej beczki, trzymajcie za mnie kciuki, bo nie mam już żadnego rozdziału napisanego na zapas. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu coś ogarnę, żeby nie mieć tutaj jakiegoś tfutfu zawieszenia! Aha, no i wiem, że mam u Was zaległości, ale mam radosny maraton w pracy, nadrobię wszystko jak znajdę chwilę wolnego - czyli mam nadzieję niedługo.

piątek, 1 lipca 2016

Rozdział trzydziesty siódmy - Pytanie

Minął ponad tydzień. Życie dziewczyn toczyło się w zupełnie odmiennym tempie.  Kolejne dni u Laury niespecjalnie różniły się między sobą. Szatynka wpadła w rutynę szkoła – treningi – dom. Rzecz jasna w tym rozkładzie zawsze znalazło się miejsce na rozmowę z Grześkiem, lecz wyglądała ona zupełnie zwyczajnie. Przyjaciele ze sobą żartowali, dzielili się swoimi przeżyciami i spostrzeżeniami, ale znikły dwuznaczne zachowania, przenikliwe spojrzenia oraz flirt. Było tak, jakby nigdy się nie pocałowali, a ich znajomość od samego początku była czysta i jednoznaczna. Oboje niecierpliwie wyczekiwali na decyzję Sądu o anulowaniu nałożonych na siatkarza kar, jednak póki co nic nie było wiadome. U Klaudii i Jurija natomiast wszystko szło konsekwentnie do przodu. Cieszyli się swoją obecnością, spotykali niemal codziennie, sukcesywnie przełamując kolejne granice. Mężczyzna nie wstydził się złapać jej za rękę, gdy wychodzili na spacer, coraz częściej też ją całował: w czoło albo w policzek. Chyba lubił się do niej przytulać, co brunetka przyjmowała z ogromnym zadowoleniem, choć jednocześnie niekiedy nie mogła oprzeć się wrażeniu, że szuka w jej objęciach wsparcia, którym nikt nie potrafi go obdarzyć.
W poniedziałkowe południe sąsiadki opuściły szkolny budynek po zaledwie pięciu lekcjach. Nie były to wagary – zajęcia zostały odwołane ze względu na wojewódzki konkurs matematyczny, którego gospodarzem została właśnie kędzierzyńska placówka. Dziewczyny miały zamiar wspólnie udać się do swoich domów, lecz ich plany przerwał ktoś, kogo obie się nie spodziewały.
- No wiesz co, to już jest przesada! – rzuciła zbulwersowana Forowicz, ucinając na chwilę swoją wypowiedź o planach na zbliżające się ferie zimowe. Brunetka popatrzyła na nią z osłupieniem, nie mając pojęcia o co chodzi.
- Czy pana Gbura do końca powaliło, żeby cię nachodzić nawet w szkole?
Klaudia podążyła za wzrokiem koleżanki, dostrzegając stojącego niedaleko Gladyra. Mimowolnie się uśmiechnęła na jego widok.
- Wiesz co, odezwę się do ciebie wieczorem, dobra? – stwierdziła Praczyk, obdarzając sąsiadkę przelotnym spojrzeniem. – Ja lecę, pa!
Dwudziestolatka w tamtym momencie nawet nie pomyślała jak bardzo zdezorientowana musi być Laura. Zamiast zastanawiać się nad koleżanką, dziewczyna ruszyła w stronę czekającego na nią siatkarza.
- A co ty tu robisz? – zapytała zaczepnie.
- Postanowiłem zrobić ci niespodziankę – odpowiedział. – Mam nadzieję, że mi się udało.
Klaudia przytuliła się do mężczyzny. Po chwili poczuła jak on również obejmuje ją jedną ręką i opiera brodę na czubku jej głowy.
- Proszę, to dla ciebie – odezwał się, gdy się od siebie odsunęli. Za pleców wyciągnął bukiet czerwonych róż. – Nigdy mi nie mówiłaś jakie kwiaty lubisz najbardziej, ale liczę, że te ci się podobają.
Brunetka zamiast podziękować wspięła się na palce i pocałowała go lekko w kącik ust.
- Bardzo mi się podobają – potwierdziła cicho.
