Choć
z wyglądu Maks nie przypominał typowego informatyka, to z charakteru nim był.
Chłopak nie lubił szaleństwa pod żadną postacią: czy to wygłupów przed
obiektywem aparatu, czy – o zgrozo – na parkiecie w jakimkolwiek klubie. Szatyn
nie cierpiał dyskotek, twierdząc, że chodzą tam jedynie faceci nastawioni na
bójkę o dziewczyny i dziewczyny nastawione na zdobywanie facetów. Ewentualnie
jeszcze przedstawiciele obu płci mający na celu zaliczenie kogoś przypadkowo
poznanego. Palowski szerokim łukiem omijał takie miejsca, chyba, że jego
ukochana wybłagała, by na jeden wieczór odstawił swoje uprzedzenia.
Tak właśnie
stało się w sobotnią noc. W skali od jednego do dziesięciu, Maks chciał iść na
imprezę na poziomie minus pięć, ale mulatka od dobrych dwóch tygodni wymuszała
na nim, aby wyszli razem na miasto. Jego asertywność musiała w końcu zostać
złamana, chociażby po to, żeby zyskać spokój od takich pomysłów na następne
kilka tygodni. Poza tym, Laura zawsze wyglądała zabójczo pięknie na takich
wydarzeniach, więc towarzyszenie jej było ogromną przyjemnością. Zresztą, nie
wypuściłby swojej dziewczyny samej do klubu, gdy miała na sobie prostą, czarną
sukienkę idealnie podkreślającą wszystkie jej atuty.
- Podobno
klasa u kobiet polega na tym, żeby wyeksponować tylko jedną część ciała –
odezwał się, lustrując szatynkę wzrokiem. – A ty eksponujesz obie.
- A klasa u
mężczyzny to komplementy, a nie rzucanie oskarżeń – odgryzła się Forowicz.
- Kochanie,
wyglądasz szałowo – cmoknął ją w policzek. – Ale nie wiem na czym mam się
skupić.
Mulatka
parsknęła śmiechem i założyła luźną białą bluzkę z rękawem trzy czwarte, która
zasłoniła dekolt. Teraz pozostały jej jedynie odkryte nogi – sukienka bowiem
kończyła się mniej więcej w połowie uda.
- Gotowy?
- Bardziej nie
będę – uśmiechnął się.
***
W pierwszym
momencie myślał, że coś mi się przewidziało. Przed oczami mignęła mu jakaś
dziewczyna o ciemnej karnacji, ale pewnie to myślenie życzeniowe wysnuło
wniosek, że mógłby się spotkać z Laurą w klubie. Na wszelki wypadek powędrował
wzrokiem w ślad za nieznajomą, ale ta niestety zdążyła już zniknąć w tłumie. Po
paru minutach zobaczył ją ponownie, lecz tym razem był pewien. Przeprosił
swoich kolegów z drużyny i podszedł do baru, gdzie znajdowała się szatynka.
- Lauro, przyszłaś
mnie tu pocieszyć? – odezwał się, stając obok cheerleaderki.
Szatynka
odwróciła się i przez chwilę popatrzyła na niego zdezorientowana.
- Grzegorzu! –
uśmiechnęła się. – Nie spodziewałam się ciebie tutaj.
- No widzisz
jaką ci zrobiłem miłą niespodziankę.
- W ogóle,
poznajcie się – Forowicz zrobiła krok do tyłu, odsłaniając stającą za nią postać.
– To jest Maks. Maks, to Grzegorz.
Mulatka
przedstawiła sobie nawzajem obu chłopaków. Ci podali sobie ręce, doskonale
wiedząc z kim mają do czynienia. Oboje mierzyli się przez moment nieufnym
spojrzeniem. Laura, najwyraźniej nieświadoma lekko napiętej atmosfery,
zaproponowała, żeby udali się w jakieś spokojniejsze miejsce i tam
porozmawiali.
