sobota, 17 września 2016

Rozdział czterdziesty siódmy - Wypowiedzenie

Laura ponownie miała mętlik w głowie. Kiedy sąsiadka wpadła do niej z niezapowiedzianą wizytą, twierdząc, że potrzebuje jej pomocy, bez wahania zaprosiła ją do środka. Gdy powiedziała jej, że zamierza się zwolnić ze swojej posady opiekunki, mogła jedynie przyklasnąć jej decyzji. Ale nie wiedziała jak zareagować na pomysł napisania listu do Jurija, w którym Klaudia chciała przekazać mu swoje postanowienie wraz z jego uzasadnieniem.
Z jednej strony doskonale rozumiała swoją przyjaciółkę – domyślała się, że nie ma ona ochoty rozmawiać z Gladyrem. To byłoby na pewno bolesne, nieprzyjemne doświadczenie, biorąc pod uwagę, że jeszcze tydzień temu byli ze sobą szczęśliwi. Zresztą, zwalniała się właśnie po to, żeby uniknąć kontaktów z siatkarzem. Trudno się dziwić, że chciała uniknąć także rozmowy.
Z drugiej strony, pisanie listu było trochę na wyrost. Przecież Jurij nie jest idiotą, na pewno domyśli się jakie są powody wypowiedzenia dziewczyny. Po co miała mu potwierdzać na piśmie, że cierpi z powodu ich rozstania? To raczej oczywiste. Nie podobało się jej również, że brunetka chciała go za to wypowiedzenie przeprosić. Jeśli już, to raczej on powinien to zrobić. Oczywiście, cheerleaderka rozumiała, że chodzi o to, że Daria pozostanie bez opiekunki, co dla niej mogłoby być jeszcze większym szokiem niż dla jej ojca, ale i tak nie popierała tego pomysłu.
- Ja bym na twoim miejscu po prostu zostawiła wypowiedzenie na stole. Powiedziałabym mu, że ma sobie koniecznie zobaczyć co leży w kuchni. Samo wypowiedzenie, bez żadnych listów. A przeprosiny to możesz skierować do Darii, nie do niego. Porozmawiaj z nią jak będziesz w poniedziałek w pracy. Ona akurat nic tu nie zawiniła, więc chyba zasługuje na to, żebyś się z nią normalnie pożegnała.
Praczyk rzuciła jej bliżej niezidentyfikowane spojrzenie. Ze słów przyjaciółki płynęła logika, z którą nie sposób było się zgodzić.
- Dlaczego masz taki dar przekonywania, a ja nie? Kiedy ja usiłowałam ci uświadomić, że Grzesiek nie jest tylko kumplem, to w ogóle mnie nie słuchałaś.
- To nie jest dar przekonywania. To mój zwiększony poziom głupoty i ośli upór. Ty jesteś rozsądna, a ja wolałam sama siebie oszukiwać, że wszystko jest w porządku. Bardzo tego teraz żałuję.
- Bo w przeciwnym razie już dawno bylibyście z Grześkiem parą?
- Nie – zaprzeczyła. – Gdybym od początku cię posłuchała, nie zraniłabym tak Maksa. Naprawdę mi za to wstyd. Czasami mam ochotę do niego napisać i zapytać, co u niego słychać. Wiesz, my byliśmy ze sobą ponad półtorej roku, to dosyć długo. Nie da się tak z dnia na dzień wyrzucić takiej znajomości z głowy. Nie chodzi mi o to, że nadal go kocham. Ale zastanawiam się jak sobie radzi.
- Nie możesz tego zrobić – zaprotestowała gorąco dwudziestolatka. – On tylko…
- Wiem – przerwała jej szatynka. – Nie napiszę do niego, bo zdaję sobie sprawę, że to może wyczynić więcej szkody niż pożytku. Po prostu się o niego martwię, lecz tak czysto po koleżeńsku. Chciałabym wiedzieć co u niego. Upewnić się, że wszystko jest w porządku.
- Musisz przeżyć bez tej wiedzy.
