piątek, 11 marca 2016

Rozdział dwudziesty pierwszy - Ukruszony mur

Jurij nie wiedział czy bardziej go dręczył pocałunek, który nie powinien się zdarzyć, czy nierozwiązana kwestia przedstawienia jego córki. W jego poukładane życie wkradło się trochę bałaganu i siatkarz nie miał pojęcia jak go posprzątać. Najchętniej cofnąłby czas, ale przecież doskonale wiedział, że nie może tego zrobić. Z drugiej strony jednak, nawet jeśli udałoby mu się to uczynić, czy to cokolwiek zmieniłoby w jego położeniu? Przecież i tak nie zamierzał iść na jasełka. A pocałunek z panią Klaudią był spontaniczną reakcją, na którą nie miał wpływu i zapewne w kolejnej podobnej sytuacji wszystko skończyłoby się tak samo.
Blondyn nigdy nie rozumiał osób, które nie potrafiły zdefiniować swoich uczuć, bo jemu samemu zawsze to wychodziło. Doskonale wiedział jakie były motywy jego postępowania, choć wczorajsze wydarzenie trochę go zaskoczyło. Gladyr nie wystawiał swoich uczuć na pokaz, ale rzeczywistość wyglądała tak, że traktował opiekunkę swojej córki nieco jak drugie dziecko. Co prawda nie mógłby być jej ojcem, ale ona nawet nie zdała matury. Sam nie wiedział, w którym momencie zaczął się opiekować i troszczyć o dziewczynę. Może to dzięki Darii, która naprawdę polubiła dziewiętnastolatkę, a może dzięki ich poprawiającym się stosunkom. Niemniej sportowiec czuł się za nią odpowiedzialny. Kiedy wrócił z Warszawy późno w nocy, nakazał jej zostać u niego w mieszkaniu, bo sumienie nie dawało mu innego wyboru. Nie mógł pozwolić przecież, żeby brunetka włóczyła się sama w ciemnościach. Wtedy się nią zaopiekował jak własną córką. Nie było okazji, aby to powtórzyć, ale na pewno zachowałby się jak jej ojciec gdyby zaszła taka potrzeba.
Jurij więc zdawał sobie sprawę z troski jaką otaczał panią Klaudię, mimo, że ona zapewne jej nie zauważyła. Do tej pory myślał, że martwi się o nią bardziej jako przyszywany rodzic. Tylko który tata całuje swoje dziecko w taki sposób? To nie miało nic wspólnego z rodzicielskimi uczuciami.
Sportowiec jeszcze raz przypomniał sobie ich pocałunek. Przypomniał sobie wstrząśnięty wyraz twarzy dziewczyny, gdy na nią krzyknął i swoje niewyobrażalnie duże wyrzuty sumienia, że podniósł głos. Momentalnie pożałował swojego wybuchu złości. Nie wiedział, czy dzień wcześniej nie wpędził jej w podobny stan, ale wtedy był zbyt wzburzony by zauważyć reakcję dziewiętnastolatki. Przy ich drugiej kłótni już się nieco uspokoił, więc widok strachu w oczach brunetki go sparaliżował i sprawił, że chciał jak najszybciej przywrócić ją do równowagi. Tak jak ojciec, pocieszający swoje dziecko. Aby ją ukoić, odpędzić przerażenie i pocieszyć, pocałował ją.
 Być może nie było w tym żadnej logiki, ale działał spontanicznie. Ona się bała, a on chciał ją przeprosić i odprężyć. Tylko to przyszło mu do głowy. Opiekował się nią i zależało mu, by czuła się bezpiecznie. Pozostaje zadać sobie teraz pytanie czy jego troska wynikała z traktowania jej jak dziecko, czy może się pomylił... i traktuje ją jak kobietę. Odpowiedź samoistnie kierowała się w kierunku tej drugiej opcji.
