czwartek, 26 maja 2016

Rozdział trzydziesty drugi - Wojny serca i rozumu

Upływające godziny wcale nie sprawiły, że Laura przestała martwić się o zawodową przyszłość swojego przyjaciela. Jej panika jednak częściowo ustąpiła miejsca zdrowemu rozsądkowi. Dziewczyna stanowczo nakazała sobie wziąć się w garść. Media na pewno będą śledzić rozwój tej sytuacji i na bieżąco informować o wszystkich nowych postanowieniach. Oczywiście nie były to wiadomości z pierwszej ręki, ale na takich musiała polegać. Mimo, że najchętniej pogadałaby z Boćkiem osobiście, rozeznałaby się w sytuacji, a przede wszystkim zapewniłaby go o swoim wsparciu, nie mogła pozwolić na to, by jej emocje decydowały za nią. Skoro postanowiła, że chce być z Maksem i uratować ich związek, nie powinna w jakikolwiek sposób kontaktować się z siatkarzem. Doskonale zdawała sobie sprawę, że przebywanie w jego towarzystwie nie pomoże w skupieniu się nad Palowskim. Jakby chcąc się dodatkowo zabezpieczyć przed różnymi nieprzewidzianymi zdarzeniami, poprosiła swojego chłopaka, żeby przyjechał po nią po treningu. Przecież z świadomością, że informatyk czeka na nią pod halą, nie zrobi niczego głupiego, prawda?
Jak to często bywa w tego typu przypadkach, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Jej rozum i serce ponownie zostały zmuszone do walki. Kiedy po zakończonych próbach nie widziała nigdzie Grześka, rozegrała się pierwsza bitwa. Choć głowa podpowiadała, że takie rozwiązanie jest dla niej najlepsze, uczucia przekazywały zgoła coś zupełnie przeciwnego. Patrząc na to logicznie, naprawdę sytuacja nie mogła być bardziej idealna. W końcu właśnie tego chciała – zerwania wszelkich kontaktów z brunetem, aby móc odbudować relacje z Maksem. Poza tym, nieobecność atakującego oszczędzała też wyjaśnień odnośnie tego nieszczęsnego pocałunku. Brak Boćka pozwolił jej ominąć dylematy jak się wobec niego zachować. Skoro więc wszystko ułożyło się tak dobrze, dlaczego czuła się tak źle? Brakowało jej czegoś, czego nie potrafiła zdefiniować.
To dziwne uczucie znikło, gdy natknęła się na swojego przyjaciela w korytarzu prowadzącym do ich szatni. Zagubiony element układanki wskoczył na swoje miejsce, pozbawiając dziewczyny negatywnych emocji. Ta ulga trwała jednak tylko chwilę, zamieniając się w niepewność. Cheerleaderka nie wiedziała jak potraktować chłopaka.
- Hej – odezwała się, lekko poddenerwowana.
- Witaj, Lauro – odpowiedział.
Choć na twarzy siatkarza pojawił się uśmiech, nie był on szczery, a w oczach czaił się smutek. Szatynka doskonale odczytała te emocje, nie potrafiła jednak określić czy to ona jest ich źródłem, czy sądowe wyroki nałożone na Grześka. Niezależnie od tego jej serce ścisnęło się z bólu. Chciała przejąć na siebie całe jego cierpienie, choć trochę go odciążyć. Chciała go mocno przytulić, wyrażając tym swój żal i współczucie. Chciała przychylić mu nieba, żeby wrócił jego optymizm. Jeszcze nigdy żaden człowiek na nią tak nie oddziaływał - poza jej rodzicami. Kiedy jedno z nich miało poważne kłopoty, nieważne czy zdrowotne, zawodowe czy jakiekolwiek inne, niejednokrotnie współodczuwała ich cierpienie, ale dzisiaj pierwszy raz w życiu dotyczyło to innej osoby niż jej mama czy tata. Maks ani razu nie zdołał ją wpędzić w taki stan, choć trzeba przyznać, że on chyba nie borykał się z problemami podobnego kalibru.
- Grzesiek – usłyszała własny głos wypowiadający jego imię. – Czytałam o tych karach, które musisz zapłacić. Strasznie mi przykro, że cała afera o twoją przynależność klubową wróciła w środku sezonu. Mam nadzieję, że uda się to jakoś odkręcić.
- Ja też mam nadzieję – popatrzył jej w oczy. – Dziękuję, że stoisz po mojej stronie.
- Tutaj nie ma innej strony, którą mogłabym zająć. A jak ty się z tym czujesz?
Bociek wzruszył ramionami.
- Nie wiem, wkurza mnie to. Nie miałem z AZSem żadnej umowy podpisanej, mogłem przejść do Zaksy. Potem Częstochowa stwierdziła, że obowiązuje mnie jakiś ustny kontrakt, to jakaś dziecięca wymówka. Ostatecznie zarząd PLPS stwierdził, że mogę grać w Kędzierzynie, więc sprawa na tym powinna się zakończyć. Teraz nagle się okazuje, że mam zapłacić grube pieniądze, jestem zawieszony i w ogóle nie wiadomo co dalej. Potem mam grać w Zaksie czy w AZSie? To wszystko jest bez sensu. Nie chcę się stąd ruszać, ale nie ukrywam, że trochę się boję o to, co będzie dalej…
- Wiem – mruknęła współczująco.
- A w ogóle wiesz, co jest najśmieszniejsze? W tym sądzie, który nałożył na mnie i na klub te wszystkie kary, przewodniczącym jest były prezes AZSu. Na pewno był bardzo obiektywny przy rozpatrywaniu tej sprawy – zironizował.
