piątek, 30 października 2015

Rozdział piąty - Szara rzeczywistość


- Ja też mam coś do opowiedzenia – odezwała się Laura, gdy jej koleżanka skończyła swoją historię o Juriju Gladyrze.
- A ja nawet wiem co – wpadła jej w słowo brunetka. – Widziałam, że jesteście znajomymi na fejsie.
- Nooo! – mulatka uśmiechnęła się. – Niedowierzałam, gdy zobaczyłam to zaproszenie, ale cieszę się. 
- Też bym się cieszyła na twoim miejscu, w końcu właśnie na to liczyłaś – odwzajemniła uśmiech dziewczyna. – A dzisiaj idziesz na halę?
- Tak. Wiesz, w tym wszystkim najlepsze jest to, że Grzesiek jest taki powalony, on mnie rozbawia. Mówiłam ci o tej rozmowie stylizowanej na dawną polszczyznę, gdy mi mówił, że zna mnie z podstawówki. Potem on do mnie napisał na fejsie i też się tak zachowywał. To znaczy pisaliśmy normalnie, ale rozśmieszał mnie tymi swoimi tekstami.
- Jakimi?
- Pisał mi na przykład, że będzie mu smutno, że mnie nie zobaczy w piątek przed treningiem i się użalał, że nikt dla niego nie zatańczy. Albo wczoraj wieczorem pisaliśmy ze sobą i jakoś z kontekstu wyszło na to, że on mi zaproponował, żebym przyszła do niego poszukać  nakolanników, bo gdzieś je rzucił, a ja na pewno je znajdę. Choć momentami zastanawiałam się czy na pewno chodzi mu tylko o nakolanniki. Co za głupek.
- Co ty mi tu gadasz? – na twarzy Klaudii malowało się osłupienie.
- Nie no, pewnie tylko mi się wydaje – zbagatelizowała  Forowicz.
- Myślisz, że on cię podrywa? – brunetka nadal drążyła temat.
- Daj spokój, nawet jeśli, to nie ma szans, mnie te wszystkie teksty co najwyżej śmieszą. Kocham Maksa. Myślę, że on po prostu ma taki charakter.
***
Laura nie ukrywała, że nie potrafi doczekać się dzisiejszego treningu. Oczywiście wszystko przez atakującego, z którym znajomość rozwijała się w tak szybkim tempie. Dziewczyna rzecz jasna wierzyła, że pozna Boćka osobiście, ale nie spodziewała się, że to potoczy się tak błyskawicznie. Z natury optymistyczna szatynka była przekonana, że jakoś załapie kontakt z zawodnikiem, lecz rzeczywistość przerosła jej najśmielsze oczekiwania. Cieszyła się z całej sytuacji nie tylko dlatego, że znała się z siatkarzem swojej ulubionej drużyny i mogła dowiadywać się o ważnych dla jej zespołu rzeczach z pierwszej ręki czy też z powodu odnowionej znajomości z dzieciństwa. Największym powodem jej szczęścia wydawał się charakter bruneta. Nigdy nie zamieniła z nim nawet słowa, mimo, że chodzili do tej samej szkoły, więc nie wiedziała jaki jest prywatnie. Śledziła losy Grześka, bo była dumna, że chłopak z jej miejscowości wybił się z szarego tłumu i osiągał coraz więcej w siatkówce, w związku z tym miała niejasne przesłanki o jego pogodzie ducha i wielkiemu optymizmowi. Nie mogła jednak wywnioskować nic więcej. Prawdziwy Bociek okazał się przesympatycznym zawodnikiem o poczuciu humoru, które naprawdę ją rozbawiało. Mulatka nie sądziła natomiast, by teorie Klaudii miałby mieć coś wspólnego z prawdą. Może czasami zawodnik mówił jej coś dwuznacznego, lecz dla dziewczyny nie znaczyło to więcej niż żart. Grzesiek po prostu posiadał taki a nie inny rodzaj dowcipu.
