Upływające
godziny wcale nie sprawiły, że Laura przestała martwić się o zawodową
przyszłość swojego przyjaciela. Jej panika jednak częściowo ustąpiła miejsca
zdrowemu rozsądkowi. Dziewczyna stanowczo nakazała sobie wziąć się w garść.
Media na pewno będą śledzić rozwój tej sytuacji i na bieżąco informować o
wszystkich nowych postanowieniach. Oczywiście nie były to wiadomości z
pierwszej ręki, ale na takich musiała polegać. Mimo, że najchętniej pogadałaby
z Boćkiem osobiście, rozeznałaby się w sytuacji, a przede wszystkim zapewniłaby
go o swoim wsparciu, nie mogła pozwolić na to, by jej emocje decydowały za nią.
Skoro postanowiła, że chce być z Maksem i uratować ich związek, nie
powinna w jakikolwiek sposób kontaktować się z siatkarzem. Doskonale zdawała
sobie sprawę, że przebywanie w jego towarzystwie nie pomoże w skupieniu się nad
Palowskim. Jakby chcąc się dodatkowo zabezpieczyć przed różnymi
nieprzewidzianymi zdarzeniami, poprosiła swojego chłopaka, żeby przyjechał po
nią po treningu. Przecież z świadomością, że informatyk czeka na nią pod halą,
nie zrobi niczego głupiego, prawda?
Jak to często
bywa w tego typu przypadkach, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Jej
rozum i serce ponownie zostały zmuszone do walki. Kiedy po zakończonych próbach
nie widziała nigdzie Grześka, rozegrała się pierwsza bitwa. Choć głowa
podpowiadała, że takie rozwiązanie jest dla niej najlepsze, uczucia
przekazywały zgoła coś zupełnie przeciwnego. Patrząc na to logicznie, naprawdę
sytuacja nie mogła być bardziej idealna. W końcu właśnie tego chciała –
zerwania wszelkich kontaktów z brunetem, aby móc odbudować relacje z Maksem.
Poza tym, nieobecność atakującego oszczędzała też wyjaśnień odnośnie tego
nieszczęsnego pocałunku. Brak Boćka pozwolił jej ominąć dylematy jak się wobec
niego zachować. Skoro więc wszystko ułożyło się tak dobrze, dlaczego czuła się
tak źle? Brakowało jej czegoś, czego nie potrafiła zdefiniować.
To dziwne
uczucie znikło, gdy natknęła się na swojego przyjaciela w korytarzu prowadzącym
do ich szatni. Zagubiony element układanki wskoczył na swoje miejsce,
pozbawiając dziewczyny negatywnych emocji. Ta ulga trwała jednak tylko chwilę,
zamieniając się w niepewność. Cheerleaderka nie wiedziała jak potraktować
chłopaka.
- Hej –
odezwała się, lekko poddenerwowana.
- Witaj, Lauro
– odpowiedział.
Choć na twarzy
siatkarza pojawił się uśmiech, nie był on szczery, a w oczach czaił się smutek.
Szatynka doskonale odczytała te emocje, nie potrafiła jednak określić czy to
ona jest ich źródłem, czy sądowe wyroki nałożone na Grześka. Niezależnie od
tego jej serce ścisnęło się z bólu. Chciała przejąć na siebie całe jego
cierpienie, choć trochę go odciążyć. Chciała go mocno przytulić, wyrażając tym
swój żal i współczucie. Chciała przychylić mu nieba, żeby wrócił jego optymizm.
Jeszcze nigdy żaden człowiek na nią tak nie oddziaływał - poza jej rodzicami.
Kiedy jedno z nich miało poważne kłopoty, nieważne czy zdrowotne, zawodowe czy
jakiekolwiek inne, niejednokrotnie współodczuwała ich cierpienie, ale dzisiaj
pierwszy raz w życiu dotyczyło to innej osoby niż jej mama czy tata. Maks ani
razu nie zdołał ją wpędzić w taki stan, choć trzeba przyznać, że on chyba nie
borykał się z problemami podobnego kalibru.
