sobota, 17 września 2016

Rozdział czterdziesty siódmy - Wypowiedzenie

Laura ponownie miała mętlik w głowie. Kiedy sąsiadka wpadła do niej z niezapowiedzianą wizytą, twierdząc, że potrzebuje jej pomocy, bez wahania zaprosiła ją do środka. Gdy powiedziała jej, że zamierza się zwolnić ze swojej posady opiekunki, mogła jedynie przyklasnąć jej decyzji. Ale nie wiedziała jak zareagować na pomysł napisania listu do Jurija, w którym Klaudia chciała przekazać mu swoje postanowienie wraz z jego uzasadnieniem.
Z jednej strony doskonale rozumiała swoją przyjaciółkę – domyślała się, że nie ma ona ochoty rozmawiać z Gladyrem. To byłoby na pewno bolesne, nieprzyjemne doświadczenie, biorąc pod uwagę, że jeszcze tydzień temu byli ze sobą szczęśliwi. Zresztą, zwalniała się właśnie po to, żeby uniknąć kontaktów z siatkarzem. Trudno się dziwić, że chciała uniknąć także rozmowy.
Z drugiej strony, pisanie listu było trochę na wyrost. Przecież Jurij nie jest idiotą, na pewno domyśli się jakie są powody wypowiedzenia dziewczyny. Po co miała mu potwierdzać na piśmie, że cierpi z powodu ich rozstania? To raczej oczywiste. Nie podobało się jej również, że brunetka chciała go za to wypowiedzenie przeprosić. Jeśli już, to raczej on powinien to zrobić. Oczywiście, cheerleaderka rozumiała, że chodzi o to, że Daria pozostanie bez opiekunki, co dla niej mogłoby być jeszcze większym szokiem niż dla jej ojca, ale i tak nie popierała tego pomysłu.
- Ja bym na twoim miejscu po prostu zostawiła wypowiedzenie na stole. Powiedziałabym mu, że ma sobie koniecznie zobaczyć co leży w kuchni. Samo wypowiedzenie, bez żadnych listów. A przeprosiny to możesz skierować do Darii, nie do niego. Porozmawiaj z nią jak będziesz w poniedziałek w pracy. Ona akurat nic tu nie zawiniła, więc chyba zasługuje na to, żebyś się z nią normalnie pożegnała.
Praczyk rzuciła jej bliżej niezidentyfikowane spojrzenie. Ze słów przyjaciółki płynęła logika, z którą nie sposób było się zgodzić.
- Dlaczego masz taki dar przekonywania, a ja nie? Kiedy ja usiłowałam ci uświadomić, że Grzesiek nie jest tylko kumplem, to w ogóle mnie nie słuchałaś.
- To nie jest dar przekonywania. To mój zwiększony poziom głupoty i ośli upór. Ty jesteś rozsądna, a ja wolałam sama siebie oszukiwać, że wszystko jest w porządku. Bardzo tego teraz żałuję.
- Bo w przeciwnym razie już dawno bylibyście z Grześkiem parą?
- Nie – zaprzeczyła. – Gdybym od początku cię posłuchała, nie zraniłabym tak Maksa. Naprawdę mi za to wstyd. Czasami mam ochotę do niego napisać i zapytać, co u niego słychać. Wiesz, my byliśmy ze sobą ponad półtorej roku, to dosyć długo. Nie da się tak z dnia na dzień wyrzucić takiej znajomości z głowy. Nie chodzi mi o to, że nadal go kocham. Ale zastanawiam się jak sobie radzi.
- Nie możesz tego zrobić – zaprotestowała gorąco dwudziestolatka. – On tylko…
- Wiem – przerwała jej szatynka. – Nie napiszę do niego, bo zdaję sobie sprawę, że to może wyczynić więcej szkody niż pożytku. Po prostu się o niego martwię, lecz tak czysto po koleżeńsku. Chciałabym wiedzieć co u niego. Upewnić się, że wszystko jest w porządku.
- Musisz przeżyć bez tej wiedzy.
- Wiem, wiem. Mówię ci tylko jak się czuję. Ale nie napiszę do niego.