Wszystkie te powody sprawiały, że szatynka myślami krążyła przy hali Azoty, zastanawiając się co takiego wymyśli dzisiaj jej nowy kolega. Czy będzie udawać obrażonego, że nie przyszła do niego i nie pomogła mu poszukać nakolanników, czy może z dumą oświadczy, że poradził sobie sam? Nie wątpiła, że atakujący nie pozostawi tej sytuacji bez komentarza.
Jadąc na trening wyobrażała sobie kolejne scenariusze z nią i Boćkiem w roli głównej, dołączając do tego swoją własną reakcję. Było to zupełnie do niej niepodobne, gdyż nigdy wcześniej nie zastanawiała się nad tego typu sprawami. Zawsze szła na żywioł, zachowywała się spontanicznie, ufając swojej odwadze. Nie planowała co komu powie i dlaczego. Wręcz przeciwnie, ufała intuicji i mówiła to co myślała w danej chwili.
Kiedy jednak weszła do szatni, jej myśli skupiły się na zbliżającym się treningu i ćwiczonych choreografiach. Laura zapomniała o siatkarzu, zatracając się w czymś, co kochała znacznie bardziej: tańcu.
***
Jeśli Praczyk myślała, że piątkowa sytuacja, gdy środkowy był wobec niej taki miły i uprzejmy, zmieni coś w ich relacjach, to grubo się pomyliła. Dziewczyna naprawdę miała nadzieję, że po tym jak mężczyzna się do niej uśmiechnął, rozmawiał z nią, a nawet trochę żartował, będzie między nimi inaczej. Klaudia nie liczyła na no, że zawodnik zacznie jej opowiadać anegdotki z treningów, ale spodziewała się przynajmniej cienia uśmiechu albo pełnej odpowiedzi na jej „dzień dobry” zamiast tradycyjnego już skinienia głowy. Żadna z tych rzeczy nie miała jednak miejsca. Pan Gladyr zachowywał się jak zwykle, milczący i ponury.
Choć brunetka udawała, że w ogóle jej to nie obchodzi, to w głębi duszy czuła się zraniona. Zdawała sobie sprawę, że to głupie, w końcu jedyne czego mogła oczekiwać od mężczyzny to uczciwość w ich relacjach pracownik-pracodawca i zdecydowanie to otrzymała. Prosić o więcej uchodziłoby za bezczelność, lecz Praczyk kompletnie nie zwracała na to uwagi. Zależało jej, by pan Jurij dopuścił ją do siebie bliżej, choć oczywiście wiedziała jak bardzo jest to irracjonalne. Czuła się dobrze, gdy piątkowego popołudnia jej kontakt z zawodnikiem był tak normalny. Z jednej strony się trochę stresowała i uważała, żeby nie palnąć jakiejś głupoty, ale z drugiej miała dziwne wrażenie, że mogłaby mu powierzyć wszystkie swoje najgłębsze tajemnice i zostałaby zrozumiana. Dlatego ten kolejny zwrot akcji (a może raczej powrót do szarej rzeczywistości) tak ją bolał. Oczywiście, nie był to ten rodzaj bólu, który spędzał sen z powiek, wyciskał łzy z oczu i odbierał życiu wszystkie kolory, lecz to zachowanie pana Gladyra wpędziło ją w pewien smutek. Nie do końca potrafiła go określić czy zdefiniować, ale wyraźnie go czuła. Smutek i swego rodzaju tęsknotę za siatkarzem, który mógłby się rozpromienić nie tylko na widok swojej córki.
***
Żaden z tak starannie układanych przez Laurę scenariuszy się nie spełnił. Nie dlatego, że Bociek wymyślił coś zupełnie innego, aby zaczepić cheerleaderkę, ale dlatego, że w ogóle na nią nie poczekał, tak jak to robił poprzednimi razy. Minęli się tylko, gdy Forowicz ze swoimi koleżankami szły do szatni po treningu, a siatkarz na siłownię. Chłopak przywitał się z nią swoim tradycyjnym „witaj Lauro” i posłał jej uśmiech, ale nic poza tym. Nie zatrzymał się, nie zagadał, nie dał w żaden sposób po sobie poznać, że pamięta ich facebookowe rozmowy. Zupełnie jakby to nie on je prowadził.
Mulatka nie do końca potrafiła określić jak się z tym czuje. Z jednej strony mówiła sobie, że w ogóle ją to nie obchodzi, z drugiej jednak trochę się zezłościła, a z trzeciej było jej przykro.
No bo co z tego, że się do niej nie odezwał? Miał do tego prawo, może spieszył się na swój trening, a może po prostu nie chciało mi się z nią gadać. Czy to dla niej takie ważne? Grzesiek był tylko kolegą, nie musieli ze sobą codziennie rozmawiać. Jej życie się od tego nie zawali, tym bardziej, że tak na dobrą sprawę on wcale aż tak dużo dla niej nie znaczył.
Jednocześnie zdenerwowała się na atakującego, bo to głupie zachowanie rodem z gimbazy. W jednym tygodniu normalnie ze sobą gadali, a w następnym nie będą się do siebie odzywać? Nie rozumiała o co mu chodzi, przecież nie miał za co się obrazić. Dlaczego teraz zmienił swoje nastawienie? Irytowało ją to, wolała, gdy sytuacja jest jasna. Po co zapraszał ją  na fejsie, skoro teraz nie zamierzał z nią rozmawiać?
Przy tych wszystkich uczuciach był też smutek. Co prawda jej kontakt z zawodnikiem trwał zaledwie tydzień, ale przez ten krótki czas zdążyła go trochę polubić i nie chciała stracić takiego kolegi. Poza tym to zawsze jest przykre, gdy ktoś nagle zmienia swoje nastawienie, niejako zapominając o wspólnych dobrych chwilach.
Wszystkie te wątpliwości nie dręczyły jej jednak aż tak bardzo. Praktycznie gdy tylko wyszła z hali, jej myśli zajęły się bieżącymi sprawami. Szatynka skupiła się nad obowiązkami, a kiedy spotkała się z Maksem, kompletnie zapomniała o dziwnym zachowaniu atakującego. Dopiero wieczorem, gdy włączyła facebooka do jej głowy ponownie wkroczył Grzesiek.
Grzegorz Bociek: witaj Lauro
Laura Forowicz: no nie wierzę!
Laura Forowicz: witaj, Grzegorzu
Laura Forowicz: to my jednak ze sobą rozmawiamy?
Grzegorz Bociek: a dlaczego mielibyśmy nie rozmawiać? :O
Laura Forowicz: no właśnie nie wiem, sam mi powiedz
Laura Forowicz: się tak dzisiaj przywitałeś, że myślałam, że się obraziłeś za coś
Grzegorz Bociek: no co Ty!
Grzegorz Bociek: przecież się uśmiechnąłem, nie zauważyłaś?
Laura Forowicz: w sumie zauważyłam
Laura Forowicz: ale innymi razy też zagadywałeś i coś mi nie pasowało :P
Grzegorz Bociek: miło wiedzieć, że tęsknisz za rozmowami ze mną na żywo
Grzegorz Bociek: ale pomyślałem, że Twoje koleżanki z zespołu pomyślą, że zostałaś cheerleadarką tylko dlatego, żeby mnie poderwać
Grzegorz Bociek: i nie chciałbym, żebyś miała przeze mnie takie problemy :)
Laura Forowicz: hahaha
Laura Forowicz: skąd ten pomysł, że chciałabym Cię poderwać? xD
Grzegorz Bociek: bo jestem przystojny i wysportowany
Laura Forowicz: taaa, aż mdleję z zachwytu!
Laura Forowicz: a skąd wiesz, że jestem cheerleaderką od tego roku?
Laura Forowicz: mogłam nią być też w poprzednim sezonie
Grzegorz Bociek: och, gdybyś nią była to na pewno by to nie umknęło mojej uwagi
Grzegorz Bociek: zapamiętałbym Cię


Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj nie ma zbyt wiele akcji, ale takie rozdziały przejściowe też muszą się tu pojawiać. Oczywiście, rozumiecie to, prawda? ;>

15 komentarzy:

  1. Jako ktoś, kto na "OS" planuje 13-15 rozdziałów wprowadzających (przedstawiających bohaterów), to oczywiście rozumiem te twoje rozdziały przejściowe i bez akcji. Tak w ogóle to jestem pierwszy, zaklepuje sobie miejsce (tak, wiem, to dziecinne, ale mężczyźni tylko do pewnego wieku dojrzewają, a potem już tylko rosną, więc czuję się usprawiedliwiony xD). Za jakieś 20-40 minut pojawi się tutaj mój komentarz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście moje 20-40 minut się przedłużyło, ale to dlatego, że miałem kilka powodów. Teraz jednak mam już chwilę wolną i zamierzam ją poświęcić na komentarzyk.
      Trochę mylą mi się panowie, ale to przez to, że nie umiem ich sobie wyobrazić bo nie ma opisu ich wyglądu, zachowań i gestów. Niektórzy przykładowo przeczesują włosy dłonią, inni mrużą oczy podczas zadawania pytań i w oczekiwaniu na odpowiedzi. Brak mi czegoś co sprawi, że bohaterowie będą się od siebie wyraźnie odznaczać i będą mieli jakieś takie własne JA. Z drugiej strony wiem, że stworzenie czegoś takiego jest trudne i chyba mnie także się nie udało. Na pewno mi się nie udało, a przynajmniej nie ze wszystkimi.
      Ponarzekam też na te rozmowy przez komunikator. Mnie osobiście nudzą, bo nic się w nich nie dzieje, nie popychają sprawy do przodu, ani nie bawią... nie wiem więc po co są? Choć może gdyby rozmawiali tak Klaudia z szefem, to byłbym w siódmym niebie. Ja po prostu nie umiem Laury zrozumieć, a Grześka to już całkiem nie ogarniam i nie darzę go nawet najmniejszym rodzajem sympatii.
      Rozdział przejściowy, więc za dużo powiedzieć nie można, bo nie ma niczego co wywołałoby we mnie jakieś mocniejsze emocje, wzbudziło kontrowersje, czy pobudziło do refleksji. Ten rozdział powiela to co było w poprzednim, jest jakby przedłużeniem opisu relacji, która w obydwóch przypadkach póki co stoi w miejscu. Brak mi trochę też innych ludzi, rodziców choćby, biegających bliźniaków, jakiś innych koleżanek, sąsiadów, sikającego pod blokiem bezdomnego, czy kłócącej i szarpiącej się pary na klatce schodowej - brakuje mi życia, ale takie braki też zazwyczaj zauważam u kogoś, nigdy u siebie i właśnie zdałem sobie sprawę, że u mnie też brakuje życia.

      Pozdrawiam i czekam na kolejny, może on coś przybliży i pchnie do przodu.

      otchlan-szarosci.blogspot.com

      Usuń
    2. Dawno mnie tu nie było, ale powracam. Tak jakoś dziś mnie naszło na twojego bloga, więc mam w planach nadrobić tyle na ile starczy mi czasu.

      Usuń
  2. Świetny rozdział. wydaję mi się ,że Laura coś do niego czuję bo nie przejmowałabyś się tak jego zachowaniem i by nie wyobrażała sobie scenariuszy z nią i Boćkiem w roli głównej. Chociaż jego tłumaczenie jest śmieszne , wydaję mi się że może jakaś cheelederką jest jego dziewczyna albo nie chce pokazywać wszystkim że coś czuję do Laury. czekam na kolejny z niecierpliwośćią. Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę rozumiem rozczarowanie Praczyk, ale w sumie nie dziwię się Gladyrowi. W końcu jest jej pracodawcą, może nie chce przekraczać granicy. Albo nie chce żeby jego córka zbyt wiele sobie wyobraziła.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Laura zapomniała o siatkarzu, zatracając się w czymś, co kochała znacznie bardziej: tańcu." - to zdanie brzmi jakby Laura kochała siatkarza, ale taniec bardziej. Nie jestem przekonana, czy o to ci chodziło:D

    Laura zaczyna mnie irytować. Może dlatego, że jestem trochę wyczulona na tego typu sprawy, tzn. ma chłopaka, a otwarcie flirtuje z kimś innym. No bo ja bym inaczej tych ich rozmów nie nazwała. Grzesiek na wiele sobie pozwala, a Laura powinna jakoś... stopować to? Wcale nie wierzę, że ich znajomość będzie tylko przyjaźnią. Ja od samego początku wietrzę tu jakiś romans. On na nią leci, a ona staje się trochę przewrażliwiona na punkcie tej znajomości. No bo czemu tworzyła w głowie scenariusze na spotkanie? Czemu tak przeżywała, że nie stanął przy niej i nie pogadał, tylko rzucił zwykłe "cześć" i poszedł? Zaczyna jej bardzo zależeć na tej znajomości a to źle wróży dla związku z Maksem. Ciekawa jestem czy wybrałaby chłopaka czy rozmowy z Grześkiem. Gdyby przypadkiem Maks się dowiedział i kazał wybierać;D

    Co do Klaudii, ją chyba wolę bardziej, jako postać. Może dlatego, że nie oszukuje swojego chłopaka;D Bo go nie ma, ale to inna sprawa. Chyba zaczyna jej coraz bardziej zależeć na swoim pracodawcy... To pragnienie zobaczenia jego uśmiechu itp... Znowu wietrzę romans, ale wybacz mi. Taka już natura Rudej:D

    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście rozumiemy :>
    Tak sobie teraz myślę, że Grzesiek przypomina mi w tym opowiadaniu pewnego jegomościa z mojej poza blogowej rzeczywistości, który w stosunku do płci pięknej był równie bezpośredni i niejednokrotnie wysyłał sprzeczne sygnały, zupełnie jak Bociek. I jakoś nie chce mi się wierzyć, że Laura jest do atakującego aż tak zdystansowana, jak próbuje sobie wmówić. Przecież była niezadowolona, gdy Grzesiek ją ignorował, a to musi o czymś świadczyć! :)
    Szkoda, że przemiana Gladyra była tylko chwilowa, a może raczej zasadne jest stwierdzenie, że po prostu znów założył maskę gbura i impertynenta, w której zdecydowanie nie jest mu do twarzy. Mam nadzieję, że stopniowo Jurij coraz częściej będzie pokazywał się od tej lepszej strony :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja to myślę, że Grześ się po prostu wstydził zagadać na żywo :p A Gladyr po prostu gra takiego gbura. Skoro potrafił pokazać swoją inną stronę, to znaczy, że wcale nie jest taki zły. Po tym rozdziale widać, że w dziewczynach chyba powoli budzą się zupełnie inne emocje niż dotychczas...

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście, że rozumiem i jak dla mnie taki rozdział też jest świetny :D A zwłaszcza jak Ty go piszesz :D Widać, że Laura zaczyna czuć coś do Grześka. W sumie nie wiem co napisać, bo wszystko co zaobserwowałam to już moi przedmówcy poruszyli xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak sobie czytam i myślę. Ten rozdział można podsumować jednym zdaniem: nic tak nie działa na zakochaną kobietę niż olewanie przez obiekt pożądanie. No tak! Taka jest prawda. Obie miały na coś nadzieję. Klaudia myślała, że już przebija mur, który wybudował sobie Gladyr. No niestety, mur ma się dobrze, a jedna rozmowa czy uśmiech go nie zniszczy. Dłuższy proces.
    Natomiast jeśli chodzi o Laurę - Maks, Maksem, ale Grzegorz! Niby nic, niby nie, jej to wisi. ale jednak zabolało, gdy olał. Wyszło wszystko, a szczególnie jej zauroczenie. Niech się dziewczyna określi, bo chłopak + 'kolega od flirtu'" = problem.

    Teraz taka moja osobista prośba. Czytam opowiadania na telefonie, a twój szablon mi to utrudnia. Jest jasne, białe tło i różowe, blade litery. Zmieniłabyś to? Proooszę :)!

    Buziaki i weny!
    Annie, my--niepokonani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra, później niż chciałam, ale jestem :D
    Właściwie to myślałam, że teraz relacje Klaudii i Gladyra się trochę ocieplą, ale najwyraźniej się za bardzo pośpieszyłam. Mimo wszystko wydaje mi się, że on na swój pokręcony sposób ją lubi, tylko że z natury jest taki zimny. Mam tylko nadzieję, że ta jego oschłość względem niej nie zniechęci jej do pracy, W końcu lepiej taki szef, niż jakby miał na każdym kroku wytykać jej błędy. Skoro się aż tak bardzo nie udziela, to chyba znaczy, że odpowiada mu to, jak opiekuje się jego córką.
    A co do Laury... na początku myślałam, że Grzesio się na nią za coś obraził, ale potem stwierdziłam, że za bardzo nie ma za co. Na fejsbuczku rozmawiali normalnie, a tu raptem zwykłe „cześć” które mnie osobiście wydawało się bardziej takim „siema” które się rzuca w stronę osoby, którą się zna, ale nie na tyle dobrze, żeby stać Cię było względem niej na jakieś cieplejsze powitanie. Po prostu dziwne to jakieś.
    Nie wiem, co mogłabym tu więcej napisać. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to długość rozdziałów, bo gdyby nie te rozmowy między Grześkiem a Laurą, to wydawałyby się one naprawdę króciuteńkie. Nie chodzi mi o to, że te rozmowy są złe. Taka jest twoja koncepcja i ja to jak najbardziej szanuję, ale może coś więcej poza tym. Tym bardziej, jeśli chodzi o Laurę, bo w przypadku Klaudii mamy jeszcze więcej opisów, ale tutaj wydaje mi się, że niemal połowę stanowią te rozmowy xD
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozumiemy, to normalne że czasem muszą byc te przejściowe, cały czas akcja nie może być, bo by opowiadanie straciło realizm :D Ale jest bardzo ciekawie, przyjemnie się czytało. Zachowanie Laury przypomina z deka zauroczoną nastolatkę. Sama w stanie zakochania analizowałam możliwe scenariusze rozmowy z danym chłopakiem, a ona się upiera, że to tylko kolega. gdyby tak było to miałaby gdzieś, czy Grzesiek się z nią tylko przywitał, czy zagadał. Reakcja mówi sama za siebie ! A co do Gladyra to w sumie było do przewidzenia, że nagle nie zmieni się pod wpływem jednej osoby. Taki ma styl bycia i pewnie dużo czasu upłynie zanim Klaudia go bardziej do siebie przekona i jej zaufa.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze lubiłam takie zabawne rozmowy jak te między Laurą i Boćkiem. Tylko miałam problem ze stwierdzeniem czy to tylko żarty czy jakiś podryw :p Ciekawe jak to się skończy między nimi. W końcu dziewczyna bez zająknięcia powiedziała, że kocha Maksa.
    Osobiście nigdy bym nie powiedziała, że Grzesiek prywatnie jest taki spoko. Szczerze mówiąc to nadal jestem pewna, że w rzeczywistości jest przeciwieństwem wykreowanego tutaj przez Ciebie wesołka :P
    Ten rozdział to kwintesencja kobiecości! Wiesz czemu? Bo my zawsze wszystko przeżywamy i milion razy rozmyślamy dlaczego ktoś zachował się tak a nie inaczej! :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę muszę zacząć wszystko wszędzie czytać na bieżąco bo zaczynają mi się robić całkiem duże zaległości ale do rzeczy.
    Nigdy nie lubiłam dziewczyn, które choć mają chłopaka to flirtują z innymi a jak ci je ignorują to pieklą się o nie wiadomo co. W związku z tym postawa Laury zaczyna mnie powoli irytować. No ok. niby Bociek też jej jakieś sygnały wysyła ale może powstrzymuje się przed czymś więcej ze względu na Maksa? Poczekamy, zobaczymy.
    Nie dziwie się Klaudi, Gladyr w jakimś nikłym stopniu się przed nią otworzył a raczej pokazał inną twarz a tu wszystko wróciło do normy, że tak to ujmę. Facet wydaje się być gruboskórny ale wszystko ma jakiś powód. Póki co nie wiemy co się za tym kryje ale coś mam przeczucie, ze ma to jakiś związek z nieobecną matką jego córki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie denerwują te rozmowy L i G przez komunikator. Wydawałyby mi się ciekawsze, gdyby do nich dopisane były jakieś reakcje, czyny, coś co sprawiłoby, że te osoby ożyją, bo zwykły ciąg liter tworzących zdania, które do siebie piszą, to z punktu widzenia czytelnika wygląda jak rozmowy robotów.

    http://takamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń