- Posłuchaj,
ja rozumiem skąd się biorą twoje myśli. Jurek sprawia wrażenie takiego mruka,
któremu na niczym nie zależy i bardziej do niego pasuje wybuchanie gniewem niż
wyrozumiałość, ale sama widzisz, że to tylko pozory. Jemu jest trudno wyrazić
uczucia, lecz to nie znaczy, że ich nie ma.
- Wiem –
mruknęła dziewczyna, wspólnie z Grześkiem obserwując trening cheerleaderek.
Córka jej pracodawcy siedziała kilka metrów przed nimi, podziwiając poczynania
Laury z resztą drużyny z pierwszego rzędu. – Ja po prostu nie lubię się sama
domyślać o co może chodzić, bo zawsze będę twierdzić, że to ja jestem winna.
- Tak jest
najłatwiej, prawda? – rzucił siatkarz z pewnym rozkojarzeniem. Jego wzrok
błądził za mulatką ćwiczącą na boisku. – Jak ona się w ogóle czuje? Bardzo
cierpi? Ona nie chce ze mną rozmawiać o tym rozstaniu i wcale się jej nie
dziwię, to moja wina, że Maks ją rzucił.
- Grzesiek…
- Wiem, ty
pewnie też mnie o to obwiniasz, ale przysięgam, że nie zrobiłem tego
specjalnie! Chciałem, żeby była ze mną, lecz nie w taki sposób. Ja naprawdę…
- Wiem –
Praczyk weszła mu stanowczo w słowo. – Wolałeś, żeby cię wybrała z własnej
woli, a nie dlatego, że nie ma innej opcji – nieco intuicyjnie powtórzyła
wczorajsze słowa sąsiadki, na co chłopak skinął głową. – Jeśli cię to w jakiś
sposób uspokoi, mogę cię zapewnić, że Laura naprawdę nie jest na ciebie zła za
to co się stało. Ona rozumie, że to był przypadek i nie ma do ciebie żalu, sama
mi to mówiła. A to, że nie chce z tobą rozmawiać o Maksie… Wydaje mi się, że
trochę jej głupio, w końcu trochę się między wami działo.
- Myślisz, że
oni wrócą do siebie?
Klaudia
wzruszyła ramionami, zastanawiając się nad sytuacją swojej koleżanki. Nagle
poczuła się tak, jakby w jej umyśle zapaliła się lampka, rozjaśniając
ciemności. Odnalazła kilka spostrzeżeń, pozornie niezwiązanych ze sobą faktów i
zrozumiała, co tak bardzo nie pasowało jej we wczorajszym zachowaniu Forowicz.
- Co
zamierzasz teraz zrobić?
- Nic. Laura
jasno dała mi do zrozumienia, że chce zostać z Maksem, nie będę się jej
narzucał.
Brunetka
popatrzyła na niego ze współczuciem. Nie ulegało wątpliwości, że Boćkowi
zależało na jej sąsiadce i że cierpiał z powodu nieodwzajemnionej miłości.
Dziewczyna uświadomiła sobie jeszcze jedną rzecz. Cheerleaderka wczoraj mówiła,
że jej przyjaciel miał swój kodeks moralny i granice, których nigdy nie
przekraczał. Praczyk jednak scharakteryzowałaby jego zachowanie nieco inaczej.
On po prostu robił tyle, na ile mu pozwalała Laura. To ona wyznaczała granice,
a Grzesiek kurczowo się ich trzymał. I teraz, kiedy uznał, że szatynka kocha
wyłącznie informatyka, przestał o nią walczyć.
Chciała go
pocieszyć, ale po raz kolejny nie wiedziała jak mogłaby to zrobić, nie
zdradzając jednocześnie zaufania Forowicz.
Poza tym, pogląd mulatki na jej własne uczucia nadal różnił się od
teorii Klaudii, nawet jeśli był im już nieco bliższy niż kilka tygodni temu.
Nie powinna opowiadać o tym, co się jej wydaje, gdy sama zainteresowana nie
okryła do końca swoich uczuć.
