czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział trzydziesty szósty - Szczerość

- Posłuchaj, ja rozumiem skąd się biorą twoje myśli. Jurek sprawia wrażenie takiego mruka, któremu na niczym nie zależy i bardziej do niego pasuje wybuchanie gniewem niż wyrozumiałość, ale sama widzisz, że to tylko pozory. Jemu jest trudno wyrazić uczucia, lecz to nie znaczy, że ich nie ma.
- Wiem – mruknęła dziewczyna, wspólnie z Grześkiem obserwując trening cheerleaderek. Córka jej pracodawcy siedziała kilka metrów przed nimi, podziwiając poczynania Laury z resztą drużyny z pierwszego rzędu. – Ja po prostu nie lubię się sama domyślać o co może chodzić, bo zawsze będę twierdzić, że to ja jestem winna.
- Tak jest najłatwiej, prawda? – rzucił siatkarz z pewnym rozkojarzeniem. Jego wzrok błądził za mulatką ćwiczącą na boisku. – Jak ona się w ogóle czuje? Bardzo cierpi? Ona nie chce ze mną rozmawiać o tym rozstaniu i wcale się jej nie dziwię, to moja wina, że Maks ją rzucił.
- Grzesiek…
- Wiem, ty pewnie też mnie o to obwiniasz, ale przysięgam, że nie zrobiłem tego specjalnie! Chciałem, żeby była ze mną, lecz nie w taki sposób. Ja naprawdę…
- Wiem – Praczyk weszła mu stanowczo w słowo. – Wolałeś, żeby cię wybrała z własnej woli, a nie dlatego, że nie ma innej opcji – nieco intuicyjnie powtórzyła wczorajsze słowa sąsiadki, na co chłopak skinął głową. – Jeśli cię to w jakiś sposób uspokoi, mogę cię zapewnić, że Laura naprawdę nie jest na ciebie zła za to co się stało. Ona rozumie, że to był przypadek i nie ma do ciebie żalu, sama mi to mówiła. A to, że nie chce z tobą rozmawiać o Maksie… Wydaje mi się, że trochę jej głupio, w końcu trochę się między wami działo.
- Myślisz, że oni wrócą do siebie?
Klaudia wzruszyła ramionami, zastanawiając się nad sytuacją swojej koleżanki. Nagle poczuła się tak, jakby w jej umyśle zapaliła się lampka, rozjaśniając ciemności. Odnalazła kilka spostrzeżeń, pozornie niezwiązanych ze sobą faktów i zrozumiała, co tak bardzo nie pasowało jej we wczorajszym zachowaniu Forowicz.
- Co zamierzasz teraz zrobić?
- Nic. Laura jasno dała mi do zrozumienia, że chce zostać z Maksem, nie będę się jej narzucał.
Brunetka popatrzyła na niego ze współczuciem. Nie ulegało wątpliwości, że Boćkowi zależało na jej sąsiadce i że cierpiał z powodu nieodwzajemnionej miłości. Dziewczyna uświadomiła sobie jeszcze jedną rzecz. Cheerleaderka wczoraj mówiła, że jej przyjaciel miał swój kodeks moralny i granice, których nigdy nie przekraczał. Praczyk jednak scharakteryzowałaby jego zachowanie nieco inaczej. On po prostu robił tyle, na ile mu pozwalała Laura. To ona wyznaczała granice, a Grzesiek kurczowo się ich trzymał. I teraz, kiedy uznał, że szatynka kocha wyłącznie informatyka, przestał o nią walczyć.
Chciała go pocieszyć, ale po raz kolejny nie wiedziała jak mogłaby to zrobić, nie zdradzając jednocześnie zaufania Forowicz.  Poza tym, pogląd mulatki na jej własne uczucia nadal różnił się od teorii Klaudii, nawet jeśli był im już nieco bliższy niż kilka tygodni temu. Nie powinna opowiadać o tym, co się jej wydaje, gdy sama zainteresowana nie okryła do końca swoich uczuć.
