sobota, 13 lutego 2016

Rozdział siedemnasty - Pomysły


Początek grudnia przyniósł ze sobą świąteczne ozdoby porozwieszane na ulicach, sklepowych witrynach oraz przedszkolnym korytarzu. Nawet w hali Azoty pojawiła się przystrojona srebrem i złotem choinka. Bożonarodzeniowy nastrój wdzierał się w życie mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, przypominając o sobie nie tylko poprzez migoczące światełka, ale również świąteczne piosenki coraz częściej puszczane w radiu i centrach handlowych.
Powiedzieć, że Klaudia lubiła święta było dużym niedopowiedzeniem. Ona je wręcz kochała. Od najmłodszych lat był to jej ulubiony czas w całym roku. Nigdy nie wyrosła z dziecięcej radości z Bożego Narodzenia i nie sądziła by kiedykolwiek miało to nastąpić. Uwielbiała te trzy dni wypełnione spotkaniem z rodziną, kolędowaniem i niepowtarzalną atmosferą. Nie wspominając już o potrawach, które były serwowane jedynie w Wigilię. Jeśli chodziło o Gwiazdkę to zdecydowanie przeżywała ją na poziomie emocjonalnym swoich najmłodszych braci – no, może z tą tylko różnicą, że to nie na prezenty czekała najbardziej.
- Dzień dobry. Czy mogłabym z panią chwilę porozmawiać?
Brunetka nieco zdziwiona popatrzyła na wychowawczynię swojej podopiecznej. Do tej pory nigdy nikt nie miał żadnych zastrzeżeń do zachowania Darii. Dziewczyna nie miała pojęcia co takiego mogła ona przeskrobać.
- Oczywiście. Coś się stało?
- Chciałabym, żeby Daria wystąpiła w jasełkach jako aniołek. Tutaj jest tekst do nauczenia, to tylko cztery wersy, więc na pewno sobie poradzi.
Na twarzy Praczyk rozkwitnął uśmiech. Momentalnie obudziły się w niej wspomnienia z jej dzieciństwa, kiedy sama brała udział w przedstawieniach. Zawsze liczyła na rolę Maryi i nigdy nie była jej ona przydzielona. Tak jak Daria, za każdym razem zostawała aniołkiem.
- Ojej, dziękuję. Jeszcze dzisiaj zaczniemy naukę. I przekażę to panu Gladyrowi.
***
Od kiedy Laura przyznała sama przed sobą, że jej kolega rzeczywiście może czuć do niej coś więcej niż tylko przyjacielską sympatię, zaczęła zwracać na każdy jego gest i żart większą uwagę. Czekała na kolejną dwuznaczność, choć jednocześnie miała nadzieję, że nigdy się ona nie pojawi, bo wciąż nie wymyśliła jak mogłaby na nią zareagować, nie raniąc Boćka. Ku jej zdziwieniu, chłopak zachowywał się całkowicie normalnie. Ani razu nie przekroczył granicy przyjaźni, nie mówił ani nie robił nic, co można by uznać za podryw. I to nie tak, że szatynka wmawiała sobie, że nic się nie dzieje. Naprawdę nic się nie działo. Rozmawiali ze sobą na zupełnie neutralne tematy, śmiali się, ale nic poza tym. Forowicz pamiętała wszystkie poprzednie sytuacje, które mogłaby zinterpretować na różne sposoby: gdy Grzesiek pokazał na nią po zdobyciu asa albo kiedy mówił jej, że ładnie wygląda… Teraz nic takiego nie miało miejsca. Może to dlatego, że opowiedziała siatkarzowi o swojej randce z Maksem? Jeśli to sprawiło, że brunet porzucił nadzieje, to jej tylko to było na rękę, mimo, że nie mówiła mu o tym romantycznym spotkaniu z rozmysłem. To po prostu opowieść, którą chciała się podzielić.
Ale to dobrze. To wszystko dobrze.
