niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział dziewiętnasty - Niewypał

Pan Jurij ledwo co zamknął za sobą drzwi, gdy córka rzuciła się mu na szyję. Zdziwiony mężczyzna uścisnął dziewczynkę, ale nie zdążył zapytać czym spowodowane jest takie entuzjastyczne powitanie.
- Tato, mam dla ciebie niespodziankę!
Siatkarz zerknął na stojącą kilka kroków dalej opiekunkę. Ta jedynie się uśmiechnęła.
- Będzie pan zadowolony.
Blondyn przeszedł do pokoju czterolatki i usiadł na łóżku. Kompletnie nie wiedział czego się spodziewać. Raczej nie chodziło o rysunek czy budowlę z klocków, które mogłaby zrobić dla niego Daria. Córka przygotowała coś innego, coś z czego była wyjątkowo zadowolona. Nie tylko zresztą ona, bo pani Klaudia też wyglądała jakby miała w tą niespodziankę swój wkład.
Pociecha stanęła na środku pokoju, splatając ręce za sobą i w końcu się odezwała.
- Zasnął Jezus ze swą matką, aniołki czuwają, a do żłobka z daleka królowie zjeżdżają.
Brunetka zaczęła bić brawo. Kompletnie oniemiały Gladyr nadal nie do końca rozumiał co przed chwilą się przed nim rozegrało. A może wręcz przeciwnie – może właśnie rozumiał, ale głęboko wierzył w to, że coś wydedukował źle. Z wyjaśnieniami pośpieszyła jego pracownica.
- Daria dostała rolę w przedszkolnych jasełkach jako aniołek.
- Nauczyłam się z panią Klaudią mojego tekstu na pamięć – wtrąciła się zadowolona z siebie Daria. – To nasza niespodzianka. Jak ci się podobało?
Sportowiec nadal nie umiał wydusić z siebie słowa, choć zdawał sobie sprawę, że powinien w tym momencie pochwalić córkę, powiedzieć jej, że jest zdolna i że jest z niej dumny. Te zdania tak łatwo ułożone w jego głowie nie potrafiły jednak przejść mu przez gardło. Zamiast tego wyciągnął ręce w stronę małej i mocno ją wyściskał.
- Daria, muszę porozmawiać z panią Klaudią – powiedział mężczyzna, odsuwając się wreszcie od czterolatki. – Pobawisz się przez chwilę?
***
Brunetka nie potrafiła przestać się uśmiechać. Wiedziała, że jej pomysł był strzałem w dziesiątkę! Pan Jurij był absolutnie zachwycony. Chyba nawet wzruszony, skoro odjęło mu mowę. Jego mina była lepsza niż mogła sobie wyobrazić: na twarzy jej pracodawcy malowało się niedowierzanie, zaskoczenie i wzruszenie razem wzięte. Najlepszym obrazkiem było jednak to przytulenie córki, które wyrażało więcej niż jakiekolwiek słowa. Teraz znalazła się w kuchni sam na sam z panem Gladyrem i nie ukrywała, że czekała na swoją nagrodę.
- Co pani najlepszego wymyśliła?
Cała pewność siebie uleciała z dziewczyny, zastępując pozytywną energię uczuciem pustki i nerwowym bólem brzucha. Ton jakim jej pracodawca zadał to pytanie był zimniejszy i bardziej oschły niż  jakiekolwiek słowa, które od niego usłyszała. Nawet na samym początku ich współpracy nigdy nie odniósł się do niej w taki sposób. Pan Jurij był wycofany i mrukliwy, ale w jego postawie ani razu nie było wrogości. Zachowywał się obojętnie, a to całkiem coś innego niż wrogość, której bezskutecznie dopatrywała się Laura. Praczyk w żadnej sytuacji nie czuła się atakowana przez pana Gladyra. Aż do dzisiaj.
- Słucham? – zapytała słabo.
- Co to miało być? – warknął mężczyzna. – Co to za uczenie czegokolwiek Darii za moimi plecami? Dlaczego nic mi pani nie powiedziała o tych jasełkach? Co pani w ogóle sobie myślała? Chyba jasno się wyraziłem, że chcę być informowany o wszystkim, co dotyczy córki, prawda? Jak długo to w ogóle trwa? Od kiedy pani wiedziała o przedstawieniu i nie raczyła mi pani pisnąć nawet słowa?
- Od jakichś dziesięciu dni…
- Od dziesięciu dni nie znalazła się ani jedna okazja, żeby mi o tym powiedzieć?
- To miała być niespodzianka… - próbowała się usprawiedliwić dziewczyna.