- Jasne, czemu
nie – zgodził się jej ukochany.
W trójkę udali
się do pustej loży na samym końcu lokalu. Dziewczyna usiadła przy prostokątnym
stoliku. Palowski od razu zajął miejsce obok niej, więc Boćkowi pozostało
usiąść naprzeciw pary.
- Przykro mi,
że przegraliście dzisiaj – powiedziała szatynka, patrząc na siatkarza.
- Trudno, tak
się zdarza – wzruszył ramionami.
- Rozumiem, że
jesteś na imprezie, żeby odreagować.
- To raczej
spontaniczna decyzja była. Niestety tylko Wojtek i Marcin ze swoją dziewczyną
się dali namówić.
- Myślałam, że
jesteś sam.
- No bez
przesady. Nie lubię chodzić samemu w takie miejsca.
- Ja też, ale
na szczęście udało mi się namówić Maksa.
- Musiała cię
namawiać? – zdziwił się Grzesiek, po raz pierwszy patrząc na szatyna.
- Nie lubię
dyskotek.
- Nie gadaj!
- A wiesz, co
jest w tym największą ironią losu? – wtrąciła się dziewczyna. – My się właśnie
na imprezie poznaliśmy.
Para zaczęła
opowiadać historię swojego pierwszego spotkania. Choć nie było w niej nic
zaskakującego, a raczej typowy schemat wyjścia klubu, gdzie dziewczyna zwraca
uwagę na chłopaka, zaczynają razem tańczyć, potem chwilę rozmawiają, a
ostatecznie wymieniają swoimi numerami telefonów i umawiają na randkę, Forowicz
i Palowski co chwilę wpadali sobie w słowo, dorzucając do opowieści kolejne
spostrzeżenia.
- Ojej,
uwielbiam tą piosenkę – odezwała się nagle mulatka, gdy z głośników popłynął
najnowszy utwór Maroon 5. – Chodźmy na parkiet.
- Idźcie sami
– stwierdził atakujący. – Ja wracam do Ferensa i Możdżona, bo jeszcze są gotowi
pomyśleć, że wróciłem z buta do domu.
Szatynka
parsknęła śmiechem.
- No dobrze,
skoro tak mówisz. To do poniedziałku.
- Na razie.
Gdy brunet
pożegnał się z Laurą i Maksem, przez chwilę z ukrycia obserwował parę. Szybko
jednak odwrócił od nich wzrok, udając się na poszukiwania swoich znajomych. Po
co miał patrzeć na mulatkę, skoro doskonale znał jej taneczny talent?
Bociek zatonął
we własnych rozmyślaniach. Nie ukrywał, że cheerleaderka spodobała się mu od
pierwszego wejrzenia. Wygląd szatynki od razu przykuł jego uwagę. Następną sprawą
była jej pewność siebie, cięta riposta i poczucie humoru. Nadawali na podobnych
falach, co niewątpliwie podnosiło jej wartość. Ich znajomość układała się
świetnie do momentu, w którym zobaczył jej zdjęcie w objęciach jakiegoś
chłopaka. Jej chłopaka, jak się
okazało. A dzisiaj poznał tego całego Maksa osobiście i wysłuchał jego
przeuroczej historyjki o tym jak zostali z Forowicz parą.
Sportowiec
uśmiechnął się na wspomnienie Laury i tego, jak absolutnie seksownie wyglądała
w tej krótkiej, czarnej sukience. I choć dopiero co spotkał jej ukochanego i
widział na własne oczy łączące ich uczucie, zapragnął mieć ją tylko dla siebie.
Mimo, że po takiej sytuacji powinien raczej zrezygnować, zrodził się w nim
instynkt wojownika, który do tej pory ujawniał się tylko na boisku.
Grzesiek
zdawał sobie sprawę, że to nie byłaby czysta walka. Rozbijanie czyjegoś związku nigdy nie jest
przedmiotem pochwał. Jeśli się na to zdecyduje, nie będzie odwrotu. Może dać z
siebie sto procent i zdobyć dziewczynę albo od razu odpuścić. Nie dopuszczał do
siebie myśli, aby poddać się, jeśli coś pójdzie niezgodnie z planem. Gdy podejmie decyzję…
Stop.
Czy to nie
jest tak, że zrobił to już kilka dni temu?
***
Kiedy Forowicz
opuściła klub i wracała do domu ze swoim chłopakiem, nie mogła nie zauważyć, że
jest on dziwnie milczący. To zupełnie do niego niepodobne, bo Maks zazwyczaj po
wyjściu z imprezy nie mógł się nagadać jak bardzo nie lubi tego typu miejsc,
które są dla niego jedynie skupiskiem pustych małolat oraz mięśniaków ze
skłonnościami do destrukcji. Rzecz jasna zawsze ją irytowały takie stereotypowe
poglądy Maksa, bo sama lubiła chodzić na dyskoteki, a nie uważała się za
pustaka, ale dzisiejsza cisza drażniła ją bardziej niż niesprawiedliwe opinie
szatyna.
- Czemu nic
nie mówisz?
- Może to ty
chcesz mi o czymś powiedzieć? – błyskawicznie odezwał się Palowski.
Laura
doskonale znała ten ton. Chłopak był na nią zły i chyba nawet wiedziała za co.
- Chodzi ci o
Grześka, tak?
- Nic nie
mówiłaś, że macie taki dobry kontakt.
- Wiem,
przepraszam. Ale wyolbrzymiasz to trochę, on jest normalnym kolegą.
- Skoro tak,
to dlaczego nic o nim nie wiem? Przecież nie zabraniam ci rozmawiać z innymi
chłopakami. Wiesz jak to wygląda? Jakbyś mnie z nim zdradzała.
- Teraz to
przesadzasz, ja nie…
- To dlaczego
o nim nie wspomniałaś nawet słowem? Myślałem, że w ogóle się do siebie nie
odzywacie, co najwyżej może rzucacie sobie „cześć” na hali, ale wygląda na to,
że wy się świetnie dogadujecie.
- Maks,
przepraszam. Przepraszam, że to przez tobą zataiłam, sama nie wiem co mi
strzeliło do głowy, ale zapewniam cię, że Grzesiek jest tylko kolegą. Przecież nic do niego nie czuję poza zwykłą
koleżeńską sympatią. Przyznaję, że go polubiłam, lecz kocham tylko ciebie.
Nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby coś w tej kwestii zmieniać. Zresztą,
widziałeś, że jedynie z nim rozmawiałam i traktowałam normalnie. Myślisz, że
gdybym z nim kręciła na boku, to zaprosiłabym go do rozmowy z tobą? Przecież on
wtedy w ogóle by do mnie nie podszedł w twojej obecności.
- Wierzę ci –
ustąpił w końcu informatyk, mierząc ją uważnym spojrzeniem. – Ale nie jestem
pewien, czy wierzę jemu.
- Przestań, to
jest śmieszne. Przecież Grzesiek mnie w żaden sposób nie podrywa! A nawet jeśli,
to mam go gdzieś. W moim sercu jest miejsce tylko dla ciebie. Kocham cię.
Chłopak w
końcu się uśmiechnął.
- Nie lubię
się z tobą kłócić – przyznał.
- To się nie
kłóćmy. Przepraszam jeszcze raz.
Ugh, irytuje mnie w tym nowym szablonie, że wyrazy pisane kursywą są w innym kolorze niż reszta tekstu -.- Ktoś z Was wie może jak to zmienić? Bo ja próbowałam na milion sposobów i nic z tego ;| Aaa, i wiem, że w sumie w poprzednim rozdziale niewiele się działo, więc mam nadzieję, że obecny nieco Wam wynagrodził zeszłotygodniowa nudę :P