Daria natomiast nie pozwoliła mu zapomnieć o swoim przedstawieniu. Kiedy odprowadzał ją rano do przedszkola, córka nie potrafiła przestać mówić o swojej roli. Do zawodnika zaczynało powoli docierać to, co usiłowała przekazać mu pani Klaudia. Gladyrównie naprawdę zależało na tych jasełkach.
- Wczoraj na próbie nauczyliśmy się ostatniej kolędy – paplała czterolatka. – Znamy już cały repertuar i nawet jest kilka piosenek nowych! Zobaczysz, na pewno ci się spodobają. Teraz już ćwiczymy wszyscy razem, bo na początku to się dzieliliśmy na dwie grupy. A wiesz, że pani ma nam dzisiaj przynieść Dzieciątko? Myślisz, że ono będzie takie prawdziwe?
 Mężczyzna parsknął śmiechem.
- Przecież Dzieciątko to pan Jezus – odezwał się. – Wiesz, że on jest teraz w niebie.
- Wiem, tato! Ale mi chodzi o to, czy to będzie takie prawdziwe małe dziecko.
- Myślę, że nie – uśmiechnął się Jurij. – Takie małe dzieci cały czas śpią i trzeba z nimi postępować bardzo ostrożnie, więc pewnie dostaniecie lalkę.
- Aha… A wymyślimy jakiś strój? Bo pani Klaudia mówiła wczoraj, że możemy go nie znaleźć i wtedy nie będę aniołkiem. Tato, pomożesz mi? Proszę! Ja chcę być aniołkiem, wiesz, że pani wczoraj mnie pochwaliła, że dobrze się nauczyłam mojego tekstu?
Rzut oka na twarz dziewczynki wystarczył, by przypomniały mu się kolejne słowa jej opiekunki. Daria byłaby w stanie się rozpłakać, gdyby jej odebrać to przedstawienie. Gladyr ciężko westchnął, nie mając pojęcia jak rozwiązać tą sytuację.
- A kiedy jest to przedstawienie? – zapytał z nadzieją, że może będzie wtedy na meczu wyjazdowym.
- W czwartek, w przyszłym tygodniu.
I nadzieja upadła.
***
- Cześć Juriju Gladyru – przywitał go z typową dla siebie radością atakujący. – Co tam słychać?
Blondyn popatrzył na kolegę. Choć od zawsze chyba najbardziej lubił właśnie Grześka, to ich sympatia wzrosła od tamtej rozmowy sprzed półtorej tygodnia, kiedy chłopak podzielił się z nim swoimi problemami. Teraz zawsze zamieniali ze sobą parę zdań.  
- Mam dylemat – przyznał Jurij, zaskakując nie tylko Boćka, ale również siebie.
- Co się stało? – zapytał brunet, zamieniając swoją pogodną twarz na skupienie.
Siatkarz potarł skronie. Nie lubił rozmawiać o swoich problemach, ale musiał w końcu wyjść ze swojej skorupy. Tym bardziej, że dzisiaj naprawdę potrzebował rady drugiego człowieka. Z tego co pamiętał, lata świetlne temu, inni potrafili być pomocni.
Mężczyzna w końcu się odezwał, zaczynając od zaznaczenia, że jest samotnym ojcem. Że zawsze chciał wynagrodzić Darii brak jednego rodzica, że robił wszystko, by tego nie odczuła, że starał się z całych sił zastąpić jej matkę. Gladyr wyciągnął sprawę jasełek.
- Postanowiłem, że Daria nie będzie brać udziału w żadnych przedstawieniach. Tam zawsze schodzą się całe rodziny, każde dziecko siedzi z mamą i tatą, a ona? Miałaby tylko mnie. Jakąś patologiczną półrodzinę. Nie chcę, żeby było jej przykro z tego powodu. A na takich jasełkach to widać najbardziej, Daria odczuje, że nie ma matki. A jeśli inne dzieci będą jej dokuczały z tego powodu? W wyniku nieporozumienia ona dostała rolę i widzę, że jej zależy, żeby być tym aniołkiem, ale co z tego, jeśli ona potem zobaczy swoje koleżanki i kolegów z obojgiem rodziców, a sama będzie mogła porozmawiać tylko ze mną? Po co to wszystko, skoro potem ma tęsknić za mamą?
