- Okej,
dziewczyny, ostatni raz – krzyknęła instruktorka Zaksa Cheerleaders, ustawiając
się na swoim miejscu. – Cztery, trzy, dwa i…!
Osiemnastka
dziewczyn rozpoczęła kolejną próbę układu przygotowywanego na rozpoczęcie
sezonu. Ich poczynania obserwował od kilku chwil jeden z siatkarskich mamutów –
Grzegorz Bociek. Niebieskooki brunet z zaciekawieniem wodził wzrokiem za jedną
z nich. Nie chodziło o to jak świetnie się ruszała – choć nie można było jej
odmówić talentu i zmysłowości – ale o jej twarz. Zawodnik skądś ją kojarzył,
nie mógł sobie tylko przypomnieć skąd. Na sto procent gdzieś już ją wcześniej
widział. Nieznajoma była podobna do kogoś, kogo znał. Patrząc na akrobacje,
które prezentowała na parkiecie, próbował znaleźć jakiś punkt zaczepny, który
poprowadziłby go do tożsamości dziewczyny. Kłopot w tym, że nic mu z tych prób
nie wychodziło. Kiedy upatrzona przez niego cheerleaderka wolno przesunęła
dłonią wzdłuż swojej talii, nie wychodziło mu jeszcze bardziej.
- Grzesiu, a co
ty robisz? – usłyszał pytanie. – Naoglądałeś się za dużo amerykańskich seriali?
Chłopak z
lekkim zawodem przeniósł spojrzenie na swojego klubowego kolegę. Wojtek Ferens
patrzył na niego z rozbawieniem.
- Słucham? –
mruknął zdezorientowany brunet.
- Szukasz sobie
pomponiary na narzeczoną? To taka typowa para, sportowiec i cheerleaderka.
Bociek
przewrócił oczami.
- Daj spokój.
- Skończ bujać
w obłokach i przygotuj się na trening.
- Jasne,
sztywniaku. Zaraz przyjdę.
Przyjmujący
wzruszył ramionami i poszedł do szatni. W międzyczasie dziewczyny dokończyły
swój układ. W samą porę, ucieszył
się. Przechodzące obok niego cheerleaderki rzucały mu zdziwione spojrzenia, ale
nie próbowały go zagadywać. Całe szczęście, bo siatkarz nie chciał ich po
chamsku olewać, a musiałby to zrobić, jeśli miał zaczepić tamtą znajomą
nieznajomą.
- Cześć – odezwał
się bez cienia skrępowania.
Nie obchodziło
go kilkanaście głów zwróconych nagle w jego stronę. Aktualnie interesowała go
tylko jedna z nich, w której utkwił swój wzrok. Gdy dziewczyna popatrzyła mu w
oczy, kąciki jego ust jakby mimowolnie powędrowały w górę.
- Hej –
odpowiedziała z równie wielką pewnością siebie.
Spodobało mu
się to. Ona sama w sumie też.
- Wiem, że to
słaby tekst na podryw, ale my się już chyba gdzieś spotkaliśmy.
Szatynka
zatrzymała się przed nim. Jej koleżanki ich wyminęły, udając się do swojej
szatni, ale atakujący zwrócił uwagę na ciemną karnację cheerleaderki. Nabrał
jeszcze większego przekonania, że skądś ją zna.
- Tak, to
zdecydowanie beznadziejna zaczepka – przyznała.
- Tylko, że ja
mówię serio. Naprawdę cię kojarzę – zaprzeczył. – Może ty mnie też?
- Owszem, z
telewizji.
Zawodnik
spróbował ukryć śmiech pod politowaniem.
- Już się
gdzieś spotkaliśmy – powtórzył z uporem. – Jak się nazywasz?
- Laura –
przedstawiła się.
Bociek lekko
zmarszczył brwi. Nic mu to nie mówiło. Chyba nigdy nie poznał żadnej dziewczyny
o takim imieniu, a jednocześnie im dłużej patrzył na szatynkę, tym bardziej
wydawała mu się znajoma.
- Raczej jednak
się nie spotkaliśmy, bo nie wyglądasz jakbyś dostał nagłego olśnienia –
cheerleaderka doskonale odczytała jego minę. – Na razie, Grzesiek.
Uśmiechnęła się
do niego pożegnalnie i odeszła w stronę wyjścia. Chłopak jedynie odprowadził ją
wzrokiem.
