Laurze
i Maksowi zdarzały się kłótnie jak w większości związków. Każde z nich
zachowywało się jednak podczas sprzeczek inaczej. Chłopak był o wiele
spokojniejszy. Nawet, jeśli szatynka czymś zawiniła, nie dawał się ponieść
emocjom. Palowski raczej tłumaczył, co nie podoba mu się w zachowaniu jego
ukochanej zamiast czynić jej wyrzuty. Mulatka czyniła zupełnie na odwrót,
zwykle szalejąc z wściekłości oraz rzucając oskarżeniami. Gdy informatyk
decydował się na wytknięcie dziewczynie jej błędów, nie denerwował się, a
raczej wpadał w smutek, że go zawiodła. Tak naprawdę szatyn nigdy się na Laurę
nie wkurzył. Chłopak nie znał pojęcia złości, w przeciwieństwie do jego drugiej połówki, która
potrafiła wpaść w gniew. Szatynka podczas kłótni była wulkanem negatywnych uczuć.
W odróżnieniu do Maksa, nie potrafiła się opanować czy powstrzymać słów
cisnących się na usta. Podczas gdy jej ukochany mówił tylko to, co miał w
planach powiedzieć, wytykając jej błędy ze stoickim spokojem, ona raczej
pozwalała się ponieść emocjom, niejednokrotnie zbaczając z pierwotnego toru
rozmowy. Całkowicie inaczej też traktowali kwestię pogodzenia się. Zawsze
Palowski robił pierwszy krok w tą stronę. Niezależnie od tego kto był winny
sprzeczki, to informatyk nie potrafił wytrzymać w napiętej atmosferze i
przerywał ciche dni. Dla Forowicz milczenie po kłótniach było czasem odpoczynku
od siebie nawzajem i nigdy jej ono nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie,
niejednokrotnie uważała, że chłopak zbyt szybko przychodził do niej, aby
wyjaśnić całą sprawę. Mulatka wolała, aby jej złość wykruszyła się sama z
siebie zamiast w wyniku przeprosin.
Laura walczyła
na noże, Maks wolał spokojnie wytknąć błędy i od razu je naprawić.
Przypuszczalnie takie postawy wynikały z ich różnych charakterów. Z natury
żywiołowa i spontaniczna szatynka, również w kłótniach czerpała z tych cech.
Opanowany i spokojny na co dzień Palowski, podczas sprzeczek nie tracił
chłodnej głowy.
Oboje nie
lubili się kłócić, lecz o ile informatyk okazji do sprzeczki unikał jak ognia,
to dziewczyna uważała, że takie wytknięcie wad i parę dni odpoczynku od siebie
pomaga oczyścić atmosferę i naprawia wzajemne relacje. Będąc jednak szczerą,
mulatka nienawidziła taktyki swojego ukochanego. Zdecydowanie wolałaby, żeby
szatyn na nią krzyczał. Zamiast tego mówił jej, co mu się nie podoba, a
w jego oczach gościł smutek. Gdyby chłopak podniósł głos, cheerleaderka mogłaby
odpowiedzieć równie agresywnie i nie musiałaby od razu walczyć ze swoimi
wyrzutami sumienia.
Bo to właśnie
o nie się rozchodziło. Maks prowadził ich kłótnie w taki sposób, że Forowicz
momentalnie czuła się winna. Nie tylko tego, co zarzucał jej informatyk, ale
też tego, że zawiodła go swoim zachowaniem oraz wpędziła w smutek. Laura nie
lubiła być przyczyną smutku swojego ukochanego. Zazwyczaj te sprzeczki kończyły
się po kilku minutach, ale wyrzuty sumienia dręczyły ją jeszcze przez kilka
następnych dni.