***
Poniedziałkowego poranka coś się zmieniło. Klaudia nie miała pojęcia skąd się to wzięło, lecz obudziła się zła. Zła na Jurija. Była wściekła, że podjął taką głupią, egoistyczną decyzję, że w ogóle nie dał jej szansy, by mogli na temat śmierci Mariny porozmawiać. W końcu można było to rozwiązać inaczej. Nie musiał od razu z nią zrywać. Przekreślać ich związku, o który tyle walczyła. Mógł jej opowiedzieć o swoich doświadczeniach i pozwolić, by posklejała jego rozbitą duszę w całość. Przecież chyba nie było mu z nią tak źle? Dziewczyna wierzyła, że poradziłaby sobie z wyrzutami sumienia siatkarza. Mogłaby mu pomóc. Po poznaniu tej tragicznej historii nigdy już nie opuściłaby mieszkania Gladyra o tak późnej porze. Miałaby na uwadze jego traumę i unikałaby sytuacji, które mogłyby mu o nich przypomnieć. Wkurzało ją, że mężczyzna postanowił po prostu wszystko zakończyć. Najchętniej by nim potrząsnęła i nawrzeszczała, że postąpił jak idiota. Nie można dawać komuś takiej nadziei, dopuścić tak blisko do siebie, a potem zwyczajnie to uciąć.
Oczywiście, nie zrobi tego. Nie miała zamiaru prosić się o jego miłość. Buntownicze nastawienie podpowiadało, że jeśli blondyn jej nie chce, to nie. Z drugiej strony nie ukrywała przed sobą, że jeśli tylko Jurij poprosi ją, by do niego wróciła, bez wahania wpadłaby w jego ramiona. Bez sekundy namysłu zgodziłaby się na to, by znowu byli razem. Czuła, że jest trochę naiwna. Że pozwala mu sobą manipulować i że jest całkowicie od niego zależna. Że nawet, jeżeli powinna powiedzieć, że nie podoba się jej takie traktowanie, i tak do niego pobiegnie. Była wręcz zła na siebie, że przyjmuje taką postawę. To trochę uwłacza jej godności. Za bardzo jednak zależało jej na sportowcu, aby go odrzucić. Mogła się na niego wściekać, mogła być zła, ale wciąż jej na nim zależało. To uczucie zdecydowanie przewyższało jej negatywne nastawienie. Zresztą, mimo, że denerwowała się na blondyna, jednocześnie nadal za nim tęskniła i wciąż smuciła się z powodu ich rozstania. Te wszystkie emocje kotłowały się w jej sercu, wpędzając w dość paskudny nastrój. Wiedziała jednak, że musi je uspokoić. Czekała ją rozmowa z Darią, która niczym w tej sytuacji nie zawiniła. Nie mogła dodatkowo stresować dziewczynki. Miała tylko nadzieję, że wytłumaczenie dziecku, że nigdy więcej się nie zobaczą wcale nie będzie tak trudne jak się tego spodziewa.
***
 Kiedy Jurij wrócił po swoim treningu do domu, od razu wyczuł, że stało się coś złego. W mieszkaniu panowała idealna cisza, nieprzerywana nawet odgłosami układanych klocków czy malowanej kolorowanki. Zanim jednak zdążył chociażby zajrzeć do pokoju córki, stanęła przed nim Klaudia. Z jej miny trudno było cokolwiek wyczytać.
- Zostawiłam ci coś na stole w kuchni. Spróbuję się pożegnać z Darią.
Siatkarz popatrzył na brunetkę nic nie rozumiejąc z jej słów. Nie był pewien które z tych zdań zaniepokoiło go bardziej. Co to znaczy, że spróbuje się pożegnać? Czyżby dziewczyny się pokłóciły? Przecież Daria uwielbiała swoją opiekunkę. Zresztą, ostatnio nawet się go pytała dlaczego Praczyk już nie zostawała u nich dłużej.
- Nie! – w myśli mężczyzny wdarł się krzyk czterolatki.
Gladyr błyskawicznie pojawił się w drzwiach pokoju córki. Mała siedziała na swoim łóżku z wyraźnie naburmuszoną miną i skrzyżowanymi rękami. Przed nią kucała Klaudia, która chyba próbowała ją przytulić.
- Daria, proszę cię – odezwała się błagalnie. – Naprawdę mi przykro, ale to nie zmienia mojej decyzji.
- Nie chcę! – wrzasnęła blondynka, wyrywając się z ramion opiekunki i zeskakując z łóżka.
- Co tu się dzieje? – zapytał się zupełnie zdezorientowany Jurij.
Brunetka zerknęła na niego trochę jakby spłoszona. Po chwili jednak spuściła wzrok i podniosła się z kolan. Minęła go w progu, nie obdarzając go nawet spojrzeniem.