- Grzesiek – usłyszała
własny głos wypowiadający jego imię. – Czytałam o tych karach, które musisz
zapłacić. Strasznie mi przykro, że cała afera o twoją przynależność klubową
wróciła w środku sezonu. Mam nadzieję, że uda się to jakoś odkręcić.
- Ja też mam
nadzieję – popatrzył jej w oczy. – Dziękuję, że stoisz po mojej stronie.
- Tutaj nie ma
innej strony, którą mogłabym zająć. A jak ty się z tym czujesz?
Bociek
wzruszył ramionami.
- Nie wiem,
wkurza mnie to. Nie miałem z AZSem żadnej umowy podpisanej, mogłem przejść do
Zaksy. Potem Częstochowa stwierdziła, że obowiązuje mnie jakiś ustny kontrakt,
to jakaś dziecięca wymówka. Ostatecznie zarząd PLPS stwierdził, że mogę grać w
Kędzierzynie, więc sprawa na tym powinna się zakończyć. Teraz nagle się
okazuje, że mam zapłacić grube pieniądze, jestem zawieszony i w ogóle nie
wiadomo co dalej. Potem mam grać w Zaksie czy w AZSie? To wszystko jest bez
sensu. Nie chcę się stąd ruszać, ale nie ukrywam, że trochę się boję o to, co
będzie dalej…
- Wiem –
mruknęła współczująco.
- A w ogóle
wiesz, co jest najśmieszniejsze? W tym sądzie, który nałożył na mnie i na klub
te wszystkie kary, przewodniczącym jest były prezes AZSu. Na pewno był bardzo
obiektywny przy rozpatrywaniu tej sprawy – zironizował.
- Przecież on
w ogóle nie powinien się zajmować tym tematem – zaprotestowała.
- Właśnie.
- To co teraz
będzie?
- Wczoraj
miałem spotkanie z panią Sabiną, naszą panią prezes klubu i z prawnikami.
Napisaliśmy jakieś odwołanie czy tam sprzeciw do tych decyzji. Zobaczymy co nam
odpowiedzą.
- Aaa, czyli
zaprotestowaliście w tej sprawie!
- No oczywiście,
że tak, chyba nie myślałaś, że poddam się bez walki?
- W sumie
racja – uśmiechnęła się do niego nieśmiało. – To trzymam kciuki, żeby wszystko
poszło po waszej myśli.
- Ja też, bo
niezbyt mi się podoba wizja zawieszenia na cztery kolejki. Tym bardziej, że
Wiśnia i Jurek mają kontuzje, więc nie ma komu grać. Jak jeszcze ja wypadnę ze
składu, to nie będzie kolorowo.
- A kiedy
macie mieć odpowiedź na to wasze pismo? Jak ona nie przyjdzie do soboty, to
będziesz grać w tym meczu?
- Nie wiem
kiedy nam dadzą znać, ale jeśli nie odpowiedzą, to chyba nie będę grać. Wiesz,
z tego może być więcej szkody niż pożytku, jeżeli potem nie daj Boże się okaże,
że kary są podtrzymane, a mecz może się zamienić na walkower.
- No tak…
Przewalone, naprawdę liczę, że to się szybko rozwiąże dla ciebie pomyślnie.
Wiem, że łatwo mi mówić, ale postaraj się tym tak nie przejmować. Na pewno się
skończy dobrze.
- Dziękuję –
uśmiechnął się brunet.
- Grzesiek… -
powiedziała z niepewnością. – A dasz mi znać jak będziesz wiedział czy oni
rozpatrzyli wasze odwołanie pozytywnie? Bo pewnie dowiesz się szybciej niż
gazety, a mnie ta sprawa naprawdę martwi.