Nie inaczej
stało się też tym razem. Cała sytuacja po wyjściu z dzisiejszej imprezy raz po
raz rozgrywała się w jej głowie. Było jej niewiarygodnie głupio. Sama nie
wiedziała co jej strzeliło do głowy, gdy mówiła chłopakowi, że nie ma żadnego
kontaktu z Grześkiem. Wcale się nie dziwiła szatynowi, który wysnuł wniosek, że
mogłaby go z nim zdradzać. Jeśli się nad tym zastanowić, to to właśnie tak
wyglądało, choć prawda przedstawiała się całkowicie inaczej. Mulatka jedynie
się z siatkarzem kolegowała. To nie były słowa, które miały uspokoić jej
ukochanego. Szatynka darzyła miłością Palowskiego. Gdyby tak nie było, nie
czułaby się teraz tak źle. Przytłaczało ją poczucie winy i wyrzuty sumienia z
powodu swoich kłamstw. Ponadto, bolały ją fałszywe przypuszczenia szatyna. Jak
w ogóle mógł pomyśleć, że nie jest mu wierna? Przecież w życiu by go nie
zdradziła! Z drugiej jednak strony nie mogła się mu dziwić. Jeśli ta sytuacja
byłaby odwrotna, na pewno wysnułaby podobne przypuszczenia i samo zapewnienie
Maksa, że jest w niej zakochany na pewno by jej nie wystarczyło. Pewnie
zażądałaby dowodu. I sama zamierzała swojemu chłopakowi taki dowód dać.
Laura twardo
postanowiła uciąć wszelkie kontakty z Boćkiem. Koniec z rozmowami i żartami. Od
dzisiaj będzie trzymać go na dystans. Wystarczy przywitanie na hali, tak jak do
tej pory oceniał ich stosunki szatyn. Co prawda dziewczynie zależało na
przyjaźni z siatkarzem, tym bardziej, że okazał się on bardzo zabawnym
człowiekiem, ale musiała z tego zrezygnować. O wiele bardziej zależało jej na
ukochanym, a nie wybaczyłaby sobie, jeśli Palowski zerwałby z nią przez
fałszywe przypuszczenia.
***
Podglądanie
treningu cheerleaderek stało się już niemal jego tradycją. Zawsze, gdy
przychodził na swoje zajęcia, patrzył, czy dziewczyny nie ćwiczą swoich
układów. Jeśli tak, zazwyczaj zatrzymywał się przy barierkach i obserwował ich
poczynania. Podczas meczu musiał się skupić na grze, więc przynajmniej przed
ćwiczeniami w siłowni czy na boisku mógł podziwiać akrobacje cheerleaderek.
No dobrze, tak
naprawdę to chodziło tylko o jedną z nich, ale do tego atakujący przyznawał się
tylko przed samym sobą. Cała reszta mogła się domyślać prawdy, lecz szczerze
mówiąc w ogóle go to nie ruszało. Śledząc wzrokiem ruchy mulatki, czekał na
zakończenie jej treningu. Kiedy już się to stało, nie mógł nie zauważyć
zmartwionej miny Forowicz. Szatynka spojrzała na niego przelotnie, ale od razu
spuściła głowę i z przygarbionymi ramionami ruszyła w stronę szatni.
- Lauro –
odezwał się, gdy obok niego przechodziła.
- Hej –
mruknęła, nawet na niego nie patrząc.
Dziewczyna
wyminęła go i poszła w stronę swojej szatni. Zaniepokojony Bociek dogonił ją,
kładąc delikatnie rękę na ramieniu cheerleaderki. Mulatka w końcu na niego
spojrzała, ale na jej twarzy nie było cienia uśmiechu, do którego go
przyzwyczaiła.
- Stało się
coś? – zapytał z troską.
- Nie,
dlaczego?
- Widzę, że
jesteś smutna.
- Może tylko
trochę zmęczona – stwierdziła, odsuwając się o krok. – Dlatego lecę się
przebrać, pa!
***
Następnego
dnia Forowicz postanowiła nieco zmienić swoją taktykę olewania siatkarza i z
treningu wyszła w towarzystwie koleżanki z zespołu. To jednak również nie zdało
swojego egzaminu. Przede wszystkim chłopak w ogóle nie przejął się obecnością
dodatkowej cheerleaderki i przywitał się z szatynką swoim tradycyjnym „witaj
Lauro”. Do drugiej dziewczyny także się uśmiechnął, ale ta postanowiła zostawić
ich samych. Forowicz od razu chciała ruszyć za nią, ale atakujący nie zamierzał
tak szybko jej puścić.
- I co tam,
pomachane?
Cheerleaderka
zatrzymała się w połowie kroku i popatrzyła na Grześka ze zdezorientowaną miną.
- Pomponami
czy pomachane – wyjaśnił.
Szatynka
parsknęła śmiechem.