- Na stole w kuchni – powtórzyła, a sekundę później zamknęła za sobą drzwi.
Mężczyzna przeszedł do wspomnianego pomieszczenia. Na blacie leżała kartka papieru, na której dwudziestolatka umieściła swoje wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Z ciężkim westchnieniem osunął się na krzesło.
***
- Daria zareagowała dramatycznie – zaczęła swoją opowieść.
- Była do ciebie przywiązana, to nic dziwnego – skomentowała Laura, podsuwając przyjaciółce tabliczkę czekolady. – Weź, zjedz sobie coś dobrego, będzie ci lepiej.
Praczyk z wahaniem zerknęła na słodycze, lecz ostatecznie wpakowała do ust jeden kawałek.
- Nie spodziewałam się, że aż tak. Myślałam, że będzie jej smutno, że może nie zrozumie o co chodzi, nie zdziwiłabym się nawet gdyby się rozpłakała. Ale ona była na mnie wściekła. Najzwyczajniej w świecie się obraziła. Strzeliła fochem.
- No, to wyrośnie z niej prawdziwa kobieta – zażartowała cheerleaderka. – Jak przebiegła wasza rozmowa?
- Kiedy wróciłyśmy do domu, powiedziałam jej, że to mój ostatni dzień pracy. Na początku ona chyba nie rozumiała co dokładnie mam na myśli, ale gdy wytłumaczyłam jej, że od jutra nie będę się nią zajmować, że tata znajdzie jej inną opiekunkę, zaczęła pokazywać niezadowolenie. Najpierw gadała, że w ogóle się na to nie zgadza. Że nie chce innej opiekunki, tylko mnie i koniec.
- Ona ma cztery lata?
- Tak. Uświadomiłam jej, że to nieodwołalna decyzja. Spytała czy to dlatego, że pokłóciłam się z jej tatą i już nie zostaję u nich jak on wraca z treningu.
- Chyba robisz sobie jaja – rzuciła szatynka ze zdziwieniem.
- Nie, ona naprawdę zadała to pytanie. Odpowiedziałam, że muszę się skupić na nauce, że mam maturę w tym roku, że to bardzo ważne i że od tego zależy moja przyszłość. Daria stwierdziła, że przecież mogę się uczyć u nich, ona nie będzie mi przeszkadzać, bo będzie się sama bawić.
- Nie wierzę…
- Ja też nie wierzyłam, bo to całkiem mądre argumenty. Musiałam jej powiedzieć, że i tak nie zostanę. No i się obraziła. W ogóle nie chciała się do mnie odzywać, nie chciała się bawić, nawet nie chciała się pożegnać. Próbowałam ją przytulić, ale ona się wyrwała i krzyczała wręcz, że mam ją zostawić.
- A Jurij jakoś to komentował?
Klaudia jedynie pokręciła przecząco głową.
- Nawet nie napisał smsa. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzą. 

W tym rozdziale jest dużo mnie. Może dlatego łatwo mi się go pisało. Gorzej, że następnego kompletnie nie potrafię ruszyć, coś złego dzieje się z moją weną, więc trzymajcie za mnie kciuki, żeby nie było jakichś opóźnień...

czwartek, 8 września 2016

Rozdział czterdziesty szósty - (Nie)zrozumiałe decyzje

Początkowo Klaudia w ogóle nie brała na poważnie rad Laury, aby się zwolnić. Oczywiście domyślała się, że widywanie Jurija, gdy już nie są razem, będzie bolesnym doświadczeniem, ale składanie wypowiedzenia uważała za grubą przesadę. Nie dość, że byłoby to dziecinnym, nie mającym nic wspólnego z dojrzałością zachowaniem, to jeszcze wpędziłaby Darię w dodatkowy stres. Przecież dobrze dogadywała się z dziewczynką, lubiły siebie nawzajem. Czterolatka nie potrzebowała na nowo poznawać i przyzwyczajać się do nowej opiekunki. Zresztą, należało oddzielić sferę prywatną i zawodową. Na tej drugiej płaszczyźnie nadal była podporządkowana Gladyrowi. Nie mogła tak z dnia na dzień zostawić go bez osoby, która zajęłaby się Darią podczas jego nieobecności.