***
Czteroletnia
Daria Gladyr była dzieckiem bardzo posłusznym oraz spokojnym. Przez ponad
miesiąc od kiedy Klaudia zaczęła się nią opiekować, dziewczynka nie sprawiała
jej żadnych problemów. Zawsze z chęcią przystawała na jej pomysły, zgadzała się
na każdą wymyśloną zabawę. Czasami próbowała negocjować i przekonać
dziewiętnastolatkę, by pozwoliła jej pograć na komputerze dłużej niż
przeznaczony jej na to czas, ale obywało się bez płaczu czy teatralnego tupania
nogami. Można powiedzieć, że obie całkiem nieźle się ze sobą dogadywały. Mała
może niekoniecznie była tym rozkosznym typem dziecka, które rozbraja każdego
dorosłego i niekoniecznie zarażała innych swoją energią, ale miała w sobie dużo
pogody ducha. Brunetka nie rozumiała jakim cudem te wszystkie poprzednie niańki
zostały zwolnione. Daria nie wymagała szczególnego podejścia, wystarczyło
poświęcić jej minimum swojej uwagi i kreatywności, aby się nie nudziła.
Może nie
chodziło o dziewczynkę, tylko o jej ojca. Często się słyszy, że dobry szef jest
podstawą dobrej pracy. Pan Gladyr nie był złym pracodawcą… ale nie można też
stwierdzić, że dobrym. Pod względem materialnym nie mogła narzekać.
Cotygodniowa wypłata zawsze przychodziła na czas i w całości. Gorzej jeśli
chodzi o samego mężczyznę.
Ukrainiec z
polskim obywatelstwem już na rozmowie kwalifikacyjnej był mrukliwy i
zdystansowany. Później, gdy zaczęła opiekować się jego córką, nic się nie
zmieniło. Siatkarz nigdy nie odzywał się do niej więcej niż wymagała tego
absolutna konieczność. Słowa, które do niej kierował dotyczyły głównie spraw
organizacyjnych: o której odebrać Darię z przedszkola, co dać jej do zjedzenia,
kiedy położyć ją do spania. Blondyn nigdy się nie spytał jak minął dzień, czy
dziewiętnastolatka poradziła sobie z opieką nad małą, czy zdarzyło się coś o
czym powinien wiedzieć. Teoretycznie zapewnił ją, że w razie jakichkolwiek
problemów, Klaudia mogła z nim porozmawiać, lecz praktycznie rzecz ujmując,
jego postawa była tak chłodna, że dziewczyna nawet nie pomyślałaby o tym, żeby
się do niego odezwać.
Brunetka dobrze
pamiętała reakcję swojej sąsiadki, a jednocześnie szkolnej koleżanki, gdy
powiedziała jej, że będzie pilnowała córki Jurija Gladyra. Laura, która
interesowała się siatkówką w stopniu ponadprzeciętnym (choć w zdrowym tego
słowa znaczeniu) i kibicowała Zaksie na każdym meczu, kompletnie zaskoczyła ją
swoją postawą.
-
Mówisz o tym Juriju Gladyrze? – zapytała, robiąc wielkie oczy. – Tym siatkarzu?
-
Dokładnie tym samym, którego podobizna jest przyklejona do autobusu MZK –
potwierdziła.
Klaudia
czekała na jęk zazdrości.
-
Serdeczne wyrazy współczucia – powiedziała dziewczyna i wcale nie wyglądała
jakby żartowała.
-
Słucham?
-
Współczuję. Naprawdę. Nie chciałabym cię demotywować, ale nie mogłaś trafić
gorzej. Gladyr jest największym burakiem jaki chodzi po ziemi. On się nie
uśmiecha. Nigdy. Jeśli zdobędzie punkt, wygra mecz, zdobędzie Puchar Polski.
Pooglądaj sobie zdjęcia z zeszłego roku. Cały zespół się cieszy i świętuje, a
on łazi ze swoją skwaszoną miną. Tak jakby miał wyjebane na to wszystko. On
odmawia wszelkich wywiadów. Ma w dupie kibiców. Nie ma co marzyć o autografie,
nie wspominając już o wspólnym zdjęciu. Kiedy zespół bierze udział w jakichś
akcjach promocyjnych albo charytatywnych, Gladyr ma to w dupie i na nie nie
przychodzi. On nikogo nie lubi. Jego zresztą też nikt. Nie zazdroszczę ci, że
będziesz pracować u tego gbura. Pewnie cię będzie traktować jak największe zło
świata. Tylko się tym nie przejmuj, on wobec wszystkich tak się zachowuje.