- Przecież on w ogóle nie powinien się zajmować tym tematem – zaprotestowała.
- Właśnie.
- To co teraz będzie?
- Wczoraj miałem spotkanie z panią Sabiną, naszą panią prezes klubu i z prawnikami. Napisaliśmy jakieś odwołanie czy tam sprzeciw do tych decyzji. Zobaczymy co nam odpowiedzą.
- Aaa, czyli zaprotestowaliście w tej sprawie!
- No oczywiście, że tak, chyba nie myślałaś, że poddam się bez walki?
- W sumie racja – uśmiechnęła się do niego nieśmiało. – To trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po waszej myśli.
- Ja też, bo niezbyt mi się podoba wizja zawieszenia na cztery kolejki. Tym bardziej, że Wiśnia i Jurek mają kontuzje, więc nie ma komu grać. Jak jeszcze ja wypadnę ze składu, to nie będzie kolorowo.
- A kiedy macie mieć odpowiedź na to wasze pismo? Jak ona nie przyjdzie do soboty, to będziesz grać w tym meczu?
- Nie wiem kiedy nam dadzą znać, ale jeśli nie odpowiedzą, to chyba nie będę grać. Wiesz, z tego może być więcej szkody niż pożytku, jeżeli potem nie daj Boże się okaże, że kary są podtrzymane, a mecz może się zamienić na walkower.
- No tak… Przewalone, naprawdę liczę, że to się szybko rozwiąże dla ciebie pomyślnie. Wiem, że łatwo mi mówić, ale postaraj się tym tak nie przejmować. Na pewno się skończy dobrze.
- Dziękuję – uśmiechnął się brunet.
- Grzesiek… - powiedziała z niepewnością. – A dasz mi znać jak będziesz wiedział czy oni rozpatrzyli wasze odwołanie pozytywnie? Bo pewnie dowiesz się szybciej niż gazety, a mnie ta sprawa naprawdę martwi.
- Jasne, że tak – zgodził się, rzucając jej pogodne spojrzenie. – Będziesz pierwszym kibicem, który pozna decyzję sądu, obiecuję. Teraz muszę lecieć, bo się trochę zagadaliśmy, a za chwilę zaczynam trening. W razie czego jesteśmy w kontakcie, tak?
- Tak – skinęła głową. – Trzymaj się, Grzegorzu.
Cheerleaderka wychodziła z hali Azoty w o wiele lepszym nastroju niż kiedy do niej wchodziła. Mimo, że nadal przejmowała się przyszłością Boćka, rozmowa z nim trochę ją uspokoiła. Oczywiście nie dało się ukryć, że chłopak przejmuje się całą tą sytuacją – chyba pierwszy raz podczas ich znajomości pokazał jej inne oblicze niż uśmiechnięty optymista, szatynka doceniała, że jest z nią szczery i nie udaje, że kompletnie go nie obchodzą te wszystkie kary. Poza tym, sportowiec walczył o ich wycofanie, a Forowicz wierzyła, że mu się to uda.
Beztroska Laury uleciała, gdy zobaczyła swojego chłopaka z nachmurzoną miną, czekającego na nią koło samochodu. Cheerleaderka nie miała najmniejszego pomysłu jak mogłaby go udobruchać. Nie dość, że kazała mu po siebie przyjechać, to jeszcze musiał czekać na nią, podczas gdy na dworze panowała ujemna temperatura. Nawet nie chciała myśleć o tym, że Palowski męczył się tylko dlatego, że rozmawiała z siatkarzem, z którym nie powinna utrzymywać żadnych stosunków.
- Maks, przepraszam – krzyknęła w jego stronę.
Szatynka ruszyła do auta, gdy nagle na jej drodze ponownie pojawił się przyjaciel. Za jego plecami, czego naturalnie nie mógł widzieć, zbliżał się do nich również informatyk. Zdawała sobie sprawę, że spotkanie ich trójki będzie nafaszerowane podtekstami, kłamstwem i emocjami, lecz nie potrafiła zapobiec tej sytuacji.
- Muszę ci jeszcze coś powiedzieć – odezwał się Grzesiek. – Wiem, że ty chyba nie chcesz o tym rozmawiać, ale ja nie umiem przejść obok tego obojętnie.
Tymczasem Palowski stanął w odległości jednego kroku za sportowcem, mogąc się swobodnie przysłuchiwać jego słowom.
- Posłuchaj, ja… - dziewczyna spróbowała przerwać brunetowi, jednak całkowicie bezskutecznie.
- Nie, Laura, nie będę znowu tego odkładać. Nie musisz komentować tego, co powiem. Chyba wiem co oznacza twoje milczenie i nie mogę mieć o to pretensji. W związku z tym muszę cię przeprosić. Przepraszam, że cię pocałowałem.
- Co takiego?! – zapytał wstrząśnięty Maks.
Gdyby to był film, wszystko pewnie potoczyłoby się w zwolnionym tempie. Najpierw kadr na niedowierzającą twarz chłopaka – zapewne już byłego – szatynki, potem powolny obrót Boćka i jego zaskoczona mina. No i w tym bałaganie jeszcze jedno ujęcie na główną bohaterkę, zupełnie zagubioną, z napływającymi do oczu łzami.
Życie wyglądało inaczej, bo tutaj czas toczył się w swoim rytmie. Spojrzenia błądziły między całą trójką, lecz już po chwili informatyk wyłamał się z tej wzrokowej wojny, odwracając się na pięcie i podążając w stronę swojego samochodu. Cheerleaderka niewiele myśląc pobiegła za Palowskim.
- Proszę cię Maks, porozmawiajmy. 