Dwudziestolatka nie spodziewała się jednak, że będzie aż tak trudno. Tysiące drobnych szczegółów przypominało jej o siatkarzu. Przystanek, na który zawsze ją odprowadzał, klatka schodowa, przed którą tak uparcie na niego czekała w dniu swoich urodzin, nie wspominając już o całym jego mieszkaniu. Wszystkie te miejsca nieodłącznie kojarzyły się jej z Jurijem i ich wspólnymi chwilami. Przebywanie w tych okolicach rozdzierało jej serce na pół. Zwieńczeniem tych męczarni było spotkanie z blondynem. Mimo, że starała się na niego nie patrzeć, jej oczy jakby mimowolnie szukały jego wzroku, chyba tylko po to, aby spotęgować jej cierpienia.
Podobnie jak poprzedniego dnia wyszła z mieszkania siatkarza bez słowa pożegnania. Po prostu chciała się znaleźć jak najdalej tej okolicy. Wcale nie było jej łatwiej niż wczoraj. Wręcz przeciwnie, wydawało się, że jest jeszcze gorzej. Nie chcąc tłumaczyć się przed rodzicami ze swojego podłego nastroju, dziewczyna umówiła się z Laurą, że to u niej spędzi resztę popołudnia. Kiedy odrabiały razem lekcje, cheerleaderka co chwilę rzucała sąsiadce zatroskane spojrzenie.
- Nie martw się, nie rozbeczę się nad twoimi książkami – rzuciła z przekąsem Praczyk.
Szatynka przewróciła oczami.
- Możesz ze mną porozmawiać.
- Wiem, ale co takiego miałabym ci powiedzieć? Że jest mi ciężko? To jasne. Że będę teraz przez jakiś czas smutna? To też zrozumiałe.
- Tłumisz to wszystko w sobie, nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
- Jeśli będę o tym cały czas gadać, to raczej nie pomoże w wygrzebaniu się z tego dołka – burknęła Klaudia. – Przepraszam – dodała po chwili. – Wiem, że chcesz mi pomóc i naprawdę to doceniam. Tylko na razie nie chcę się wyżalać. Tak jest mi łatwiej. W razie czego, i tak zgłoszę się do ciebie.
- No dobra – zgodziła się Forowicz.
- Lepiej powiedz co u ciebie i Grześka.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
- Tym bardziej chcę to usłyszeć! Co znowu zepsułaś?
- Nic nie zepsułam – oburzyła się.
- No to o co chodzi?
- O to, że się chyba zaczyna układać – przyznała nieśmiało dziewczyna. – Nie wiem czy powinnaś o tym słuchać…
- Opowiadaj!
Laura niepewnie popatrzyła na przyjaciółkę i opowiedziała jej o wydarzeniach poprzednich dni tak ogólnie jak tylko potrafiła. Nie chciała zarzucać jej szczegółami swojej radości, gdy Klaudia przeżywała rozstanie z Gladyrem. Brunetka sama jednak zadawała mnóstwo pytań niejako zmuszających ją do rozwinięcia swojej opowieści. Kilkanaście minut później Praczyk wiedziała już o wszystkim, co zaszło między cheerleaderką a siatkarzem, łącznie z przyjęciem zaproszenia na studniówkę.
- Nie boisz się, że on zrobi tam rewolucję? Że wszystkie dziewczyny będą się na was gapić?
- Nie – wzruszyła ramionami Forowicz. – Lepiej powiedz co ty zrobisz ze sobą. Skoro twierdzisz, że z Jurijem już naprawdę skończone, to z kim pójdziesz? Chyba, że wcale nie idziesz.
- Daj spokój, nie chcę, żeby wszyscy gadali, że mnie nie było na studniówce – skrzywiła się dwudziestolatka. – Idę chyba z kolegą z klasy, z Olkiem. On też nie ma partnerki, więc możemy pobawić się razem.
- A czy Olek to nie jest ten dziwny koleś, który się pasjonuje militariami, zawsze chodzi w bojówkach i swetrze i gada o polityce? Przecież on pewnie nawet nie umie tańczyć!
- Poloneza jakoś zatańczy. A potem zobaczymy, najwyżej się najem, skoro będę cały czas siedzieć przy stole.
***
- Mogę ci zadać osobiste pytanie?
Szatynka siedziała oparta o tors przyjaciela, choć sama nie do końca wiedziała jak do tego doszło. Kiedy jęczała, że jest zmęczona, siatkarz zażartował, że może położyć głowę na jego ramieniu. Ona chyba odpowiedziała, że musiałby ją tym ramieniem podtrzymać. Tak naprawdę dziewczyna była nieco oszołomiona tym flirtem, mimo, że zazwyczaj znała swoją wartość. Nie potrafiła wytłumaczyć jak dokładnie znalazła się w tej pozycji, ale zupełnie jej to nie obchodziło. Czuła bliskość Boćka i to było najważniejsze.