- Tak, jeśli
chodzi o pompony to pomachane – potwierdziła z rozbawieniem. – A ty machasz
dzisiaj na siłce hantlami czy sztangą?
- A różnie,
kwadratowo i podłużnie.
***
- Czy można
czegoś chcieć i jednocześnie mieć nadzieję, że się to nigdy nie wydarzy? –
zapytała Klaudia środowego poranka, kiedy sąsiadki spotkały się na przystanku.
Laura rzuciła
brunetce nieodgadnione spojrzenie. Już miała jej powiedzieć, żeby skończyła
filozofować, gdy w jej głowie pojawił się obraz Boćka.
- Tak, można –
stwierdziła zamiast słów reprymendy.
Obie
dziewczyny pogrążyły się we własnych myślach. Forowicz kolejny raz analizowała
swoją znajomość z sportowcem. Naprawdę chciała zerwać z nim kontakt, ale
kompletnie jej to nie wychodziło. Z jednej strony miała ochotę całkowicie się
od niego odciąć, lecz z drugiej lubiła z nim rozmawiać. Choć postanowiła sobie
więcej się do niego nie odzywać, to było to trudne. Jak mogła go ignorować, gdy
chłopak zinterpretował jej milczenie jako smutek i pytał czy wszystko jest u
niej w porządku? Było jej miło, że Grzesiek się o nią martwi. Stanowiło to
dowód, że atakujący ją lubi, a takie rzeczy zawsze fajnie wiedzieć. Poza tym,
nie potrafiła olać jego poczucia humoru. Ciężko jest zrezygnować z dawki
śmiechu zafundowanego przez żarty siatkarza. Chciała nadal z nim utrzymywać
takie koleżeńskie stosunki, a jednocześnie wolałaby, żeby Bociek nigdy więcej
się do niej nie odezwał. Mimo, że próbowała siebie przekonać, że jeszcze uda
się jej zerwać kontakty ze sportowcem, to w głębi duszy wiedziała, że nic z
tego nie wyjdzie.
Pytanie
Praczyk nie wzięło się znikąd. Dziewczyna myślała o swoim pracodawcy. W swojej
głowie odtwarzała sytuację z niedzielnego popołudnia, kiedy przypadkowo
popatrzyła panu Gladyrowi prosto w oczy. Zarejestrowała fakt jego ładnych,
niebieskich tęczówek i momentalnie odwróciła wzrok. Od tamtej pory niczego
bardziej nie pragnęła i bała się jednocześnie jak spojrzenie mu prosto w oczy
jeszcze raz. Z jednej strony chciała to zrobić, chciała jeszcze raz zobaczyć
jego tęczówki. Z drugiej, liczyła, że nigdy nie zostanie do tego zmuszona.
Odnosiła wrażenie, że wystarczy tylko jedno spojrzenie, aby się w panu Juriju
zakochać. A to byłoby najgorszą rzeczą, jaka mogłaby się jej przytrafić.
Brunetka nie
uważała, że miłość jest czymś złym. Nie była typem osoby oszukującym ludzi w
około i siebie samą, wmawiając wszystkim, że nie czuje czegoś więcej. Wręcz
przeciwnie, Klaudia z ogromną łatwością przyznawała się samej sobie, że któryś
z chłopaków przyspiesza jej bicie serca. Z siatkarzem byłoby jednak inaczej.
Zakochiwanie się w nim nie miało najmniejszego sensu z trzech powodów.
Po pierwsze,
był jej pracodawcą.
Po drugie,
miał zimny charakter.
Po trzecie,
był dziesięć lat starszy.
Szczerze, nie wiem czy w ogóle istnieją ludzie tak spokojni i nienaznaczeni gniewem podczas kłótni, tak jak opisałam tutaj Maksa, bo mi osobiście pod tym względem jest bliżej chyba jednak do Laury, ale on musi być taki na potrzeby mojego opowiadania :P Buziaki!
Ja chce Gladyrów! Już myślałam, że dzisiaj będzie coś więcej, ale się pomyliłam.
OdpowiedzUsuńCo do charakteru Maksa to wręcz nie cierpię takich ludzi, którzy nie potrafią się kłócić. Zdecydowanie bardziej wolę dać upust swoim emocjom niż siedzieć prawie cicho.
