czwartek, 25 sierpnia 2016

Rozdział czterdziesty czwarty - Magnes

Choć bała się tego, co może usłyszeć w odpowiedzi, Klaudia miała zamiar zapytać się siatkarza z czego wynika jego ostatnie zachowanie. Domysły i teorie tylko ją wyczerpywały. Mimo, że jej przyjaciółka uważała, że nie ma o co się stresować, dziewczyna nie potrafiła pozbyć się złych przeczuć. Praczyk odnosiła wrażenie, świat jedynie czeka, by rozsypać się na tysiące kawałków.
Kiedy Jurij w końcu pojawił się w domu, a brunetka wydusiła z siebie swoje spostrzeżenia i obawy, zapytała czy jego dystans jest spowodowany zaproszeniem na studniówkę, mężczyzna wyglądał na szczerze zdziwionego.
- Nie chodzi o studniówkę – zaprzeczył, a dwudziestolatka na chwilę odzyskała nadzieję. – Ale masz rację, odsunąłem się ostatnio od ciebie.
- Dlaczego? – spytała słabo. – Zrobiłam coś źle?
Siatkarz rzucił jej ciężkie spojrzenie. Zanim jednak zdążyła przeanalizować swoją postawę, Gladyr usiadł obok niej, ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie ty. To ja. Ja znowu nawaliłem.
Klaudia nie rozumiała kompletnie nic. Nie wiedziała co ma na myśli Jurij, nie miała pojęcia o czym mówi. Widziała, że sportowiec nagle stał się przygnębiony i że zmaga się z jakimś problemem. Chciała go pocieszyć, lecz podświadomie czuła, że to nie on będzie zraniony na koniec tej rozmowy.
- Nie zastanawiało cię nigdy co stało się z mamą Darii?
Dziewczynę tak zaskoczyło pytanie Gladyra, że zdołała tylko kiwnąć głową.
- Marina, tak miała na imię moja żona, nie żyje.
- Przykro mi… - wydusiła z siebie.
- To moja wina, że nie żyje.
Dwudziestolatka mogła się tylko gapić na mężczyznę. Z każdym kolejnym jego słowem była coraz bardziej zagubiona i zdezorientowana. Co to znaczy, że jego żona umarła z jego winy? Przecież Jurij nie był mordercą!
- To stało się kiedy Daria miała półtorej roku. Grałem wtedy w Warszawie, zdążyliśmy się już w Polsce zadomowić. Zawodowo szło mi nieźle, byłem w formie, dawałem z siebie wszystko na treningach, zgarniałem pozytywne opinie. Tamtego wieczoru Daria zachorowała. Po prostu zaczęła gorączkować, była rozpalona, a my jak na złość nie mieliśmy w domu żadnego leku, który mógłby jej pomóc. Marina prosiła mnie, żebym pojechał do apteki, ale ja byłem zmęczony po całym dniu w klubie, więc dałem jej kluczyki do auta i kazałem jechać samej. Było już późno, bo dochodziła jedenasta. Marina pojechała… i zginęła w wypadku samochodowym.
  Praczyk nie wiedziała o czym pomyśleć najpierw. O swoim całkowitym niedowierzaniu w opowiedzianą przez zawodnika historię? O współczuciu dla Darii, która nigdy tak naprawdę nie poznała swojej mamy? O współczuciu dla Jurija, który musiał uporać się ze stratą żony i opieką nad małym dzieckiem jednocześnie?  Tysiące spostrzeżeń kłębiło się w jej głowie, mieszało się z niemałym szokiem wywołanym przez słowa Gladyra.
- Bardzo mi przykro… - powiedziała cicho. – Ale nie rozumiem dlaczego siebie o to obwiniasz, przecież…