***
Jeden z układów przygotowanych przez zespół Laury był nieco wolniejszą, spokojniejszą sekwencją ruchów do hitu Meza i Kasi Wilk sprzed kilku lat, Sacrum. Część publiczności obserwowała występ cheerleaderek, inni wyszli z hali na papierosa. Siatkarze obu drużyn skupili się na słowach trenerów, a tańczące dziewczyny na swojej choreografii. Podczas refrenu piosenki, mówiącym o objęciach drugiej osoby jako o jedynym miejscu na ziemi, gdzie problemy przestają mieć znaczenie i liczy się tylko bicie serca, nikt nie zauważył spojrzenia, którym mierzyli się Klaudia i Jurij. Choć dzieliło ich kilkanaście metrów, wyraz ich oczu był tak intensywny, że gdyby wzrok stał się czymś namacalnym i widocznym, bijący od niego blask zapewne oślepiłby wszystkich, którzy znajdowali się w obiekcie.
***
Mecz z Jastrzębskim Węglem skończył się szybkim zwycięstwem gości. Po niewiele ponad godzinie kibice mogli opuścić halę Azoty z niezbyt zadowolonymi minami. Zawodnicy Zaksy również nie byli usatysfakcjonowani uzyskanym wynikiem. Zdecydowanie najgorszy mecz w sezonie zagrał Grzegorz Bociek, który ze wściekłym spojrzeniem rozciągał się po spotkaniu.
Laura obserwowała przyjaciela zza band reklamowych, zastanawiając się czy powinna do niego podejść. Dobrze widziała złość w jego oczach i czuła, że musi z nim porozmawiać, jakoś podnieść go na duchu. Z drugiej strony, negatywna energia roztaczana przez siatkarza była dla niej obca, bo nie znała takiego jego wydania. Nie wiedziała czy brunet ma ochotę kogokolwiek teraz widzieć, dlatego też zdecydowała pójść do swojej szatni i pojechać do domu. Kiedy się jednak przebierała, jej myśli ciągle krążyły przy chłopaku. Forowicz byle jak wepchnęła swoje cheerleaderskie stroje do torby i wróciła na boisko, gdzie miała nadzieję zastać jeszcze Grześka.
- Jesteś zły – powiedziała zamiast powitania, siadając obok niego na krzesełku.
Bociek jedynie kiwnął głową. Dziewczyna poczuła się trochę nieswojo, mając wrażenie, że jej obecność jest niepożądana.
– Jeśli chcesz być sam, to mogę zniknąć – zaproponowała niepewnie.
- Zostań – poprosił. – Przepraszam, że jestem taki mrukliwy, wściekam się na siebie.
- Właśnie widzę. Daj spokój, to tylko jeden mecz.
- Przegraliśmy przeze mnie – warknął.
- Z tego co pamiętam, to siatkówka jest sportem zespołowym. Nie możesz brać całej winy na siebie.
- Mogłem zagrać lepiej. Cały czas myślałem o tym zamieszaniu z sądami i karami zamiast skupić się na grze. Jestem zły, że nie potrafiłem się skupić.
Szatynka popatrzyła na niego ze współczuciem. Spór z AZSem ewidentnie odbił na zawodniku swoje piętno. Chciała wyciągnąć rękę, pokrzepiająco poklepać go po ramieniu, uścisnąć dłoń, a nawet przytulić, ale wiedziała, że nie może tego zrobić. Wygnała myśli o dotknięciu chłopaka w najdalszy zakamarek świadomości.
- Każdy na twoim miejscu byłby rozkojarzony. Musiałbyś być chyba cyborgiem, żeby się tym wszystkim nie przejąć, a jesteś tylko człowiekiem, prawda? Mam nadzieję, że tak, bo wolałabym nie przyjaźnić się z jakimś mechanicznym ustrojstwem.