- Wiem o co ci chodzi – powiedział brunet. – Rozumiem, że boisz się, że przez te jasełka Daria przypomni sobie że nie ma matki i będzie przeżywać jej odejście na nowo.
- Właśnie.
- Z drugiej strony jej zależy na tej roli. A jak bardzo? Ona zrozumiałaby, gdybyście nie poszli na przedstawienie?
- Bardzo jej zależy. Ona nie potrafi mówić o niczym innym. Gdyby nie wzięła w tym udziału, to byłby dla niej koszmar.
- Więc powinieneś z nią tam iść – stwierdził Grzesiek. – Przepraszam, jeśli to zabrzmi brutalnie, ale ten problem jest chyba bardziej twoim problemem a nie Darii. Przecież ona doskonale wie, że nie ma mamy. Ile ona miała lat, gdy Marina odeszła? Dwa czy trzy?
- Dwa i pół – mruknął niewyraźnie środkowy.
- Zdajesz sobie sprawę, że Daria tak naprawdę jej nie pamięta? Ona jest nauczona, że ma tylko ciebie. Myślę, że nie ma z tym problemu i rozumie czemu jest tak a nie inaczej. Widok rodziców innych dzieci jej nie załamie. To raczej tobie może przypomnieć o tym, co straciłeś… Jurij, skoro twojej córce tak zależy na tych jasełkach to powinieneś tam z nią pójść. Zrobisz jej przykrość, jeśli każesz jej zrezygnować z przedstawienia. Większą niż jej ewentualne uświadomienie sobie, że nie ma pełnej rodziny. Zresztą, naprawdę sądzę, że ona przystosowała się do tej sytuacji.
Gladyr westchnął, próbując zmierzyć się z trudnymi słowami bruneta. Po głębszym namyśle musiał przyznać mu rację. To ciągle on nie radził sobie z odejściem żony, a nie jego córka. To przez wzgląd na swoje uczucia nie chciał iść na jasełka, aby nie widzieć innych szczęśliwych rodzin. Gdyby zabrał Darii jej marzenia o roli aniołka, postąpiłby egoistycznie, a właśnie takie zachowanie odebrało mu Marinę.  
- Pójdę na to przedstawienie – zdecydował sportowiec.
- No, myślę, że to najlepsze rozwiązanie – zgodził się Bociek. – Zobaczysz, że dzięki Darii nie będziesz tego żałować.
Mężczyzna uśmiechnął się blado.
- A co z twoimi sprawami?
- Bez zmian. Utknąłem z Laurą na poziomie przyjaźni. Próbowałem odpuścić, tak jak mi radziłeś i dać jej trochę czasu, ale ja nie potrafię stać bezczynnie i patrzeć na dziewczynę, na której mi zależy.
Środkowy zmarszczył brwi. Doskonale znał uczucia jakimi Grzesiek darzył jedną z cheerleaderek. Niestety dziewczyna posiadała już swojego wybranka, co komplikowało całą sprawę. Choć blondyn był przeciwny rozbijaniu związków, wiedział, że takie rzeczy się przecież zdarzają, a pary, które się wiążą poprzez pozbycie się poprzedniego partnera niejednokrotnie żyją ze sobą i nie narzekają na brak szczęścia. Znając Boćka osobiście, nie mógł nie stanąć po jego stronie, tym bardziej, że widział, że kolega naprawdę jest zauroczony Laurą. Kiedy chłopak opowiedział mu o swoich uczuciach, zaproponował mu, aby nieco uspokoił swoje oczekiwania, uzbroił się w cierpliwość i nie naciskał na cheerleaderkę zbyt nachalnym podrywem. Trzeba przyznać, że sportowiec zastosował się do rady, ale ona zupełnie nie spełniła swojej roli. Jurij powinien się domyśleć, że takie bierne zachowanie nie jest w stylu bruneta.
- Zbliżają się święta, może dasz jej jakiś mały prezent?
Grzesiek uśmiechnął się szeroko.
- A wiesz, że też o tym myślałem?

