Po świątecznej
przerwie w końcu nadszedł czas powrotu do swoich obowiązków. W przypadku
szatynki wiązało się to nie tylko ze szkołą, ale również wznowieniem treningów
w zespole. Już w czwartek, drugiego stycznia, cheerleaderki zebrały się w hali
Azoty, by ponownie ćwiczyć swoje układy.
-
Laura, czy ty zapomniałaś przez święta, że na próby przynosimy ze sobą pompony?
– zapytała kapitan ich drużyny z rozbawieniem.
Forowicz
pacnęła się w czoło i pobiegła do szatni po brakujący jej rekwizyt. Kiedy na
korytarzu spotkała chłopaka, na jej ustach pojawił się uśmiech. Jednocześnie
nie ukrywała zdziwienia, przecież nie powinno go tu jeszcze być.
- A co ty tu
robisz? – odezwała się bez słowa przywitania.
- A jak
myślisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No właśnie
nic nie myślę, powinniśmy się spotkać później.
- Czyżbyś
żałowała? – mruknął, stając blisko niej.
Miała
wrażenie, że atmosfera się zmieniła – tak jakby naelektryzowała się czymś
ciężkim i lekkim jak piórko jednocześnie. Podniosła głowę, a jej oczy spotkały
się z niebieskim spojrzeniem. Zaplotła ręce za plecami, nie mogąc odwrócić
wzroku ani w ogóle się ruszyć. Nagle brunet pochylił się i tak po prostu ją
pocałował.
Było zupełnie
inaczej niż do tej pory. Zamiast ciepła wzdłuż kręgosłupa pojawiły się rumieńce
na policzkach. Spokojne zazwyczaj serce teraz obijało się o żebra z taką siłą
jakby chciało wyskoczyć jej z klatki. W głowie pojawiło się jedno pragnienie – zbliżyć
się do niego jeszcze bardziej, choć jednocześnie tkwił strach, że jakikolwiek
ruch przerwie ich pocałunek. Dopiero kiedy poczuła jego dłonie wokół swojej
szyi, odważyła się objąć go w pasie. Dokładnie czuła każdy kawałek ciała
pozostający w kontakcie z jego ciałem. Zwykle w ogóle nie zwracała na to uwagi.
Cóż, może to
dlatego, że zwykle całowała się z Maksem. Teraz stał przed nią Bociek, a ona
zareagowała całkowicie odmiennie niż była tego przyzwyczajona. Emocje zwaliły
się na nią niczym lawina. Mimo początkowego oszołomienia, odwzajemniła
pocałunek i w zasadzie mogła myśleć tylko o tym jak dobrze się czuje. Nie
chciała go już nigdy puścić, nie chciała otwierać oczu, nie chciała by
cokolwiek się zmieniło. Otuliło ją szczęście.
- Laura, czy
to sobie tworzysz te… - do rzeczywistości przywołał ich głos Anety, rudowłosej
cheerleaderki, z którą Forowicz się najlepiej dogadywała.
Koleżanka z
zespołu urywała wpół zdania, widząc rozgrywającą się przed nią scenę.
Pojawienie się dziewczyny sprawiło jednak, że szatynka odsunęła się od
siatkarza, przerywając ich pocałunek. Nieco zdezorientowana, rzuciła krótkie
spojrzenie Anecie, po czym popatrzyła z powrotem na chłopaka, do którego wciąż
się przytulała i który wciąż trzymał ręce na jej szyi. Jego niebieskie tęczówki
wpatrywały się w nią z dziwnym wyrazem, którego jeszcze nigdy wcześniej u
przyjaciela nie widziała.
Najchętniej
pocałowałaby go jeszcze raz. Nie potrafiła opisać słowami jak bardzo tego
pragnęła. Marzyła wręcz, by to zrobić, zapomnieć o swojej drużynie, czekającym
ją treningu, Anecie, która pewnie nie potrafiła uwierzyć w to co widziała…
Dopiero ta
myśl otrzeźwiła dziewczynę. Jej koleżanka widziała jak całuje się z
zawodnikiem, z którym tak naprawdę nic nie powinno jej łączyć. Laura odskoczyła
od bruneta, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. Szybko weszła do szatni, złapała
pompony, które miała wziąć od razu i wróciła do koleżanki. Wyminęła sportowca
nadal na niego nie patrząc. Tak naprawdę nie umiała nawet popatrzeć na
rudowłosą. Mruknęła jedynie do niej, że mogą wracać na próbę, nie wspominając
ani słowem o zaistniałej sytuacji.