Dzieciaczki, dodaję dzisiaj, bo jutro jestem cały dzień w pracy i możliwe, że nawet nie odpalę kompa. Czasami będę tak robić, mam nadzieję, ze to nie problem ;)

sobota, 21 maja 2016

Rozdział trzydziesty pierwszy - Przeciwne bieguny

Maks doskonale czuł, że traci swoją ukochaną. Od początku nie ufał temu Grześkowi, widział przecież jak patrzył na jego dziewczynę. Nie wiedział jednak jak go powstrzymać przed podrywaniem Forowicz.  Nie mógł mu tego zabronić, bo zostałby tylko wyśmiany. Nie miał wpływu na jego zachowanie. Chyba powinien bardziej skupić się na szatynce, ale jak mógł konkurować z Boćkiem? Ich charaktery całkowicie się od siebie różniły. Laura była zachwycona poczuciem humoru sportowca i jego optymistycznym spojrzeniem na świat. Informatyk nie posiadał tych cech, bo jego domenę stanowił spokój. Próbował walczyć o ukochaną, ale jego romantyzm nie działał na nią tak jak kiedyś. Dlatego, gdy przeczytał o zawodowych kłopotach siatkarza, nie mógł nie poczuć ulgi, choć nie był z natury mściwy ani zawistny. Mimo, że nie do końca rozumiał o co chodzi z tymi sądami i przynależnością klubową Grześka, liczył, że to ukróci jego spotkania z Forowicz. Oczywiście nie życzył mu źle, ale nie ukrywał, że gdyby spełnił się ten scenariusz, w którym sportowiec wróci do Częstochowy, załatwiłoby to całą sprawę w najlepszy z możliwych sposobów. Laura tracąc kontakt z przyjacielem, przestałaby też o nim myśleć i zostałaby z informatykiem. Może to niezbyt honorowa wygrana walkowerem, ale wszystkie inne sposoby zawiodły, a Palowski naprawdę nie wiedział co jeszcze mógłby zrobić.
Jego przemyślenia przerwało pojawienie się szatynki. Serce jak zwykle zabiło mu nieco szybciej na jej widok, a na usta mimowolnie wkradł się uśmiech. Choć dziewczyna odpowiedziała tym samym, w jej oczach czaiło się przygnębienie.
- Hej, kochanie.
Cheerleaderka tradycyjnie przywitała go pocałunkiem, lecz coś się zmieniło. Nie potrafił zdefiniować tej zmiany, wskazać który dotyk albo ruch różnił się od tysiąca ich wcześniejszych pocałunków. Jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Miał nawet teorię czym to jest spowodowane.
- Czymś się martwisz?
- Co? Nie – zaprotestowała Laura, biorąc go za rękę. Te słowa wcale go nie uspokoiły, a wręcz przeciwnie: jedynie potwierdziły jego przypuszczenia.
- Przestań, przecież wiem, że chodzi o Grześka – powiedział ze spokojem.
- Ale kto ci…
- Wszystkie gazety piszą o tych sądowych wyrokach.
Forowicz zrobiła zdezorientowaną minę. Przez moment wyglądała tak, jakby zapomniała jak się nazywa i kim jest. Informatyk odczytał to jako przyznanie się do winy. Jego ukochana naprawdę martwiła się Boćkiem i jego zawodowymi kłopotami. Zamiast cieszyć się spotkaniem, ona myślała o przyjacielu.
Serce Palowskiego od miesięcy stopniowo było rozrywane na pół. Chłopak w zasadzie sam nie wiedział, czy bardziej bolesne jest takie powolne zadawanie kolejnych małych ran, czy może gorzej byłoby, gdyby Laura zerwała z nim z dnia na dzień. Cierpiał coraz bardziej, ale nie potrafił z szatynki zrezygnować. Nie mógł z nią zerwać, bo do końca życie zadręczałby się myślą, że zakończył ich związek z własnej inicjatywy. Kto wie, co przyniesie przyszłość? Może jednak uda im się odratować ich miłość?
- Trochę mi to zaprząta głowę – przyznała w końcu cheerleaderka. – Przepraszam cię, nie chcę się znowu kłócić. Możemy zapomnieć o istnieniu Grześka? Możesz mnie przytulić?
Maks westchnął, obejmując ją ramionami.
- Kocham cię – mruknął, całując ją w skroń.
- Ja ciebie też.
***
Dzień po swoich urodzinach, Klaudia sama nie wiedziała czy nie może się doczekać spotkania z Jurijem, czy wręcz przeciwnie. Na wspomnienie wczorajszych wydarzeń zalewał ją wstyd i radość jednocześnie. Z jednej strony czuła się trochę głupio, że tak naskoczyła na blondyna przypominając mu o swoim wieku. Chciała przecież mu udowodnić, że jest dojrzalsza niż jej rówieśnicy, a tymczasem zrobiła chyba coś zupełnie odwrotnego. Upomniała się o romantyczny związek jakby to był kawałek mięsa, który ekspedientka zapomniała spakować do siatki. Z drugiej strony, po raz pierwszy od tygodni Jurij zbliżył się do niej fizycznie. Choć było to tylko proste trzymanie za dłonie, muśnięcie szyi i pocałunek w czoło, dziewczyna miała wrażenie, że unosi się ze szczęścia nad ziemią. W tych gestach dostrzegała czułość, która pozwoliła na nowo odrodzić się jej nadziei.
Kiedy siatkarz wrócił do domu, początkowo wszystko toczyło się jak zwykle. Gladyr przywitał się ze swoją córką oraz jej opiekunką i przez chwilę porozmawiał z obiema dziewczynami. Potem młodsza z nich wróciła do swojego pokoju, a Praczyk razem z zawodnikiem usiedli w kuchni.
- Jak tam minął ci dzień? Bo wyglądasz jakby coś cię trapiło.
Mężczyzna przelotnie zerknął na brunetkę.
- Zespół nam się sypie. Mówiłem ci, że Łukasz ma kontuzję, no nie? Na dodatek mnie dzisiaj coś zabolało w barku i zamiast treningu siedziałem z fizjo, a Grzesiek został zwieszony i w ogóle ma problemy ze swoim byłym klubem i sądami.