- Jasne, że
tak – zgodził się, rzucając jej pogodne spojrzenie. – Będziesz pierwszym kibicem,
który pozna decyzję sądu, obiecuję. Teraz muszę lecieć, bo się trochę
zagadaliśmy, a za chwilę zaczynam trening. W razie czego jesteśmy w kontakcie,
tak?
- Tak –
skinęła głową. – Trzymaj się, Grzegorzu.
Cheerleaderka
wychodziła z hali Azoty w o wiele lepszym nastroju niż kiedy do niej wchodziła.
Mimo, że nadal przejmowała się przyszłością Boćka, rozmowa z nim trochę ją
uspokoiła. Oczywiście nie dało się ukryć, że chłopak przejmuje się całą tą
sytuacją – chyba pierwszy raz podczas ich znajomości pokazał jej inne oblicze
niż uśmiechnięty optymista, szatynka doceniała, że jest z nią szczery i nie
udaje, że kompletnie go nie obchodzą te wszystkie kary. Poza tym, sportowiec
walczył o ich wycofanie, a Forowicz wierzyła, że mu się to uda.
Beztroska
Laury uleciała, gdy zobaczyła swojego chłopaka z nachmurzoną miną, czekającego
na nią koło samochodu. Cheerleaderka nie miała najmniejszego pomysłu jak
mogłaby go udobruchać. Nie dość, że kazała mu po siebie przyjechać, to jeszcze
musiał czekać na nią, podczas gdy na dworze panowała ujemna temperatura. Nawet
nie chciała myśleć o tym, że Palowski męczył się tylko dlatego, że rozmawiała z
siatkarzem, z którym nie powinna utrzymywać żadnych stosunków.
- Maks,
przepraszam – krzyknęła w jego stronę.
Szatynka
ruszyła do auta, gdy nagle na jej drodze ponownie pojawił się przyjaciel. Za
jego plecami, czego naturalnie nie mógł widzieć, zbliżał się do nich również
informatyk. Zdawała sobie sprawę, że spotkanie ich trójki będzie nafaszerowane
podtekstami, kłamstwem i emocjami, lecz nie potrafiła zapobiec tej sytuacji.
- Muszę ci
jeszcze coś powiedzieć – odezwał się Grzesiek. – Wiem, że ty chyba nie chcesz o
tym rozmawiać, ale ja nie umiem przejść obok tego obojętnie.
Tymczasem
Palowski stanął w odległości jednego kroku za sportowcem, mogąc się swobodnie
przysłuchiwać jego słowom.
- Posłuchaj,
ja… - dziewczyna spróbowała przerwać brunetowi, jednak całkowicie
bezskutecznie.
- Nie, Laura,
nie będę znowu tego odkładać. Nie musisz komentować tego, co powiem. Chyba wiem
co oznacza twoje milczenie i nie mogę mieć o to pretensji. W związku z tym
muszę cię przeprosić. Przepraszam, że cię pocałowałem.
- Co takiego?!
– zapytał wstrząśnięty Maks.
Gdyby to był
film, wszystko pewnie potoczyłoby się w zwolnionym tempie. Najpierw kadr na
niedowierzającą twarz chłopaka – zapewne już byłego – szatynki, potem powolny
obrót Boćka i jego zaskoczona mina. No i w tym bałaganie jeszcze jedno ujęcie
na główną bohaterkę, zupełnie zagubioną, z napływającymi do oczu łzami.
Życie
wyglądało inaczej, bo tutaj czas toczył się w swoim rytmie. Spojrzenia błądziły
między całą trójką, lecz już po chwili informatyk wyłamał się z tej wzrokowej
wojny, odwracając się na pięcie i podążając w stronę swojego samochodu.
Cheerleaderka niewiele myśląc pobiegła za Palowskim.
- Proszę cię
Maks, porozmawiajmy.
Dzieciaczki, dodaję dzisiaj, bo jutro jestem cały dzień w pracy i możliwe, że nawet nie odpalę kompa. Czasami będę tak robić, mam nadzieję, ze to nie problem ;)