piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział dwudziesty piąty - Druga próba

Kiedy Daria pochwaliła się swojej opiekunce, że kupiła z tatą strój aniołka na czwartkowe jasełka i w zasadzie nie potrafiła mówić już o niczym innym jak o czekającym ją przedstawieniu, brunetka zaczęła się zastanawiać co skłoniło pana Gladyra do zmiany zdania. Może jej argumenty jednak do niego trafiły? Albo nie chciał doprowadzić do kolejnej dyskusji zakończonej kolejnym pocałunkiem? Może to córka nie dawała mu żyć i wierciła dziurę w brzuchu dopóki się nie zgodził pójść z nią na występ. Dziewczyna chętnie by się dowiedziała prawdy, choć najważniejsze było to, że pan Jurij nie zabrał Darii jej marzeń. Zresztą, zawodnik w ogóle nie chciał z nią rozmawiać. Ani o jasełkach, ani o zeszłotygodniowym incydencie.
Gdy w sobotę pan Gladyr tak bezdusznie ją zbył, odmówił wszelkich wyjaśnień i kazał się zająć swoimi obowiązkami, Klaudia była zła. Potem, dzięki rozmowie z Grześkiem Boćkiem, uspokoiła się, zyskując kilka cennych rad oraz spostrzeżeń. Kiedy jednak wróciła do domu, przeanalizowała wszystko jeszcze raz i poczuła się odtrącona. Jak inaczej mogła to zinterpretować? Poprosiła przecież pana Jurija o rozmowę, a on kompletnie ją zignorował. Czy to nie przekreślało wszelkich jej – i tak niezbyt silnych – nadziei?  Gdyby jej pracodawca traktował ją choć trochę wyjątkowo, na pewno nie zachowałby się wobec niej  tak obcesowo. Tymczasem on nawet na nią nie popatrzył. Dopiero gdy spróbowała zatrzymać go siłą, zwrócił na nią uwagę. Niedziela okazała się dla niej ciężkim dniem, bo w jej głowie ciągle pojawiała się wizja odtrącającego ją pracodawcy. Poniedziałek był jeszcze gorszy, ponieważ widok sportowca z jego obojętną miną, unikającego jej spojrzenia i kompletnie zajętego swoją córką bolał bardziej niż tylko rozmyślania. Dziewiętnastolatka nawet nie próbowała ponownie z nim porozmawiać. Po co miała się narzucać tam, gdzie jej nie chcą? W środę jednak zmieniła swoje nastawienie, postanawiając dać sobie jeszcze jedną szansę. Bo w zasadzie, jakby na to nie patrzeć, pora przez nią wybrana może rzeczywiście była niezbyt fortunna. Mecz miał się rozpocząć za niecałą godzinę, a czekające ich kwestie do wyjaśnienia wcale nie były takie łatwe. Może pan Gladyr bał się, że zabraknie im czasu?
Tak oto znalazła się w identycznym położeniu jak kilka dni wcześniej. Znowu się stresowała, znowu nastawiała się psychicznie na wypowiedzenie jednej prostej prośby, znowu zastanawiała się co przyniosą jej najbliższe minuty. Kiedy siatkarz wrócił do domu, nie odwróciła wzroku, jak to robiła w poprzednich dniach. Spokojnie poczekała aż się rozbierze i przywita z córką, ale tym razem nie pozwoliła, by poświęcając jej uwagę, nie musiał jej zauważać.
- Chciałabym z panem porozmawiać – poprosiła.
Blondyn tym razem jej nie zignorował, ale posłał jej spojrzenie, którego nie potrafiła zidentyfikować.
- Wiem – ciężko westchnął mężczyzna.
Kiedy nakazał pobawić się Darii w pokoju, a ją zaprosił do kuchni, Praczyk próbowała szybko ocenić swoją sytuację. Sam fakt, że pracodawca zgodził się, żeby pogadać był krokiem naprzód, ale dziewczyna nie wiedziała czego spodziewać się dalej. Nie umiała określić gestów pana Jurija. Czy jest mu przykro, bo zaraz definitywnie przekreśli jej marzenia i złamie jej serce, czy może jest dla nich jakaś szansa? Brunetka zaczęła się stresować. Kiedy mężczyzna stanął naprzeciw niej, w głowie pojawiła się pustka. Co miała teraz powiedzieć? Przecież nie walnie prosto z mostu pytania co znaczył ten pocałunek ani nie zapyta co teraz z nimi będzie. Nie wiedziała jak delikatnie rozpocząć rozmowę, żeby ją od razu nakierować w pożądanym kierunku. Na szczęście sportowiec wyręczył ją, odzywając się jako pierwszy.