- Słucham?... Co się stało z twoim barkiem? Teraz też cię boli?
- Nic mi nie będzie – uśmiechnął się sportowiec. – Zobaczymy jak będzie jutro, może to jakieś małe naciągnięcie, po którym nie będzie śladu.
- Ale boli cię teraz ten bark? – powtórzyła z przejęciem dwudziestolatka.
- Nie, teraz jest dobrze.
- Mam nadzieję, że jutro też wszystko będzie w porządku.
- Ja też, ale kontuzje są wpisane w mój zawód.
- Wiem, ale i tak się martwię – przyznała, nieco zawstydzona.
 Jurij uśmiechnął się, patrząc na nią ciepło.
- Dziękuję, to miłe.
Na chwilę zapadła między nimi cisza, jakby podkreślająca wcześniejsze zakamuflowane wyznanie. Zanim jednak Praczyk zapytała o kłopoty Boćka, ponownie odezwał środkowy, z małą nutą niepewności w głosie.
- Klaudia, możemy wrócić na moment do wczorajszej naszej rozmowy?
- Tak?
- Wiem, że umówiliśmy się, że poczekamy do twoich urodzin, żeby pogadać… o nas.
Brunetka zdołała jedynie skinąć głową.
- Chciałbym, żebyśmy spróbowali, ale chciałbym, żeby to potoczyło się tak jak należy. To nie znaczy, że nie podoba mi się to, co między nami zaszło, lecz powinniśmy to zrobić po kolei. A zaczęliśmy chyba od końca. Wiesz, co mam na myśli?
Z każdym jego słowem temperatura ciała dziewczyny podwyższała się o kilka stopni. Może i nie było w nich niczego nadzwyczajnego, w końcu to tylko prośba, żeby zwolnili tempo. Teoria, aby potraktować ich znajomość w tradycyjny sposób, trafiła prosto w jej serce. Podobał się jej ten pomysł.
- Chcesz mnie zaprosić na randkę? – wypaliła.
- Tak – powiedział nieco ciszej. – Zgodziłabyś się, żebym ci przygotował któregoś wieczoru kolację? Mogę ci zaproponować tylko moje mieszkanie przez wzgląd na Darię, ale wymyślę jej coś, żeby nam nie przeszkadzała.
- To nic nie szkodzi – wykrztusiła z siebie oniemiała. – Z przyjemnością się zgadzam.
***
Laura miała kompletny mętlik w głowie. Wszystko zaczęło się od Palowskiego, który zauważył jej rozkojarzenie. Przez kilka okropnych sekund dziewczyna była przekonana, że szatyn poznał prawdę i dowiedział się o jej pocałunku z siatkarzem. W ten sposób spełniłby się jej najgorszy scenariusz: Maks zerwałby z nią, zanim chociażby spróbowała naprawić ich rozpadający się od tygodni związek. Cheerleaderka była bowiem pewna, że właśnie tak należało postąpić. Rozmowa z Klaudią uświadomiła jej, że ludzie zbyt szybko rezygnują  z wielu rzeczy, wymieniając je na nowszy model. Podobnie było z nią. Nawet jeśli Grzesiek zamącił w jej życiu, ściągając na siebie sporą część uwagi, czy to było to warte rozwalenia jej półtorarocznego związku?
Forowicz naprawdę chciała zapomnieć o swoim przyjacielu i o całym tym zauroczeniu. Kiedy jednak jej chłopak powiedział jej o problemach Grześka, nie potrafiła przestać o nim myśleć. Doskonale znała sprawę sporu o przynależność klubową Boćka. Atakujący przechodząc do Zaksy twierdził, że nie obowiązuje go żaden kontrakt z poprzednim zespołem, AZSem Częstochowa. Przeciwnego zdania był AZS, według którego zawodnika obowiązywała ustny kontrakt na kolejny sezon. Na początku sezonu zarząd Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej wydał zgodę na jego grę w Kędzierzynie. Chyba wszyscy myśleli, że sprawa jest załatwiona. Tymczasem właśnie się okazało, że Sąd Odwoławczy orzekł, iż Grzesiek zostanie zawieszony w prawach zawodnika na najbliższe cztery kolejki Plusligi oraz musi zapłacić karę w wysokości dwudziestu pięciu tysięcy złotych, a Zaksa jako jego klub – sześćdziesiąt tysięcy.
Gdy Laura dowiedziała się o tych decyzjach, jej serce zamarło. Szatynka nie umiała opisać swoich emocji. Myślała tylko o tym, jak bardzo zagubiony musi się czuć teraz jej przyjaciel. Pragnęła z nim porozmawiać, pocieszyć go, powiedzieć, że wszystko się ułoży. Mimo, że zawodnikowi uśmiech nie schodził z twarzy, była przekonana, że ta sytuacja go zmartwiła. Na samą myśl o smutnym Grześku, jej samej kąciki ust opadały w dół. Za nic w świecie nie chciała, aby chłopak wpadł w takie kłopoty. Nawet jeśli było to tylko zawieszenie na okres kilku meczów, zdawała sobie sprawę, że takie wybicie z rytmu może mieć katastrofalne skutki. Najbardziej jednak bała się, że coś pójdzie źle i brunet będzie musiał wrócić do Częstochowy i grać w tamtejszej drużynie. Kompletnie sobie tego nie wyobrażała.
Strach o jego przyszłość paraliżował cheerleaderkę. Nie umiała znaleźć źródła tej potężnej obawy. Wmawiała sobie, że po prostu martwi się o swojego przyjaciela, lecz nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że gdyby chodziło o Klaudię, nie stresowałaby się aż tak. Tymczasem na samą myśl, że ten konflikt może rozwinąć się w potężną sądową batalię – bo nie wierzyła, że Bociek razem z Zaksą potulnie spełnią wyroki – łzy stawały w jej oczach.
Chyba nie powinna tak reagować. W końcu chodziło tylko o kolegę, do którego zresztą postanowiła się nigdy więcej nie odzywać. Kłopot tkwił jednak w tym, że serce dyktowało jej całkiem inne zachowania niż rozum. I w tej wojnie głowa ponosiła sromotną porażkę. 

