- Ja też mam
coś do opowiedzenia – odezwała się Laura, gdy jej koleżanka skończyła swoją
historię o Juriju Gladyrze.
- A ja nawet
wiem co – wpadła jej w słowo brunetka. – Widziałam, że jesteście znajomymi na
fejsie.
- Nooo! –
mulatka uśmiechnęła się. – Niedowierzałam, gdy zobaczyłam to
zaproszenie, ale cieszę się.
- Też bym się
cieszyła na twoim miejscu, w końcu właśnie na to liczyłaś – odwzajemniła uśmiech dziewczyna. – A dzisiaj idziesz na halę?
- Tak. Wiesz,
w tym wszystkim najlepsze jest to, że Grzesiek jest taki powalony, on mnie
rozbawia. Mówiłam ci o tej rozmowie stylizowanej na dawną polszczyznę, gdy mi
mówił, że zna mnie z podstawówki. Potem on do mnie napisał na fejsie i też się
tak zachowywał. To znaczy pisaliśmy normalnie, ale rozśmieszał mnie tymi swoimi
tekstami.
- Jakimi?
- Pisał mi na
przykład, że będzie mu smutno, że mnie nie zobaczy w piątek przed treningiem i
się użalał, że nikt dla niego nie zatańczy. Albo wczoraj wieczorem pisaliśmy ze
sobą i jakoś z kontekstu wyszło na to, że on mi zaproponował, żebym przyszła do
niego poszukać nakolanników, bo gdzieś
je rzucił, a ja na pewno je znajdę. Choć momentami zastanawiałam się czy na
pewno chodzi mu tylko o nakolanniki. Co za głupek.
- Co ty mi tu
gadasz? – na twarzy Klaudii malowało się osłupienie.
- Nie no,
pewnie tylko mi się wydaje – zbagatelizowała
Forowicz.
- Myślisz, że
on cię podrywa? – brunetka nadal drążyła temat.
- Daj spokój,
nawet jeśli, to nie ma szans, mnie te wszystkie teksty co najwyżej śmieszą.
Kocham Maksa. Myślę, że on po prostu ma taki charakter.
***
Laura nie
ukrywała, że nie potrafi doczekać się dzisiejszego treningu. Oczywiście
wszystko przez atakującego, z którym znajomość rozwijała się w tak szybkim
tempie. Dziewczyna rzecz jasna wierzyła, że pozna Boćka osobiście, ale nie
spodziewała się, że to potoczy się tak błyskawicznie. Z natury optymistyczna
szatynka była przekonana, że jakoś załapie kontakt z zawodnikiem, lecz
rzeczywistość przerosła jej najśmielsze oczekiwania. Cieszyła się z całej
sytuacji nie tylko dlatego, że znała się z siatkarzem swojej ulubionej drużyny
i mogła dowiadywać się o ważnych dla jej zespołu rzeczach z pierwszej ręki czy
też z powodu odnowionej znajomości z dzieciństwa. Największym powodem jej
szczęścia wydawał się charakter bruneta. Nigdy nie zamieniła z nim nawet słowa,
mimo, że chodzili do tej samej szkoły, więc nie wiedziała jaki jest prywatnie.
Śledziła losy Grześka, bo była dumna, że chłopak z jej miejscowości wybił się z
szarego tłumu i osiągał coraz więcej w siatkówce, w związku z tym miała
niejasne przesłanki o jego pogodzie ducha i wielkiemu optymizmowi. Nie mogła
jednak wywnioskować nic więcej. Prawdziwy Bociek okazał się przesympatycznym
zawodnikiem o poczuciu humoru, które naprawdę ją rozbawiało. Mulatka nie
sądziła natomiast, by teorie Klaudii miałby mieć coś wspólnego z prawdą. Może
czasami zawodnik mówił jej coś dwuznacznego, lecz dla dziewczyny nie znaczyło
to więcej niż żart. Grzesiek po prostu posiadał taki a nie inny rodzaj dowcipu.