- Jakie? – spytała, nawet na niego nie patrząc.
- Dlaczego jesteś mulatką?
Forowicz parsknęła śmiechem, odwracając głowę w stronę chłopaka z zamiarem rzucenia mu kpiącego spojrzenia. Nie przewidziała jednak, że dzieląca ich odległość zmniejszyła się do zaledwie kilku centymetrów. Ich oddechy mieszały się ze sobą, owiewając nawzajem ich twarze. Serce cheerleaderki momentalnie przyspieszyło bieg, a w jej głowie istniała tylko jedna myśl: o tym, że mogłaby pocałować bruneta. Wystarczyłby mały ruch, aby ich wargi się zetknęły.
Zamiast pochylić się do przodu, dziewczyna ponownie oparła się o tors zawodnika. Sama nie rozumiała motywów swojej decyzji i nagłego wstydu.
- Mój tata jest Anglikiem, ale ciemnoskórym – wyjaśniła zagadkę swojej karnacji. – A jak połączysz Murzyna z białą kobietą to wychodzi taka Laura.
Brzuch Grześka zatrząsnął się do śmiechu.
- Tej drugiej części się domyślałem.
- Też mam pytanie – uznała szatynka, lecz tym razem nie odwróciła się, aby popatrzeć na przyjaciela. – Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz naprawdę mnie rozpoznałeś?
- Tak, wydawałaś mi się znajoma. Musiałem chwilę pomyśleć i poszperać w pamięci, ale byłem pewien, że gdzieś już cię widziałem.
- No dobrze, ale jakim cudem połączyłeś smarkulę z podstawówki ze mną?
- Fakt, trochę się zmieniłaś. Urosłaś i… w ogóle.
- Chciałeś powiedzieć, że urosły mi cycki.
- Hmm, tak, to też – uśmiechnął się. – Ale zapamiętałem cię ze względu na kolor skóry. U nas nieczęsto spotyka się taką ciemną karnację. A dlaczego ty mnie zapamiętałaś? Ja przecież też urosłem.
- Tobie jedynie mięśnie urosły.
- Tak, to prawda, jakiś czas temu sama to sprawdzałaś.
Laura z rozmysłem nie skomentowała tej uwagi.
- Jesteś siatkarzem, więc nie sposób było cię nie zapamiętać. Wszyscy śledzili twoją karierę, w końcu ktoś się wybił z naszego regionu, więc wiesz, to taki patriotyzm lokalny.
***
Kolejne dni upływały nie przynosząc żadnych zmian. Klaudia miała wrażenie, że czas zamiast leczyć jej rany, jedynie je rozdrapuje. Wcale nie było jej łatwiej. Wręcz przeciwnie, czuła się coraz gorzej. Dostrzegała tysiące drobnych aspektów, których będzie jej brakować. Już nigdy nie przytuli się do Jurija, nie zobaczy jego rozpromienionej na jej widok twarzy. Żałowała nie tylko pocałunków, ale również rozmów, których już nigdy nie przeprowadzi i pytań, których nie zada. Naprawdę miała kiedyś zamiar wypytać go jak on ją traktował, w którym momencie zauważył, że mu na niej zależy, dlaczego wtedy nagle ją pocałował, gdy robił jej awanturę z powodu tych nieszczęsnych jasełek. Wiele spraw pozostawało dla niej zagadką i niestety wyglądało na to, że nic się w tej kwestii nie zmieni. Zresztą, skoro Jurij ją rzucił, teraz i tak nie miało już to znaczenia.
Dziewczyna nie mogła doczekać się weekendu. Dwa wolne dni, w które nie spotka się z Gladyrem miały być dla niej psychicznym odpoczynkiem od całej tej sytuacji. Rzecz jasna wcale tak się nie stało, bo brunetka wciąż o nim myślała. Nie musiała jednak go widywać, a to już było ogromnym ułatwieniem. To trochę tak, jakby ktoś ściągnął z jej barków połowę ciężaru, z którym się zmagała.
Praczyk zrozumiała, że nie może dalej pracować z siatkarzem. Na samą myśl, że w poniedziałek znowu będzie musiała zająć się Darią, robiło się jej słabo. Nie chciała patrzeć na jego mieszkanie i ani tym bardziej na niego samego. Decyzja o porzuceniu tej posady była w zasadzie nieunikniona. Pozostało jeszcze tylko wymyśleć sposób, w jaki przekazać pracodawcy jej wypowiedzenie. Nie mogła z nim porozmawiać, bo to chyba za bardzo by ją raniło. Wolała załatwić to w inny sposób.