- Rozumiem, jeśli chce się pani zwolnić – stwierdził.
- Słu… słucham? – wydukała zszokowana.
- Nie będę pani zatrzymywał. Jeżeli pani chce odejść, proszę bardzo. Ten pocałunek… przepraszam, to nie powinno się zdarzyć. Przepraszam, że postawiłem panią w takiej sytuacji. Jestem pani szefem, to było nieprofesjonalne i bardzo mi przykro, jeśli się pani poczuła w jakikolwiek sposób niekomfortowo i…
- …to się więcej nie powtórzy? – dokończyła zamiast pana Gladyra.
Tym razem Klaudia doskonale zinterpretowała minę pracodawcy, który był zmieszany. No tak, czego innego mogła się spodziewać? Pocałował ją, teraz żałował. Naprawdę było mu głupio, nawet jej sugerował, że powinna rzucić tą pracę, co w pewnym sensie jest z jego strony wspaniałomyślne, bo gdzie teraz znajdzie opiekunkę dla swojej córki, tak z dnia na dzień?
- Ja… - niepewny głos wdarł się w rozmyślania dziewczyny. – Obawiam się, że nie mogę pani tego zagwarantować.
Chciałaby teraz zobaczyć swoją twarz. Na serio ciekawiła ją jej własna mina. Było tam więcej zaskoczenia czy tłumionej nadziei?
- Czy pan twierdzi, że jeśli tu zostanę, to znowu mnie pan pocałuje? – zapytała, ale momentalnie przeraziła się swoich zbyt bezpośrednich słów. – Co to znaczy?
- To znaczy, że powinna się pani zwolnić. Dla własnego dobra.
- Nie chcę się zwalniać – uznała.
Blondyn potarł skronie i westchnął.
- Dobrze. W takim razie obiecuję pani, że postaram się więcej nie przekraczać granicy naszych stosunków zawodowych.
- Tej obietnicy także nie chcę – stwierdziła ze spokojem.
Trudno określić kto był bardziej zdziwiony postanowieniem dziewiętnastolatki. Ona sama nie spodziewałaby się, że złamie swoją nieśmiałość. Nie wierzyła, że odważyła się w pewnym sensie przyznać do swoich uczuć. Pan Jurij chyba nie sądził, że w ogóle mógłby coś dla opiekunki swojej córki znaczyć.
- Co ma pani na myśli?
- Nie jestem zła za ten pocałunek – wyjaśniła, przestępując nerwowo z nogi na nogę. – Nie musi mnie pan za to przepraszać. Nie musi mi pan obiecywać, że to się nie powtórzy, bo… chciałabym, żeby się powtórzyło.
Klaudia czuła, że nie jest w stanie nic więcej powiedzieć. Limit szczerości się wyczerpał, zamiast tego zalała ją fala gorącego wstydu. Jej policzki płonęły czerwienią. Nie mogła nawet popatrzeć na mężczyznę.
- Pani nie może mówić takich rzeczy – w głosie środkowego pojawiła się nutka paniki. – Pani nie może sugerować, że…
Pan Gladyr zamilkł w poszukiwaniu właściwego słowa. Brunetka też nie miała już śmiałości, by dokończyć jego zdanie. Niewypowiedziane słowa zawisły w powietrzu, ale nie chciały przejść żadnemu z nich przez gardło.
- Dlaczego? – spytała.
- Bo jestem pani szefem. Bo to niestosowne. Bo mam córkę – wyrzucał z siebie kolejne argumenty. – Bo jestem o wiele od pani starszy.
Praczyk poczuła pierwsze ukłucie złości. Jej pracodawca wygadywał stek bzdur, z którymi zupełnie się nie zgadzała.
