Reakcja Maksa
na pomysł zrobienia kursu instruktorki zumby była całkowicie odmienna niż
Grześka. O ile przyjaciel ją rozśmieszył, o tyle informatyk podszedł do całej
sprawy rzeczowo. W pierwszej kolejności zapewnił ją, że doskonale sobie w tej
roli poradzi i że będzie ją wspierał. Potem doradził jej, aby odłożyła
realizację swojego marzenia w czasie i zabrała się za nie w maju, gdy napisze
maturę, co w zasadzie było bardzo rozsądne. Przecież wtedy skończy się też
sezon Plusligi, więc zyska mnóstwo wolnego czasu.
- Wiesz co,
jesteś najlepszy! – uznała, cmokając informatyka w policzek. – Ja w ogóle nie
pomyślałam, żeby to przełożyć na później. Super to wymyśliłeś.
- Dziękuję –
uśmiechnął się do niej ciepło. – Sama też na pewno byś na to wpadła.
Dziewczyna nie
potrafiła powstrzymać myśli, że siatkarz to w tej sytuacji pewnie się napuszył
z udawanej dumy albo rzucił jakiś tekst o swojej genialności. Szybko jednak
odsunęła od siebie postać Boćka. Co ją to w ogóle obchodzi co on by powiedział
albo zrobił?
Zamiast
zaprzątać sobie głowę swoim przyjacielem, przytuliła się do szatyna. Nie
chciała przyznawać się, że to pewnie on najbardziej ucierpiałby na tym kursie.
Przecież nie zrezygnowałaby ze swojego zespołu cheerleaderek ani z nauki do
matury. Naturalną koleją rzeczy to Maks poszedłby w odstawkę, a nie była pewna
czy ich związek by to wytrzymał. Mimo, że teraz wszystko między nimi było
dobrze, to jednak szybko mogło się to zmienić. Ledwo co wykaraskali się z
jednej burzy zwanej Grzegorzem Boćkiem i Forowicz nie miała pewności czy kolejna
przeszkoda w postaci braku czasu nie przyniosłaby katastrofalnych skutków. Nie
chciała rozstawać się z informatykiem. Kochała go, a chyba nikt nie chce
stracić tak ważnej osoby.
***
Laura nie umiała zasnąć. Choć zamknęła
oczy i próbowała się odgrodzić mentalnie od poświaty dwudziestoparocalowego
monitora, nie potrafiła tego zrobić. Do jej uszu dobiegało stukanie w
klawiaturę i strzępki muzyki, mimo, że Maks miał założone słuchawki. Poziom
głośności był ustawiony na maksimum, więc dziewczyna i tak słyszała szum. Potrafiła
nawet wyróżnić niektóre słowa, gdyż w mieszkaniu panowała idealna cisza. Jej
ukochany tak wciągnął się w programowanie jakiegoś systemu, że zupełnie nie
odczuwał upływu czasu. W przeciwieństwie do Forowicz, która od trzech godzin
nieskutecznie próbowała zapaść w sen. Niepotrzebne dźwięki oraz światło
skutecznie jej to uniemożliwiały. Szatynka nie chciała przerywać pracy
informatyka, mimo, że coraz bardziej ją ona irytowała. Gdy cheerleaderka wyszła
do kuchni, aby napić się wody, jej chłopak nawet tego nie zauważył.
- Nie możesz spać? – zapytał Grzesiek, który
nagle pojawił się w drzwiach. Kiedy jedynie pokręciła przecząco głową, siatkarz
wyciągnął w jej stronę rękę. – Chodź.
Laura z lekkim wahaniem ujęła jego dłoń.
Brunet poprowadził ją do swojego pokoju, gdzie położył się do łóżka i pociągnął
dziewczynę za sobą.
- Co ty robisz? - spytała oburzona.
- Przestań myśleć o Maksie – odpowiedział
cicho sportowiec. – Zamknij oczy, wsłuchaj się w bicie mojego serca i zaśnij.
Chłopak objął ją, zamykając w swoich
potężnych ramionach. W pierwszym momencie Forowicz bezskutecznie próbowała się
z nich uwolnić, choć tak naprawdę wcale tego nie chciała. Przyjemnie czuła się
przy przytulającym ją Grześku, nie mogła jednak się do tego przyznać. Dlatego
też szybko dała za wygraną, uspokajając się i spełniając jego polecenie.