Pozdrawiam :*
Fajnie, jak ktoś umie spokojnie powiedzieć z czym ma problem, ale sposób w jaki robi to Maks to też jednak przesada. Choć przypuszczam, że nie robi tego specjalnie, po prostu taki ma charakter.
OdpowiedzUsuńA można prosić o więcej Gladyrów następnym razem? :p
No hej :) Jakoś wyjątkowo jestem w terminie xD
OdpowiedzUsuńNie uważam, żeby Laura musiała ograniczać swoje kontakty z Grześkiem. Wręcz przeciwnie, ja specjalnie bym tego nie robiła ze względu na Maksa. To chłopak ma jkieś problemy i wyobraża sobie nie wiadomo, co. Mnie wręcz to śmieszy, ze on jest tak chorobliwie o nią zazdrosny, że aż nie pozwala jej zadawać się z innymi facetami i robi jej z tego powodu wyrzuty. A może on po prostu nie jest pewny uczuć dziewczyny?
Myślę, że nawet Laurę podświadomie ciągnie do Grześka i moim zdanie oni by do siebie pasowali. Maks potrzebuje kogoś bardziej statecznego i ułożonego, a nie takiej wariatki (w pozytywnym znaczeniu tego sowa) jak Laura.
A co do Klaudii... czyżby ona rzeczywiście zaczynała czuć miętę do siatkarza? Tego chłodnego, nieczułego Gladyra? A może on jednak ma jakieś uczucia, tylko ze względu na swoją przeszłość nie chce ich ujawniać przed dziewczyną? No i w sumie.. Nawet to nie pasuje, bo w końcu jakaś różnica wieku jest. W porównaniu do niego Klaudia, to jeszcze tak jakby trochę gówniara xD
Pozdrawiam :*
PS. Dodałam streszczenia rozdziałów na moim blogu w zakładce „ z poprzedniej części” więc jeśli masz ochotę, to zapraszam :)
Zawaliłam na całej linii. Ciągle pamiętam, że muszę być regularna w tym co robię, ale chyba wzięłam sobie za dużo na głowę. Więc przepraszam za moją nieobecność u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie jak Ty. Jeśli się już z kimś kłócę to na całego, wylewam swoje żale i nie próbuję niczego tłumić, bo potem to się zbiera, zbiera... i katastrofa gotowa. Wiem, że przeciwieństwa się przyciągają, ale Maks już ogranicza Laurę. Nawet zwykłe wyjście do klubu jest problemem. Na dłuższą metę taki związek nie ma sensu. Bo niby chodzi o to żeby iść na ustępstwa, ale nie dać odczuć drugiej osobie, że robi się to z wielką łaską.
Mam wrażenie, że Laura próbuje zaklinać rzeczywistość. Niby ma zamiar dobrowolnie zrezygnować z kontaktów z Grześkiem, ale prawda jest taka, że ona wcale tego nie chce, bo zbyt dobrze czuje się w towarzystwie atakującego. Tylko jak sprawić, by wilk był syty i owca cała? I czy to w ogóle jest możliwe? Wydaje mi się, że Maks będzie teraz starał się zachowywać czujność. Niby nie ma na razie powodów do niepokoju, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy istnieją ludzie potrafiący zachować stoicki spokój w każdej sytuacji, ale jeśli tak, to tylko pozazdrościć tak chłodnego opanowania, choć osobiście uważam, że czasami lepiej się "wykrzyczeć" niż tłumić wszystko w sobie. Właściwie nie dziwię się Forowicz, że w trakcie kłótni z Maksem czuje się winna, bo można powiedzieć, że Palowski prowadzi z nią wojnę psychologiczną. Hmm, a może to Grzesiek będzie tym bodźcem, który spowoduje, że spokojny Maks któregoś dnia wybuchnie? ;)
Przyłączam się do prośby dziewczyn - więcej Gladyrów! :) Chyba i tutaj zaczyna się robić coraz ciekawiej, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Klaudia jest zauroczona swoim pracodawcą. W zasadzie trudno się dziwić, bo widziała go już w wielu różnych sytuacjach i wie, że Jurij nie zawsze jest takim gburem na jakiego wygląda.