***
Laura obserwowała całą scenę z niedowierzaniem. Początkowo nie potrafiła zinterpretować tego, co rozgrywało się przed jej oczami. Nawet po upływie kilku godzin nadal nie była pewna czy wniosek, który wysnuła, jest słuszny. Jak jednak inaczej wytłumaczyć zachowanie Praczyk, która najpierw dosłownie rozpromienia się na widok swojego pracodawcy, biegnie, aby go przytulić, a potem dostaje od niego kwiaty i całuje go w usta? I jeszcze na sam koniec odchodzi, trzymając go za rękę i nie poświęcając jej ani jednego spojrzenia. Cheerleaderka uznała, że jej sąsiadka i pan Gbur muszą ze sobą chodzić na randki, lecz nie umiała w to uwierzyć. Nie umiała i nie chciała tego zrobić.
Kilka różnych uczuć mieszało się w jej głowie. Po pierwsze szok. Przecież Klaudia nigdy nic nie wspominała, że zależy jej na sportowcu. Nie rozmawiały o nim, a jeśli już, to mówiła tylko, że jest w porządku. W ogóle dziewczyna nie lubiła się o Gladyrze wypowiadać, zazwyczaj zmieniała temat. Forowicz nie wiedziała jak mogło to nie wzbudzić jej podejrzeń. Tym bardziej, że jej sąsiadka zawsze stawała w obronie pracodawcy i nie pozwalała jej go obrażać. Te ich romantyczne gesty były dla niej ogromnym zaskoczeniem, bo w życiu nie spodziewałaby się, że Praczyk zdecyduje związać się z kimś sporo od niej starszym. Stąd też wywodziły się kolejne emocje. Nie chciała ich nazywać obrzydzeniem, bo to zbyt mocne słowo, ale częściowo oddawało to co czuła. Pomijając różnicę wieku, pan Gbur miał dziecko. Brunetka była za młoda, by stać się dla jego córki matką.
Laurze było również przykro i jednocześnie była zła, że dziewczyna do niczego się jej nie przyznała. Mimo, że nigdy tego nie powiedziała głośno, nosiła w sobie przekonanie, że są przyjaciółkami. W końcu opowiadała Klaudii o wszystkich swoich problemach, również tych sercowych, a w ostatnim czasie tylko takie ją prześladowały. Dlaczego Praczyk nie obdarzyła jej takim samym zaufaniem?
***
Jurij zabrał ją do jednej z kędzierzyńskich kawiarni, gdzie znaleźli stolik w najdalszym kącie sali. Choć rozmawiali ze sobą całkiem zwyczajnie, dziewczyna nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że siatkarz czymś się martwi. Momentami patrzył na nią w taki sposób, jakby chciał jej coś powiedzieć, wyznać coś ważnego, lecz za każdym razem odwracał wzrok albo poruszał zupełnie inny temat. Dwudziestolatka nie była pewna czy powinna spytać się o co chodzi, czy może siedzieć cicho. Ostatecznie wybrała tą drugą opcję, nie chcąc do niczego zmuszać blondyna. Sama zresztą nie miała tyle odwagi, by sugerować mu coś, co mogło się jej tylko wydawać.
Kiedy odprowadzał ją na przystanek, okazało się, że przeczucie jej nie myliło. Gladyr znowu rzucił jej to dziwne spojrzenie.
- Muszę cię o coś zapytać – przyznał. – Przepraszam, jeśli to będzie zbyt bezpośrednie. 
- Słucham.
Nie ukrywała, że taki wstęp ją zaniepokoił. A jeśli w tym chodzi o coś bardzo niepożądanego? Co, jeśli mężczyzna stwierdzi, że próba, do której go namówiła jednak nie zadziałała i nie mogą być razem?
- Grzesiek uważa, że jesteś bardzo niepewna siebie. Wyglądał na przekonanego do swojej opinii, a mi to zupełnie do ciebie nie pasuje. I… chciałbym wiedzieć o co mu chodziło. Nie wiem czy to on się myli, czy ja. Bardzo mnie to dręczy, wiesz?