Nie miałam czasu jeszcze sprawdzić błędów, zerknę na nie wieczorem - to raz. Pozwoliłam sobie trochę przeinaczyć rzeczywistość na potrzeby mojego opowiadania i tutaj cały spór o Boćka między klubem AZSu i Zaksy jest nieco przyspieszony w czasie - to dwa. Mam nadzieję, że domyśliliście się, że ta rozmowa z panią prezes na końcu poprzedniego rozdziału dotyczyła właśnie tych problemów Grześka i jego spornej przynależności klubowej - to trzy :)

czwartek, 12 maja 2016

Rozdział trzydziesty - Bezsilność

Były takie momenty na przestrzeni całej jej znajomości z Jurijem, których bardzo nie lubiła. Paradoksalnie, zazwyczaj zdarzały się one, kiedy powinna się cieszyć z toczących się wydarzeń. Tak czuła się, gdy mężczyzna nie pozwolił jej wrócić na noc do domu i nakłonił ją, by przespała się w jego mieszkaniu, tak czuła się też teraz, gdy martwił się, aby nie chorowała.
Dziewczyna nie wiedziała jak zinterpretować zachowanie Gladyra. Z jednej strony pojawiało się proste wytłumaczenie, że on zwyczajnie się o nią troszczy. Dba o jej bezpieczeństwo i zdrowie. Powinno ją to cieszyć, w końcu takie postępowanie świadczy o tym, że jemu na niej zależy. Nie potrafiła jednak oprzeć się wrażeniu, że siatkarz się o nią martwi, ale jak o dziecko. Traktuje ją jak drugą Darię, tylko trochę starszą. Zapewne swoją córką opiekuje się tak samo.
Praczyk czasami nie umiała rozróżnić, czy blondyn zachowuje się wobec niej jak facet czy jak ojciec. Zwłaszcza w tych sytuacjach, kiedy wyraźnie widziała jego troskę. Jego wiek jej nie przeszkadzał, nie uważała go też za przeszkodę nie do pokonania, lecz te dziesięć lat różnicy siedziało gdzieś z tyłu jej głowy i lubiło o sobie przypominać, bezczelnie wykorzystując niezbyt wielką pewność siebie dwudziestolatki. Nie miała pojęcia jak walczyć z tymi czarnymi scenariuszami, bo nie potrafiła ich zignorować albo zagłuszyć wspomnieniami ich pocałunku. Wydawał się on odległy nie o kilka tygodni, ale o kilka lat. Niemal zapomniała już jak smakują jego usta.Przypomnienie sobie o ich rozmowie też nie poprawiało humoru, bo Jurij bronił się na wszelkie sposoby przed jej wyznaniem uczuć. I co z tego, że chciał poczekać do jej urodzin, kiedy przestanie być nastolatką, skoro nic dzisiaj nie zrobił?
Negatywne myśli rozmnażały się z niesamowitą prędkością, dotykając kolejnych obszarów ich spotkań. Gdyby wziąć pod uwagę ich dialogi, też nie było się nad czym zachwycać. Jasne, że dobrze się z nim gadało, jednak brakowało jej jakiegoś flirtu, jakichś dwuznaczności, zaczepek czy żartów. Oczywiście, teraz to już szukała dziury w całym. Doskonale przecież wiedziała, że mężczyzna jest bardzo zamknięty w sobie i że różnica w ich stosunkach z początku współpracy a obecnymi dniami jest kolosalna. Zdawała sobie sprawę, że musi konsekwentnie przedzierać się do samego środka jego serca. Widziała, że uśmiecha się na jej widok, a mimo, że sam nie żartuje, to coraz częściej jest rozbawiony jej dowcipami. A co jeśli to wszystko jest oznaką jedynie przyjaźni?
Gdyby tylko była na tyle odważna, żeby spytać się go o to wprost! Nie wyobrażała sobie jednak, żeby w ogóle poruszyć ten temat. Co innego poprosić o rozmowę o czymś co się już stało, tak jak zbierała motywację, aby wyjaśnić ich pocałunek, a co innego wyskoczyć jak Filip z konopi z jej babskimi dylematami.
Złośliwy diabełek odpowiadający za czarnowidztwo, nie pozwolił ani na sekundę na jakąkolwiek jasną, pozytywną myśl. Nie wyglądało też na to, by zamierzał w najbliższym czasie opuścić jej głowę.  Brunetka zaczęła się zastanawiać nawet nad podzieleniem się swoimi obawami z drugą osobą, choć nie wiedziała na kogo się zdecydować. Laura pewnie ją wyśmieje i jedynie potwierdzi jej teorie. Od Grześka mogłaby dostać nieco lepsze, budujące wsparcie, ale wstydziła się opowiadać mu o swoim uczuciowym rozgardiaszu.
Bezsilna wobec ogarniającego ją smutku, w końcu oznajmiła, że zbiera się do domu. Zawodnik, który przez całą ich rozmowę trzymał ją za dłonie, teraz je puścił. Odprowadził ją do przedpokoju i poczekał aż się ubierze, żeby zamknąć za nią drzwi.
- Nie zapomnij czapki – polecił, kiedy zapięła kurtkę.
Jasne, jeszcze mnie odprowadź za rączkę na przystanek, bo jestem małą Darią i sobie nie poradzę sama, pomyślała złośliwie dziewczyna.
Zamiast tego, Gladyr zrobił chyba coś jeszcze gorszego. Złapał nakrycie, podszedł do Klaudii i nałożył je na głowę.  Brunetka prawie powiedziała, że jest wystarczająco dorosła, by ubrać się sama. Prawie, bo ten gest wywołał u niej lekki dreszcz wzdłuż kręgosłupa, kiedy jego palce przesunęły się wolno po uchu, policzku i ostatecznie wsunęły się pod szalik.
Siatkarz pocałował ją lekko w czoło, a po sekundzie ponownie przytknął usta do tego samego miejsca na dłużej. Dziewczyna nie odważyła się wykonać żadnego, najdrobniejszego nawet ruchu, nie chcąc przerywać tej chwili. Jej negatywne nastawienie na moment się nieco uspokoiło, zastąpione nieśmiałą nadzieją.