***
Jeden z
układów przygotowanych przez zespół Laury był nieco wolniejszą, spokojniejszą
sekwencją ruchów do hitu Meza i Kasi Wilk sprzed kilku lat, Sacrum. Część publiczności obserwowała
występ cheerleaderek, inni wyszli z hali na papierosa. Siatkarze obu drużyn
skupili się na słowach trenerów, a tańczące dziewczyny na swojej choreografii.
Podczas refrenu piosenki, mówiącym o objęciach drugiej osoby jako o jedynym
miejscu na ziemi, gdzie problemy przestają mieć znaczenie i liczy się tylko
bicie serca, nikt nie zauważył spojrzenia, którym mierzyli się Klaudia i Jurij.
Choć dzieliło ich kilkanaście metrów, wyraz ich oczu był tak intensywny, że
gdyby wzrok stał się czymś namacalnym i widocznym, bijący od niego blask
zapewne oślepiłby wszystkich, którzy znajdowali się w obiekcie.
***
Mecz z Jastrzębskim
Węglem skończył się szybkim zwycięstwem gości. Po niewiele ponad godzinie
kibice mogli opuścić halę Azoty z niezbyt zadowolonymi minami. Zawodnicy Zaksy
również nie byli usatysfakcjonowani uzyskanym wynikiem. Zdecydowanie najgorszy
mecz w sezonie zagrał Grzegorz Bociek, który ze wściekłym spojrzeniem rozciągał
się po spotkaniu.
Laura
obserwowała przyjaciela zza band reklamowych, zastanawiając się czy powinna do
niego podejść. Dobrze widziała złość w jego oczach i czuła, że musi z nim
porozmawiać, jakoś podnieść go na duchu. Z drugiej strony, negatywna energia
roztaczana przez siatkarza była dla niej obca, bo nie znała takiego jego
wydania. Nie wiedziała czy brunet ma ochotę kogokolwiek teraz widzieć, dlatego
też zdecydowała pójść do swojej szatni i pojechać do domu. Kiedy się jednak
przebierała, jej myśli ciągle krążyły przy chłopaku. Forowicz byle jak
wepchnęła swoje cheerleaderskie stroje do torby i wróciła na boisko, gdzie
miała nadzieję zastać jeszcze Grześka.
- Jesteś zły –
powiedziała zamiast powitania, siadając obok niego na krzesełku.
Bociek jedynie
kiwnął głową. Dziewczyna poczuła się trochę nieswojo, mając wrażenie, że jej
obecność jest niepożądana.
– Jeśli chcesz
być sam, to mogę zniknąć – zaproponowała niepewnie.
- Zostań –
poprosił. – Przepraszam, że jestem taki mrukliwy, wściekam się na siebie.
- Właśnie
widzę. Daj spokój, to tylko jeden mecz.
- Przegraliśmy
przeze mnie – warknął.
- Z tego co
pamiętam, to siatkówka jest sportem zespołowym. Nie możesz brać całej winy na
siebie.
- Mogłem
zagrać lepiej. Cały czas myślałem o tym zamieszaniu z sądami i karami zamiast
skupić się na grze. Jestem zły, że nie potrafiłem się skupić.
Szatynka
popatrzyła na niego ze współczuciem. Spór z AZSem ewidentnie odbił na zawodniku
swoje piętno. Chciała wyciągnąć rękę, pokrzepiająco poklepać go po ramieniu,
uścisnąć dłoń, a nawet przytulić, ale wiedziała, że nie może tego zrobić.
Wygnała myśli o dotknięciu chłopaka w najdalszy zakamarek świadomości.
- Każdy na
twoim miejscu byłby rozkojarzony. Musiałbyś być chyba cyborgiem, żeby się tym
wszystkim nie przejąć, a jesteś tylko człowiekiem, prawda? Mam nadzieję, że
tak, bo wolałabym nie przyjaźnić się z jakimś mechanicznym ustrojstwem.
Na twarzy
atakującego pojawił się lekki uśmiech, co poprawiło humor również Laurze.
Czasami cheerleaderka czuła się jak medium przejmujące nastroje Boćka na własne
barki. Nie inaczej stało się teraz, kiedy udało się jej choć trochę polepszyć
jego nastrój. Zmniejszony poziom frustracji u chłopaka wpłynął również na nią,
nieco ją uspokajając.