- Wiem, wiem. Mówię ci tylko jak się czuję. Ale nie napiszę do niego.
***
Poniedziałkowego poranka coś się zmieniło. Klaudia nie miała pojęcia skąd się to wzięło, lecz obudziła się zła. Zła na Jurija. Była wściekła, że podjął taką głupią, egoistyczną decyzję, że w ogóle nie dał jej szansy, by mogli na temat śmierci Mariny porozmawiać. W końcu można było to rozwiązać inaczej. Nie musiał od razu z nią zrywać. Przekreślać ich związku, o który tyle walczyła. Mógł jej opowiedzieć o swoich doświadczeniach i pozwolić, by posklejała jego rozbitą duszę w całość. Przecież chyba nie było mu z nią tak źle? Dziewczyna wierzyła, że poradziłaby sobie z wyrzutami sumienia siatkarza. Mogłaby mu pomóc. Po poznaniu tej tragicznej historii nigdy już nie opuściłaby mieszkania Gladyra o tak późnej porze. Miałaby na uwadze jego traumę i unikałaby sytuacji, które mogłyby mu o nich przypomnieć. Wkurzało ją, że mężczyzna postanowił po prostu wszystko zakończyć. Najchętniej by nim potrząsnęła i nawrzeszczała, że postąpił jak idiota. Nie można dawać komuś takiej nadziei, dopuścić tak blisko do siebie, a potem zwyczajnie to uciąć.
Oczywiście, nie zrobi tego. Nie miała zamiaru prosić się o jego miłość. Buntownicze nastawienie podpowiadało, że jeśli blondyn jej nie chce, to nie. Z drugiej strony nie ukrywała przed sobą, że jeśli tylko Jurij poprosi ją, by do niego wróciła, bez wahania wpadłaby w jego ramiona. Bez sekundy namysłu zgodziłaby się na to, by znowu byli razem. Czuła, że jest trochę naiwna. Że pozwala mu sobą manipulować i że jest całkowicie od niego zależna. Że nawet, jeżeli powinna powiedzieć, że nie podoba się jej takie traktowanie, i tak do niego pobiegnie. Była wręcz zła na siebie, że przyjmuje taką postawę. To trochę uwłacza jej godności. Za bardzo jednak zależało jej na sportowcu, aby go odrzucić. Mogła się na niego wściekać, mogła być zła, ale wciąż jej na nim zależało. To uczucie zdecydowanie przewyższało jej negatywne nastawienie. Zresztą, mimo, że denerwowała się na blondyna, jednocześnie nadal za nim tęskniła i wciąż smuciła się z powodu ich rozstania. Te wszystkie emocje kotłowały się w jej sercu, wpędzając w dość paskudny nastrój. Wiedziała jednak, że musi je uspokoić. Czekała ją rozmowa z Darią, która niczym w tej sytuacji nie zawiniła. Nie mogła dodatkowo stresować dziewczynki. Miała tylko nadzieję, że wytłumaczenie dziecku, że nigdy więcej się nie zobaczą wcale nie będzie tak trudne jak się tego spodziewa.
***
 Kiedy Jurij wrócił po swoim treningu do domu, od razu wyczuł, że stało się coś złego. W mieszkaniu panowała idealna cisza, nieprzerywana nawet odgłosami układanych klocków czy malowanej kolorowanki. Zanim jednak zdążył chociażby zajrzeć do pokoju córki, stanęła przed nim Klaudia. Z jej miny trudno było cokolwiek wyczytać.
- Zostawiłam ci coś na stole w kuchni. Spróbuję się pożegnać z Darią.
Siatkarz popatrzył na brunetkę nic nie rozumiejąc z jej słów. Nie był pewien które z tych zdań zaniepokoiło go bardziej. Co to znaczy, że spróbuje się pożegnać? Czyżby dziewczyny się pokłóciły? Przecież Daria uwielbiała swoją opiekunkę. Zresztą, ostatnio nawet się go pytała dlaczego Praczyk już nie zostawała u nich dłużej.
- Nie! – w myśli mężczyzny wdarł się krzyk czterolatki.
Gladyr błyskawicznie pojawił się w drzwiach pokoju córki. Mała siedziała na swoim łóżku z wyraźnie naburmuszoną miną i skrzyżowanymi rękami. Przed nią kucała Klaudia, która chyba próbowała ją przytulić.
- Daria, proszę cię – odezwała się błagalnie. – Naprawdę mi przykro, ale to nie zmienia mojej decyzji.
- Nie chcę! – wrzasnęła blondynka, wyrywając się z ramion opiekunki i zeskakując z łóżka.
- Co tu się dzieje? – zapytał się zupełnie zdezorientowany Jurij.
Brunetka zerknęła na niego trochę jakby spłoszona. Po chwili jednak spuściła wzrok i podniosła się z kolan. Minęła go w progu, nie obdarzając go nawet spojrzeniem.
- Na stole w kuchni – powtórzyła, a sekundę później zamknęła za sobą drzwi.
Mężczyzna przeszedł do wspomnianego pomieszczenia. Na blacie leżała kartka papieru, na której dwudziestolatka umieściła swoje wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Z ciężkim westchnieniem osunął się na krzesło.
***
- Daria zareagowała dramatycznie – zaczęła swoją opowieść.
- Była do ciebie przywiązana, to nic dziwnego – skomentowała Laura, podsuwając przyjaciółce tabliczkę czekolady. – Weź, zjedz sobie coś dobrego, będzie ci lepiej.
Praczyk z wahaniem zerknęła na słodycze, lecz ostatecznie wpakowała do ust jeden kawałek.
- Nie spodziewałam się, że aż tak. Myślałam, że będzie jej smutno, że może nie zrozumie o co chodzi, nie zdziwiłabym się nawet gdyby się rozpłakała. Ale ona była na mnie wściekła. Najzwyczajniej w świecie się obraziła. Strzeliła fochem.
- No, to wyrośnie z niej prawdziwa kobieta – zażartowała cheerleaderka. – Jak przebiegła wasza rozmowa?
- Kiedy wróciłyśmy do domu, powiedziałam jej, że to mój ostatni dzień pracy. Na początku ona chyba nie rozumiała co dokładnie mam na myśli, ale gdy wytłumaczyłam jej, że od jutra nie będę się nią zajmować, że tata znajdzie jej inną opiekunkę, zaczęła pokazywać niezadowolenie. Najpierw gadała, że w ogóle się na to nie zgadza. Że nie chce innej opiekunki, tylko mnie i koniec.
- Ona ma cztery lata?
- Tak. Uświadomiłam jej, że to nieodwołalna decyzja. Spytała czy to dlatego, że pokłóciłam się z jej tatą i już nie zostaję u nich jak on wraca z treningu.
- Chyba robisz sobie jaja – rzuciła szatynka ze zdziwieniem.
- Nie, ona naprawdę zadała to pytanie. Odpowiedziałam, że muszę się skupić na nauce, że mam maturę w tym roku, że to bardzo ważne i że od tego zależy moja przyszłość. Daria stwierdziła, że przecież mogę się uczyć u nich, ona nie będzie mi przeszkadzać, bo będzie się sama bawić.
- Nie wierzę…
- Ja też nie wierzyłam, bo to całkiem mądre argumenty. Musiałam jej powiedzieć, że i tak nie zostanę. No i się obraziła. W ogóle nie chciała się do mnie odzywać, nie chciała się bawić, nawet nie chciała się pożegnać. Próbowałam ją przytulić, ale ona się wyrwała i krzyczała wręcz, że mam ją zostawić.
- A Jurij jakoś to komentował?
Klaudia jedynie pokręciła przecząco głową.
- Nawet nie napisał smsa. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzą. 

W tym rozdziale jest dużo mnie. Może dlatego łatwo mi się go pisało. Gorzej, że następnego kompletnie nie potrafię ruszyć, coś złego dzieje się z moją weną, więc trzymajcie za mnie kciuki, żeby nie było jakichś opóźnień...