Podsumowując,
Laura zmieszała Jurija Gladyra z błotem i nie wystawiła mu pozytywnej opinii.
Uważała go za egoistycznego idiotę. Dziewiętnastolatka powinna uwierzyć w jej
osąd. W końcu jej koleżanka od kilku lat śledziła Plusligę i wiedziała o
zawodnikach wiele więcej niż ona. Znała ich lepiej, na pewno się nie myliła.
Brunetka powinna jej posłuchać.
Powinna.
Nie
zrobiła tego.
Nie
chodziło o to, żeby się zwolnić. Nie, jej sąsiadka nie to chciała jej zasugerować.
Laura nakreśliła jej raczej charakter sportowca, by dziewczyna nie przejmowała
się jego zachowaniem. Stało się zupełnie na odwrót.
Klaudia
nie przyjęła wersji cheerleaderki. Mężczyzna rzeczywiście był taki jak go
opisano – chłodny i wycofany – ale Praczyk upatrywała przyczyn takiego postępowania
w zupełnie innych źródłach. Nie wierzyła w samolubstwo Ukraińca. Widziała jak
patrzy na swoją córkę i zdecydowanie zależało mu na kimś więcej niż on sam. Nawet
jeśli pan Gladyr nienawidził świata, to istniały w nim wyjątki, które darzył
miłością.
Po
kilkutygodniowej pracy u siatkarza, brunetka sama przekonała się o prawdziwości
słów swojej koleżanki. Mężczyzna nigdy się nie uśmiechał, jednak zamiast go za
to potępić, dziewczyna odczuwała coś w rodzaju żalu. Dziewiętnastolatka miała
wrażenie, że pan Jurij musiał przeżyć coś strasznego, coś co sprawiło, że stał
się takim a nie innym człowiekiem. Raczej mu współczuła niż była zła za tą
zimną obojętność.
Jej
stosunek do pracodawcy nie zmieniał się aż do pewnej wrześniowej środy.
Początkowo wszystko działo się tak jak zwykle. Ukrainiec wrócił ze swojego
treningu z typową dla siebie nachmurzoną miną.
-
Dzień dobry – przywitała się Klaudia.
To
chyba jedyne słowa których się nie wstydziła do niego powiedzieć, mimo, że pan
Gladyr nigdy jej na nie nie odpowiedział. Czasami odmrukiwał jej ledwo
słyszalne „bry”, lecz najczęściej – tak jak i dziś – skinął jedynie głową.
Później przybiegła do niego Daria.
-
Cześć tato! Popatrz co dla ciebie narysowałam – dziewczynka podała mu
namalowany przez siebie obrazek.
-
Ojejku, to naprawdę dla mnie? Dziękuję, słońce.
Zawodnik
się rozpromienił. Gdzieś zniknął jego
dystans, a zamiast niego pojawił się prawdziwy, szczery uśmiech. Praczyk nie
mogła uwierzyć własnym oczom. Jego twarz wyglądała teraz całkiem inaczej,
lepiej. Dziewczynie poprawił się humor.
Pomyślała (zupełnie irracjonalnie), że chciałaby, aby na jej widok pan
Jurij też się tak rozpromieniał.
Z moich ogłoszeń na dziś, mam tylko trzy sprawy. Jeden: miejsce na informacje o nowych rozdziałach jest w zakładce SPAM. Dwa: zakładka z Bohaterami została zaktualizowana w niedzielę, jeśli macie ochotę zapoznać się z nią bliżej, to zapraszam. Trzy: ostatnie przesłanie, a najważniejsze - dziękuję za komentarze! Początki zawsze są trudne, nigdy nie lubiłam startować z nowym opowiadaniem, nie wiedząc jak zostanie przyjęte, ale Wy mi udowadniacie, że nie piszę tylko dla siebie za co dziękuję :)
EDIT: Matko sałatko, zapomniałam o wiadomości numer cztery! Cztery: akcja opowiadania rozgrywa się w sezonie 2013/2014 :)
♡♡♡♡♡ Końcówka!♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńZostanę tu! Grzesiu to pewnie ten ziomeczek, który deptał Laurze stopy ;')
Jurek jako gbur? Nie mogę sobie tego wyobrazić, chociaż, jakby się tak chwilę zastanowić...