Czy wyjaśnienie zachowania Jurija jest logiczne? Bo ja wiem co chciałam przekazać i wiem jak zbudowałam jego charakter, ale czy Wy też go teraz rozumiecie? Nie  ukrywam, że trochę trudno było mi przelać na słowa teorie, które miałam w głowie. Jeśli coś jest niejasne, to pytajcie śmiało, postaram się rozwiać wątpliwości każdego! :) 

11 komentarzy:

  1. Zachowanie Jurija jest jak najbardziej zrozumiałe. Chce dobrze, może zabiera się do tego w nieodpowiedni sposób, ale chce. Dobrze, że Grzesiek pokazał mu jak to wygląda z drugiej strony. Gladyr musi zrozumieć, że nie może wiecznie trzymać Darii pod kloszem, tym bardziej, że ona i tak swojej mamy nie pamięta. A swoje uczucia dla dobra córki musi odłożyć na bok, tak jak to robią rodzice.
    A co do Grześka, wiedziałam, że odpuścił tylko na moment. Taki charakter.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Już rozumiem zachowanie Gladyra, chce chronić darie przed smutkiem i przed przykrych słów dzieci w przedszkolu, nie chce aby ją wyzywali ,że jest pół sierotą. Mam nadzieję,że pójdzie na to przedstawienie i zaprosi Klaudie..Jestem ciekawa co za prezent kupi Grzesiek Laurze. czekam na kolejny.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu! Sporo przemyśleń pana gbura! Szczerze mówiąc, to jak zaczęłam czytać o tym, ze on nie wie, czy żywi wobec Klaudii uczucia jak do kobiety, czy jak do córki, to pomyślałam, że z nim jest coś nie tak, bo przecież ojcowie nie zachowują się w ten sposób względem swoich córek :/ Ale dobrze, że potem się określił dokładniej i kamień spadł mi z serca. Teraz mogę być spokojna zarówno o Klaudię, jak i o Darię xD
    nie dziwię się Gladyrowi, że ten pocałunek nie daje mu spokoju. Rzeczywiście teraz może być dość niezręcznie między nim, a opiekunką córki, ale przynajmniej wiemy, że ona nie jest mu tak całkiem obojętna. I rzeczywiście, jakby się nad tym głębiej zastanowić, to od początku zachowywał się względem niej nieco inaczej i dużo wcześniej się przed nią otworzył. Może nie do końca, ale na pewno bardziej niż przed większością ludzi.
    Ale muszę się przyczepić do tego rozbijania związków. Ja uważam, że jeśli ktoś raz nie umiał dochować wierności, to za kolejnym razem też będzie wierny tylko dopóki nie nadarzy się ktoś atrakcyjny i mający coś do zaoferowania. I naprawdę gdybym miała coś powiedzieć Boćkowi, to mimo wszystko bym powiedziała, żeby nie wpieprzał się w cudze związki. Serio. Powinien uszanować to, że Laura kogoś ma, a nie wiecznie o nią zabiegać, bo może tylko narobić przez to kłopotów.
    Dobra, lecę, papa :*