***
Stosunki Klaudii ze swoim pracodawcą stopniowo ulegały ociepleniu. Choć dziewczyna bardzo przeżyła to przymusowe nocowanie u pana Gladyra, bo cała sytuacja była jednak trochę traumatyczna, wydawało się, że mężczyzna włączył ją w grono nieco bliższych sobie osób. Teraz już nie tylko odpowiadał na jej powitanie czymś więcej niż ponurym skinieniem głowy, ale także pytał jak minął jej spędzony z Darią czas. Sama brunetka też już zapomniała o swoim strachu wobec siatkarza, darząc go zdrowym szacunkiem. I odrobiną miłości, ale to akurat przyznawała jedynie przed sobą. Paradoksalnie, to zadurzenie się w panu Juriju nie wpływało na nią paraliżująco, a wręcz przeciwnie – dziewczyna otwierała się na każdą rozmowę, obdarzała uśmiechami i z dziwną pogodą ducha zadawała pytania o jego trening albo plany na resztę dnia. Gdy udawało się jej pochwycić spojrzenie pracodawcy albo jego uśmiech, przez moment była najszczęśliwsza na świecie, ale obywało się bez słynnych motyli w brzuchu czy dreszczu wzdłuż kręgosłupa.
Praczyk nie roztrząsała skąd bierze się jej odwaga. Zamiast tego jeszcze raz z niej skorzystała, proponując czterolatce coś, o czym kilka tygodni wcześniej nawet by nie pomyślała. Chociaż w jej opinii to nie była odwaga, a świetna niespodzianka. Dziewczyna wymyśliła bowiem, by w tajemnicy przed jej pracodawcą nauczyć się z jego córką tekstu na jasełka i zaprezentować go, gdy mała opanuje perfekcyjnie czterowersowy wierszyk. Jeśli tylko Daria dochowa tajemnicy, pan Gladyr na pewno będzie miło zaskoczony.
***
W zespole szkół, do której uczęszczały sąsiadki, lekcje wfu były podzielone na osobne grupy chłopców i dziewczyn. Na czwartkowej lekcji oprócz nauczyciela pojawiła się młoda, około dwudziestoletnia dziewczyna ubrana w wzorzyste leginsy i koszulkę w krzykliwym, neonowożółtym kolorze.
- Dobra, dzisiaj jak widzicie mamy gościa – odezwał się wuefista po sprawdzeniu obecności. – To jest pani Weronika, która zamiast mnie poprowadzi lekcje. Pani Weronika jest u nas w ramach popularyzowania aktywności fizycznej wśród młodzieży i jest instruktorką zumby. Macie być posłuszne pani Weronice, chyba nie muszę przypominać? – mężczyzna potoczył spojrzeniem po swoich uczennicach. – Cóż, w takim razie życzę miłej zabawy.
Instruktorka uśmiechnęła się do stojących przed nią dziewczyn. Jeśli była zestresowana czekającym ją zadaniem, to bardzo dobrze to ukrywała, bo wydawała się wyluzowana.
- Cześć, dziewczyny. Czy któraś z was kiedyś była na zumbie?
Ręka Laury powędrowała w górę.
- Aha, czyli tylko jedna osoba. Nie ma co się przejmować. Dziewczyny, zumba to przede wszystkim dobra zabawa, nie przejmujcie się, jeżeli coś wam nie wyjdzie, bo tu nie chodzi o to, żeby trzymać się kroków i rytmu. Możecie nawet tańczyć jak same chcecie. Jeśli macie jakieś pytania, sugestie piosenek, to mówcie śmiało, dobra? Okej, to zaczynamy!
Ostatecznie lekcja poprowadzona przez Weronikę okazała się być bardzo udaną. Na każdej z twarzy widniał uśmiech, a dziewczyny opuszczały salę gimnastyczną zmęczone, ale szczęśliwe. Zumba wyzwoliła endorfiny, sprawiając, że dzień stał się odrobinę mniej pochmurny. Szatynka, która swego czasu uczęszczała na te zajęcia regularnie, przypomniała sobie za co tak bardzo je kochała.
- To było niemal wzruszające, że mogłam znowu potańczyć – stwierdziła.
- Przecież ty i tak tańczysz w swoim zespole cheerleaderek – zdziwiła się Mariola, koleżanka z ławki.
- Wieeem, ale to nie to samo co zumba. W zespole muszę się dostosować do reszty, a tutaj można się też wyżyć.