OdpowiedzUsuńA Grzesio to Grzesio, uwielbiam go pod każdą postacią!
Oj Grzesiu, faktycznie poszło Ci nieco słabo. Ale może następnym razem będzie lepiej. :)
OdpowiedzUsuńCo do Jurka, ciekawa jestem co mogło sprawić, że jest jaki jest. Ale mam nadzieję, że Klaudia rozwikła dla mnie tę zagadkę. :)
Ale no awww <3 i chyba nic więcej nie napiszę.
OdpowiedzUsuńA nie, przepraszam już mi się przypomniało: a co z mamą Darii? Może dlatego Jurek jest taki gburowaty?
Pozdrawiam :*
Przybyłam i ja! :)
OdpowiedzUsuńTajemnicza sprawa z tą Laurą, zobaczymy o co właściwie chodzi - na razie nie wykluczam żadnej opcji. Siostra bliźniaczka, cyborg, obcy, zmiana tożsamości, kłamstwo dziewczyny jakoby mieli się nie znać, urojenia Boćka, albo zwykłe podobieństwo osób. Mimo że pewne z moich teorii wydają się śmieszne, z doświadczenia wiem, że nie warto wykluczać żadnej. Już raz spotkałam się z duchem w siatkarskim opowiadaniu, więc no :D Mimo to przeczucie podpowiada mi, że pomponiara nie okaże się cyborgiem.
Historia Gladyra będzie zdecydowanie ciekawa, mruki nie biorą się znikąd. I mimo że nie jestem fanką ZAKSY, będę tu zaglądać :)
(baj dy łej - jego opis nasunął mi na myśl Matteo Martino z Jastrzębskiego Węgla sprzed kilku sezonów)
Pozdrawiam ;)
Mega wielkie przepraszam czuje się dziś bardzo źle i wiele nie dam rady napisać....
OdpowiedzUsuńCo co mam mówić jak choroba zakochałam się w tym opowiadaniu *-*
Informuj mnie na bieżąco o wszystkim :D
Do następnego
Buziak :*
Pewnie gdybym znalazła się na miejscu Laury, też podeszłabym sceptycznie do słów Grześka, nawet jeśli zarzekałby się, iż to nie jest "tylko" zwykły tekst na podryw, ale mam nadzieję, że Bociek nie ustanie w próbach zaczepienia bohaterki.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, co z tym Jurijem jest nie tak i jakie wydarzenia z przeszłości miały wpływ na ukształtowanie jego charakteru, bo nie ulega wątpliwości, że coś musiało się wydarzyć. No i podstawowe pytanie - gdzie jest mama Darii?
Pozdrawiam i czekam na więcej :)
Też uważam, że człowiek nie jest nigdy gburem ot tak, i że wszystkie nasze zachowania wynikają z jakiś zdarzeń. Podoba mi się, że Klaudia nie oceniła siatkarza zbyt szybko i że zaczęła zastanawiać się nad powodem takiego zachowania. Nie ma chyba nic gorszego niż pochopne ocenianie drugiego człowieka. Także zachowanie Klaudii uważam za wielki plus. I też jestem ciekawa, co się stało w życiu Gladyra, że w ogóle się nie uśmiecha. Jeju, można tak zyć?:D Ale widać, że córkę kocha nad życie. A Klaudia chyba zaczyna coś do niego czuć, skoro wpadło jej do głowy, żeby wzbudzać w nim uśmiech. Coś tu jest na rzeczy.... ;D
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie też skąd Grzesiek zna Laurę. Nie sądzę, żeby się pomylił. A ona była taka... zbyt pewna siebie chyba. Nie spadłaby jej z głowy korona jakby była trochę milsza.