- Bardzo nietrafiona! – huknął sportowiec. – Daria nie będzie brać udziału w żadnych jasełkach. Gdyby raczyła mi pani powiedzieć o tej roli, nie byłoby tematu. Teraz wszystko się zepsuło i na pewno nie ja będę to naprawiał. Pani zadaniem na jutro jest wytłumaczenie Darii, że nie będzie żadnym aniołkiem w żadnych jasełkach. Nie będzie jej nawet na widowni, tylko zostanie ze mną w domu. Nie wiem jak to pani zrobi, żeby obyło się bez jej zawodu. To wszystko, może już pani iść.
***
Klaudia nie uważała siebie za twardą dziewczynę, po której wszelkie niepowodzenia spływały  jak woda po kaczce. Jednocześnie nie była też typem wrażliwca, którego wzruszają lub smucą proste gesty. Swoją emocjonalność stawiała idealnie pośrodku tych dwóch postaw. Łzy mogły się pojawić przy jakichś znaczących wydarzeniach, przy ślubie albo przy zerwaniu z długoletnim partnerem. Tak przynajmniej się jej wydawało w czysto teoretycznych rozważaniach. Nigdy nie przeniosła ich na praktykę, bo dotychczas nie spotkała się z żadnym tak szczęśliwym bądź smutnym zdarzeniem, aby z tego powodu płakać. Jeśli miałaby się cofnąć w przeszłość i do swoich przemyśleń dodać sytuację, w której zgarniała reprymendę od szefa, też zapewne uznałaby, że nie jest do powód do łez. Dlaczego więc płakała?
Choć, gdyby się nad tym zastanowić, Praczyk nie załamała się przez tą naganę, a jej skutki. Nie trudno było je przewidzieć. Tak misternie budowana więź między nią a panem Gladyrem, przedzieranie się przez wszystkie jego mury obronne, każdy krok naprzód został właśnie zmarnowany. Ona nawet nie wróciła do punktu wyjścia, ale została wyrzucona jeszcze dalej do tyłu. I chyba właśnie dlatego płakała – bo straciła cenną nić porozumienia z panem Jurijem. Niestety nie sądziła, by udało się ją odbudować, gdyż mężczyzna naprawdę się na nią zdenerwował.
Niespodzianka okazała się niewypałem. Klaudia błędnie zinterpretowała milczenie pana Gladyra. To nie było zaniemówienie z zachwytu, lecz ze złości. On po prostu nie wiedział co powiedzieć i jak zareagować przy zadowolonej z siebie Darii. Siatkarz był naprawdę wkurzony, dziewczyna doskonale to widziała. Nie miała pojęcia jak wyjaśnić podopiecznej, że nie wystąpi na jasełkach.
Kompletnie nie rozumiała decyzji pana Jurija. Oczywiście, skoro nie chciał iść na przedstawienie, było logiczne dlaczego tak się zdenerwował. Nie wiedziała jednak dlaczego na nie nie idzie. Nie potrafiła wymyśleć ani jednego sensownego powodu. Nie odważyłaby się też zapytać o to swojego pracodawcy. Jak można nie chcieć zobaczyć swojej córki podczas jej występu? Jak można nie chcieć, by brała ona udział w przedstawieniu? Co w tym takiego złego? Przecież w taki sposób dzieci się rozwijają. Chyba każdy rodzic chce mieć utalentowane dziecko?...
Brunetka westchnęła, ocierając łzy. Miała nadzieję, że nowy dzień nigdy nie nadejdzie, bo nie wiedziała jak się z nim zmierzyć. Nie wiedziała, czy trudniejsze będzie spotkanie z panem Gladyrem, czy z jego córką. Pracodawca jest na nią zły i nie miała pojęcia czego się po nim w tej sytuacji spodziewać. Liczyła, że mężczyzna zwyczajnie ją zignoruje, jak to robił na początku ich współpracy. Nagle okazało się, że jego milczenie nie było najgorszą rzeczą jaka mogła się jej przytrafić. Jeśli chodzi o Darię, to nie miała najmniejszego pomysłu jak wytłumaczyć czterolatce, że nie weźmie udziału w jasełkach i że ich praca poszła na marne. Bała się tej rozmowy, tym bardziej, że ona sama na wszystko tak nakręciła dziewczynkę. Klaudia nie wiedziała jak w ogóle się do niej zabrać. Najchętniej cofnęłaby albo zatrzymała czas. Doskonale zdawała sobie jednak sprawę, że nie jest to możliwe i że będzie musiała się zmierzyć z jutrzejszym dniem oraz zadaniem, które postawił jej pracodawca.
Po niezbyt dobrze przespanej nocy nastał poranek. Brunetka nie znalazła żadnego sposobu na rozwiązanie swojego problemu. Dręczące ją kłopoty były wyraźnie wypisane na jej twarzy, bo jej mama szykująca bliźniaki do przedszkola od razu zapytała córki czy wszystko w porządku. Praczyk wyparła się prawdy, nie chcąc tłumaczyć rodzicielce całej sytuacji. Kiedy jednak podobne pytanie padło z ust Laury, dziewczyna przyznała się do swojego problemu, opisując koleżance wczorajsze wydarzenia.