***
Wszystkie te
wydarzenia, które przydarzyły się ostatnio Jurijowi, następowały zdecydowanie
zbyt szybko. Siatkarz nie nadążał z interpretacją poszczególnych sytuacji, z
rozpoznaniem własnych uczuć i z odnalezieniem właściwej postawy, którą powinien
przyjąć. Ledwo co kończyła się jedna katastrofa, kiedy nawet nie zaczął
porządnie myśleć nad tym, co może ona oznaczać, działa się kolejna rzecz. Bez
ostrzeżenia i bez litości. W wyniku tej lawiny gestów, rozmów i emocji, w jego
głowie panował kompletny chaos.
Pocałunek z
Klaudią, jej prośba o rozmowę przed sobotnim meczem, jego obcesowe zbycie
dziewczyny, druga prośba, której już nie zignorował i to, co się działo teraz.
Nie wiedział czy analizować każde zdarzenie osobno czy może całościowo. Czy
skupić się najpierw na dobrych uczuciach, a potem na złych, czy jednocześnie je
z sobą porównać?
Istniało
mnóstwo powodów, dla których nie powinien ani Praczyk całować, ani w ogóle o
niej myśleć. Był jej pracodawcą. Powinny ich łączyć wyłącznie stosunki
zawodowe. Powinien traktować ją profesjonalnie, z odpowiednią dawką dystansu.
Ich dialogi mogły zawierać tylko informacje o Darii lub ewentualnie o jakichś
sprawach organizacyjnych. Poza tym, dzieliło ich dziesięć lat różnicy. To
całkiem sporo. Znajdowali się w zupełnie innych życiowych momentach. On już
założył rodzinę podczas gdy ona jeszcze nie zdała matury. No i niby jak miałby
wyglądać ich związek? Przecież miał córkę. Dziewiętnastolatka potrzebowała
partnera, który szalałby z nią na imprezach, przez całą noc włóczyłby się po
barach albo wspólnie z nią uczył się na egzaminy. Gladyr zdecydowanie nie
zrobiłby żadnej z tych rzeczy, bo dawno z tego wyrósł.
Zresztą, to
wszystko nie miało znaczenia, bo blondyn był przekonany, że opiekunka jego córki
go odtrąci. Właśnie dlatego tak jej unikał po tym pocałunku. Nie patrzył na
nią, poświęcał przesadnie dużo uwagi córce, bo nie chciał zobaczyć w jej oczach
obrzydzenia. Nie miał ochoty widzieć jej miny jakby została przez niego co
najmniej molestowana, bo to sprawi, że jego sercu zostanie zadany cios. Kiedy
pierwszy raz chciała z nim porozmawiać, musiał ją spławić. Jak miałby się
skupić na swojej pracy tuż po tym jak usłyszy, że ten pocałunek był czymś
najbardziej okropnym i niestosownym w jej życiu?
Gdy jednak
brunetka drugi raz poprosiła go o wyjaśnienie tej sytuacji, nie mógł jej
odmówić, choć bał się tego, co miało nastąpić. Chcąc się uchronić przed
wszystkimi strasznymi słowami, jakie padłyby z jej ust, odezwał się za nią i
powiedział każdą rzecz, która pewnie siedziała jej w głowie. A kiedy okazało
się, że dziewiętnastolatka w ogóle tak nie myśli, sportowiec poczuł jak traci
grunt pod nogami. Z jednej strony jej deklaracja, że jej na nim zależy wywołała
u niego szczęście jakiego się nie spodziewał. Nie sądził, że aż tak się z tego
ucieszy. Z drugiej strony wciąż pozostawały jego wątpliwości, nawet jeśli
dziewczyna bagatelizowała każdą z nich.
I tak oto od
czasu tamtej rozmowy Jurij dzielnie walczył z tym co czuł i z tym co myślał.