Już prawie spała, gdy do pokoju Boćka wpadł
Maks. Jej ukochany zszokowany patrzył na leżącą w objęciach zawodnika Laurę. Na
jego twarzy malowało się niedowierzanie. W przeciwieństwie do Palowskiego,
Grzesiek czuł się chyba wspaniale. Uśmiechał się na pół cwaniacko, a na pół z
dumą, jakby chciał powiedzieć, że teraz cheerleaderka należy do niego.
I choć dziewczyna mogła to wszystko
odkręcić, przerwać udawanie, że śpi, przestać podpatrywać tą scenę spod
zmrużonych powiek, wstać i wrócić do informatyka, jednak tak się nie stało. Pozostała
w swojej pozycji, może tylko na ustach pojawił się słaby uśmiech, dobitnie
dając do zrozumienia, że wybiera przyjaciela.
***
Być może gdyby
Klaudia nie była tak przejęta czekającymi ją wydarzeniami, zauważyłaby, że jej
sąsiadka jest zaskakująco niemrawa i milcząca. Zwykle rozgadana i uśmiechnięta
Laura dzisiaj nie powiedziała ani jednego słowa o sobie. Zamiast tego
skierowała rozmowę na plany swojej koleżanki, która właśnie dziś miała
przedstawić panu Jurijowi rolę Darii w jasełkach.
- To dla mnie
nadal trochę szokujące – przyznała szatynka. – Przecież to pan Gbur, naprawdę
nie boisz się, że on będzie zły, że zrobiłaś coś za jego plecami?
- Przestań!
Pan Gladyr normalnie ze mną rozmawia, nigdy mnie za nic nie zganił, może nawet
mnie trochę lubi. Za co miałby się złościć? To nic strasznego, że nauczyłam
Darii tego wierszyka. Myślę, że będzie zadowolony.
Tak naprawdę
to dziewczyna nawet nie dopuszczała do siebie innej myśli. Analizowała swój
pomysł na tysiące sposobów i nie widziała w nim żadnych słabych stron. No, może
tylko ewentualnie taką, że pan Jurij wolałby sam przećwiczyć z córką jej
rolę. Nie sądziła jednak, by to jakoś specjalnie wpłynęło na ich niespodziankę.
Będzie jeszcze dużo przedstawień, w których to pan Gladyr się wykaże w roli
nauczyciela. Brunetka spodziewała się ogromnej wdzięczności pracodawcy. Może
nawet dostanie jakąś małą nagrodę? Szeroki uśmiech skierowany tylko do niej w
zupełności by jej wystarczył. Praczyk nie mogła się doczekać popołudnia, choć
jednocześnie troszkę się stresowała. Był to jednak zdrowy stres, bardziej
motywujący niż paraliżujący.
Ten dzień
będzie piękny!
***
Chyba po raz
pierwszy w życiu Laurze tak bardzo nie chciało się iść na swój trening na halę
Azoty. Czuła się dziwnie po przebudzeniu, gdy przypomniała sobie swój sen z
Boćkiem i Maksem w roli głównej. Dziewczyna nie wierzyła w ukryte znaczenie
snów, ale wierzyła, że wpływa na nie głównie podświadomość. Czy to znaczy, że
intuicja wybrała dla niej Grześka? Przecież to niedorzeczne.
Dziewczyna w
ogóle nie miała ochoty widzieć dzisiaj przyjaciela, a doskonale wiedziała, że
tego nie uniknie. Lubiła krótkie rozmowy w przerwie między ich zajęciami,
lecz dziś ich nie chciała. Wydawało się jej, że nie zdoła spojrzeć chłopakowi w
oczy, choć ostatecznie wcale tak się nie stało. Gdy zobaczyła czekającego na
nią siatkarza, kompletnie zapomniała o tym bzdurnym śnie i powitała go szczerym
uśmiechem.
- Witaj Lauro.
- Witaj,
Grzegorzu.
- I co z twoim
kursem zumby? Zdecydowałaś się?
- Tak, ale
dopiero po maturze – stwierdziła, opowiadając Boćkowi o swoich obawach w
związku ze zbyt napiętym grafikiem i brakiem czasu na spotkania z
informatykiem.
- W zasadzie
też pomyślałem o takim rozwiązaniu, ale nie było w moim interesie, żeby ci je
podsuwać.
Forowicz popatrzyła na zawodnika nie bardzo
wiedząc co ma na myśli. „Nie było w jego interesie”? Zabrzmiało to trochę
dwuznacznie, ale chyba nie chciała drążyć tego tematu, więc puściła te słowa
mimo uszu.
- A co u
ciebie? Jak ci się w ogóle podoba w Kędzierzynie? Lepiej czy gorzej niż w
Częstochowie?
- A skąd ty
wiesz, że wcześniej byłem w Częstochowie?
- zapytał, rzucając jej długie, uważne spojrzenie.
- Jestem
kibicem, ja wiem takie rzeczy – wzruszyła ramionami, udając beztroskę.
Wcale się
jednak tak nie czuła. Pewnie to wpływ tego absurdalnego snu, który cały czas
siedział jej gdzieś z tyłu głowy, ale ten wzrok chłopaka ją zawstydził, zgasił
jej pewność siebie i sprawił, że najchętniej by się przed nim schowała.
Normalnie zapewne bez problemu wytrzymałaby jego spojrzenie, lecz dzisiaj nie
miała na to odwagi. To jeden z tych nielicznych sytuacji w jej życiu, gdy komuś
udało się ją zawstydzić. I to tylko jednym gestem.
- Aha –
mruknął Bociek, nie zdając sobie sprawy jakie emocje wywołał u swojej
przyjaciółki. – W sumie tutaj jest całkiem podobnie jak w Częstochowie,
wielkość miasta jest zbliżona, więc aż tak duża zmiana to nie była. Ale jeśli
chcesz, to możemy się umówić kiedyś, żebyś mi pokazała jakieś ciekawe miejsca,
w końcu mieszkasz tu dłużej.
- Zobaczymy –
stwierdziła wymijająco.
- No właśnie,
a jak ty się znalazłaś w Kędzierzynie? Przecież chodziliśmy do tej samej
podstawówki, jakim cudem wywiało cię z Tomaszowa aż tutaj?
- No na pewno
nie siatkówka. Moja mama była asystentką zarządu w banku. Jej placówka upadła,
ale dyrektor był tak zadowolony z jej pracy, że postawił sobie za punkt honoru,
żeby nie zostawić jej na lodzie, dlatego przeszukał całą sieć w Polsce. W
Kędzierzynie było akurat wolne miejsce, mama dostała takie referencje, że
grzechem byłoby jej nie zatrudnić. Przeprowadziliśmy się tutaj z rodzicami dwa
lata temu.
***
Podekscytowana
Klaudia nie potrafiła doczekać się powrotu pana Gladyra z treningu. Niemniej
niecierpliwa Daria powtarzała w kółko cały swój wierszyk, który rzeczywiście
opanowała do perfekcji. Praczyk była dumna nie tylko ze swojej podopiecznej,
ale także z siebie, bo całą niespodziankę udało się utrzymać w tajemnicy. Pan
Jurij na pewno niczego nie podejrzewał, tym bardziej więc cieszyła się na
wyobrażenie jego zaskoczonej miny. To na pewno będzie niezapomniane przeżycie.
No i to podziękowanie za włożoną pracę! Dziewczyna wymyśliła już tysiące
scenariuszów w jaki sposób mogłoby się to odbyć, liczyła jednak, że pracodawca
zaskoczy ją czymś całkiem innym. Nie myślała tu oczywiście o pocałunku czy
zaproszeniu na randkę, ale miała głęboką nadzieję, że ich stosunki ocieplą się
jeszcze bardziej. Może takimi małymi kroczkami dojdą do prawdziwego szczęścia?
Chciała tego najmocniej na świecie!
- Tata wrócił!
– radosny krzyk czterolatki wdarł się w przemyślenia brunetki.
Przedstawienie czas zacząć.
Już prawie nadrobiłam wszystkie Wasze blogi, do ostatnich osób dotrę jutro i w niedzielę ;) Co do rozdziału, to miałam nadzieję w nim opisać jeszcze pierwszą reakcję Jurija na niespodziankę Darii i Klaudii, ale wtedy ten rozdział byłby o wiele dłuższy, więc poczekacie jeszcze tydzień, dobrze?
Sen Laury nie był dla niej zbyt przyjemny, co mnie wcale nie dziwi. Jednak często się słyszy, że sny interpretuje się odwrotnie, to może nie powinna się aż tak obawiać.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa reakcji Gladyra. Nie wiem czemu ale obawiam się, że nie będzie zbyt zadowolony. No nic, poczekamy, zobaczymy :)
Gladyr na pewno ucieszy się z niespodzianki, jaką przygotowała dla niego Daria z Klaudią. A co do Laury to mogłaby się wreszcie przed samą sobą przyznać, że Grzesiek nie jest jej obojętny.