Pozdrawiam :)
Nie wiem, czy to unikanie Grześka Laurze wyjdzie na dobre. Raczej nie. Widać, że ją w jakiś sposób do niego ciągnie, więc pewnie prędzej czy później porzuci to jego unikanie. A co do Klaudii, czyżby dziewczyna zaczęła się podkochiwać w panu 'Gburze'?
OdpowiedzUsuńrozdział świetny kiedy kolejny
OdpowiedzUsuńZerwanie kontaktu z Grześkiem może być trudne, ograniczenie ich może jakość jeszcze wyjść ale i tak ich drogi gdzieś tam codziennie będą się przecinać. Mówiłam, że Nielubię Maksa? Nie? No to teraz to robię. Facet jest dziwny, niby spokojny ale aż strach pomyśleć co może nawywijać. Takie osoby jak Laura powiedzą co myślą i człowiek wie na czym stoi a takie ciche myszki potrafią być nieprzewidywalne i czasem niebezpieczne (zdecydowanie za dużo kryminałów ostatnio czytam :D ).
OdpowiedzUsuńKlaudii jest mi najzwyczajniej żal, może nie żal ale w jakiś sposób jej współczuję. Punkt drugi nie jest aż taki nie do przeskoczenia. Jeśli by ją do siebie dopuścił to a nóż widelec okazałby się inną, ciepłą osobą?
Myślę, że trochę za szybko to wszystko opisałaś. Laura na początku rozdziału wymyśla sobie, że ograniczy kontakt z Boćkiem, a na końcu dochodzi do wniosku, że mimo prób jednak nie da rady tego zrobić. To był troszkę za szybki przeskok, a tych prób było za mało i wydały mi się trochę zbyt krótkie. Mogłaś to bardziej pociągnąć, żeby bardziej dało się wyczuć, że naprawdę się starała i naprawdę jej teraz ciężko.
OdpowiedzUsuńPoza tym myślę, że jej zachowanie jest idiotyczne. To już nie jest broń Boże zarzut do rozdziału. Po prostu nie rozumiem bohaterki. Takie nagłe olewanie Boćka jest strasznie dziecinne. Skoro nie robi z nim nic złego to dlaczego nagle chce z tego kontaktu rezygnowac? Przecież wystarczyłoby, żeby hamowała wszystkie jego zapędy i jasno dała do zrozumienia, że nie zamierza pozwalać mu na nic więcej. Po co od razu robić szopkę w stylu "nie mogę z tobą gadać, bo chłopak będzie zazdrosny". To głupie... Dobrze, że w twarz mu tego nie powiedziała, bo Bociek mógłby ją nieźle wyśmiać. Oczywiście nie jest mi go żal w żaden sposób, że zostaje olany, bo zasłużył na to. W końcu chce ją tylko zdobyć, jak przedmiot albo trofeum. Ale ona o tym nie wie, więc...
Pozdrawiam! ;**
I zapraszam na nowy rozdział ;)
Jestem i już komenmtuje, wydaję mi się że Laura robi źle,ucinając kontakt z Boćkiem , bo z jednej strony tak jakby przyznała się Maksowi ,że coś ją łączy z Boćkiem a po drugie przecież mogą tylko się przyjaźnić , nie powinna ucinać kontaktów z kimś bo komuś się to nie podoba . Maks powinien umiec się kłócić , wyrażać jakieś emocje, jest taki poukładany ale wydaję mi się ,że kryję się jakieś inne oblicze jego. Mam nadzieję,że w następonym rozdziale będzie więcej Klaudii i Gladyra, POzdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem Klaudię -swego czasu sama byłam zauroczona starszym gościem ;) Tutaj może się jednak wszystko wydarzyć, kto wie czy Gladyr tylko nie zgrywa takiego skamieniałego i oziębłego. Co do Boćka i Laury - trochę śmieszne jest to, że dziewczyna nie widzi tego, że podoba się Grześkowi. Wolę sobie mówić, że nie chce tego widzieć niż że jest na tyle głupiutka że nie dostrzega jak Bociek do niej zarywa :D Tek Maks jest faktycznie straaasznie spokojny, ale wiadomo że takim czymś można człowieka najbardziej wyprowadzić z równowagi i zmusić do wyrzutów sumienia. Sprytna taktyka. Ja również czekam na coś z Gladyrem i Klaudią, ciekawa jestem jak będzie się zachowywać względem niego kiedy już dowiedzieliśmy się, że obawia się w nim zakochać ;) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńTen moment opowiadania o kłótni, typach ludzi i tego jak reagują, to od razu na myśl mi przyszli moi Magdalena i Szymon. On też tak na spokojnie, mówi, tłumaczy, a ona to by najchętniej szła na noże i wolałaby sobie pokrzyczeć. W przypadku twojego opowiadania, to obawiam się, że Maks powinien coś powiedzieć, nie spokojnie, być może nie krzyczeć, ale być ostrzejszy, bo w mojej teorii czasami gniewem pokazujemy jak bardzo nam zależy, a on nie pokazuje wcale, jakby mu było obojętne to co się dzieje między Laurą i Grześkiem. W ogóle po nim spłynęło to jej kłamstwo.