    OdpowiedzUsuń
  4. no to zagadka rozwiązana! Rozumiem o co Ci chodziło w rozumowaniu Gladyra, bo zdążyłam już poznać jego charakter. Wszystko dokładnie opisujesz, więc nie trudno go nie rozumieć ;) Myslę, że dobrze że porozmawiał z Grześkiem, bo sądzę tak samo jak atakujący. Daria prawie nie pamięta matki i jest nauczona, że żyje tylko z ojcem, ale wie też, że inne dzieci mają dwójkę rodziców, dlatego na zwykłym przedstawieniu się nie załamie, bo nie wierzę też, że wszyscy rodzice na to pójdą... wiem, jak to wygląda w prawdziwym życiu i wiele dzieci ma też np rodziców rozwiedzionych, więc trochę podobna sytuacja. Poza tym nie wszystkim praca pozwoli przyjść na te jasełka. Jurij jest strasznie uparty, ale dobrze że Bociek go przegadał i siatkarz jednak pójdzie. W sumie w trakcie czytania pomyślałam sobie, ze byłoby też miło dla Darii gdyby przyszła klaudia, ale nie wiem czy w obecnej sytuacji zarówno ona, jak i Gladyr będą chcieli przebywać w swoim towarzystwie... Gladyrowi głupio, że najpierw na nią wrzeszczał, a potem pocałował. W końcu to tylko jego pracownica, w dodatku dość sporo młodsza od niego. Oboje się pogubili, ale musza to ze sobą wyjaśnić. A dokładniej siatkarz musi. Przede wsyztskim musi dziewczynę przeprosić, bo nie wyjaśnił jej jakie są powody jego decyzji, a ona nie jest niczemu winna... coś czuję, że gdy sobie to wyjaśnią, to ich relacje się ocieplą. Wiadomo, nie mówię że związek czy umawianie się gdzieś we dwoje od razu, ale jednak to może być ten przełomowy moment. W końcu Gladyr sam przyznał, że dziewczyna nie jest mu obojętna skoro się o nią tak troszczy ;)
    Wybacz, że się tak rozpisałam :D Czekam na nowy rozdział!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś dziwnie mi się czytało o tym, że Gladyr traktuje Klaudię jak swoją córkę. To fakt, że zachował się w stosunku do niej troskliwie, wtedy, gdy nie pozwolił jej iść do domu i zaproponował nocleg, ale to przecież mogło oznaczać zwykłą troskę o drugą osobę, a nie od razu rodzicielską. Chyba nie jest aż tak stary, żeby 19-latkę uważać za swoją córkę xD Myślę, że w tych przemyśleniach trochę przesadził. Ale dobrze, że potem określił się już jaśniej. Moim zdaniem to na pewno nie wygląda na rodzicielstwo, bardziej jak na przyjaźń, a może nawet jakieś zauroczenie. W końcu przypadkowych osób się raczej nie całuje.
    Natomiast jego uczucia odnośnie tego przedstawienia wydały mi się bardzo sensowne. W sumie nie wpadłam na to, że on może po prostu nie chcieć, żeby Daria poczuła się gorsza. Ale tutaj świetnie to wszystko odebrał Grzesiek. Bardzo mądrze mu wytłumaczył, że problem leży w Gladyrze, a nie w Darii. W ogóle bardzo podobała mi się ta ich rozmowa. Zarówno o Laurze jak i o Darii. Fajni z nich faceci, tylko szkoda, że w tej miłości im tak nie idzie xD Chociaż ja nadal uważam, że Grzesiek powinien dac sobie spokój z Laurą i uszanować to, że ona jest w związku. Jeśli sama z siebie rozstanie się z chłopakiem - ok, zdarza się. Ale jeśli Grzesiek celowo to rozwali no to sorry... tak się nie robi.
    Czekam na kolejny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Dużo wyjaśnił od męskiej strony. Mam wrażenie, że Gladyr nie umie się do końca przyznać, że jest zauroczony Klaudią. Wiadomo, to dla niego trudne, nie tylko przez wzgląd na różnicę wieku, ale i przez uczucia do Mariny, które niewątpliwie wciąż w nim są. A co do Bocia, no cóż, wiedziałam, że nie będzie chciał odpuścić :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj!

    Nie możesz tego robić. Nie możesz dodawać nowego rozdziału, gdy ja próbuję uczyć się układu nerwowego. Bo jak się mam uczyć, skoro ty mnie zapraszasz?! No jak?!

    Już jestem. Późno - to już chyba moja wizytówka.
    Od czego by tu zacząć? Hmm, może od tego, że bardzo mi przykro, że to nie o sianko chodziło Gladyrowi. To był naprawdę dobry pomysł, może trochę groteskowy, ale ludzie by to docenili. Teraz gadam od rzeczy dzisiaj, bywają u mnie takie chwile i to dość często. Zawsze wtedy, gdy coś komentuje. Uważam w pewnym sensie, że to niesamowite, ale z drugiej strony to upokarzające. Też jest to zbawienne. O czym ja mówię?