- To moja wina! – wyrzucił z siebie. – To ja miałem jechać do tej głupiej apteki, ona mnie o to prosiła. Nie chciało mi się, bo zmęczenie po treningu i lenistwo było dla mnie ważniejsze niż zdrowie córki. Wolałem odpoczywać, zrzucić swoje obowiązki na innych. Gdybym to ja pojechał, Marina nadal by żyła. Nie spotkałaby na drodze tamtych pijanych chłopaków, którzy staranowali jej samochód. Ona zginęła tam od razu, nie miała najmniejszych szans. To ja powinienem być na jej miejscu.
Blondyn popatrzył na nią ze szklankami w oczach. Ten widok podziałał na nią paraliżująco. Było coś bardzo wymownego i silnego w męskich łzach. Jej serce pękało z bólu, tylko dlatego, że widziała cierpiącego Gladyra, na którym jej tak szalenie zależało. Niewiele się zastanawiając, objęła sportowca, przytulając go ze wszystkich sił.
Nie ulegało wątpliwości, że właśnie to wydarzenie sprzed lat jest powodem alienacji Jurija. Jego dystans do innych ludzi, mrukliwy styl bycia, brak uśmiechu – to wynik ogromnej straty. Choć od początku podejrzewała, że charakter mężczyzny nie wziął się znikąd, prawda była dla niej zaskoczeniem. Oczywiście ta tragedia na pewno odmieniła jego życie, ale nie spodziewała się, że Gladyr aż tak bardzo się o nią obwinia. Jego wyrzuty sumienia były zdecydowanie przerysowane, nie sądziła jednak, żeby siatkarz widział ten wypadek z innego punktu widzenia niż jego własny.
- Wiesz, że jedynymi winnymi są ci pijani chłopacy? – zapytała delikatnie, odsuwając się od niego. – To oni wsiedli za kierownicę, gdy powinni zamówić taksówkę. Nie ma żadnej winy po twojej stronie.
- Nieprawda – stwierdził twardo, wyplątując się z jej objęć. – Dobrze wiem, że to przeze mnie. Przez mój egoizm cierpią inni.
- Przecież nie mogłeś tego przewidzieć – zaprotestowała. – To był wypadek.
- To moja wina – powtórzył z uporem. – Jestem jak magnes przyciągający nieszczęścia, z tą tylko różnicą, że dotykają one innych. Nie mogę pozwolić, żebyś ty też na tym ucierpiała.
- Słucham? – spytała, pełna najgorszych przeczuć.
- Nie… nie możemy być razem. Nie przeżyję jeszcze jednej takiej straty.
Praczyk chciała protestować. Chciała krzyknąć, że nie zgadza się na żaden z pomysłów blondyna, ale jego słowa płynęły nieprzerwanie, wbijając sztylety w jej serce.
- To tylko kwestia czasu, kiedy to wszystko się powtórzy. Nie mogę cię na to narażać. Nie uczę się na własnych błędach. Pamiętasz jak tydzień temu rozmawialiśmy o twojej studniówce? Naprawdę chciałem z tobą tam pójść. Wierzyłem, że nam się uda. A potem pozwoliłem ci wrócić samej do domu. Rozumiesz, co to dla mnie znaczyło? To jak powrót do przeszłości. Znowu przez własne lenistwo i niechciejstwo naraziłem innych na niebezpieczeństwo. Było już tak późno, nie powinienem wypuszczać cię samej. Powinienem cię przekonać, żebyś została. To mogło się skończyć tak samo jak z Mariną.
- Nic mi się nie stało.
- Dla mnie się stało. Udowodniłem sobie, że niczego mnie tamten wypadek nie nauczył. Nie mogę pozwolić sobie na kolejne błędy. Musimy się rozstać, Klaudia. Będziesz szczęśliwsza z kimś innym. Ze mną to się skończy tylko kolejną tragedią.
- Nie – zaprotestowała słabo. – Zakładasz od razu najgorsze.
- Po prostu siebie znam. Nie możemy tego dłużej ciągnąć.
- Przestań – poprosiła, czując jak napływają jej łzy do oczu.
Mimo, że wzrok mężczyzny przepełniony był bólem, było w nim o wiele więcej stanowczości. Dwudziestolatka doskonale zdawała sobie sprawę, że żadne z jej argumentów nie zmienią decyzji Gladyra. Zresztą, nawet ich tak wiele nie miała, skupiając się bardziej na tym, że sportowiec właśnie z nią zrywa.
- Przykro mi. Ta decyzja wyjdzie ci na dobre. Nade mną ciąży tylko fatum tragedii.
Nie chciała dłużej tego słuchać. Choć zupełnie nie popierała decyzji Jurija, wiedziała, że tym razem nic nie uda się jej wywalczyć. Musiała jak najszybciej opuścić to mieszkanie. Nie obchodziło ją to, czy siatkarz zobaczy jak wybucha płaczem, ani czy wróci do domu z kompletnie rozmazanym makijażem. Pragnęła po prostu zostać sama, przestać patrzeć na pomieszczenia, z którymi wiązało się tyle cudownych wspomnień. Na kuchnię, gdzie miał miejsce ich pierwszy pocałunek, ich pierwsza randka, ich pierwsze rozmowy. Na salon, gdzie tydzień temu prawie zwariowała z radości, kiedy blondyn okazywał jej tyle namiętności. Na kanapę, gdzie nocowała parę miesięcy temu, na której uświadomiła sobie co naprawdę czuje do jej właściciela.
Trudno powiedzieć, czy trudniej było jej się uporać ze świadomością, że te wszystkie chwile już nie wrócą ani się nie powtórzą, czy z samotnością, na którą nie potrafiła znaleźć lekarstwa, czy może z bólem rozrywającym jej ciało od środka. Choć wylała z siebie tony łez, wcale nie poczuła się lepiej. Nie potrafiła znaleźć sobie zajęcia, bo wszystko wydawało się bezsensowne. Nie chciała ani oglądać telewizji, ani czytać książek, nie wspominając już o nauce. Najlepiej czuła się na własnym łóżku, pogrążona we własnym żalu, mimo, że jednocześnie nienawidziła tego ciągłego rozpamiętywania. Nie spodziewała się, by cokolwiek lub ktokolwiek mógł jej pomóc. Ukrywała się przed swoimi rodzicami, rodzeństwem, nawet przed Laurą, nie mając zamiaru opowiadać im o swoim złamanym sercu.
Czas na podzielenie się prawdą na pewno przyjdzie, lecz na razie nie mogła przeżywać tego koszmaru ponownie. Nie mogła słyszeć tych samych słów dwa razy w ciągu jednego dnia – nawet, jeśli ten drugi raz byłby wypowiedziany jej ustami. Może jutro będzie łatwiej, ale szczerze w to wątpiła.
Nie umiała nawet nienawidzić mężczyzny za to, co jej zrobił. Nie potrafiła przekłuć swojego smutku w złość. Marzyła jedynie o tym, żeby zmienił zdanie, a ona bez wahania wszystko by mu wybaczyła. Zbyt dobrze jednak znała Gladyra. Doskonale wiedziała, że to definitywny koniec. W jakimś stopniu nawet rozumiała jego decyzję. Rozstał się z nią, wierząc, że w ten sposób ochroni ją przed samym sobą. Poniekąd był to piękny dowód przywiązania. Nie ulegało jednak wątpliwości, że wolałaby, żeby okazał swoje uczucia w zupełnie inny sposób. W sposób, który nie doprowadziłby ją do łez ani by jej tak bardzo nie załamał.
Z chlipnięciem sięgnęła po kolejną chusteczkę. W końcu, już tylko to jej zostało. 

Wiecie co, myślałam, że ktoś wysunie teorię, że nagłe chłodne zachowanie Jurija ma związek z tym, że Klaudia nie została na noc, a on chciał ją zaciągnąć do łóżka :D Ale widzę, że jednak mu ufacie. No i zdaję sobie sprawę, że w realnym świecie taka historia śmierci żony kogoś znanego na pewno byłaby opowiedziana przez media, ale na potrzeby opowiadania zakładamy, że wszystko pozostało w tajemnicy.

10 komentarzy:

  1. No wiesz, jak mogłaś pomyśleć, że ktokolwiek mógłby wysnuć taką teorię, przecież Jurij to poważny człowiek jest! :P
    A co do rozdziału... O rany, a więc jednak. Wiele z nas na pewno czekało z niecierpliwością na rozdział, w którym wyjaśni się kwestia "tajemniczego" zniknięcia Mariny. Współczuję Gladyrowi, bo przez całe życie będzie się zastanawiać, co by było gdyby. To smutne, że chce chronić Klaudię nawet przed samym sobą, wierząc uparcie, że jest "człowiekiem-katastrofą", który ściąga na innych nieszczęście. Pytanie, czy w tej sytuacji Praczyk po raz kolejny wykaże się odwagą i zawalczy o ten związek, sprawi, by Jurij przestał być dla siebie taki surowy i nie rezygnował z własnego szczęścia. Nie ukrywam, że liczę trochę na Grześka, może uda mu się porozmawiać ze środkowym...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wierzę w to co czytam...
    Ja wiem, ze Jurij to trochę dziwny typ człowieka, ale teraz przeszedł już sam siebie. Przecież to co zrobił jest skrajnie egoistyczne! Pomyślał tylko o sobie i o tym, że to on może znów cierpieć. Nie przyszło mu do głowy, że Klaudie tym bardzo zranił. No debil... nie wiem jak powiedzieć inaczej -.- Pewnie pomyślał, że z racji młodego wieku szybko sie pozbiera, zakocha w kim innym itp. Ale Klaudia jest inna niż reszta osób w jej wieku. Ma inna psychikę. Przejmuje się wszystkim aż za bardzo, a jak darzy kogoś uczuciem to też jest to stabilne, więc wcale jej łatwo pogodzić się z tym rozstaniem nie będzie. Wolę nie myśleć w jaki szal wpadnie Laura... W sumie nie zdziwiłabym się gdyby wściekła poszła do Gladyra i mu wygarnęła i bardzo chciałabym coś takiego przeczytać! Jakby środkowy usłyszał wreszcie, że zachowuje się jak idiota, to by zaczął o dziewczynę walczyć, bo póki co nie miał takiej możliwości. to raczej ona walczyła o ich uczucie, związek.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. SMutny rozdział .... Gladyr otwiera się orzed Klaudią ale ją porzuca, przecież mogli stworzyć szczęśliwy związek ,ciepły dom dla Darii. Rozumiem jego obawy ale to nie jego wina ,że jego żona zginęła w wypadku ,ale rozumiem że się obwinia. Mam nadzieję,że Klaudia i Gladyr się pogodza,że stworzą szczęsliwa rodzinkę... Mam przeczucie,że Laura i Grzesiek pomogą im się pogodzić. czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się wydaje że w naszym kraju nie ma jednak aż takiego bum na siatkarzy, zwłaszcza obcokrajowców, żeby media mówiły o takim zdarzeniu. U nas mówi się raczej więcej o tym, co dany piłkarz zjadł na śniadanie ;D

    Hmm, inaczej - to bez wątpienia tragedia, ale podaliby coś takiego w wiadomościach jako kolejny news o bezmyślności pijanych kierowców, wątpię, żeby skupili się na mężu zabitej. Nieważne, przejdźmy do sensowniejszych rozważań.

    Gdzieś wcześniej użyłaś takiego sformułowania że Marina "odeszła". To słowo wydaje mi się trochę nienaturalne w potocznym mówieniu o śmierci dlatego byłam pewna, że żona Gladyra zostawiła jego i córkę. Mój błąd.

    W każdym razie smutne to i normalne, że Gladyr czuje się winny. Nie mówię, że to jego wina - skąd, uważam jak Klaudia - siatkarz nie jest winien tragedii. Nietrzeźwi kierowcy to chyba najwięksi idioci na świecie, serio. Na ten temat mogłabym gadać i gadać, bo zwyczajnie nie rozumiem jak można świadomie coś takiego robić.

    Jurij przesadza z tym fatum. Wydarzyła się tragedia, ale to nie oznacza od razu, że Gladyr jest pechowy i absolutnie wszystkim jego bliskim grozi coś złego. Pozwolił Klaudii wrócić samej do domu - ta decyzja była głupia nie z jego strony, tylko z jej. On się opierał, Klaudia zapewniała go że nic się nie stanie. I nic się nie stało, no! Na przyszłość radziłabym Gladyrowi nie słuchać w takich kwestiach dziewczyny, tylko bez pytania albo ją do domu zawieźć albo wyraźnie kazać jej zostać. Zwłaszcza, że Klaudia zna już teraz prawdę. Ale od razu z nią zrywać? Głupi pomysł, oboje będą niepotrzebnie cierpieć i przeżywać to rozstanie, właściwie uzasadnione „klątwą Gladyra”. Brzmi to tak głupio, że na jego miejscu nawet nie mówiłabym nic o zerwaniu.

    Klaudia przeżywa, ale ma do tego całkowite prawo.
    Jeszcze im się uda, ja to wiem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. "Praczyk odnosiła wrażenie, świat jedynie czeka" - brakło Ci 'że'
    "Nie ulegało wątpliwości, że właśnie to wydarzenie sprzed lat jest powodem alienacji Jurija. Jego dystans do innych ludzi, mrukliwy styl bycia, brak uśmiechu – to wynik ogromnej straty" - znowu tłumaczysz, znowu nie pozwalasz czytelnikowi wyciągnąć własnych wniosków. Każdy się domyśli, że właśnie dlatego Jurij jest, jak jest. Nie podawaj nam tego na tacy.

    Jestem szczerze zaskoczona takim rozwojem sytuacji. Wydawało mi się, że Jurij mógł się z żoną po prostu rozstać, może ją zdradził, albo ona jego. Rozważałam opcję, że ta kobieta nie żyje, ale nie sądziłam, że Jurij się za to tak obwinia i że uważa, że to jego wina. Ale podoba mi się to;D Ta śmierć dodała temu opowiadaniu takiego smaczku. I wreszcie możemy zrozumieć zachowanie Gladyra. W pewnym sensie rozumiem to, że zostawił Klaudię, ale z drugiej strony nie. Pewnie się wystraszył, że znowu kogoś skrzywdzi i może dlatego nie zachowywał się w stosunku do niej tak... otwarcie. Ale z drugiej strony skoro zdecydował się na związek, to powinien postarać się walczyć z marami przeszłości. W każdym razie ciekawa jestem, jak to się dalej potoczy. Wreszcie jakiś zwrot akcji! ;D

    Pozdrawiam! ;* I czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda mi Klaudii, ale rozumiem obawy Jurija. Kiedy się kogoś traci, inaczej patrzy się na świat i inaczej postrzega się pewne rzeczy, często w pokrętny sposób.

    OdpowiedzUsuń
  7. co tu się wydarzyło? w pewien sposób rozumiem decyzję Jurka, ale rzeczywiście, śmierć Mariny to nie jego wina i nie powinien się o to aż tak obwiniać. mam nadzieję, że jednak da sobie i Klaudii szansę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jak to ja przeczytałam wcześniej , ale nie skomentowałam a więc.:

    NIE!NIE!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!nie!NIE!NIE!

    JURIJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Dlaczego??

    Myślę , że wyyraziłam moje niezadowolenie w dość dobitny sposób.

    A teraz na poważnie: po części rozumiem Jurija , ale do cholery kto jest tak przesądny. Dobra rozumiem dzieciaki czy stare babki (jak ja to mówię) , ale on młody facet wierzy w przesądy... GRRR!!

    Marina? Szczerze nie spodziewałam się , że ona umarła. Myślałam , że ich zostawiła czy coś , a tu jednak SUPRISE! Niestety smutny :( Mam nadzieję , że Klaudia zepnie tyłek i da radę , a Gladyr się ogarnie!

    DZIĘKUJĘ za uwagę i pozdrawiam :D To koniec mojej wypowiedzi :D

    A i oczywiście zapraszam Cię do mnie na nowości ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dooobra! Ale teraz, to zaszalałaś, bo ja naprawdę myślałam, że Jurija kobieta ZOSTAWIŁA! Masakra, nie wiem, czemu, ale zawsze jakoś tak byłam o tym przekonana i myślałam, że ta jego taka niechęć i początkowy brak przekonania do związku z Klaudią to brał się właśnie stąd, że on został przez kobietę zraniony! Ale trochę go rozumiem. Obwinia się, bo jest pewien, że jako facet powinien chronić swoją kobietę i tą małą i dużą, a pozwolił zginąć jednej z nich. Chociaż to absurd, bo nie mógł przewidzieć co się stanie. Równie dobrze mogła rano wyjść po bułki na śniadanie i jakiś psychol wyskoczyć na nią z nożem zza śmietnika. To się mogło wszędzie stać. Myślę, że Jurij ma w związku z tym jakieś problemy i potrzebuje czyjejś pomocy, bo wcale nie radzi sobie tak dobrze, jak można by przypuszczać. i mam nadzieję, że pomimo jego oporów (jakby on kiedyś do czegokolwiek nie miał oporów :P ) Klaudia się nie zrazi i mu jakoś pomoże. Bo zrywanie z nią tylko dlatego, że facet przynosi pecha, jest wręcz śmieszne, choć on pewnie wierzy, że słusznie postępuje. Sama nie wiem, co w takiej sytuacji bym zrobiła, bo facet z takimi problemami i dzieckiem na głowie dla tak młodej dziewczyny jak Klaudia to rzeczywiście wyzwanie (i nie chodzi mi tutaj o wiek) ale mam nadzieję, że ona podoła temu wszystkiemu i jakoś mu pomoże.
    Lecę do kolejnego!

    OdpowiedzUsuń