Wszystkie te
powody sprawiały, że szatynka myślami krążyła przy hali Azoty, zastanawiając
się co takiego wymyśli dzisiaj jej nowy kolega. Czy będzie udawać obrażonego,
że nie przyszła do niego i nie pomogła mu poszukać nakolanników, czy może z
dumą oświadczy, że poradził sobie sam? Nie wątpiła, że atakujący nie pozostawi
tej sytuacji bez komentarza.
Jadąc na
trening wyobrażała sobie kolejne scenariusze z nią i Boćkiem w roli głównej,
dołączając do tego swoją własną reakcję. Było to zupełnie do niej niepodobne,
gdyż nigdy wcześniej nie zastanawiała się nad tego typu sprawami. Zawsze szła
na żywioł, zachowywała się spontanicznie, ufając swojej odwadze. Nie planowała
co komu powie i dlaczego. Wręcz przeciwnie, ufała intuicji i mówiła to co
myślała w danej chwili.
Kiedy jednak
weszła do szatni, jej myśli skupiły się na zbliżającym się treningu i
ćwiczonych choreografiach. Laura zapomniała o siatkarzu, zatracając się w
czymś, co kochała znacznie bardziej: tańcu.
***
Jeśli Praczyk
myślała, że piątkowa sytuacja, gdy środkowy był wobec niej taki miły i
uprzejmy, zmieni coś w ich relacjach, to grubo się pomyliła. Dziewczyna
naprawdę miała nadzieję, że po tym jak mężczyzna się do niej uśmiechnął,
rozmawiał z nią, a nawet trochę żartował, będzie między nimi inaczej. Klaudia
nie liczyła na no, że zawodnik zacznie jej opowiadać anegdotki z treningów, ale
spodziewała się przynajmniej cienia uśmiechu albo pełnej odpowiedzi na jej
„dzień dobry” zamiast tradycyjnego już skinienia głowy. Żadna z tych rzeczy nie
miała jednak miejsca. Pan Gladyr zachowywał się jak zwykle, milczący i ponury.
Choć brunetka
udawała, że w ogóle jej to nie obchodzi, to w głębi duszy czuła się zraniona.
Zdawała sobie sprawę, że to głupie, w końcu jedyne czego mogła oczekiwać od
mężczyzny to uczciwość w ich relacjach pracownik-pracodawca i zdecydowanie to
otrzymała. Prosić o więcej uchodziłoby za bezczelność, lecz Praczyk kompletnie
nie zwracała na to uwagi. Zależało jej, by pan Jurij dopuścił ją do siebie
bliżej, choć oczywiście wiedziała jak bardzo jest to irracjonalne. Czuła się dobrze, gdy piątkowego popołudnia jej
kontakt z zawodnikiem był tak normalny. Z jednej strony się trochę stresowała i
uważała, żeby nie palnąć jakiejś głupoty, ale z drugiej miała dziwne wrażenie,
że mogłaby mu powierzyć wszystkie swoje najgłębsze tajemnice i zostałaby
zrozumiana. Dlatego ten kolejny zwrot akcji (a może raczej powrót do szarej
rzeczywistości) tak ją bolał. Oczywiście, nie był to ten rodzaj bólu, który
spędzał sen z powiek, wyciskał łzy z oczu i odbierał życiu wszystkie kolory, lecz to zachowanie pana Gladyra wpędziło ją w pewien smutek. Nie do końca
potrafiła go określić czy zdefiniować, ale wyraźnie go czuła. Smutek i swego
rodzaju tęsknotę za siatkarzem, który mógłby się rozpromienić nie tylko na widok
swojej córki.
***
Żaden z tak
starannie układanych przez Laurę scenariuszy się nie spełnił. Nie dlatego, że
Bociek wymyślił coś zupełnie innego, aby zaczepić cheerleaderkę, ale dlatego,
że w ogóle na nią nie poczekał, tak jak to robił poprzednimi razy. Minęli się
tylko, gdy Forowicz ze swoimi koleżankami szły do szatni po treningu, a
siatkarz na siłownię. Chłopak przywitał się z nią swoim tradycyjnym „witaj
Lauro” i posłał jej uśmiech, ale nic poza tym. Nie zatrzymał się, nie zagadał,
nie dał w żaden sposób po sobie poznać, że pamięta ich facebookowe rozmowy.
Zupełnie jakby to nie on je prowadził.
Mulatka nie
do końca potrafiła określić jak się z tym czuje. Z jednej strony mówiła sobie,
że w ogóle ją to nie obchodzi, z drugiej jednak trochę się zezłościła, a z
trzeciej było jej przykro.
No bo co z
tego, że się do niej nie odezwał? Miał do tego prawo, może spieszył się na swój
trening, a może po prostu nie chciało mi się z nią gadać. Czy to dla niej takie
ważne? Grzesiek był tylko kolegą, nie musieli ze sobą codziennie rozmawiać. Jej
życie się od tego nie zawali, tym bardziej, że tak na dobrą sprawę on wcale aż
tak dużo dla niej nie znaczył.
Jednocześnie
zdenerwowała się na atakującego, bo to głupie zachowanie rodem z gimbazy. W
jednym tygodniu normalnie ze sobą gadali, a w następnym nie będą się do siebie
odzywać? Nie rozumiała o co mu chodzi, przecież nie miał za co się obrazić.
Dlaczego teraz zmienił swoje nastawienie? Irytowało ją to, wolała, gdy sytuacja
jest jasna. Po co zapraszał ją na
fejsie, skoro teraz nie zamierzał z nią rozmawiać?
Przy tych
wszystkich uczuciach był też smutek. Co prawda jej kontakt z zawodnikiem trwał
zaledwie tydzień, ale przez ten krótki czas zdążyła go trochę polubić i nie
chciała stracić takiego kolegi. Poza tym to zawsze jest przykre, gdy ktoś nagle
zmienia swoje nastawienie, niejako zapominając o wspólnych dobrych chwilach.
Wszystkie te
wątpliwości nie dręczyły jej jednak aż tak bardzo. Praktycznie gdy tylko wyszła
z hali, jej myśli zajęły się bieżącymi sprawami. Szatynka skupiła się nad obowiązkami,
a kiedy spotkała się z Maksem, kompletnie zapomniała o dziwnym zachowaniu
atakującego. Dopiero wieczorem, gdy włączyła facebooka do jej głowy ponownie
wkroczył Grzesiek.
Grzegorz
Bociek: witaj Lauro
Laura
Forowicz: no nie wierzę!
Laura
Forowicz: witaj, Grzegorzu
Laura
Forowicz: to my jednak ze sobą rozmawiamy?
Grzegorz
Bociek: a dlaczego mielibyśmy nie rozmawiać? :O
Laura
Forowicz: no właśnie nie wiem, sam mi powiedz
Laura
Forowicz: się tak dzisiaj przywitałeś, że myślałam, że się obraziłeś za coś
Grzegorz
Bociek: no co Ty!
Grzegorz
Bociek: przecież się uśmiechnąłem, nie zauważyłaś?
Laura
Forowicz: w sumie zauważyłam
Laura
Forowicz: ale innymi razy też zagadywałeś i coś mi nie pasowało :P
Grzegorz
Bociek: miło wiedzieć, że tęsknisz za rozmowami ze mną na żywo
Grzegorz
Bociek: ale pomyślałem, że Twoje koleżanki z zespołu pomyślą, że zostałaś
cheerleadarką tylko dlatego, żeby mnie poderwać
Grzegorz
Bociek: i nie chciałbym, żebyś miała przeze mnie takie problemy :)
Laura
Forowicz: hahaha
Laura Forowicz:
skąd ten pomysł, że chciałabym Cię poderwać? xD
Grzegorz
Bociek: bo jestem przystojny i wysportowany
Laura
Forowicz: taaa, aż mdleję z zachwytu!
Laura
Forowicz: a skąd wiesz, że jestem cheerleaderką od tego roku?
Laura
Forowicz: mogłam nią być też w poprzednim sezonie
Grzegorz
Bociek: och, gdybyś nią była to na pewno by to nie umknęło mojej uwagi
Grzegorz
Bociek: zapamiętałbym Cię