- Nie obchodzi mnie to – uznała wojowniczo.
- Tak się tylko pani wydaje. Przecież pani widzi tą różnicę wieku. Pani nigdy się do mnie nie zwróciła po imieniu, bo pani wie, że jestem dziesięć lat starszy.
Drugiej ukłucie złości.
- To ty pierwszy nazwałeś mnie panią – prychnęła. – Ja się tylko dostosowałam. Mogę z tym skończyć w każdej chwili. To i tak było głupie.
- Pani Klaudio…
- Wystarczy samo imię – bezceremonialnie weszła mu w słowo.
- Myślisz, że to coś zmieni?
- To dobry początek.
- Czego początek? Na co ty liczysz? Nie mogę związać się z kimś o dziesięć lat młodszym.
- Widzisz, ty też myślisz o związku! – zatriumfowała dziewczyna.
- Klaudia… - jęknął. – Wycofaj się, póki masz okazję. Jestem facetem z czteroletnim dzieckiem, musisz wziąć to pod uwagę. To bez sensu, żebyś zmarnowała swój czas.
Trzecie ukłucie złości.
- Czy ty masz mnie za idiotkę? Dobrze o tym wiem. I to nie zmienia moich uczuć. Zdaję sobie sprawę, że jesteś dojrzałym mężczyzną z córką, w końcu zajmuję się nią prawie codziennie. Może akceptuję to tak łatwo, bo jestem jeszcze młoda, ale jeśli dorosłość polega na tym, że rezygnuje się z rzeczy, na których ci zależy, tylko dlatego, że na drodze pojawiają się przeszkody, to ja nie chcę dorastać.
Zawodnik wyglądał jakby walczył z własnymi myślami. Analizował argumenty brunetki, próbował je zrozumieć, wpasować we własne teorie. Gdy już nabrała nadziei, że udało się jej go przekonać, Gladyr pokręcił głową.
- Przecież ty jesteś jeszcze nastolatką. 
To co poczuła, to już nie było tylko ukłucie, ale uderzenie wściekłości. Ze wszystkich stron naraz. Dziewczyna najchętniej potrząsnęłaby Jurijem, gdyby nie przeświadczenie, że on nic sobie z tego nie zrobi.
- Proszę cię, mam urodziny za niecałe trzy tygodnie. Czy wtedy coś się zmieni oprócz mojego wieku?
- Nie mogę spotykać się z nastolatką – powtórzył.
- Nie możesz czy nie chcesz? – błyskawicznie zripostowała.
- Przestań, proszę cię – mruknął, jakby na skraju swojej wytrzymałości. – Przestań, zanim oboje powiemy coś, czego nie powinniśmy.
Praczyk spojrzała z gniewem na mężczyznę, lecz w jego oczach krył się tylko ból i zagubienie. Zamiast kolejnych słów, jedynie patrzyła na blondyna, uświadamiając sobie, że właśnie zakochuje się w nim jeszcze bardziej. Zakochuje się w jego niebieskich oczach, w jego obawach, w jego tajemnicy i w jego szczerości jednocześnie.
- Dobrze – stwierdziła. – Mogę poczekać aż skończę dwadzieścia lat, skoro to dla ciebie takie ważne. Ale muszę wiedzieć, czy jest na co. Po tym wszystkim nie wyobrażam sobie z tobą pracować, jeśli mnie odtrącisz. Jeśli i tak masz zamiar to zrobić, to ja nie mogę codziennie na ciebie patrzeć, wiedząc, że nie ma dla nas nadziei. Nie mogę się z tobą spotkać, bo to będzie torturowanie samej siebie. Musisz mi powiedzieć, że przynajmniej spróbujemy.
- Chcę, żebyś poczekała. Ale chcę też, żebyś sobie przemyślała w co zamierzasz się wpakować. Tak porządnie przemyślała, a nie tylko stwierdziła, że wiesz o istnieniu Darii.
- Dobrze – zgodziła się Klaudia. 