Na twarzy atakującego pojawił się lekki uśmiech, co poprawiło humor również Laurze. Czasami cheerleaderka czuła się jak medium przejmujące nastroje Boćka na własne barki. Nie inaczej stało się teraz, kiedy udało się jej choć trochę polepszyć jego nastrój. Zmniejszony poziom frustracji u chłopaka wpłynął również na nią, nieco ją uspokajając.
- Ale wiesz, że wczoraj przyszło do nas pismo z tego sądu, że według nich ja jestem zawodnikiem Zaksy? A kary są za wykroczenia dyscyplinarne, cokolwiek to według nich znaczy.
- Wiem, właśnie widziałam wczoraj to orzeczenie na necie! – przytaknęła. – Mi się wydaje, że oni już sami nie wiedzą o co im chodzi. Choć z drugiej strony, dobra wiadomość jest taka, że się z Kędzierzyna nie ruszasz.
- No, mi się wydaje, że teraz zrobi się z tego jeszcze większy kocioł. Częstochowa się pewnie wkurzyła, bo oni chyba liczyli, że do nich wrócę.
- Wrócisz ewentualnie na mecz, jak będziecie tam grać – zażartowała.
- Taa, wtedy to na pewno.
***
Jurijowi ciągle dźwięczały w głowie słowa jego młodszego kolegi. Nie tylko te, w których wyrażał dumę, że zdecydował się dać Klaudii szansę i jego optymistyczne prognozy na przyszłość. To miła opinia, wiedział jednak z własnego doświadczenia jak niewiele potrzeba, by z dnia na dzień szczęśliwy związek zamienił się w czarną otchłań bólu i cierpienia. Bardziej poruszyła go ta druga teoria, którą podzielił się z nim Bociek. Ona jest strasznie niepewna siebie, ale to już nie moje zadanie, by ją przekonać o własnej wartości.
Brzmiało to absurdalnie. Jak Grzesiek mógł wygłosić taką głupotę? Przecież to właśnie Klaudia tak uparcie przedzierała się przez wszystkie jego mury. To ona wykonywała pierwszy krok i nie przejmowała się jego odmowami, nadal dążąc do rozmowy o nich. Owszem, pocałunek wyszedł z jego inicjatywy, i choć od tego czasu dziewczyna coraz częściej gościła w jego myślach, odtrącał ją na wszelkie możliwe sposoby. Gdyby była tak nieśmiała jak twierdził brunet, zrezygnowałaby po pierwszej próbie nakłonienia go do dialogu. Albo nawet w ogóle nie podejmowałaby żadnego wysiłku aby go do siebie przekonać. Zachowywała się zupełnie odwrotnie, niejednokrotnie zaskakując go swoimi niezwykle szczerymi ripostami.
Słowa chłopaka nie dawały mu spokoju. Choć z jego własnego doświadczenia wynikało coś odwrotnego, sportowiec nie mógł się przecież mylić. W końcu on też miał dobry kontakt z Praczyk, na płaszczyźnie koleżeńskiej rzecz jasna. Może Klaudia powiedziała Boćkowi coś, do czego wstydziła się przyznać jemu? Sam przecież traktował brunetkę inaczej niż Grześka. Nie przyznał się jej do kilku rzeczy o których wiedział Bociek.
Jeśli atakujący miał rację i dziewczyna naprawdę zmagała się z kompleksami, chciał jej pomóc. Aby to jednak zrobić, musiał najpierw poznać prawdę – taką, jaką ja widzi sama zainteresowana. Z jednej strony głupio będzie tak wprost zapytać się co dręczy Praczyk, ale z drugiej nie za bardzo wiedział jak inaczej dotrzeć do sedna problemu. Z Mariną zawsze mówili sobie o wszystkim wprost, z bezlitosną wręcz szczerością. Choć w wspomnieniu ich ostatniej rozmowy ta szczerość obróciła się przeciw niemu, wcześniej spisywała się bez zarzutu. Potarł skronie, nie chcąc teraz myśleć o żonie. Klaudia. To na niej powinien się skupić.
Przyszło mu to zaskakująco łatwo. 