- A nie myślałaś, żeby zostać instruktorką jak ta Weronika?
- Co? Nie nabijaj się ze mnie.
- Ale ja mówię serio! – zapewniła dziewczyna. – Naprawdę byś się nadawała, masz wyczucie rytmu, jesteś pewna siebie, sama też potrafisz tworzyć choreografie. Ja bym się na twoim miejscu porządnie zastanowiła.
***
Słowa koleżanki dały Laurze do myślenia. Na kolejnych lekcjach szatynka zastanawiała się nad pomysłem Marioli. Im dłużej analizowała wady i zalety tej decyzji, tym bardziej była zdecydowana na kurs instruktorski. Przecież to świetny sposób, żeby sobie dorobić, gdy pójdzie na studia. Poza tym, jej koleżanka miała rację: posiadała predyspozycje do tej pracy. Nie wstydziła się obcych ludzi, łatwo nawiązywała kontakty i kochała taniec. Miała cechy jakimi powinna odznaczać się instruktorka zumby. W zasadzie jedynym minusem był fakt, że do swojego i tak już napiętego grafiku, musiałaby wepchnąć jeszcze ten kurs, a nie chciała rezygnować ani ze swojego cheerleaderskiego zespołu, ani ze spotkań z Maksem, nie wspominając już o nauce do matury.
Forowicz zapomniała na chwilę o swoich rozterkach, gdy przyjechała na halę Azoty na swój trening. Podczas wykonywania swoich akrobacji i układów, zapomniała o zumbie, ale gdy Olka pozwoliła im uciekać do szatni, dylemat powrócił. Na szczęście dzisiaj miał po nią przyjechać Maks, więc dziewczyna liczyła, że ukochany pomoże jej poukładać tą sprawę.
- Witaj Lauro – siatkarz tradycyjnie czekał na nią przy bocznych bandach boiska.
- Witaj Grzegorzu – uśmiechnęła się. – Widzę, że ty jak zwykle się nie śpieszysz.
- Mam trochę czasu – wykręcił się. – Co tam słychać?
Choć wcześniej planowała, że to Palowski będzie pierwszą osobą, której opowie o swoich planach, przy atakującym słowa przepłynęły przez jej usta zupełnie naturalnie, jakby kierowane przez intuicję, a nie świadome działanie.
- Zastanawiam się nad zrobieniem kursu na instruktorkę zumby – przyznała.
- O nie, też będziesz taka świrnięta jak one? – jęknął załamany Bociek.
- No bardzo ci dziękuję za wsparcie! – prychnęła, ukrywając rozbawienie.
- Przyjaciele powinni sobie mówić prawdę – uznał.
- A to jesteśmy przyjaciółmi? – zdziwiła się.
- No raczej!
- Extra. Ja lecę się przebrać, bo czeka na mnie Maks.
Szatynka ruszyła w stronę swojej szatni, uśmiechając się pod nosem. Cieszyło ją, że zawodnik określił ich mianem przyjaciół. Miło było mieć takie potwierdzenie. Bardziej jednak ją zaskoczyło, że Grzesiek znał stereotyp zumberki. Bo rzeczywiście tak się składało, że instruktorki tego tańca były tak pozytywne i w wiecznie dobrym humorze, że można by to wziąć za objaw niezrównoważenia psychicznego.
- Lauro? – głos Boćka wdarł się w przemyślenia dziewczyny.
Cheerleaderka odwróciła się w jego stronę.
- Będziesz świetną instruktorką zumby.
Uśmiech na jej twarzy stał się nieco szerszy, a samopoczucie podskoczyło kilka punktów w górę.
- Dzięki. 

Wiem, że mnie tu nie było trochę dłużej niż zapowiadałam, bardzo Was przepraszam! Drugie przeprosiny należą się za to coś powyżej, zdaję sobie sprawę, że ten rozdział to takie flaki z olejem i nic się tu nie dzieje, ale to częściowo dlatego, że ten rozdział jest przejściowy/wprowadzający do przyszłych wydarzeń, więc musiał się tu znaleźć. Mam nadzieję, że następny spodoba się Wam i mi bardziej :) Przepraszam też za zaległości na Waszych blogach, za wszystkie się zabieram jak najszybciej! 