- Nie wierzę! – zawołała zbulwersowana szatynka. – Naprawdę on nie chce iść na jasełka? Co za idiota!
- Przes…
- Nie , Klaudia – przerwała sąsiadce. – Nie będziesz dzisiaj go bronić. Dostałaś opierdol za to, że nauczyłaś Darię roli, bo pan Gbur wymyślił, że ona nie weźmie udziału w przedstawieniu. Serio? Zrozumiałabym, gdyby powiedział, że sam chciał z nią poćwiczyć albo gdyby cię okrzyczał, bo samowolnie zrobiłaś co ci się chciało. Ale opieprz dlatego, że on nie ma zamiaru iść na jasełka? No bez przesady. Widzisz, miałam rację, że on jest gburem. Co w tym takiego złego? Jeśli nie miał zamiaru iść, to mógł zmienić zdanie. Czy on jest ślepy i nie widzi, że Darii też zależy na tym przedstawieniu? Tutaj już nawet nie chodzi o to jak ciebie potraktował, ale jak postępuje wobec swojej córki. Myślałam, że dla niej jest się w stanie poświęcić, ale widzę, że nawet ona nie jest wystarczająco ważna. Boże, ale się przez niego zdenerwowałam! Głupota w czystej postaci. Jaki jest wysoki, taki głupi.
Praczyk parsknęła śmiechem. Porównanie Laury ją rozbawiło, a na jej ustach zagościł uśmiech po raz pierwszy od czasu wczorajszej reprymendy.
- Najgorsze jest to, że muszę powiedzieć Darii, że nie będzie aniołkiem. I nie mam pojęcia jak to zrobić.
- Ja uważam, że to on powinien z nią porozmawiać, to jest jego durne urojenie, że nie chce pójść na jasełka.
- Gdyby nie mój pomysł z niespodzianką, nie byłoby w ogóle tematu. Ja muszę to naprawić.
- Ja bym na twoim miejscu pogadała jeszcze raz z panem Gburem i kazała sobie wytłumaczyć dlaczego on nie chce iść na jasełka, a potem dopiero ewentualnie wyjaśnić to Darii. Co takiego masz do stracenia? I tak jest na ciebie zły. 

Tak, tak, styl rozdziału jak jego tytuł. Czy kiedyś odbiję się od tego stylistycznego dna? -.- I przepraszam za opóźnienie, to dlatego, że nie miałam znowu napisanego rozdziału i kończyłam go w dopiero dzisiaj. PS. Droga Julio, jeśli chodzi o ten usunięty komentarz to nic złego nie napisałaś! Ja sama nie wiem jak on się usunął, bo ja na pewno nic takiego nie klikałam, może ktoś mi się włamał na konto oO Mam nadzieję, że nie czujesz się urażona :( Przepraszam, ale naprawdę nie wiem jak to się stało :/

8 komentarzy:

  1. No i Jurij znów został Panem Gburem, a więc w pewnym sensie znów wracamy do punktu wyjścia. Zachowanie Gladyra mimo wszystko jest zaskakujące i przyznam, że kompletnie nie potrafię go zrozumieć. Co złego jest w tym, że Daria chce wystąpić w jasełkach, a Klaudia pomaga jej przygotować się do roli? Nawet jeśli chodziłoby tylko o to, że Praczyk nie poinformowała go o całym przedsięwzięciu, to i tak można by uznać, że jest nadmiernie przewrażliwiony. Przecież nie zrobiły nic złego. Podpisuję się obiema rękami pod słowami Laury - Praczyk powinna nakłonić Gladyra do wyjaśnienia powodów takiej, a nie innej reakcji. Należą jej się wyjaśnienia, bez dwóch zdań, ale trzeba też wziąć pod uwagę ewentualność, że jej pracodawca nie będzie miał zamiaru się tłumaczyć. Ach, gdzie jest klucz do zrozumienia pana Gladyra? ;) Być może wszystko wiąże się z jego zagadkową przeszłością i tak naprawdę nie powinnyśmy oceniać go zbyt pochopnie?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIe rozumiem zachowania Gladyra ,przecież Klaudia nie chciała nic złego zrobić , Dari sprawiła radośc ,że pomogła ją przygotować do roli w jasełkach. chyba ,że sam chciał ją to nauczyć i zabolało go ,że Klaudia go wyprzedziła. Laura ma racje powinna Klaudia poprosić wyjaśnien od Gladyra. czekam na kolejny.POzdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Podejrzewałam, że tak będzie. Szkoda mi Klaudii i tym bardziej szkoda mi w tym wszystkim Darii, bo ona jest tu najmniej winna. Nie rozumiem Gladyra, bardzo nie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i to coś, co mi mówiło, że jednak Gladyr się nie ucieszy, miało rację. Ale dlaczego? Przychodzi mi na myśl tylko, ze jest ateistą, ale to tylko przedstawienie. Laura ma rację, robi przykrość własnej córce i Klaudia powinna spróbować z nim porozmawiać. Nie ma nic do stracenia przecież.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Laura ma rację, Gladyr zachował się jak idiota. W ogóle nie rozumiem jego zachowania. Tak, Pan Gbur to określenie idealnie do niego pasujące.