***
Jurij zamknął oczy. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Blondyn chciał na spokojnie przeanalizować swoje uczucia, sytuację, w jakiej się znalazł i ułożyć ją tak, aby każdy element do siebie pasował. Tymczasem los okrutnie z niego zadrwił.
Dzisiejsze wydarzenia potoczyły się zupełnie poza jego kontrolą. Najpierw Praczyk oznajmiła mu, że nie jest nastolatką i wyraźnie czekała na jego ruch. W zasadzie się jej nie dziwił, w końcu sam jej powiedział, że gdy skończy dwadzieścia lat zastanowią się jeszcze raz nad ich relacją. Kłopot w tym, że jak zwykle nie był przygotowany na stające przed nim zadanie. Zbył ją, licząc, że w ten sposób zyska ostatnie godziny na podjęcie ostatecznej decyzji. Nie spodziewał się jednak, że dziewczyna tym razem nie pozwoli się zignorować. Kiedy zobaczył ją obok bloku, w którym mieszkał, kompletnie zapomniał o swoich planach i przemyśleniach. Jej obecność pochłonęła go tak bardzo, że nawet przez ułamek sekundy nie zastanowił się nad swoimi niezdefiniowanymi uczuciami. Całą swoją uwagę poświęcił jedynie dziewczynie.
Jednak właśnie dzięki tym nieprzewidzianym działaniom, podjął ostateczną decyzję. Skoro tak dobrze czuł się w towarzystwie Klaudii, a każdy ich kontakt był coraz bliższy, coraz czulszy i coraz bardziej naturalny, to czy to nie jest najlepszym dowodem na to, by dać im szansę? Nie miał wątpliwości, że brunetce na nim zależy. Jeśli zaś chodzi o niego, myśli i czyny podążały w nieco przeciwnych kierunkach. Wszystkie gesty jednoznacznie wskazywały na głębokie zauroczenie dziewczyną. Wątpliwości pojawiały się dopiero wtedy, gdy zaczynał analizować tą sytuację w swojej głowie. Może powinien zaufać swojej intuicji? W końcu to ona popychała go do tych działań.
Musiał dać sobie szansę. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Marina do niego nie wróci. Może to najwyższy czas, by ruszyć dalej? Choć takie postanowienia o wiele łatwiej wypowiada się na głos niż wykonuje, postanowił przynajmniej spróbować. A jako, że Klaudia wcale nie była mu obojętna, podejmował się tego zadania z ostrożną dozą radości.
***
 Grzesiek zastanawiał się jakim cudem spełnienie jego marzeń mogło wpędzić go w tak podły nastrój. Nie ukrywał, że długo czekał na ten pocałunek z cheerleaderką i spodziewał się, że po tym geście wszystko zacznie się układać. Tymczasem było zupełnie na odwrót. Choć Forowicz odwzajemniła pocałunek, ewidentnie tego żałowała. Dziewczyna w ogóle nie chciała z nim rozmawiać, nawet gdy próbował obrócić całą tą sytuację w żart, mimo, że wcale nie było mu do śmiechu.
Nie wiedział jak teraz powinien się zachować. Z jednej strony żałował, że zdecydował się na ten krok. Wydawało mu się, że Laurze też na nim zależy, widział przecież jak reagowała na jego dotyk i jak odpowiadała na jego zaczepki. Miał wrażenie, że szatynka coraz bardziej się do niego zbliża. A jeśli jednak jej zachowanie było jedynie oznaką sympatii jaką go darzyła? Wściekał się na siebie nie tylko dlatego, że zrujnował całą ich znajomość, ale też z powodu wyrzutów sumienia, które drażniły ją z jego powodu. Nie lubił też milczenia, na które skazywała go Forowicz. Chyba wolałby, żeby dziewczyna wprost powiedziała mu, że ten pocałunek był błędem, lecz ona wolała nie mówić nic, pozostawiając mu jedynie domysły. Chociaż… czy brak słów nie jest wystarczająco wymowny? Skoro pozostawiła tą sytuację bez wyjaśnienia, to czy to nie oznacza, że uważa ją za błąd i wybiera Maksa?
Siatkarzowi trudno było pogodzić się z tym rozwiązaniem. I nie chodziło tutaj o jego teorie, jakoby cheerleaderka nie pasowała do swojego obecnego chłopaka. Chodziło o fakty, a te przedstawiają się tak, że szatynka odwzajemniła jego pocałunek. Gdyby tego nie chciała, odepchnęłaby go, prawda? Nawet jeśli ją zaskoczył, miała czas na reakcję. Mogła się odsunąć albo w ogóle się nie ruszać, ale zamiast tego, ona objęła go i przyciągnęła bliżej siebie. Dopiero pojawienie się tej rudej dziewczyny z jej zespołu, przywróciło ich do rzeczywistości.
Bociek pokręcił głową, nie potrafiąc rozwiązać swojego dylematu. Poddawanie się nie było w jego stylu, lecz momentami wydawało mu się, że to jest najlepszą opcją. Po co miał się jej narzucać? Może lepiej zrezygnować, przestać ranić nie tylko Laurę, ale przede wszystkim siebie. Jak długo wytrzyma kontakt z osobą, którą kocha i z którą nie może być? Jego wrodzony optymizm kiedyś się wyczerpie. Może warto tym razem odpuścić?
- Dzień dobry, panie Grzegorzu – w myśli chłopaka wdarł się kobiecy głos.
Brunet uśmiechnął się do niskiej blondynki.
- Dzień dobry, pani prezes.
- Właśnie pana szukałam. Zapraszam do mojego gabinetu.  