 Praczyk przestąpiła z nogi na nogę. W sumie sama nie wiedziała czy te słowa zawodnika są bardziej śmieszne, czy przerażające. Była w tym jakaś ironia, że Jurij nie zauważał jej nieśmiałości, a epizodyczne przypływy odwagi wywołane złością uznał za jej naturalne zachowanie. Jednocześnie właśnie to błędne wyobrażenie sprawiło, że jej serce na chwilę stanęło w miejscu. Nie mogła przecież mu opowiedzieć jak to wygląda z jej punktu widzenia, bo pewnie umarłaby ze wstydu po pierwszym zdaniu. Kiedyś na pewno mu wyzna całą prawdę, za jakiś czas, gdy poczuje się na sto procent swobodnie w jego towarzystwie i gdy okres poznawania się nawzajem już minie. Problem jednak w tym, że Gladyr nadal czekał na odpowiedź. Postanowiła podzielić się z nim kawałkiem rzeczywistości, sprawą, która wciąż dręczyła ją po nocach. Spojrzenie utkwiła jednak w billboardzie ustawionym w odległości jakichś pięciuset metrów, żeby było jej choć trochę łatwiej. Wzięła oddech i postarała się jak najlepiej ubrać w słowa to, co miała mu do przekazania.
- Po prostu… czasami zastanawiam się czy nie traktujesz mnie jak dziecko. Nie zrozum mnie źle, nie przeszkadza mi, że jesteś starszy, ani że masz córkę. To tylko ta niepewność o której mówił ci Grzesiek podsuwa mi takie głupie wątpliwości. I bywa tak, że martwię się, że postępujesz ze mną tak jakbyś postępował z Darią. A ja nie chcę być dla ciebie drugą córką.
Mężczyzna zatrzymał się wpół kroku. Czuła, że na nią patrzy, ale dopiero gdy wypowiedział cicho jej imię, przeniosła wzrok na jego twarz. Jurij wyciągnął rękę, wplatając palce w jej włosy i gładząc kciukiem policzek. Drugą ręką objął ją w talii, nieco do siebie przyciągając. Kiedy poczuła na swoich ustach jego wargi, otoczyła jego szyję ramionami i odwzajemniła pocałunek.
Nie potrzebowała już żadnych innych zapewnień. Ten czuły gest wyrażał więcej niż słowne deklaracje. I ani trochę nie przeszkadzało jej, że pocałunek został niejako przez nią wymuszony. Wręcz przeciwnie, cieszyła się, że środkowy właśnie w taki sposób postanowił rozwiać jej wątpliwości. Jakby chcąc się upewnić, że pojęła jego intencje, odezwał się do niej jeszcze ściszonym głosem.
- Klaudia – powtórzył, nie odsuwając się od niej – nie traktuję cię jak dziecka. Zdecydowanie nie jesteś dla mnie dzieckiem. Ani przez sekundę tak nie pomyślałem, nigdy. Nawet kiedy cię zatrudniałem nie traktowałem cię jak dziecko, więc co dopiero teraz. Jesteś dla mnie kobietą, rozumiesz?
Brunetka zdołała jedynie kiwnąć twierdząco głową. Gladyr pocałował ją ponownie, choć tym razem krócej. Nie przeszkodziło to jednak w krótkim uderzeniu gorąca wywołanym dotykiem jego ust.
Dwudziestolatka ogarnięta wspaniałym samopoczuciem, dopiero w domu przypomniała sobie o Laurze, którą tak bezczelnie zignorowała na widok siatkarza. Musiała jej to wytłumaczyć, ale nie dopuszczała do siebie żadnej pesymistycznej myśli. W ogóle nie brała pod uwagę, że cheerleaderka może czynić jej wyrzuty. Jak nigdy wcześniej Praczyk była przekonana, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Wytłumaczy sąsiadce jak wyglądają sprawy między nią i Jurijem, a ona zrozumie i będzie trzymać za nich kciuki. Może nawet udzieli jej jakichś rad? Dziewczyna na pewno by nimi nie pogardziła, bo pomimo dobrej atmosfery w jej początkującym związku, wciąż potrzebowała wsparcia drugiej osoby. Częściowo dostała je od Boćka, lecz kiedy do niego dołączy jeszcze Forowicz, będzie idealnie. 

Nie mam nic do powiedzenia dziś, chyba.