Wyrzucamy słowo "pan" ze słownika :D 

12 komentarzy:

  1. Ale się porobiło! Czekałam na tę rozmowę, ale tego się nie spodziewałam. Po prostu...matko, uwielbiam Gladyra w tym momencie :D Mimo, że nie może Klaudii nic obiecać, mimo że nie wiadomo jak będzie. I w ogóle to ją podziwiam, że zebrała się na taką odwagę. Jurija w sumie też :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!
    Jestem dzisiaj niemalże punktualnie i myślę, że powinnaś to docenić.
    Na taką rozmowy czekała nie tylko Klaudia, ale również my wszystkie. Można powiedzieć, że całe napięcie teraz opadły, bo rozmowa, którą odbyli ciążyła im obojgu. Wprawdzie trzeba przyznać, że niby wszystko stało się jasne i klarowne, ale to nie daje gwarancji, że to wszystko stanie się prostsze. Może okazać się, że wcajemność ich uczuć ejszcze wszystko bardziej pokomplikuje.
    Oczywiście, Klaudia mogłaby odejść z pracy, przestać się widywać. To byłoby bardzo wygodne dla Gladyra, przynamniej na początku. Tylko należy się zastanowić nad tym, jak silne uczucie odczuwa i czy po jakimś czasie nie zacząłby tęsknić.
    Różnica dziesięciu lat, relacja szef-pracownik, przeszłość, te wciąż tajemnicze dla nas niejasności - to nie zniknie. Ale czy to wszystko przekreśla? Boją się, to zrozumiałe. Ale należy próbować.
    Jestem bardzo ciekawa, jak ta sytuacja się rozwiąże. Czy Gladyr wreszcie stanie na wysokości zdania, weźmie się w garść i coś zrobi? Jak na razie to tylko Klaudia potrafiła podejść do tej sytuacji w miarę dojrzale i porozmawiać.
    No, nie mogę doczekać się następnego rozdziału i życzę Ci dużo weny. Ale ona chyba się nie opuszcza, bo ten rozdział wyżej wydaje mi się najlepszy spośród tych wszystkich, które u Ciebie czytałam. Nie zrozum mnie źle, z innymi rozdziałami wszystko okej, tylko ten podoba mi się szalenia.

    Trzymaj się,
    Annie Kannie, my--niepokonani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne czekam ma nadzieje że będą razem ja biedzi miała 20 lat

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział,zasokoczył mnie pozytywnie. Gladyr odtowrzył się przed Klaudia, rozmawiał z nią chociaż nie rozumiem go , przecież wiele mężczyzn jest od swoich półowie starsi i to nawet o 10 lat ,najwazmniejsze jest uczucie. Jestem ciekawa jak rozwije sie to wszystko.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. MON DIEU, KLAUDIA!!!! Nawet nie wiem, jak to wszystko skomentować, mam tyle uczuć w sobie, że ojejkuuuuuuuuuuu!!!!! W życiu bym się nie spodziewała, że Klaudia aż tak się, za przeproszeniem, wkurwi, i wszystko mu powie, ale bardzo dobrze zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezujezujezujezu ♡♡♡♡♡
    O matko, nawet nie wiem co napisać!
    Bardzo mi się to podoba! Bardzo, bardzo!♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do poprzedniego rozdziału to (tylko się nie obraź za to określenie) ale Laura zachowuje się trochę jak pies ogrodnika. Najpierw zapiera się rękami i nogami, twierdzi że nic do Grześka nie ma, później przyznaje się że może coś tam do niego jednak czuje ale być z nim nie będzie a jak jej przyjaciółka rozmawia z siatkarzem to zaczyna świrować.
    „- …to się więcej nie powtórzy? – dokończyła zamiast pana Gladyra. (…)
    - Ja… - niepewny głos wdarł się w rozmyślania dziewczyny. – Obawiam się, że nie mogę pani tego zagwarantować. (…)
    - Czy pan twierdzi, że jeśli tu zostanę, to znowu mnie pan pocałuje?”
    Cały rozdział był dobry ale to jest mój ulubiony fragment. Czytając ich rozmowę niemal cały czas uśmiechałam się do monitora jak głupi do sera.
    Jurij to taka cicha woda, niby nic do Klaudi z „tych” rzeczy nie czuł a tu mu się zebrało na takie wyznania. No ok, może nic nie wyznał ale między słowami można się sporo dopatrzeć. Panie Gladyr, pan tak dalej trzyma a będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale jaja! Ale dobra, Ruda opanuj emocje. Zacznę może od tego, że w takich momentach mam ochotę cię udusić za tak krótkie rozdziały. Naprawdę. O ile długość w poprzednich wcale mi jakoś specjalnie nie przeszkadzała, to tutaj miałam wrażenie jakbyś urwała w połowie. Wciągnęłam się, zaciekawiłam, a tu... koniec. Nie rób mi tak :< I dlatego ogromna prośba - jak jest taka ciekawa rozmowa, mocna akcja lub coś w tym stylu - pisz dłuższe. To naprawdę wyjdzie na dobre temu opowiadaniu;D

    Byłam mega zaskoczona, że Klaudia odważyła się na taką poważną rozmowę. Przecież ona wyznała mu swoje uczucia! Może nie nazwała ich dosadnie i jednoznacznie, ale wiadomo o co chodzi. W ogóle zdziwiłam się, że mimo tych wszystkich odpowiedzi Gladyra, w których ewidentnie chciał ostudzić jej zapał, nie wymiękła. Jestem mega zaskoczona jej odwagą, naprawdę. W niektórych momentach nawet moim zdaniem trochę przesadzała. Bo to był tylko pocałunek, a ona rozmawiała z nim tak, jakby od razu mieli się wiązać. On ma trochę racji... jest starszy, ma dziecko, a Klaudia może być trochę za młoda, by pakować się w taki związek. Ale nie odrzucił jej, nie powiedział, że jej nie chce albo coś takiego. Więc ja coś czuję, że nie jest mu obojętna. I już zacieram rączki na następny fragment z nimi w roli głównej. Mega się to zaczyna rozwijać <3 Odzywa się we mnie romantyczna dusza;D

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej <3 To jest jeden z tych rozdziałów, na które czeka się przez całe opowiadanie.
    "[...] jeśli dorosłość polega na tym, że rezygnuje się z rzeczy, na których ci zależy, tylko dlatego, że na drodze pojawiają się przeszkody, to ja nie chcę dorastać" - bezapelacyjnie mój ulubiony cytat tego odcinka. Ta rozmowa była im bardzo potrzebna i wreszcie położyła kres wszelkim domysłom. No i brawa dla Gladyra (który nie jest już panem Gladyrem ;)) za to, że zdobył się na tyle szczerych słów, co z pewnością nie było dla niego łatwe, jako że to bardzo zachowawczy i zamknięty w sobie człowiek. Niby w pewnym momencie Klaudia postawiła go pod ścianą, ale równie dobrze mógł szukać kolejnych wykrętów i odwracać kota ogonem. To, że Praczyk nie jest mu obojętna na pewno już od pewnego czasu można było wyczytać między wierszami, ale w jego przypadku górę brał zdrowy rozsądek i profesjonalne podejście do swojej pracownicy. Jego obawy, również związane z różnicą wieku na pewno miały swoje uzasadnienie, w końcu on jest mężczyzną po przejściach samotnie wychowującym córkę, a Klaudia tak naprawdę dopiero wkracza w dorosłe życie, więc na razie oboje patrzą na świat z innej perspektywy, co jednak nie oznacza, że dzielące ich granice nie zaczną się zacierać. Teraz, gdy między nimi wszystko jest już jasne, mogą dać sobie czas, by poznać się lepiej i zdecydować o, miejmy nadzieję, wspólnej przyszłości. Trzymam za nich kciuki!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. NO NIE WIERZĘ! Ty to potrafisz człowieka zaskoczyć, serio! Szczerze, to nie spodziewałam się, że ta rozmowa będzie miała taki właśnie przebieg. Najbardziej zaskoczyła mnie odwaga Klaudii. Nie sądziłam, że zacznie na głos mówić o swoich uczuciach w towarzystwie siatkarza. Bardzo u mnie zaplusowała. Chyba zachodzi w niej jakaś wewnętrzna przemiana, skoro w sumie jako pierwsza przełamała granicę tych ich , hmm... ''sztywnych'' kontaktów, że tak to ujmę. W dodatku sama wyskoczyła do niego na 'Ty'. Serio, ta dziewczyna to chyba moja ulubiona bohaterka tutaj, choć sądziłam, że ona będzie wiecznie taka nieśmiała i przestraszona. Cieszę się, że tym rozdziałem wyrzuciłaś mi ten obraz z głowy. kurde, teraz to mnie taka ciekawość zżera, co będzie dalej! Głód czytania mam, nie wiem jak ja wytrzymam do piątku, te dni to będzie dla mnie tortura. Czytałam ten rozdział koło 1 w nocy, przed spaniem i aż mi się spac odechciało, jak go przeczytałam. Jesteś moim mistrzem :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. No, no, no! To się porobiło! Szczerze mówiąc to bardziej się spodziewałam, że Gladyr zacznie coś kręcić, koniec końcem coś mruknie i tyle będzie z ich rozmowy. Bardzo mnie zaskoczył tym, że tak się przed nią otworzył .To do niego niepodobne i jestem naprawdę zaskoczona. Ale jednocześnie cieszę się, że w końcu wszystko sobie wyjaśnili i że poszło tak, a nie inaczej i nie zakończyło się to jakąś aferą.
    Rozumiem Gladyra, i wydaje mi się, że podchodzi do sprawy bardziej dorośle. Jest już dorosłym facetem, z w miarę poukładanym życiem i samotnie wychowującym córkę. Stracił już raz kobietę, a właściwie to ona od niego odeszła więc nic dziwnego, że teraz dziesięć razy się zastanowi, zanim się do kogoś bardziej zbliży. Na dodatek ta różnica wieku też może mu przeszkadzać, bo jakby nie było, naprawdę jest sporo od Klaudii starszy i choć ja sama mam chłopaka starszego o osiem lat i nie uważam takich różnic wieku za coś strasznego, jeśli ludzie naprawdę się kochają i szanują, to wiem, że dla niektórych może to być problemem. I wydaje mi się, że on podchodzi tutaj z większym rozsądkiem niż Klaudia, i bardzo podobało mi się stwierdzenie, że ona powinna to wszystko na spokojnie przemyśleć a nie tylko wiedzieć, że Klaudia istnieje bo jakby nie było związanie się z kimś, kto ma dziecko, to jakby dodatkowy obowiązek. Choć można to dziecko akceptować i się o nie troszczyć, to jednak powinno się sobie zdawać sprawę, że ono jest i akceptować wszystko, co się z tym wiąże.
    Lecę do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  12. O dziwo rozumiem Gladyra i to bardzo dobrze, bo choć mnie z żoną dzieli mniej niż 10 lat, to jest to zbliżona różnica wieku i też czułem się dziwnie, gdy zaczęliśmy się spotykać, zwłaszcza, że ja już miałem dwóch synów, rozwód na karku i inne takie, a ona jeszcze się uczyła. Tu nie chodzi nawet o to, że facet posuwając taką czuje się jakby posuwał małolatkę. Tu już chodzi o moralność, nie chce się komuś zabierać tego co ma prawo przeżyć - młodość, imprezy, kilka zakochał i zerwań, porzucenie świadomości, tego etapu co następuje po dzieciństwie, a jest przed dorosłością. Z doświadczenia jednak wiem, że gdy kobieta się naprawdę mocno uprze, to nic się na to nie poradzi i z takich postanowień jakie oni poczynili, to tylko wtedy zgliszcza zostają, więc zupełnie niepotrzebnie to ustalali, ale przynajmniej wyszło naturalnie. Do takich wątpliwości jeszcze dochodzą takie pytania, jak choćby "co powiedzą na to jej rodzice, czy jej przyjaciele, albo jej rodzeństwo?", przecież Gladyr miałby szwagrów w wieku prawie takim samym jak jego własna córka. Tu też mam podobnie, bo najmłodszy brat mojej żony jest rok starszy od mojego najstarszego syna, więc... to z boku wygląda jak lekka patologia i komedia, nawet gdy nią nie jest. Rozumiem więc jego myślenia, a Klaudia...? Czy ona na pewno dobrze się nad tym zastanowiła, czy ma świadomość, tego na co się pisze?

    OdpowiedzUsuń