Dodaję dzisiaj, bo jutro mam pierwszy dzień w nowej pracy i obawiam się, że te przeżycia pochłoną mnie tak bardzo, że nie będę miała czasu tutaj zajrzeć :P Dzisiaj wyjątkowo mam parę spersonalizowanych ogłoszeń. Sil, podzielam wszystkie uczucia względem Zaksy. I radość z finału, i smutek z odejścia Jurija. Dla mnie to coś niewyobrażalnego, nie wiem jaka będzie Zaksa bez niego... Agnieszka Nowak, wiedz, że czytasz mi w myślach i rozumiesz moje zamiary, a ja Cię za to wielbię! Anonimowa, która napisałaś komentarz kilka rozdziałów temu - dawno nic mnie tak nie rozczuliło jak Twoje stwierdzenie, że dzięki mnie polubiłaś Zaksę ♥

piątek, 6 maja 2016

Rozdział dwudziesty dziewiąty - Urodziny

Początek nowego roku przyniósł ze sobą opady śniegu i mróz. Ósmego stycznia temperatura sięgnęła piętnastu stopni poniżej zera, co oznaczało, że czapka, szalik i rękawiczki powinny towarzyszyć każdej osobie, która opuszczała dom. Klaudia wyzywała się w myślach od największych sierot, kiedy uświadomiła sobie, że ostatnią z tych części ubioru zostawiła w domu, a jako, że i tak już była spóźniona do szkoły, nie mogła po rękawiczki wrócić. Chowanie dłoni w kieszeniach zimowej kurtki średnio pomagało przy takim mrozie, ale za swoją głupotę trzeba płacić. Musiała również odmówić Darii spaceru z sankami, ale na szczęście dziewczynka zgodziła się nadrobić to następnego dnia albo namówić swojego tatę gdy wróci z treningu, choć brunetka miała całkiem inne plany.
Kończyła dzisiaj dwadzieścia lat. Wreszcie przestała być tą nieszczęsną nastolatką, co tak bardzo przeszkadzało siatkarzowi. Zamierzała mu oświadczyć, że wszelkie wymówki już się wyczerpały. Naprawdę liczyła, że nie zostanie odrzucona, bo choć ich stosunki poprawiały się z dnia na dzień, jednak nie była pewna siebie. Wciąż bała się, że to wszystko tylko się jej wydaje. Chyba potrzebowała kogoś, kto kazałby się jej wziąć w garść i zapewnił ją, że cała historia skończy się dobrze, ale nikomu nie mówiła o tej sytuacji. Czuła jakąś wewnętrzną blokadę. Laura pewnie tylko by ją okrzyczała, a Bociek – mimo, że złapała z nim nić porozumienia w tamtej rozmowie przed świętami – ciągle nie był jej tak bliską osobą, by mogła wyznać mu wprost co czuje do swojego pracodawcy. Musiała więc radzić sobie sama. Należało wykrzesać z siebie tylko trochę odwagi, co jak zwykle było zadaniem łatwym tylko w teorii.
Kiedy Jurij wrócił do domu, nie zdążyła nawet się przywitać, bo praktycznie od razu został zaatakowany przez swoją córkę.
- Tato, możemy iść na sanki? – poprosiła. – Pani Klaudia nie chciała mnie zabrać na spacer.
- Jak to?
Choć w jego głosie zabrzmiało oburzenie, Praczyk nie wpadła w panikę. Znała go lepiej, wiedziała, że mężczyzna tylko sprawia wrażenie zdenerwowanego, lecz w rzeczywistości wcale tak nie jest. To taka maniera, którą posiada chyba od urodzenia. Nauczyła się, że nie musi się jej bać. Blondyn nie był na nią zły.
- Pani Klaudia jest głupia i zapomniała rękawiczek, dlatego obiecała, że na sanki pójdzie jutro – odezwała się.
Gladyr podniósł głowę, przenosząc swoje spojrzenie na opiekunkę.
- Cześć – uśmiechnął się, a jego ton złagodniał.
- Hej – odwzajemniła uśmiech.
- Tato, chodź na te sanki – jęknęła Daria. – Przecież jesteś już ubrany.
Sportowiec ciężko westchnął, widząc determinację córki.
- Ale ty nie jesteś ubrana.
Blondynka doskonale zrozumiała aluzję i pobiegła po swoją kurtkę. Jurij popatrzył na opiekunkę niemal z żalem.
- Nie porozmawiamy dzisiaj chyba – przeprosił ją.
- A powinniśmy.
- Coś się stało? – zmartwił się, podchodząc do dziewczyny.
- Mam dzisiaj urodziny – wyznała.
- O! To wszystkiego najlepszego – posłał jej ciepły uśmiech.
- Mam urodziny – powtórzyła znacząco. – Nie jestem już nastolatką.
Zawodnik gapił się na nią bezmyślnie. A później zrozumiał i przez moment zabrakło mu tchu.
- Klaudia…
- Ja nie zmieniłam swojego nastawienia – stwierdziła szybko, patrząc na niego z wyzwaniem.
Mężczyzna potarł skronie, nie za bardzo wiedząc jak się zachować. Przytłaczała go czasami jej pewność siebie. To głupie, bo przecież powinno być na odwrót. To on powinien nadawać ton całej tej znajomości, przełamywać kolejne bariery oraz zabiegać o względy brunetki. Był facetem, więc do niego należało te zadanie. Tymczasem działo się zupełnie inaczej. Nie, żeby jakoś bardzo mu to przeszkadzało, ale zawsze czuł się zaskoczony. Tak samo jak teraz, zupełnie nie przygotował się na jakąś poważną rozmowę. Nie doszedł jeszcze do ładu ze swoimi emocjami. Nadal kochał Marinę, a jednocześnie nie ukrywał, że zależy mu na Praczyk. Czy taki stan rzeczy jest w ogóle możliwy? Czy można darzyć dwie osoby jednocześnie takimi uczuciami?
- Tato, jestem gotowa! – do akcji wkroczyła Daria. – Możemy już iść?
- Jasne – zgodził się. – A my pogadamy jutro, dobrze? – zwrócił się do dziewczyny.