Dwudziestolatka nawet nie zawracała sobie głowy swoim strojem. Nie ściągając dresu, który miała na sobie, rzuciła tylko rodzicom, że wychodzi do Laury. Wbiegła na piętro wyżej przeskakując co dwa schodki i pół minuty później stała już pod drzwiami przyjaciółki.
- Musisz mi pomóc – powiedziała, kiedy zobaczyła przed sobą cheerleaderkę. – Muszę napisać do Jurija list. 

Chyba nie umiem pisać takich porozstaniowych rozdziałów...

piątek, 2 września 2016

Rozdział czterdziesty piąty - Cierpienie

Laura nie miała pojęcia jakim cudem zwykłe, nic nie znaczące chwile w mgnieniu oka zamieniały się w coś zupełnie magicznego. Na pozór głupi żart stawał się intymnym dotykiem, proste powitanie po kilkudniowej rozłące pierwszym, niedającym o sobie zapomnieć pocałunkiem, a rozmowa wynikająca z troski o związek przyjaciółki przemieniała się w zakamuflowane wyznanie uczuć.
Dziewczyna w kółko myślała o wczorajszych wydarzeniach i nie potrafiła przestać się uśmiechać. Choć Grzesiek nie powiedział jej niczego wprost, nie miała wątpliwości, że jego słowa traktowały właśnie o niej. Szatynka nawet nie spodziewała się, że te wyznanie zrobi na niej takie wrażenie i że tak bardzo ją uszczęśliwi. Była tak zadowolona, że nawet nie przeszkadzało jej, że między nią a Boćkiem zapadła cisza, której nijak nie potrafiła przerwać. Po prostu siedzieli obok siebie, rzucając sobie co jakiś czas nieśmiałe spojrzenia i słabe uśmiechy. Cieszyła się obecnością chłopaka, nie czując żadnej presji, by podjąć jakiś temat. Kiedy po jakimś czasie stwierdził, że musi zbierać się na swój trening, kiwnęła jedynie głową. Rozstali się w nietypowej dla siebie ciszy. Mruknęli niewyraźne „pa”, niczym skłóceni przyjaciele. Głębokie spojrzenie prosto w oczy jakie sobie posłali skutecznie niszczyło jednak teorie o sprzeczce.
Cheerleaderka nie potrafiła się doczekać, aby opowiedzieć o tym wszystkim Klaudii. Chciała podzielić się z nią swoją radością, niejako przeżyć rozmowę z brunetem jeszcze raz. Kiedy jednak zobaczyła minę swojej sąsiadki, odsunęła swoje wspomnienia na bok, od razu wiedząc, że zdarzyło się coś złego.
- Co się stało? – zapytała bez ogródek.
- Jurij ze mną zerwał.
Przez pierwsze kilka sekund Forowicz po prostu gapiła się na swoją sąsiadkę, nie rozumiejąc co te słowa w ogóle oznaczają. Kiedy po chwili dotarło do niej ich znaczenie, jej mina z ogłupiałej zmieniła się w zszokowaną.
- Jak to? – wydukała.
Laura miała wrażenie, że się zwyczajnie przesłyszała. Owszem, Praczyk opowiadała jej o swoich obawach, ale dziewczyna na jakieś dziewięćdziesiąt procent była przekonana, że to wszystko jest tylko histerią i wyolbrzymianiem drobnostek. Nie spodziewała się, że siatkarz naprawdę odsuwa od siebie brunetkę. A nawet jeśli tak, to w życiu nie przewidywałaby, że z nią zerwie! Że ostatecznie i definitywnie zakończy ich ledwo raczkujący związek, o który Klaudia tak bardzo walczyła. Tym bardziej, że wydawało się, że on też traktuje to poważnie.
Przez kolejne kilkanaście minut brunetka opowiadała o swojej wczorajszej rozmowie ze sportowcem. Podzieliła się z cheerleaderką historią o Marinie, o jej tragicznej śmierci, o wyrzutach sumienia, które wciąż nie chciały opuścić Gladyra i o jego decyzji, że muszą się rozstać dla jej dobra.
- Nic mnie nie wkurza bardziej niż tekst, że ktoś z tobą zrywa dla twojego szczęścia – warknęła szatynka. – Jakoś nie widzę, żebyś była przez to szczęśliwsza.
- Wiesz, co jest najgorsze? – odezwała się cicho Klaudia, patrząc na przyjaciółkę ze łzami w oczach. – Że tym razem nic nie mogę zrobić. Nie zdołam go przekonać, żeby zmienił zdanie. To już koniec.
Forowicz objęła dziewczynę, pozwalając się jej wypłakać w jej ramię. Darowała sobie obrażanie Jurija i krytykowanie jego decyzji, bo to w żaden sposób nie pomogłoby jej sąsiadce. Zresztą, ona nigdy nie lubiła, gdy wytykano jej pracodawcy błędy. Musiała być dla niej wsparciem, a czas na negatywne opinie o Gladyrze jeszcze się znajdzie. Choć chętnie powiedziałaby co myśli o tak żenującym powodzie rozstania, zdusiła swoje opinie w zarodku.
- Jeśli uważasz, że naprawdę nie ma szans na szczęśliwe zakończenie, powinnaś się zwolnić.
- Ale…
- Mówię poważnie. Wiem, że będziesz teraz okropnie cierpieć i czeka cię ciężki okres, ale spotykanie go codziennie wcale nie pomoże wstać ci na nogi. Musisz się od niego odciąć, a widywanie Jurija pięć albo sześć razy w tygodniu będzie czyniło więcej szkody niż możesz sobie wyobrazić. Nie zrozum mnie źle, nie chcę przekreślać waszego związku. Tak naprawdę sądzę, że powinnaś o niego jeszcze raz zawalczyć, bo to wcale nie jest przeszkoda nie do pokonania. Widzę jednak po tobie, że brak ci jakiejkolwiek motywacji. A skoro nie będziesz próbować przekonać go do zmiany zdania, powinnaś się zwolnić, po prostu.
***
 Im dłużej myślała o rozstaniu Jurija i Klaudii, tym większy miała mętlik w głowie. Zachowanie każdego z nich było dla niej trochę nielogiczne. Dziwiła się przede wszystkim swojej przyjaciółce, która tak długo zabiegała o ten związek, starała się przekonać do siebie siatkarza i w pewnym sensie wywierała na niego presję, aby dał im szansę. Te wszystkie działania nijak nie pasowały do jej obecnej bierności. Laura nie potrafiła zrozumieć dlaczego Praczyk poddała się tak łatwo. Przecież o miłość trzeba walczyć, tak samo jak ona próbowała karkołomnie uratować swój związek z Maksem. To całkiem inna historia, z góry skazana na porażkę, skoro w jej myślach gościł już przede wszystkim Bociek, ale u brunetki sytuacja wygląda całkiem inaczej. Jej i Gladyrowi zależy na sobie nawzajem. Odeszli od siebie przez jakieś absurdalne wyrzuty sumienia. Gdyby była na miejscu dwudziestolatki, porządnie by siatkarzem potrząsnęła i nie pozwoliła na tak lekkomyślne decyzje. Zaskakiwała ją ta bierność sąsiadki, która zachowywała się jakby nic do swojego pracodawcy nie czuła.
Nie potrafiła też pojąć motywów Jurija. Jak mógł powiedzieć Klaudii, że zostawia ją, bo bez niego będzie szczęśliwsza? Współczuła mu utraty żony, ale to było całe wieki temu. Dlaczego nagle zaczął rozdrapywać stare rany? Po co w ogóle wracał do przeszłości? Czy naprawdę tak trudno było mu się skupić na teraźniejszości i na czerpaniu radości z obecności dziewczyny? Im bardziej roztrząsała tą sprawę, tym większą czuła złość. Blondyn postąpił zwyczajnie głupio. Ciekawe czy przez chwilę chociaż pomyślał o skutkach swojej decyzji. W zasadzie sama nie wiedziała co byłoby gorsze… Jeśli to działanie pod wpływem impulsu, Gladyr wykazał się idiotyzmem, jaki mu nie przystoi w tym wieku. Z drugiej strony, jeżeli było to przemyślane działanie, szanse, by przekonać go do porzucenia tego pomysłu drastycznie malały.
Nowe spojrzenie na tą sprawę rzucił też Grzesiek, z którym tradycyjnie spotkała się po swoim treningu. Chłopak powiedział coś, co mocno przebudowało jej opinię na temat związku sportowca z jej przyjaciółką.
- Trochę go rozumiem. W pewnym sensie to, co zrobił Jurek było wręcz romantyczne. Uwierz mi, że dobrze go znam i on od zawsze nie mógł pozbyć się wyrzutów sumienia przez śmierć Mariny. Wiadomo, że to nie jego wina, ale zdaję sobie sprawę, że w jego wersji wygląda to inaczej. W końcu to on miał jechać do apteki. On miał siedzieć w samochodzie, nie Marina. Jurek nigdy tak ostatecznie nie otrząsnął się po tamtej tragedii. Potem pojawiła się Klaudia, która niespodziewanie zaczęła dla niego znaczyć o wiele więcej niż powinna. I gdy wszystko się układało, nagle on popełnia ten sam błąd. Pozwala jej wracać do domu, gdy zapadł już zmrok. Spróbuj sobie wyobrazić ile to dla niego znaczyło. W jego opinii znowu naraził kogoś na niebezpieczeństwo. Jedynym sposobem, żeby historia Mariny się nie powtórzyła, było zerwanie. To okrutne, ale pokazuje, że naprawdę mu na Klaudii zależy. Dlatego rozumiem jego decyzję. Co nie zmienia faktu, że uważam ją za idiotyzm.
- Już myślałam, że go za to pochwalisz!
- Nie. Bez przesady.
- Jak tak o tym mówisz, to ja też zaczynam go rozumieć – westchnęła cheerleaderka.
- To nie jest takie czarno-białe jak się wydaje. Co nie zmienia faktu, że można było to rozwiązać inaczej. Ja nigdy bym nie zrezygnował z kogoś, na kim mi zależy.
Pod wpływem znaczącego spojrzenia Boćka jej żołądek zrobił fikołka. Dzielnie jednak wytrzymała jego wzrok.
- No, takie rozstanie dla czyjegoś dobra to dla mnie największa ironia losu, mam nadzieję, że nie doświadczę czegoś takiego.
- Ze mną na pewno nie – mrugnął do niej.
- Dobrze, będę pamiętać. A zmieniając temat, wczorajsza nasza rozmowa o Maksie mi coś uświadomiła.
- Co takiego? – popatrzył na nią z zainteresowaniem.
- Skoro czujesz się nadal winny mojemu rozstaniu z nim, to wiem jak możesz mi to wynagrodzić.
- Jak?
- Mógłbyś pójść ze mną na studniówkę.
Brunet uśmiechnął się szeroko.
- Nie ma sprawy.
***
 Dla Jurija ostatnie dni nie należały do najłatwiejszych. Najpierw zmagał się z ogromnymi wyrzutami sumienia, że pozwolił Klaudii późno wracać do domu, potem cierpiał, gdy musiał ją od siebie odsunąć. Nie lubił tego, że ją oszukiwał, odwoływał spotkania, zasłaniając się Darią, której rzekomo obiecał wyjście na basen. Dużą trudność sprawiało mu też trzymanie nieświadomej jego dylematów dziewczyny na dystans. Zwłaszcza, że sam najchętniej skryłby się w jej ramionach, zapominając o przeszłości. Nie mógł jednak ciągnąć tego dłużej. Musiał rozstać się z dwudziestolatką, bo tylko w ten sposób zdołał ochronić ją przed tragedią. Kiedy tłumaczył jej powody jego decyzji, z ciężkim sercem obserwował reakcję niedowierzającej Praczyk. Trudno było też patrzeć jak brunetka bez słowa opuszcza jego mieszkanie.
Jeśli jednak myślał, że po rozstaniu będzie mu lżej, grubo się pomylił. Wszystkie poprzednie cierpienia były niczym w porównaniu z widokiem Klaudii w dzień po ich zerwaniu. Opiekunka jego córki wyglądała na załamaną. W jej oczach nieustannie gościł smutek, a na ustach brakowało uśmiechu, którym go witała codziennie przez ostatnie kilkanaście tygodni. Rzecz jasna, spodziewał się mniej więcej takiego zachowania. Nie przewidział jednak, że kompletnie rozbita dziewczyna wywoła w nim smutek. Jej emocje wypisane na twarzy raniły go bardziej niż wszystkie wyrzuty sumienia razem wzięte. Nienawidził sam siebie, że wpędził ją w taki stan. Nie umiał sobie wybaczyć, że dopuścił, by tak przez niego cierpiała. 

Musicie wiedzieć, że nie umiem pisać porozstaniowych rozdziałów, spodziewajcie się jakiejś szmiry w najbliższym czasie :/