- Ale wiesz,
że wczoraj przyszło do nas pismo z tego sądu, że według nich ja jestem
zawodnikiem Zaksy? A kary są za wykroczenia dyscyplinarne, cokolwiek to według
nich znaczy.
- Wiem,
właśnie widziałam wczoraj to orzeczenie na necie! – przytaknęła. – Mi się
wydaje, że oni już sami nie wiedzą o co im chodzi. Choć z drugiej strony, dobra
wiadomość jest taka, że się z Kędzierzyna nie ruszasz.
- No, mi się
wydaje, że teraz zrobi się z tego jeszcze większy kocioł. Częstochowa się
pewnie wkurzyła, bo oni chyba liczyli, że do nich wrócę.
- Wrócisz
ewentualnie na mecz, jak będziecie tam grać – zażartowała.
- Taa, wtedy
to na pewno.
***
Jurijowi
ciągle dźwięczały w głowie słowa jego młodszego kolegi. Nie tylko te, w których
wyrażał dumę, że zdecydował się dać Klaudii szansę i jego optymistyczne
prognozy na przyszłość. To miła opinia, wiedział jednak z własnego
doświadczenia jak niewiele potrzeba, by z dnia na dzień szczęśliwy związek zamienił
się w czarną otchłań bólu i cierpienia. Bardziej poruszyła go ta druga teoria,
którą podzielił się z nim Bociek. Ona
jest strasznie niepewna siebie, ale to już nie moje zadanie, by ją przekonać o
własnej wartości.
Brzmiało to
absurdalnie. Jak Grzesiek mógł wygłosić taką głupotę? Przecież to właśnie
Klaudia tak uparcie przedzierała się przez wszystkie jego mury. To ona
wykonywała pierwszy krok i nie przejmowała się jego odmowami, nadal dążąc do
rozmowy o nich. Owszem, pocałunek wyszedł z jego inicjatywy, i choć od tego
czasu dziewczyna coraz częściej gościła w jego myślach, odtrącał ją na wszelkie
możliwe sposoby. Gdyby była tak nieśmiała jak twierdził brunet, zrezygnowałaby
po pierwszej próbie nakłonienia go do dialogu. Albo nawet w ogóle nie podejmowałaby
żadnego wysiłku aby go do siebie przekonać. Zachowywała się zupełnie odwrotnie,
niejednokrotnie zaskakując go swoimi niezwykle szczerymi ripostami.
Słowa chłopaka
nie dawały mu spokoju. Choć z jego własnego doświadczenia wynikało coś
odwrotnego, sportowiec nie mógł się przecież mylić. W końcu on też miał dobry
kontakt z Praczyk, na płaszczyźnie koleżeńskiej rzecz jasna. Może Klaudia
powiedziała Boćkowi coś, do czego wstydziła się przyznać jemu? Sam przecież
traktował brunetkę inaczej niż Grześka. Nie przyznał się jej do kilku rzeczy o
których wiedział Bociek.
Jeśli
atakujący miał rację i dziewczyna naprawdę zmagała się z kompleksami, chciał
jej pomóc. Aby to jednak zrobić, musiał najpierw poznać prawdę – taką, jaką ja
widzi sama zainteresowana. Z jednej strony głupio będzie tak wprost zapytać się
co dręczy Praczyk, ale z drugiej nie za bardzo wiedział jak inaczej dotrzeć do
sedna problemu. Z Mariną zawsze mówili sobie o wszystkim wprost, z bezlitosną
wręcz szczerością. Choć w wspomnieniu ich ostatniej rozmowy ta szczerość
obróciła się przeciw niemu, wcześniej spisywała się bez zarzutu. Potarł
skronie, nie chcąc teraz myśleć o żonie. Klaudia. To na niej powinien się
skupić.
Przyszło mu to
zaskakująco łatwo.
Ja już może nie będę przewidywać Waszych reakcji, bo widzę, że kiepsko mi idzie :D Wszystkim zaczynającym wakacje życzę, by były one udane i wolno przemijające :P