Jego relacje z Klaudią stopniowo się zacieśniały. Z dnia na dzień ich rozmowy
były trochę dłuższe, a spojrzenia trochę bardziej śmiałe. Lubił jej uśmiech i
sposób w jaki bawiła się włosami, gdy coś mu opowiadała. I w zasadzie nie
przepadał za tymi momentami, kiedy musiała wracać do domu. Chyba mu też coraz
bardziej zależało. Jednakże przy całej tej sielance nie mógł zapomnieć o swoich
wątpliwościach. O jej wieku, o ich różnych priorytetach, o tym, że był jej
szefem. I o ile z tymi wszystkimi aspektami potrafiłby sobie poradzić, bo nie
stanowiły one kłopotów nie do rozwiązania, to pozostawała jeszcze jedna, chyba
najważniejsza, kwestia.
Ciągle
pamiętał o Marinie. Kochał swoją żonę. Nawet jeśli ona nigdy do niego nie
wróci, pewna część jego serca na zawsze przy niej pozostanie. Wspomnienie ich
miłości to nie tylko ich córka, ale także wspólne zdjęcia schowane w nocnej
szafce, których nie potrafił wyrzucić.
Nie miał pewności czy to na pewno wobec Praczyk uczciwe – dawać jej
nadzieję, podczas gdy wciąż jakiś fragment jego myśli będzie poświęcony byłej.
Nie za bardzo wiedział jak poradzić sobie z tym problemem. Nie chciał rozmawiać
na ten temat z nikim, ani z Grześkiem, choć był świetnym kumplem, ani tym
bardziej z Klaudią. Rozwiązanie musiał wymyślić sam.
***
Jeśli można
było mówić o jakichkolwiek plusach pocałunku z Boćkiem to była to data
wydarzenia. W ten feralny czwartek szatynka musiała pouczyć się na
zapowiedzianą na następny dzień kartkówkę z angielskiego, więc i tak nie
spotykała się z Maksem. Całe szczęście, bo chłopak na pewno zauważyłby zmianę
jej zachowania, a nie miała pojęcia jak mogłaby się mu się wytłumaczyć.
Choć w
zasadzie powinna wkuwać słówka, nic nie wchodziło jej do głowy, bo myśli cały
czas uciekały do dzisiejszego incydentu. Cheerleaderka miała potworne wyrzuty
sumienia. Jak do tego wszystkiego doszło? Dlaczego musiała być taka ślepa, i
głupia, i głucha na ostrzeżenia innych? Przecież Palowski razem z Klaudią od
początku jej mówili, że jej przyjaciel nie chce od niej jedynie przyjaźni.
Oboje insynuowali, że ona też nie traktuje go obojętnie, ale to sąsiadka ciągle
wierciła jej dziurę w brzuchu, próbując ją zmusić do przyznania się do swoich
uczuć. Jak mogła tak sukcesywnie ich ignorować? Czy naprawdę potrzebna była jej
durna duma i udawanie, że nic się nie dzieje? Czemu nie powstrzymała tego na
samym początku? A skoro już przyznała, że Grzesiek rzeczywiście coś do niej
czuje i gdy zauważyła, że jest o niego zazdrosna, dlaczego nic nie zrobiła?
Dlaczego w ogóle pozwoliła mu się pocałować? Powinna go odepchnąć.
Zdradziła
Maksa. Nie tylko mentalnie, co przecież miało już miejsce od jakiegoś czasu,
ale teraz również fizycznie. Mimo, że on nic jeszcze o tym nie wiedział,
zraniła go. Zraniła również sportowca, bo całując go, pewnie wzbudziła w nim
nadzieje na coś, czego nie zamierzała mu dać. Zraniła swoją koleżankę, która
chyba czuje do jej przyjaciela miętę. No i w końcu zraniła siebie, choć jej ból
jest marną karą za cały bałagan, który robiła w życiu ich czwórki od
października. Chciała to wszystko naprawić, ale naprawdę nie wiedziała jak.