    Zrozumiałam o co chodziło i prawie zgadłam to. Matka. No tak. Matka, Maryna. Matka, której nie ma, żona, której nie ma. I sensu też nie ma, przynamniej dla Gladyra. On myśli, że jeśli dla niego to była i jest wielka tragedia to dla Darii również. Ale nie jest, nie teraz. Bo jej to jeszcze nie doskwiera, może nie zauważyła. Będzie starsza to zaboli. To brutalne, ale tak będzie.
    Gladyr nie jest gburem, nic z tych rzeczy. To skrzywdzony, trochę przestraszony facet, a taki widok zawsze mnie boli. On zabronił tych jasełek z miłości. Po co Daria ma cierpieć? Jego ból i smutek wystarczy. Wyczerpał już limit.
    Cały ten pocałunek wszystko skomplikował. Nagle 'córka' stała się kobietą. Do tego taką kobietą, którą się całuje, namiętnie i z pasją. I jest klops, bo co teraz zrobić? Jak się zachować? Przeprosić czy pocałować jeszcze raz?
    Czekają ich decyzje. Już czas. Może by tak wziąć Klaudię na te pieprzonę jasełka?
    Tylko jest jedno pytanie. Wiem, to tylko jasełka. Tylko i aż. To też symbol. Bo czy obecność Klaudii, ten pocałunek i przekraczanie granic będzie kwalifikować się jako zastąpienie żony? Czy Gladyr jest na to gotowy?
    No i co się z tą żoną stało. Odeszła, to wiem. Ale czy odeszła od niego czy odeszła również od siebie?

    Co do Boćka - facet nie odpuści. Tylko niech nie będzie ofiar po drodze.

    Pozdrawiam Cię serdecznie, weny Ci życzę.

    ZuzAnnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak widać miłość nie jest prosta...utrudnia ona jedynie życie i nic więcej.
    Gladyr chce chronić Darię, bo wie, jak bardzo boli zranienie. Chce by przynajmniej Ona była szczęśliwa. Nie widzi, że dla Jego córki najlepszym rozwiązaniem będzie żyć normalnie, bo Ona była malutka i pomiędzy Nią a matką nie nawiązała się żadna więź.
    Jurij powinien porozmawiać z tą Klaudią, przecież to nie ma sensu, Ona ma 19 lat dopiero...
    Grzesiek nieźle się nakręcił na tę miłość...niech pomyśli czy Ona jest tego warta.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. No i wszystko się wyjaśniło! :) Postępowanie Gladyra jest jak najbardziej logiczne, szkoda tylko, że nie potrafił uargumentować swojej niechęci do jasełek w bardziej odpowiedni sposób (ba, tutaj właściwie w ogóle nie było mowy o żadnej argumentacji), przez co znów przylgnęła do niego łatka gbura, zupełnie niezasłużenie. Jurij nie chce, żeby Darii było przykro na widok dzieci, którzy mają oboje rodziców, ale sprawy zaszły już za daleko i zabraniając jej wzięcia udziału w przedstawieniu wyrządziłby jej krzywdę, a tego przecież nie chce. Jego córka z pewnością nie odczuwa braku matki tak jak on żony, ale to zrozumiałe, że chciałby chronić ją za wszelką cenę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "ona nawet nie zdała matury" nie jest w moich oczach żadnym argumentem, bo jakby na to spojrzeć inaczej to wiele nawet 30-40 czy nawet 80 letnich kobiet nie ma matury i co? Je też by traktował jak kolejne dzieci? Że niby są głupsze bo oblały teścik, który nie oszukujmy się z wiedzą ma niewiele wspólnego, wystarczy mieć szczęście i trafić w temat, albo można nawet nie podejść do matury, z wyboru.
    Boże, jaka głupota. Nie zawsze schodzą się całe rodziny. Do moich dzieci często chodziło wujostwo, gdy ja byłem w pracy, a żona w szkole. Innym razem byłem ja sam, jeszcze innym tylko żona, u najmłodszego raz był najstarszy mój syn z dziewczyną. Wiele jest takich przykładów i to widać na przedstawieniach w przedszkolach i każdych innych, więc Gladyr albo wyolbrzymia i ma też inny, ukryty powód, albo jest skończonym debilem i nie zna rzeczywistości. W Polsce wiele dzieci nie ma pełnej rodziny, bo jedno zmarło, odeszło do młodszej lub matka puściła w rogi tatuśka i siedzi np w Hiszpanii z kochankiem czy w Londynie. Wiele dzieci też ma rodziców co wyjechali za chlebem, a nimi opiekują się dziadkowie. On naprawdę nie wie o takich realiach? Boże w jakim on świecie żyje?
    Pewnie, przecież przyjaciele dają sobie prezenty. Chłopak tej przyjaciółki też się pewnie ucieszy... cholernie się ucieszy, rzekłbym, że wręcz piekielnie.

    OdpowiedzUsuń