12 komentarzy:

  1. Nigdy nie przestanie śmieszyć to ich ''Grzegorzu'' ''Lauro'' XD Takie jakby oficjalne. Jestem ciekawa jak Laura pogodzi tyle zajęć i coś mi mówi, że to Maks może na tym jej napiętym grafiku ucierpieć... Byc może się mylę, ale wątpię, ze przestanie się uczyć do matury, czy zrezygnuje z treningów, bo to jej przecież sprawia tyle radości! Tak, tu też aluzja do spotkań z Boćkiem. Może sobie oszukiwać wszystkich naokoło i nawet siebie samą, ale i tak widzimy, że rozmowy i spotkania z siatkarzem sprawiają jej przyjemność. chcąc, nie chcąc, coś chyba do niego czuje i nie mówię tu o przyjaźni. A przyjaźń i miłość to bardzo podobne uczucia i od jednego do drugiego wystarczy jeden odpowiedni krok... Jestem też ciekawa jak wypali niespodzianka dla Gladyra. Sądzę, że Daria dochowa tajemnicy i Jurij się nieźle zdziwi jaką ma utalentowaną córkę. Teraz dzieci to strasznie mądre są, ostatnio zajmowałam się niespełna trzyletnia dziewczynką, która zaczęła mi kolędy śpiewać. Niezła pamięć :O Ale wracając do tematu, to cieszy mnie ocieplenie się stosunków Klaudii i środkowego. Wieee, piszę to w każdym komentarzu, ale po prostu ja ich uwielbiam, nie wiem dlaczego mnie najbardziej urzekli, bo są raczej spokojni, a z reguły wolę bardziej wybuchowe charaktery. Masz mega talent w takim razie, skoro mnie tak szybko kupiłaś takimi charakterami :D Czekam na więcej!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Klaudia i Gladyr to taka moja ulubiona tutaj para :) To znaczy, no. Nie-para,ale mniejsza o nazewnictwo - wiadomo o co chodzi :D Podoba mi się takie ich systematyczne ocieplanie stosunków - za tą skorupą Gladyrową może kryć się wiele dobrego, co Klaudia powoli zaczyna odkrywać. Cieszy mnie to ogromnie! Co do pomysłu z Darią - początkowo nie popierałam pomysłu dziewczyny, w sensie tej niespodzianki. Sama nie wiem dlaczego - to głupota i w ogóle, ale jakoś pamiętam jak Klaudia wzięła Darię bez pytania na plac zabaw. Chyba udzieliła mi się wtedy jej panika i tak już zostało :) Ale w sumie to dość sympatyczny pomysł, pewnie przesadzam w swojej ostrożności ;D
    Laura jako instruktorka zumby? Ten wątek nie wydaje mi się super ważny w kwestii jej stosunków z Grześkiem. Prędzej z Maksem, dla którego wobec większej liczby zajęć będzie miała mniej czasu. Bo jakoś nie wydaje mi się, żeby z kontaktów z Grześkiem podczas treningów zrezygnowała. Ona go lubi. on ją też. Ciekawa jestem perspektywy Grześka - kiedyś napisałaś coś o tym, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, Że Laura jest zajęta, a mimo to trochę zaczął się wokół niej kręcić. Taki uparty Grzesiek i zrezygnował z powodu jednej historyjki dziewczyny o jej randce z chłopakiem? Nie pasuje mi to do niego kompletnie. Zobaczymy jak wszystko rozwinie się dalej, czy będzie grał dobrego przyjaciela, czy znowu postanowi dawać Laurze do zrozumienia, że się mu podoba.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zumba jest super, niech Laura zrobi kurs, to ja się do niej zapiszę! :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, naprawdę go podziwiam. I jeszcze to stwierdzenie Grześka na sam koniec, że Laura będzie jednak dobrą instruktorką zumby. W zasadzie nie jest to głupi pomysł, tylko czy ona pogodzi to wszystko? Dla mnie ciężko było pogodzić szkołę&naukę z treningami, a co dopiero cztery rzeczy na raz! Ale skoro to pozytywnie nastawiona dziewczyna, to uważam, że jest w stanie podjąć się takiego wyzwania! Co do Klaudii - zbyt mało Klaudii! Ja chcę więcej jej i Jurija! Pomiędzy tą dwójką zaczyna pomalutku iskrzyć, co mnie bardzo cieszy. Praczyk nie powinna się przejmować różnicą wieku, bo wiek to tylko liczba! :)
    Pozdrawiam!
    baanglam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam siły na dłuższy komentarz, więc napiszę tylko, że jestem, czytam i uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział był spokojny, w sumie nic takiego się nie wydarzyło ale to nie znaczy, że można przykleić do niego łatkę „flaków z olejem”.