Pozdrawiam! ;**
Hej :D przepraszam za tą przerwę w komentowaniu ale cóż… siła wyższa xD
OdpowiedzUsuńWspółczuję Klaudii takiego pracodawcy, mimo wszystko. Nawet, jeśli sama Daria nie sprawia problemów, to domyślam się, że trudno pracować jest z kimś, kto jest zwyczajnym gburem. Chociaż może to nie Jurij jest zły sam w sobie. Myślę, że musiał sporo przejść, żeby teraz tak podchodzić do świata. I widzę, że jedynie córka potrafi jakoś go rozweselić, sprawić, ze zdejmie tą maskę obojętności. Może nie jest jeszcze aż tak źle i da się coś uratować. Mimo wszystko jednak nie wiem, czy takie motylki w brzuchu na widok siatkarza jest w przypadku Klaudii wskazane. Dziewczyna potrzebuje tej pracy a migdalenie się i robienie maślanych oczu do niewykazującego żadnego zainteresowania mężczyzną to chyba tylko strata czasu. Chyba, że może to właśnie ona zdoła jakoś ten mrok z niego przepędzić? Ugh… chyba wybiegam za bardzo w przyszłość xD
Co do laury, to na razie niewiele mogę powiedzieć, bo po prostu mało było na jej temat. I jak na złość, osoba, która jako jedyna z całej drużyny cheerleaderkek nie robi do siatkarzy maślanych oczu, przykuła uwagę jednego. To może być ciekawe :D
Pozdrawiam i zapewniam, że zostaję z Tobą na dłużej ;3
Hej!
OdpowiedzUsuńWpadłam niby przypadkiem i tak jakoś się zauroczyłam.
Po pierwsze, szablon jest naprawdę piękny, menu, takie wysuwane, prezentuje się wyśmienicie.
Przyznam bez bicia, że nie czytałam nigdy opowiadania o Grzegorzu lub o żadnym zagranicznym siatkarzu, chyba. Jednak nie żałuję, że przeczytałam Twój prolog i pierwszy rozdział.
Wszystko jest napisane z niewątpliwym smakiem i klasą. Bardzo przyjemnie się to czyta, bo nic nie ciągnie się, jak stare gacie. Bohaterki też są ciekawe i to, że skupiamy się na dwóch damach, a nie jednej, jest ogromnym plusem.
Myślę, że Jurij nie jest wrednym dziadem, co pokazuje choćby w kontatkach z córką. Może jest trochę ponury, zamknięty w sobie i ponury, ale to nic. Może Klaudia będzie lekarstwem na jego zgorzkniałość?
Laura wydaje się taką kochaną wariatką, z którą nie będziemy się nudzić. Przebojowa, szczera do bólu, wierna przyjaciółka. Zacieram ręcę i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Nieśmiało chciałabym Cię zaprosić też do siebie, na drugi rozdział mojego opowiadania. Anastazja wciąż przegrywa 3:2 z życiem. Zostaw po sobie ślad, jeśli chcesz, bo ostatnio mam wrażenie, że piszę do siebie.
Annie, my--niepokonani.blogspot.com
Cieszę się, że w odmętach internetów trafiłaś do mnie bo dzięki temu ja trafiłam do Ciebie (trochę masło maślane ale ciiiii.)
OdpowiedzUsuńPóki co podoba mi się. Mówię póki co bo dopiero początek i nic takiego się nie dzieje a nie wiadomo co Ci później przyjdzie do głowy i jak bardzo jeszcze wszystko pogmatwasz.
Bez ładu i składu (ale jestem chora więc mam usprawiedliwienie:P) ale możesz być pewna, że spodobało mi się na tyle iż będę tu częstym gościem.
Ostatnie zdanie mnie zaskoczyło i jestem ciekawa, czy Klaudii uda się przełamać ten dystans do całego świata szanownego pana Gladyra. Na pewno byłoby to coś, gdyby ona również stała się powodem jego uśmiechu. Ma rację, na pewno coś musiało się stać, że jest on taki, a nie inny. Coś czuję, że powodem może być mama Darii... Intryguje mnie też, skąd Grzesiek kojarzy Laurę . Odniosłam wrażenie, że ona też go zna z innego źródła, niż telewizja. Ale kiedy się spotkali? Liczę na szybką odpowiedź :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Co ten Grzesiek ma jakieś deja vu? :D Takie sytuacje są zawsze irytujące, gdy masz pewność że skądś znasz osobę, a za nic nie możesz sobie przypomnieć. Myślałam, że imię mu podpowie. Już sama nie wiem czy widzieli sie wcześniej czy nie...? Przynajmniej Laura powinna pamiętać to spotkanie z tak charakterystycznym osobnikiem, a tak nie jest. Podoba mi się jak lekko i zabawnie rozmawia Laura. Też bym tak chciała :P
OdpowiedzUsuńO rany boskie! W jakim Ty świetle stawiasz mojego Jurija? :O Nie zgadzam się :p On taki nie jest! :P hhaha padłam ze śmiechu przez tekst o mz-tce :P Oczy mi wypala w dalszym ciągu jak czytam o Jurku :O mam wrażenie, że to Guma a nie Gladyr :P
Aa czyli Laura i Klaudia się znają... :D Spoko, że obie w jakiś sposób są związane z Zaksą.
To urocze, że pan Gladyr (hahaha) odnajduje szczęście i radość dzięki córce. Ale w głowie mam jedno ważne pytanie... co z jego żoną..? :P
Pozdrawiam :*
Jednak zawitałem od razu dzisiaj, bo rozdziałów niewiele, to może w pracy, między jednym zadaniem a drugim uda mi się przeczytać wszystkie opublikowane. Choć jeśli chodzi o bycie na bieżąco, to ja bym na siebie nie liczył, więc ty też się mnie nie upatruj pod każdym nowododanym rozdziałem. Ja zazwyczaj wpadam jak jest 3-5 nowych i czytam pod rząd ;-)
OdpowiedzUsuńSkoro już przedstawiłem swoje stanowisko i dałem informację o tym jak wygląda moja obecność na blogach przeze mnie czytanych, to teraz wysnuję trochę teorii, jakie mi się nasunęły podczas czytania. Wydaje mi się, że dziewczyny są dwie - bliźniaczki, albo siostry - to też by sugerował szablon, bo na banerze są dwie, ładne blondyneczki o oliwkowej, takiej ciemnawej karnacji. Swoją drogą bardzo seksi, ale raczej to dojrzałe, około 22-26 letnie kobiety i dziwnie mi się w nich upatruje ledwie osiemnastolatki.
Usposobienie usposobieniem, ale nawet gdy ma się zły humor, złe wspomnienia, czy złe doświadczenia z czymś czy kimś to trzeba być miłym dla drugiej osoby i Grzesiek nie robi niczego złego. Ja bym go nie nazwał gburem, bo to, że się nie uśmiecha i nie rzuca dowcipami na prawo i lewo, to nie to samo co bycie gburem. On jest po prostu zimny, chłodny i zdystansowany. Taki profesjonalista co zajmuje się sportem i dzieckiem, a nie chce błyszczeć niczym jakiś marny aktorzyna. Szanuję go za to, rozumiem i popieram. On gra dla Polski i fanów, a nie dla zdjęcia i bycia na plakatach.
otchlan-szarosci.blogspot.com
Podziwiam zapał Laury, że jej się tak che. Ja bym chyba nie mogła trenować, nie umiałabym tego pogodzić z życiem codziennym i codziennymi obowiązkami, oraz pracą. Podziwiam, że ona godzi to ze szkołą, ale wychodzi na to, że jak się naprawdę che to można. Podobnie w sumie jest z czytaniem blogów i pisaniem, jedni mają studia, pracę i małe dziecko i czytają i piszą (może nie regularnie, ale jednak), a inni tylko matura, zero innych zmartwień, ale już rzucają przyjemności i koncentrują się jedynie na kuciu. Zawsze mnie interesuje czy to taka wymówka, czy kiepska organizacja, czy jak? W sumie to chyba nie można być bardziej źle zorganizowaną osobą niż ja xD Jakbym do ciebie przez dłużej nie zaglądała, to się nie martw. W końcu wpadnę i nadrobię, gdy się zorganizuję xD
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie historia opiekunki, znaczy jej wątek, albo raczej tego tatuśka co się nawet nie umie uśmiechać. Ciekawe czy miedzy nimi coś będzie? Już widzę takiego sztywniaka, co przeleci małolatkę, a potem będzie miał wyrzuty sumienia, a do tego dziecko co już nawykło do swojej niańki, więc nie może jej zwolnić, ale mijać się z nią też będzie mu trudno - czy ja czasem właśnie nie narzucam tobie mojego zdania odnośnie fabuły? Jeśli tak to przepraszam, ale ja tylko takie przypuszczenia snuję, ja już tak mam ;-)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://takamilosc.blogspot.com/