BANG! To musiało się w końcu stać, prawda? Przepraszam Was też za to opóźnienie, musiałam przeżyć siedmiodniowy maraton w pracy, żeby móc pojechać na mecz, a potem byłam zbyt pochłonięta odpoczynkiem i obowiązkami, stąd mały poślizg. Mam nadzieję, że wybaczycie ;-;
W końcu do Laury dotarło, że Grzesiek nigdy nie chciał tylko przyjaźni. Szkoda tylko, że w tali sposób. Współczuję Maksowi. Myśli, że ma wierną dziewczynę, ufa jej, a tu proszę. Jak się dowie, raczej nie będzie kolorowo.
OdpowiedzUsuńJurij, Jurij...rozumiem jego obawy, ale widać, że do Klaudii go ciągnie. Powinien jej powiedzieć, że jakaś jego część nadal kocha żonę. Myślę, że Klaudia to zrozumie, w końcu mądra z niej dziewczyna. W przeciwieństwie do koleżanki.
Co do Grześka - rozumiem, że się zakochał, ale to co zrobił aktualnie wzbudza we mnie niechęć do jego osoby. Nienawidzę ludzi, którzy "biorą się" za zajętych.
Aaa ale się porobiło :) Grzesiek i Laura muszą być razem choćby nie wiem co! A Jurij niech się wreszcie zdecyduje: albo zwalnia Klaudię i kończą znajomość albo wyzna jej miłość, potem ślub, gromadka dzieci i te sprawy xd Osobiście opowiadam się za drugą opcją. Nie ma mowy żeby nie byli razem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam S.
PS1. Świetnie się czyta Twoje opowiadanie. Weszłam tutaj wczoraj, bo widząc Gladyra podczas wczorajszego meczu przypomniałam sobie, że kurczę czytałam kiedyś o nim takie super opowiadanie, ale nie wiedzieć czemu przestałam (nie było to, broń Boże umyślne, raczej zgubiłam adres bloga lub po prostu z braku czasu zapomniałam o nim, za co z całego serducha PRZEPRASZAM i obiecuję poprawę). Czytając wczoraj wszystkie rozdziały i przypominając sobie tę historię doszło do mnie,jak wiele straciłam. Teraz mogę Cię zapewnić, że będę na bieżąco ;)
PS2. Czekam na jakiś bardzo dynamiczny rozwój akcji w kolejnym rozdziale, oczywiście między Jurijem i Klaudią^^
PS3. Przepraszam, że z tych Peesów zrobił się drugi komentarz, ale tak już mam. Napiszę komentarz, a dopiero potem przypominam sobie, co faktycznie chciałam w nim zawrzeć :)
PS4. Aha i najważniejsze, bo bym zapomniała :) Urzekł mnie Twój styl pisania, historia sprawia wrażenie realistycznej, za to kocham to opowiadanie. Pisz i nie przestawaj, bo jesteś w tym mega dobra:)
Całuję i pozdrawiam raz jeszcze, przepraszając za taki komentarzowy spam. (Wróciłam tu i nie mogłam się powstrzymać, musiałam):**
I oczywiście czekam na nexta!!!
UsuńNaprawdę przepraszam, że jak jakaś niespełna rozumu dziwaczka komentuję rozdział na raty, aczkolwiek teraz, wieczorową porą postanowiłam przeczytać sobie Twoją notkę jeszcze raz. I wreszcie doszłam do zasadniczego wniosku: Gladyr się bał i może nadal ma obawy co do związku z Praczyk.( wiem, jestem genialna)Boi się odrzucenia, niezrozumienia. Tak czy owak podziwiam go, że przez tak długi okres czasu wszystkie uczucia umiejętnie chował pod jakimś żelaznym pancerzem, maską czy kij wie czym.Przy czym ja bardziej obawiałabym się jego niż jakiejś 19-latki. Ale cóż, co kto woli. A tak btw. przyznam się, że dzięki Tobie pokochałam Zaksę. Jakp oglądałam na komputerze wczorajszy mecz, pomyślałam sobie, że tworzą naprawdę fajny, zgrany i ciekawy team. No i ten Jurij^^
UsuńPo raz enty pozdrawiam :)
Zaskakujesz mnie coraz bardziej, już nawet przestałam tworzyć różne możliwe scenariusze przyszłym wydarzeń w opowiadaniu! Nie spodziewałam się, że Grzesiek się zdecyduje na taki krok tak szybko. Czyżby takie postanowienie noworoczne? Nie wiem, czy siatkarz zdaje sobie sprawę z tego, że zapewne Laura będzie go teraz unikać, a jeśli już do rozmowy między nimi dojdzie, to raczej żadne zadowolone ze skutku nie będzie. Bociek wciąż ma nadzieję, że uda mu sie zdobyć serce mulatki, a Laura mimo ewidentnego stanu zauroczenia (o ile nie czegoś więcej) nie zerwie z Maksem, bo nie chce złamać mu serca. Ale czy to ma sens? Myśląc, że dobrze jest jak jest, chcąc w pewien sposób jakby chronić swojego chłopaka rani 3 osoby: siebie, Maksa i Grześka. W dodatku myśli, że Grzesiek podoba się jej przyjaciółce... a Klaudia ma kompletnie inne zawirowania miłosne. Ciekawi mnie, kiedy opowie mulatce o relacjach z Jurijem? To będzie dla niej dopiero szok! ''Pan Gbur'' zakochany w nastolatce, ciekawa sytuacja. Ale podoba mi się ten wątek i cieszę się, że przedstawiłaś perspektywę Gladyra, bo dzięki temu wiemy, że on wciąż myśli o swojej byłej żonie. Według mnie popełnia błąd, dusząc wszystko w sobie i szukając rozwiązania problemów na własną rękę. Często takie wygadanie się pomaga, a perspektywa innej osoby okazuje się bardzo pomocna. Poza tym ciągnie go do Klaudii, więc powinien być z nią szczery. Z drugiej jednak strony może pozostał mu po Marinie po prostu sentyment? Zobaczymy jak to rozwiniesz dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
No musiało, musiało. Ciekawe, co z tego wszystkiego teraz wyniknie...
OdpowiedzUsuńświetne czekam
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny mnie zaskakujesz! Nic, kompletnie nic nie zapowiadało pocałunku Gladyra i Klaudii, zupełnie jak teraz kompletnie nie spodziewałam się takiej sceny pomiędzy Laurą a Grześkiem. Właściwie nic nie wskazywało na to, że wszystko tak szybko się potoczy. Że kiedyś do tego dojdzie to tak - ale że tak nagle?! Niezły zwrot akcji :)
OdpowiedzUsuńDobrze że Laura jest świadoma bałaganu jaki zrobiła. Niby to nie jest jej wina, no bo że może się komuś podobać to przecież nic złego. Ale wypieranie tego, że tak jest, ba! zbliżanie się do Grześka - to dopiero świństwo. Ona jest chyba niedojrzała, skoro "wzbudziła w nim nadzieje na coś, czego nie zamierzała mu dać". Skoro już właściwie podświadomie odwzajemniła ten pocałunek powinna chyba się zorientować, że właściwie wybrała.
Ja jestem dla niej okropna, wiem. W codziennym życiu będąc na jej miejscu pewnie wale nie byłabym mądrzejsza. Ale że większą sympatią od samego początku darzę Klaudię... cóż, wolę skupiać się na jej sytuacji ;) W ogóle nie wiem czy gratulowałam Ci już stworzenia postaci, która tak silnie jak Laura by na mnie oddziaływała. To ważne żeby bohaterowie budzili w czytelniku jakieś emocje :)
Gladyr! Czemu ty, do cholery, musisz być takim indywidualistą?! Moim zdaniem powinien jednak z kimś porozmawiać o całej tej sytuacji, podzielić się swoimi obawami i tym wszystkim co w nim siedzi. Nawet nie po to żeby trochę odetchnąć (choć to też, oczywiście), ale przede wszystkim dlatego, że ktoś z boku mógłby obiektywnie ocenić sytuację, dać możliwie najbardziej oczywistą, ale niewidoczną dla Jurija wskazówkę jak ten powinien postąpić. Grzesiek to chyba najodpowiedniejszy kandydat do takiej rozmowy. Zna Klaudię, sam też jest w nie najprostszym momencie życia, więc męska rozmowa dałaby w sumie obustronne korzyści. Jeśli już Gladyr nie chce podzielić się obawami z Klaudią, niech pogada z Grześkiem. Serio. To najlepsze co może zrobić w tej sytuacji.
Za swoją nieobecność strasznie przepraszam, czytałam rozdziały w miarę na bieżąco, ale nie miałam czasu na zostawienie komentarza (przynajmniej takiego, który wydałby mi się odpowiedni). Ale w końcu jestem, mam nadzieję że takie moje nieobecności nie będą się powtarzać zbyt często :)
Do następnego! :*
No to się porobiło. Grześkowi najwyraźniej znudziły się podchody i aluzje, więc wreszcie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Pocałunek z zaskoczenia okazał się strzałem w dziesiątkę, a reakcja Laury całkiem obiecująca (pomijając ucieczkę), oczywiście patrząc z perspektywy samego Boćka. Forowicz coraz trudniej będzie ukryć rzekomą "obojętność" wobec atakującego, no i można przypuszczać, że tytułowa lawina niespodziewanych zdarzeń ruszy z całą mocą. Coś mi się wydaje, że koleżanka cheerleaderka nie zachowa dla siebie tego, co zobaczyła, zatem Laura powinna mieć się na baczności, bo ta informacja może szybko dotrzeć do jej chłopaka. Generalnie bohaterka ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Dręczą ją wyrzuty sumienia, zdaje sobie sprawę, że nie postępuje fair wobec Maksa, ale pochopne decyzje mogą sprawić, że zostanie z niczym. Widać, że związek z Palowskim zaczyna ją męczyć (tutaj powinna postawić się w jego sytuacji i zadać sobie pytanie, czy chciałaby, żeby jej druga połówka była z nią tylko z przymusu i obawy przed samotnością), ale z drugiej strony nie ma stuprocentowej pewności, czy to, co czuje do Grześka nie jest wyłącznie silnym zauroczeniem, które minie równie szybko jak się pojawiło. Pewne jest natomiast to, że uwikłała się w uczuciowy galimatias, z którego coraz trudniej będzie jej wybrnąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
I znowu ta matura. Czy to jest naprawdę aż taki wyznacznik dla niego? No kurwa, przecież są jeszcze ludzie po zawodówkach, co nawet do matury nie podchodzą, a pomimo tego są inteligentni i dojrzali, niekiedy nawet bardziej, niż tacy studenci, co żyją na garnuszku babci emerytki, a mieszkanie wynajmuje im mamusia, która na to tyra nadgodziny. Ostatnio mam uraz do studentów, bo dwóch zwolniłem... nie nadawali się do niczego, zrobienia prania bym im nie powierzył, w obawie, że wpadną na pomysł, by grilla w tej pralce rozpalić. Idioci (nie będę o tym nawet mówił, bo wystarczy, że wspomnę, a się we mnie gotuje).
OdpowiedzUsuńMimo wszystko rozumiem Gladyra, bo jego sytuacja jest mi bardzo bliska, ale... no ale on troszkę przesadza. Dziewczyna jest już dorosła, poza tym nie musi od razu w nią fiuta wsadzać, prawda? Więc co tu o molestowaniu mowa? Może ją np poznawać i sprawdzać, czy ich życie razem miałoby w miarę zgodny sens. Co za problem wspólnie przygotować kanapki na kolacje, wyjść z małą gdzieś razem, albo sami, choćby na kolację? Czasem warto najpierw się poznać, a nie być takim chop chop do przodu.
No i nadrobiłem, choć ty wiesz, że ja nie bawię się w bycie na bieżąco. Wiedziałaś jednak, pewnie nawet byłaś pewna, że wcześniej albo później, ale ponownie do ciebie zawitam, prawda?
Mam cichą nadzieję, że jeszcze nie masz mnie dosyć i nie chcesz mnie pogonić...
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://dariusz-tychon.blogspot.com
Podobnie jak Tysio uważam, że matura nie jest żadnym wyznacznikiem i Gladyr akurat o tym myśleć nie powinien. Ale rozumiem jego obawy. Klaudia jest młoda, to jest jej czas na zabawy, na wyszalenie się, chodzenie na imprezy i poznawanie nowych ludzi. Takie odnalezienie siebie. Teraz może jej się wydawać, że romans z mężczyzną z dzieckiem jest ok, że da radę, ale bardzo szybko może ją to przerosnąć. Gladyr nie może co miesiąc przyprowadzać nowej dziewczyny do domu, musi myśleć odpowiedzialnie, bo nie odpowiada tylko za siebie. Rozumiem jego obawy. I myślę, że jedyny sposób, żeby przekonał się do Klaudii, to pokazanie mu, że dziewczyna jest naprawdę mądra, odpowiedzialna i przede wszystkim pewna, że podoła. Lubię Gladyra. Może i bywa czasem gburem, ale z całego tego opowiadania ma najwięcej oleju w głowie. Przynajmniej moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńLaura... eh, cóż tu powiedzieć. To musiało się tak skończyć. Te wszystkie motylki w brzuchu, ciągłe myślenie o Grześku... Ale nie popieram tego. Choćby nie wiem jak Laura była w tym Grześku zakochana, to powinna go odsunąć. A potem pójść zerwać z Maksem i dopiero potem pozwolić sobie na takie podrygi namiętności z kimś innym. Pocałunek to też zdrada. I nie wyobrażam sobie, że mogłaby teraz nadal chodzić z Maksem...
Pozdrawiam! ;*
ulala Laura zaszalała pocałunek z Grześkiem ,jestem w szoku. Jestem ciekawa co będzie z nimi dalej a co do Gladyra szkoda mi go ma w sercu żonę , wcale mu sie nie dziwie ,maja razem dziecko a z drugiej strony ma w sercu Klaudie , jestem ciekawa czy się do niej zbliży a może jesli zacznie z Klaudia ukladać życie pojawi sie jego zona. czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNo jestem :)
OdpowiedzUsuńZaszalałaś, a właściwie to Grzesiek zaszalał. Choć moim zdaniem zachował się jak kompletny dupek, bo żeby nie wiem, co, to do czyjegoś związku się nosa nie wsadza. A on tak jakby widząc, że Laura się waha, postanowił wykorzystać sytuację. I nie dziwię się wcale, że dziewczyna teraz czuje się podle. To nawet dobrze. Chyba w końcu dostrzegła to, o czym jej Klaudia i Maks już dawno mówili. I choć niemal pewne jest, że w tej walce wygra Bociek, to ja mimo wszystko obstaję za Maksem. Moim zdaniem bardziej sobie na nią zasłużył.
A Jurij… Jego doskonale rozumiem. Nic dziwnego, że ma wątpliwości. To tylko świadczy o jego dojrzałości i poważnego podejścia do całej sprawy. Bo pomimo, że Klaudia jest wydaje mi się dojrzała jak na swój wiek, to jest jeszcze nastolatką i może się później okazać, że Jurij to było tylko jej szczeniackie zauroczenie. A on już raz przeżył utratę kobiety. Poza tym jak sam przyznał, wspomina jeszcze swoja byłą. Nie skreślam ich na pewno, raczej kibicuję, bo choć to trudne, to uważam, że może się udać, ale póki co chyba każde z nich powinno to sobie bardzo dobrze przemyśleć.
Lecę do najnowszego :D
Kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńLaura jest najlepszym przykładem tego, jak można sobie wszystko skomplikować. Jak można wyprzeć własne uczucia, oszukiwać siebie, bliskich, grać na emocjach.Nie jest mi jej żal, nie współczuję jej. Żałuję Grześka, któremu narobiła nadziei, odwzajemniła pocałunek. Chciała tego, jego też chciała, ale jednak strach przed wyjściem ze strefy komfortu jest zbyt wielki. Ona się bawi, kręci między dwoma facetami jak bączek. Gdyby naprawdę chciała się odciąć od tego wszystkiego to odeszłaby z zespołu. Przecież miłość jest najważniejsza, prawda? Tymczasem ona się całuje z innym. A ten Grzesiek to też niezłe ziółko, bo przecież wie, że ona zajęta, więc po kiego grzyba się wtrynia?
A Gladry jak Gladyr. Decyzja nie jest łatwa, nic nie jest łatwe. Faktem jest tak, że czuje miętę do młodszej dziewczyny, która jest jego pracownikiem i ma prawo zastanawiać się, czy to właściwe i etyczne.
Lecę dalej.