    Moja hora wyobraźnia podpowiada mi, że Gladyr może nie być tak do końca zadowolony z niespodzianki. Zaskoczony na pewno ale nie wiem czy pozytywnie. Tak jak wspomniałam, mam krzywą wyobraźnie :D
    Wątek z Laurą jako instruktorką może być interesujący, ciekawe jaką być może w tym rolę odegra Bociek. Poczekamy (oby nie zbytdługo) i zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, przypomniały mi się czasy podstawówki, gdy czytałam o jasełkach, z tym, że mi nigdy nie przeszkadzała rola aniołka, bo zawsze uważałam, iż bycie Maryją to zbyt odpowiedzialne zadanie :)
    Laura niby wydaje się być ostrożniejsza w kontaktach z Boćkiem, ale czy tak będzie już zawsze? Jak to mówią, "serce nie sługa", i trudno przewidzieć, czy któregoś dnia nie zapomni o wyznaczonej przez siebie granicy, zwłaszcza że w jego towarzystwie zawsze czuła się dobrze.
    Nigdy nie brałam udziału w zajęciach z zumby, więc nie do końca wiem na czym to polega, choć coraz bardziej nabieram ochoty, by kiedyś się o tym przekonać. No i zgadzam się z Grześkiem, Laura byłaby świetną instruktorką, bo to taka dziewczyna i do tańca, i do różańca. ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Klaudia i Gladyr widzę,że ich stosunki się ociepliły, on nie jest taki oschły dla opiekunki swojej córki ,za to jestem ciekawa jak to będzie z Laura i Boćkiem, ciekawe jak Maciek zaraguje na to ,że nędzie instruktorką zumby, mam dziwne przeczucie ,że wybuchnie złością i nie zgodzi się na to aby Laura była instruktorką zumby.czekam na kolejny.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie, że Laura zamierza się samodoskonalić, doszkalać i spełniać, a Klaudia wraz z małą Darią chce sprawić temu niegburowatemu gburowi niespodziankę, ale naprawdę jest już tak słodko, że normalnie wszędzie kolorową tęczę widać. Chciałbym by w końcu się zaczęło coś dziać.

    OdpowiedzUsuń
  10. No hej :) Znowu mam u ciebie zaległości, ale zaraz postaram się nadrobić i najnowszy rozdział :D
    Też wydaje mi się, że Gladyr będzie bardzo zadowolony z występu córki. Poza tym wydaje mi się, że rola aniołka to żadna ujma i mała na pewno będzie ślicznie wyglądać w kostiumie xD Miejmy tyko nadzieję, że jej tacie nic nie wypadnie i będzie mógł przyjść na jasełka.
    A jeśli chodzi o Laurę... Też wydaje mi się, że świetnie odnalazła by się w roli instruktorki zumby, bo choć nigdy za dużej styczności z tym tańcem nie miałam, to wydaje mi się, że to coś stworzonego dla niej. Jest otwarta, śmiała, poza tym zgrabna i dobrze się rusza. A taki kurs na pewno nie zaszkodzi, a kiedyś w przyszłości może okazać się bardzo pomocny.
    Co do Grześka... On niby się określił, że jest przyjacielem, ale mnie tam to nadal śmierdzi. Wydaje mi się, że on i tak czeka tylko na jakąś kłótnię, cz jakiś kryzys w związku Laury i wtedy planuje uderzyć. Może już jestem przewrażliwiona xD
    lecę do nowego :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem, przeczytałam, ale głebszy komentarz napiszę pod kolejnym ;*

    OdpowiedzUsuń