Ja już może nie będę przewidywać Waszych reakcji, bo widzę, że kiepsko mi idzie :D Wszystkim zaczynającym wakacje życzę, by były one udane i wolno przemijające :P

10 komentarzy:

  1. Moim zdaniem Klaudia ma rację. Grzesiek zachowywał się na tyle, na ile pozwalała mu Laura. Może nawet nieświadomie przesuwała swoje granice, przyzwyczajając i przywiązując się do siatkarza. On to wykorzystywał i wywnioskował, że pocałunek nie będzie nieodpowiedni.
    Jeśli przemyślenia Klaudii są zgodne z prawdą i Grzesiek odpuści w momencie, kiedy naprawdę mógłby dużo zyskać, to trochę mnie chłopak zawiedzie, nie powiem. On powinien jasno i wprost dać Laurze do zrozumienia, jakiej relacji od niej oczekuje. Ona może nie chcieć tego samego, ale przynajmniej będzie nareszcie pewna, że Grzesiek na nią ewidentnie leci. I już nie będzie się mogła bronić przed tym faktem. Przy okazji będzie mogła sama przyznać się przed sobą jak to tak właściwie jest z jej uczuciami względem siatkarza. Oto moje rozwiązanie problemów Laura-Bociek :D
    Co takiego Gladyr mówi Grześkowi, czego nie może wiedzieć Laura? Jestem tego strasznie ciekawa. Może ma jakieś mroczne sekrety? Wtedy dopiero zrobiłoby się ciekawie :D Jak na razie pojawiła się kwestia zakompleksionej Klaudii. Jestem pewna że Jurij poradzi sobie z tym problemem - odpowiedni człowiek jest w stanie wyleczyć cudze kompleksy ;) Fajnie że jeden fragment czytamy właśnie perspektywy odczuć Gladyra - ucieszyłam się, kiedy przeczytałam "Klaudia. To na niej powinien się skupić.
    Przyszło mu to zaskakująco łatwo. "
    Bardzo obiecująco to brzmi.
    Czekam nadal na jakieś małe trzęsienie ziemi :) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Może ten Grzesiek nie jest taki zły? Owszem, popełnił błąd, pocałował zajętą dziewczynę, ale nie jest z tego dumny. Sam cierpi z powodu nieodwzajemnionej( przynajmniej nie w takim stopniu jakby chcial) miłości, a mimo wszystko nie przekracza granic. Warto to docenić.
    A Jurij? No cóż, Jurij <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Grzesiek nie powinnien się obiwniać ,Laura nie czuję do niego żalu. Szkoda mi go bo widać że coś do niej czuję i chciałby z nią z próbować ale Laura sama nie wiem czego chce , z jednej strony chciałaby wrócić do Maksa a z drugioej strony być przy Grześku.Powinna chyba wyjechać na parę dni i pobyć sama ze sobą i przemyśleć wszystko na spokojnie. Co do Gladyra to strasznie się cieszę,w końcu przyznaje się sam ,że coś czuję do Klaudii, mam nadzieję,że im się uda, widać że coś do siebie czują i te spojrzenie podczas meczu , ah super .czekam na kolejny.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział świetny tak jak pozostałe Grzesiek nie powinien się obwiniać o wszystko Laura na pewno niema do niego żalu . Bardzo mi go szkoda od początku widać było co do niej czuje czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę we wtorek, kłopoty techniczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wtorek, jestem i ja. Prawie na czas. Skomentowałam również poprzedni rozdział, więc wszystko jest elegancko.