- Jasne.                
Jurij rzucił jej uważne spojrzenie, zastanawiając się czy brunetka jest na niego zła, czy może zrozumiała jego prośbę. Ten upór córki spadł mu dzisiaj jak z nieba. Musiał szybko dojść z sobą do ładu, tylko jak to zrobić w jeden dzień, skoro nie udawało mu się to przez kilka tygodni?
Dwudziestolatka wyszła z mieszkania Gladyrów i pożegnała się z nimi przed blokiem. Skręcili w różne strony, choć rozmyślali o sobie nawzajem. To, co siatkarz wziął za pewność siebie, tak naprawdę z punktu widzenia Klaudii było tylko następnym przypływem odwagi w wyniku złości. Brunetka po raz kolejny poczuła się odtrącona. Znowu ją odpychał bez jakichkolwiek wyjaśnień. Nie mogła wiedzieć o prawdziwych problemach pracodawcy, więc uznała, że to kolejne jego niezrozumiałe zachowanie, kolejny raz w momencie, gdy już była przekonana, że zna go całkiem nieźle. Nie pojmowała dlaczego tym razem ją zbył i miała stuprocentową pewność, że wyjście na sanki to tylko głupia wymówka, aby nie musieć z nią rozmawiać.
Nagle zatrzymała się w połowie kroku. Nie pozwoli się tak traktować. Nie może ciągle dawać mu taryfy ulgowej. Dziewczyna postanowiła zawrócić i poczekać na sportowca. Zdawała sobie sprawę, że nie znajdzie go wśród osiedlowych uliczek, dlatego stanęła przed klatką schodową i wypatrywała jego powrotu. Tym razem wszystko pójdzie po jej myśli. W jej żyłach wciąż buzowała złość, więc nie musiała sobie dodawać odwagi, by powiedzieć mężczyźnie co sądzi o jego ciągłych ucieczkach.
Próbując ignorować coraz bardziej dokuczający jej mróz, układała sobie kolejne przemowy. Powinna najpierw go okrzyczeć, że traktuje go ja zabawkę, czy może podejść do tematu łagodniej i przypomnieć obietnicę sprzed kilku tygodni?
- Klaudia? – w jej rozmyślania wdarł się zdziwiony głos.
Dwudziestolatka śmiało popatrzyła na pracodawcę, ale po kilku sekundach cały jej plan rozsypał się w proch. Wydarzenia zaczęły toczyć się poza jakąkolwiek jej kontrolą. Przejął ją środkowy.
- Co ty tu robisz?
- Czekam na ciebie. Mieliśmy po…
- Wchodź do środka – nakazał, otwierając drzwi.
Po chwili znaleźli się w jego mieszkaniu. Zawodnik szybko pomógł rozebrać się Darii, rozkładając części garderoby na grzejniku.
- Pójdziesz się pobawić albo pooglądać bajki? – poprosił. – Ja muszę porozmawiać z panią Klaudią, dobra?
Mała pobiegła przed telewizor. Gladyr popatrzył ciężko na stojącą przed nim dziewczynę.
- Naprawdę na mnie czekałaś? – zapytał, kiedy weszli do kuchni.
- Tak.
- Jak długo?
- A jak długo was nie było?
- Co? – rzucił z niedowierzaniem, momentalnie znajdując się przy Praczyk. – Czy ty do końca zgłupiałaś? Stałaś na tym mrozie przez ponad pół godziny?!
Wierzchem dłoni dotknął jej policzków, a następnie położył ręce na jej rękach.
- Jesteś przemarznięta – powiedział z troską.
Sportowiec przysunął krzesło bliżej, usiadł naprzeciw brunetki i ponownie ujął jej dłonie. Ten gest, choć bardzo prosty, miał w sobie coś intymnego. Dziewczyna zupełnie zapomniała nie tylko o tym, co chciała mu wygarnąć, ale w ogóle nie potrafiła wydobyć z siebie choć słowa. Jej zdenerwowanie znikło, zastąpione nieśmiałym spojrzeniem.
- Nie jest ci zimno? Może przyniosę ci jakąś bluzę? – zaproponował. – Albo…
- Nie, nie musisz – zaprotestowała. – Nic mi nie będzie.
- Nie chcę, żebyś była chora.
- No tak, Daria zostanie bez opieki.
- Myślę o tobie.
Serce brunetki zabiło szybciej, naturalnie podwyższając w ten sposób temperaturę jej ciała.
- Nie ma o czym mówić – mruknęła.
- No dobrze. A więc masz dzisiaj urodziny. Szykuje się jakaś impreza?
- Nie. Nie przepadam raczej za imprezami.
- Naprawdę?
- Naprawdę – wzruszyła ramionami. – Czemu się tak dziwisz?
- Myślałem, że wszyscy w twoim wieku tylko biegają na dyskoteki.
- Wcale nie. Chłopak mojej koleżanki nie cierpi takich miejsc. Ma bardzo stereotypowy pogląd na imprezy i raczej stara się ich unikać, chyba, że Laurze uda się go wyciągnąć z domu.
Jurij zmarszczył brwi, jakby łączył ze sobą kilka faktów.
- Jak ma na imię ten jej chłopak?
- Maks.
- To nie jest ta Laura, która tańczy na meczach?
- A skąd ty ją znasz? – zapytała Praczyk, czując ukłucie zazdrości.
- Nie wiem nawet jak ona wygląda. Znam ją tylko z opowieści.
Narastający niepokój został uspokojony. Przez chwilę dziewczyna całkiem poważnie bała się, że jej sąsiadka usidliła kolejne męskie serce, a tego by chyba nie wytrzymała. Ze słów siatkarza wywnioskowała jednak, że to pewnie Grzesiek Bociek dzieli się z nim swoimi problemami.
- Rozumiem – stwierdziła krótko, nie chcąc drążyć tematu.
Nie mogła przecież wpadać w obsesję. Nie, gdy Gladyr nadal trzymał ją za dłonie, które ogrzały się już jakiś czas temu.  

Nie jestem do końca pewna czy mi się podoba ten rozdział czy nie. Jak sobie wymyślałam w głowie tą sytuację, wyglądała ona chyba bardziej romantycznie...