    OdpowiedzUsuń
  6. Klaudia chyba trochę za dużo sobie wyobrażała. Widać, że przestaje traktować tę pracę jako zwykłą pracę tylko chce się w pewien sposób wbić w łaski Gladyra. Zastanawiam się na co ona liczyła... że pracodawca powie: "świetna niespodzianka, jesteś wspaniała Klaudio"? Możliwe, ale... wcale się jej chyba nie dziwię. Jest zakochana, więc to naturalne, że chce się w stosunku do niego zachowywać jak najlepiej. Sprawiać mu przyjemność, dbać o jego dziecko. A to, że płakała jest zrozumiałe. Wcześniej nie zależało jej tak bardzo by zostać docenioną, a porażki pewnie nie bolały tak jak teraz.
    Podobnie jak dziewczyny wyżej, nie mam pojęcia czemu Gladyr zachował się w ten sposób. Mam wrażenie, że tu chodzi o jakieś wydarzenie z przeszłości, może ma złe wspomnienia związane z teatrzykami? Nie wiem:D Ale jesli chodziło tylko o to, że czegoś z nim nie uzgodniła to ja nie mam pytań... I po raz pierwszy zgadzam się z Laurą. Wow, cóż za nowość. Zachowal się jak gbur!
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No hej :) Szczerze przyznam., że domyśliłam się, że Gladyr nie będzie zadowolony z tej niespodzianki. Coś za łatwo to wszystko szło, za dobrze zaczęło się układać. Ale nie rozumiem, czemu do jasnej cholery nie pozwolił małej wziąć udziału w jasełkach? Rozumiem, że mógł się zdenerwować, że Klaudia mu o tym nie powiedziała, ale żeby aż tak? Naprawdę go nie ogarniam. Inny ojciec cieszyłby się, że jego córka została zauważona, bo przecież od takich rzeczy się zazwyczaj zaczyna. A kto wie, czy dzięki temu nie skończyłaby kiedyś grając w jakimś prawdziwym, znanym teatrze? Naprawdę nie rozumiem.
    A Klaudia niepotrzebnie się tym tak przejęła. Ja na jej miejscu olałabym to, co mówi pan Gbur i zaczęła go ignorować, a może i zrezygnowała z pracy. Rozumiem, że chce sobie dorobić, ale jako opiekunka na pewno znalazłaby jakąś pracę. Po prostu za takie warunki pracy to ja dziękuję.
    Lecę na zajęcia, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Właściwie to mu się nie dziwię, że tak zareagował, choć nie do końca rozumiem jaki jest powód. Klaudia na siłę wpycha się do tej rodziny Gladyra nie tylko jako opiekunka, ale jako ktoś kto ma za zadanie zastąpił małej matkę. Ja też bym nie chciał by opiekunka uczyła moje dziecko roli, bo może miałbym ochotę zrobić to sam, albo od tego może jest moja żona, a nie jakaś obca baba. Z drugiej strony Juri może nie jest wierzący, ale jeśli nie jest, to dlaczego jego córka w przedszkolu ma coś takiego jak religia? Chyba powinien ją w takiej sytuacji z tych zajęć wypisać, prawda? Nie dziwiłbym się gdyby zwątpił w Boga, w końcu samotnie wychowuje córkę, prawda? Nie pamiętam już jednak, czy jego żona ich zostawiła, czy umarła. Przypomnisz mi, czy mam samodzielnie przeszukać wszystkie poprzednie teksty i znaleźć o tym jakąś wzmiankę?
    Laura natomiast we wszystko się wpierdala i mnie totalnie tym wkurwia. Ktoś jej powinien w końcu powiedzieć do słuchu, że nie wszyscy mają beztroskie życie, w którym jedynym problemem jest to, czy zostać z obecnym nudnym, ułożonym i stałym, takim stabilnym chłopakiem, czy gonić za bogatym, sławnym sportowcem, co zachowuje się jak totalny gówniarz i nie ma w nim ni krzty dojrzałości, czyli pasowaliby do siebie, oboje niedojrzali i zapatrzeni w siebie oraz zadowoleni z tekstów, które pasują rodem do gimnazy.

    OdpowiedzUsuń