OdpowiedzUsuńDziwię się, że Laura po tym śnie nie mogła spojrzeć Boćkowi w oczy. Nic przecież aż tak erotycznego jej się nie śniło, by od razu miała np wizję go bez spodni i ze slipkami opuszczonymi do kolan.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie reakcja pana samotnego taty.
Zauważyłem też, że Klaudia się przywiązuje do Darii. Wręcz jej matkuje. Dziewczyna ma w sobie dużo ciepła, dlatego uważam, że jej i pracodawcy mogłoby się ułożyć.
Natomiast co do Laury i Grześka, to oboje najpierw przymusowo musieliby dorosnąć by się określić samemu w tym czego tak naprawdę chcą od życia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOkej, poczekam. Coś czuję, że Jurij nie będzie zadowolony, nie wiem czemu. Sen Laury... no całkiem, całkiem. Może to faktycznie podświadomość wybrała?
OdpowiedzUsuńczy ja coś złego napisałam jeśli tak to Przepraszam
OdpowiedzUsuńJak mus, to mus.. poczekamy :D Ale jestem strasznie ciekawa reakcji Gladyra, no bo w sumie to nic takiego, tylko wierszyk. I własnie tu może być problem. Klaudia nastawiła sie, ze Bóg wie co się stanie, jak to jej Jurij nie podziękuje, co to nie zrobi, a tu się może jednak okazać, że tylko stwierdzi, ze go zaskoczyła i dziękuje, że nauczyła Darii wierszyka. Mam jednak nadzieję, że źle myślę i wymyślisz coś innego, co mnie zaskoczy :D A Laura powinna sobie ten sen przemyśleć, bo tekst o intuicji mi tu bardzo pasuje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Maks bez wątpienia miał rację proponując Laurze, by odłożyła na później plany zostania instruktorką zumby, w końcu matura jest najważniejsza. Tym samym Forowicz zaczęła dostrzegać różnice pomiędzy Palowskim a Boćkiem i nie ulega wątpliwości, że tym razem jej chłopak wypada w tym zestawieniu korzystniej. Jeśli zaś chodzi o sen, to wszystko wskazuje na to, że podświadomość wysyła dziewczynie pewne sygnały, pytanie tylko czy powinna interpretować je zbyt dosłownie. Oczywiście nie byłoby zbyt rozsądnym kierować się senną marą, co nie zmienia faktu, że bohaterka będzie miała kolejne powody do rozmyślania, a to może jeszcze bardziej skomplikować sytuację.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak pan Gladyr zareaguje na niespodziankę Darii i Klaudii, ale wydaje mi się, że nie powinna ona wzbudzić w nim niezadowolenia. No chyba że miałby wyjątkowo kiepski humor ;)
Pozdrawiam :)
Mam ciągle wrażenie, że Gladyr nie do końca zareaguje w sposób, który mógłby Klaudię usatysfakcjonować. Albo będzie zły (choć na dobrą sprawę - czy miałby powód?) albo obojętny. To znaczy obojętny wobec zasługi Klaudii, co do tego że pochwaliłby w takiej sytuacji Darię nie mam najmniejszych wątpliwości, w końcu mała to taka córeczka tatusia ;) Trochę zbudowałaś jego postać jako takiego mruka, może stąd nie wierzę że nagle postanowi chodzić z szerokim bananem na twarzy i być radosnym jak promyk wiosennego słońca. No po prostu nie :D Wiem że teraz popadłam w skrajność, ale początkowo i Gladyr w takiej skrajności był - aspołeczny, wiecznie wycofany z normalnego pożycia gościu. Stopniowo się to zmienia, zobaczymy jak będzie dalej, hm, ewoluował. A może w tej konkretnej sytuacji z wierszykiem jeszcze mnie zaskoczysz i stanie się coś dla mnie tak totalnie nieoczywistego że się nie pozbieram. Po cichu właśnie na to liczę :)
OdpowiedzUsuńLaura. Ja naprawdę nie wiem. Staram się ją polubić, w sumie nic takiego nie zrobiła ani nie jest wredną małpą ani nic z tych rzeczy. Bardziej utożsamiam się chyba jedna z Klaudią, stąd moja o wiele większa sympatia właśnie do niej ;) Muszę być nudna, skoro pod każdym rozdziałem narzekam na Laurę. Bardzo Cię za to przepraszam, ale Laura jest taka... niezdecydowana. Niby obiecuje sobie trzymać Grześka na dystans, a wcale tego nie robi. Jasne, że to z powodu usposobienia siatkarza, ale skoro już zauważyła, że Boćkowi się podoba, nie powinna się tak angażować. Zwłaszcza, że ma chłopaka i ciągle podkreśla, że go kocha. Gdyby Maksa nie było, a Laura dalej nie patrzyłaby na Grześka tak jak on na nią - byłabym to jeszcze w stanie zaakceptować (choć i takich ludzi, którzy po prostu uwielbiają być adorowani nie lubię). Jestem chyba dla niej zbyt surowa. Przepraszam za to :(
A sny często odzwierciedlają jednak nasze pokrętne, czasem nieświadomie płynące myśli. I mnie śnią się czasem tak durne rzeczy że po przebudzeniu nie wiem czy się śmiać czy płakać :D Laura chyba nie powinna aż tak się tym przejmować, ale pewnie będzie. Sen w końcu był dość jednoznaczny. Oby tylko nie zraniła z tego powodu jakoś niechcący Maksa.
Pozdrawiam! :) :*
Chyba już to pisałam, ale mi się wydaje, że Laurze związek z Maksem i nawet, gdyby związali się na poważnie (mam na myśli na przykład ślub w przyszłości, choć oczywiście dopiero w dalekiej przyszłości) to wyszedłby na dobre. Ona jest chwilami aż za bardzo kręcona, a on by ja tak trochę ogarnął moim zdaniem. On ma takie bardziej dorosłe, przyszłościowe spojrzenie na świat niż ona. Na przykład z tym kursem, też jej dobrze podpowiedział. Póki co najważniejsza dla niej jest matura i powinna na tym się skupić, a o zumbie powinna myśleć mimo wszystko tylko dodatkowo.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o ten sen, to ja bym powiedziała, że to był koszmar raczej. Choć to może mieć jakieś symboliczne znaczenie. Może po prostu Laura podświadomie zaczyna coś głębszego czuć do siatkarza i choć nie przyznaje tego sama przed sobą, to zaczyna o nim coraz częściej myśleć. Bo niby z Klaudią przyjaźni się dłużej, a rzadko kiedy (o ile w ogóle) ta pojawia się w jej myślach. Sama nie wiem :/
Klaudia się w ogóle nie stresuje i chyba w końcu zaczęła się na luzie zachowywać w stosunku do pana Gladyra. Ale zakończyłaś w takim momencie, że mam dziwne wrażenie, że on nie będzie tym przedstawieniem zachwycony. Sama nie wiem, czemu tak myślę. Może po prostu mam już uprzedzenie i wydaje mi się, że zawsze jak już zaczyna być naprawdę dobrze, to coś się wali. Obym się myliła :/
Buźki, kicia :*
Pierwszy raz zgadzam się z Maksem. Na kurs instruktora zumby zawsze będzie mogła znaleźć czas ale w tym momencie matura jest jednak czymś ważniejszym, przynajmniej według mnie.
OdpowiedzUsuńWe śnie może i wiele się nie wydarzyło ale czasami takie małe rzeczy znaczą więcej niż coś bardziej hmm… dosadnego.
„przedstawienie czas zacząć.” Czemu mam wrażenie, że stanie się coś czego byśmy niech cieli? Nie ma to jak trochę czarnowidztwa :/
Najpierw chcę przeprosić, że mój komentarz pod poprzednim rozdzialem niczego nie wyrażał i że ten też będzie dość skromny, ale mam niedługo obronę, na nic nie mam czasu i wejście na bloga jest jedynie odskocznią od nauki. Pod następnym wypowiem się... lepiej ;)
OdpowiedzUsuń"Ledwo co wykaraskali się z jednej burzy zwanej Grzegorzem Boćkiem"- skąd taki wniosek? O ile pamiętam to była tylko jedna wymiana zdań, więc nie wyolbrzymiajmy to aż do miana jakiegoś kryzysu czy burzy...
"Nie chciała rozstawać się z informatykiem" - a kto mówi o jakimś rozstawaniu? Była taka ewentualności? Nie, więc po co o tym wspominać? ;)
Ten sen był rzeczywiście dziwny, ale to był tylko sen. I wcale nie oznacza, że podświadomość wybrała Grześka... Ludzie mają różne sny i nie trzeba się tu od razu dopatrywac jakiś głębszych przekazów....v
Bardzo ciekawi mnie, co się wydarzy na tym przedstawieniu;)
Czekam na kolejny i tak jak mowiłam, tak się wypowiem... bardziej szczegółowo. Pozdrawiam! ;**