      To wszystko bardzo przykre. Przykre przede wszystkim dla Grześka. Laura nie decyduje, nie robi niczego. Jest tak okrutnie bierna, może również wystraszona. Nie wiem, nie rozumiem. Trzyma Grześka na smyczy jak pieska, nie pozwala mu odejść.. Nie mówi mu nic, nie decyduje. A on czeka, cieszy się każdym gestem, gdy tylko spojrzy na niego. Już nie walczy, zrobił co mógł. Musi czekać, ale nie wiem czy się doczeka czegokolwiek. Bo ile można? Ile można prosić, uwodzić, dawać koszulki, okazywać zainteresowanie, całować, upokarzać się? Każdy ma swoje granice. Ona raz go odrzuca, daje mu do zrozumienia, że sory ale nie. Za chwilę jednak zaczyna się o niego troszczyć, odwzajemnia pocałunek… ba! Mówi o przyjaźni. Mówi: ‘Mam nadzieję, że tak, bo wolałabym nie przyjaźnić się z jakimś mechanicznym ustrojstwem’. A ja pytam: o jakiej przyjaźni ty mówisz laska? To nie jest przyjaźń… To coś dziwnego, jakiś twór pomiędzy, trochę przyjaźni, trochę kochania. Hybryda. To są jakieś zgliszcza, ciężko coś na tym zbudować. Związek, a tle cierpienie, niedomówienia, taka długa walka. Nie chodzi mi o to, żeby Laura kilka dni po rozstaniu ustawiała sobie status na fejsie, że w związku z Grześkiem.. No ale.. Coś można by było zdecydować, a nie robić z tego Grześka wariata.
      Za to u Klaudii i Jurija się dzieje jak dziać się powinno. Powoli, stopniujesz napięcie między nimi, to świetne. Ostatni fragment był cudowny. Przed Jurkiem trudne, ale tak piękne i szlachetne zadanie… Ma pomóc kobiecie, na której mu zależy, jak cudowna jest, jak wiele znaczy. Ma pomóc jej rozkwitnąć. I o to chodzi w związku, w miłości. O to, żeby druga osoba przy nas rozkwitła. Była piękniejsza, szczęśliwsza. To cudowna definicja.

      Piękny, emocjonalny dla mnie rozdział. Mam nadzieję, że się nie wygłupiłam zbytnio.

      Chciałabym Cię zaprosić na mój nowy rozdział, nie ukrywam, że nie mogę się doczekać Twojej reakcji.

      Pozdrawiam, Annie.

      Usuń
  6. Ostatnio mnie tu chyba nie było... Musiałam docisnąć gaz do dechy przed dwoma ostatnimi egzaminami, ale już jestem i komentuję :) Mam wrażenie, że Grzesiek trochę stracił pazur, chociaż może bardziej zasadne byłoby stwierdzenie, że po prostu obrał inną taktykę działania. Na początku było w nim widać o wiele większą konsekwencję i determinację, jakby chciał, by Laura była z nim bez względu na wszystko, za co często obrywało mu się od czytelniczek. Sprawiał wrażenie podrywacza, który traktuje Forowicz jak trofeum do zdobycia. Teraz w pewnym sensie "ociepliłaś" wizerunek tej postaci, aczkolwiek osobiście nie jestem pewna, którą wersję Bociusia lubiłam bardziej. Pytanie tylko, jak będzie dalej wyglądać ich relacja. Grzesiek zupełnie się podda? Laura będzie chciała odzyskać Maksa? Nie wierzę, że ten ogień tak po prostu zgaśnie. A cheerleaderka chyba nadal nie wie, czego chce. Palowski był dla niej gwarantem stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa, ale brakowało właśnie tego wyżej wspomnianego ognia, dlatego uważam, że nie powinni dążyć do uratowania związku, bo prędzej czy później dopadnie ich ta sama rutyna i monotonia.