OdpowiedzUsuńPowtórzę się, ale wolę parę Klaudia i Gladyr, niżeli Laura i Grzesiek. Jednak nie popieram jakiegoś szybkiego zakochiwania się, ale też chcę dodać, że 10 lat różnicy to nie jest jakoś sporo. Sam jestem o prawie tyle starszy od własnej żony, dzieli nas nieco mniej i jakoś żyjemy... Tylko tu też wiadomo, że inaczej patrzy dorosła kobieta i dorosły mężczyzna i inaczej patrzą na nich inni gdy dzieli ich 10 lat, a inaczej wygląda związek niemal 30 latka i 16-19 latki.
http://otchlan-szarosci.blogspot.com
Ojciec małej naprawdę może imponować. Nie tylko dojrzałością, stanowczością i intrygującą oschłością, czy zasadami z którymi w zgodzie żyje, ale przede wszystkim mnie imponuje tym, że podołał samotnemu wychowaniu dziecka i jakoś sobie razi. Nie rozumiem tylko dlaczego on się rozczula tak nad płaczem córki. Wydaje mi się, że to domena kobiet by się tak cackać z dziećmi i przejmować takimi jak to panowie mówić "głupotami i dziecinadą". Mój mąż, gdy dzieci płaczą bez większego powodu, bo np nie chcą iść spać, czy mają jakąś tak zwaną "ujebkę" coś im w głowach powstanie, uprą się na coś, o coś im chodzi, ale sami dokładnie niewiedzą o co i chodzą tacy marudni i płaczliwi cały dzień, to ten mój wtedy do nich mówi "a płacz, płacz, będziesz mniej sikał". Właściwie to nie spotkałam w życiu realnym faceta, który by się aż tak przejmował płaczącym dzieckiem i prosił opiekunkę o telefon. Już bardziej by się przejmował czy zjadło obiad, wykąpało się i odrobiło lekcje, jeśli już chodziłoby do szkoły. Większość na "tęskni za panem i płacze" zareagowałaby "trudno, proszę powiedzieć, że muszę pracować i ma nie wyć, bo wyjcem nie jest". Tylko w twoim bohaterze mogę się doszukiwać matczynych odruchów, bo on jest matką i ojcem w jednym, ale z drugiej strony taka nadmierna delikatność i rozczulanie się nie pasuje mi do jego charakteru i postawy.
OdpowiedzUsuńCiekawe zestawienie charakterów tej pary. Mam wrażenie, że jego spokój jeszcze bardziej by mnie nakręcał podczas kłótni.
OdpowiedzUsuńO kurde! Poważna decyzja z ograniczeniem kontaktów z Grześkiem. ogromnie mnie tym zaskoczyła. Ciekawe ile jej z tego wyjdzie :p I pewnie siatkarz, który zdecydował się o nią zawalczyć będzie zszokowany zmianą jej zachowania. Czyli będzie interesująco! :D
Czaisz że zrobiło mi się smutno, jak przeczytałam ten żart Grześka? Uwielbiam ludzi, którzy potrafią mnie rozbawić i strasznie trudno byłoby mi na miejscu Laury zerwać z nim kontakt.
OMG ! To filozoficznie brzmiące pytanie jakie zadała Klaudia jest na prawdę mądre.
O lol... całkiem zapomniałam, że Jurij jest aż 10 lat starszy od Klaudii! Dobrze, że o tym wspomniałaś :p Co prawda nie uważam, żeby było to złe, nieodpowiednie itp. No ciekawe co Ty dla nich wymyśliłaś :D
buziaki :*