    Z dużym zadowoleniem obserwuję, jak Klaudia i Jurij zbliżają się do siebie, choć widać, że na razie oboje dalecy są od gwałtownych ruchów i nieprzemyślanych decyzji. A to, że Gladyr nie mógł uwierzyć w słowa Boćka na temat Praczyk tylko pokazują, jak spore zmiany zachodzą w tej dziewczynie. Może i faktycznie czasami brakuje jej pewności siebie, ale kiedy trzeba, potrafi zawalczyć o swoje marzenia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę mnie tutaj Grzesiek zirytował. Bo jakby nie patrzeć, brał udział w rozpieprzaniu (przepraszam za wyrażenie) związku Laury, a teraz tak po prostu chce odpuścić, bo on już sam nie wie, czy Laurę interesuje. Niby nie było to wprost napisane, ale takie odniosłam wrażenie po jego rozmowie z Klaudią. Teraz odpuści, a dziewczyna zostanie już całkiem sama. Po mojemu to teraz, skoro Maks i tak już z nią zerwał, to powinien się za nią brać. A tak to podwójne marnowanie wszystkiego.
    I jak widzimy spór o Grzesia dalej trwa. Pisałam już, że nie jestem z tymi wszystkimi nowinkami siatkarskimi na bieżąco, wiec nie ogarniam, o co dokładnie chodzi, ale i tak widać, że siatkarza to trapi. Ja osobiście mam nadzieję, że nie będzie musiał płacić tych kar i jakoś się z tego wszystkiego wywinie.
    A co do Jurija i Klaudii, to on jest i tak zamknięty w sobie, wiec naprawdę nie wiem, jakim cudem miałby pomóc Klaudii pozbyć się kompleksów. W ogóle na początku wszystko było ładnie, ale teraz to już sama nie wiem, czy oni do siebie aby na pewno pasują. Zachowują się tak, jakby każde z nich bało się zrobić kroku do przodu w obawie, że wszystko się popsuje. Bardzo mnie ciekawi, co tam dalej będzie.
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Znowu zauważyłam, że za dużo piszesz wprost. Wiem, że chciałabyś przekazać wszystko dokładnie tak, jak widzą to bohaterowie, ale czasem robisz to aż za bardzo. Chociażby ten fragment:
    "Brunetka popatrzyła na niego ze współczuciem. Nie ulegało wątpliwości, że Boćkowi zależało na jej sąsiadce i że cierpiał z powodu nieodwzajemnionej miłości. Dziewczyna uświadomiła sobie jeszcze jedną rzecz. Cheerleaderka wczoraj mówiła, że jej przyjaciel miał swój kodeks moralny i granice, których nigdy nie przekraczał. Praczyk jednak scharakteryzowałaby jego zachowanie nieco inaczej. On po prostu robił tyle, na ile mu pozwalała Laura. To ona wyznaczała granice, a Grzesiek kurczowo się ich trzymał. I teraz, kiedy uznał, że szatynka kocha wyłącznie informatyka, przestał o nią walczyć."
    To jest takie streszczenie tego, co pojawiło się w dialogu. O tym, że Grzesiek robił to, na co pozwalała mu Laura było już mnóstwo razy powiedziane. I w tym, i w poprzednich rozdziałach. Miałam wrażenie, jakbyśmy ciągle krążyli w okół jednego tematu i jakbyś ciągle, na siłę, chciała nam wpoić, że to nie jest tylko Grześka wina. Myślę, że każdy czytelnik sam już doszedł do takich wniosków, a jeśli nie, to trudno. Każdy ma prawo rozważać tę sytuację na swój sposób. Także mój apel do Ciebie... Nie pisz wszystkiego tak dosłownie, nie powtarzaj tych samych wniosków kilka razy. Daj myśleć swoim czytelnikom, nie wyręczaj ich we wszystkim ;)

    Natomiast bardzo podobał mi się ten fragment, kiedy Klaudia i Gladyr patrzyli sobie w oczy podczas tej piosenki. To było bardzo romantyczne, niewymuszone i dało świetny efekt;)
    Wątek Grześka i Laury nadal w miejscu. Oni ciągle do siebie podchodzą, ciągle rozmawiają, a nic z tego nie wychodzi. Mogłoby to już ruszyć z kopyta;D I wydaje mi się to bardzo głupie, że Grzesiek chce teraz zrezygnować. Jak Laura była zajęta, to ją rwał, teraz jest wolna to rezygnuje? Pokrętna logika :D

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń