Studniówka
zdarzała się tylko raz w życiu. Ta niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju noc,
kiedy powoli żegnało się okres beztroski, a witało dorosłość oraz
samodzielność. To taki bal, który wspomina się do końca życia – tak
przynajmniej uważała Klaudia. Wyjątkowość tego wydarzenia podkreślały także
coraz częstsze rozmowy na ten temat. Dziewczyny z klasy ciągle paplały o
kreacjach jakie planowały założyć, na lekcjach wfu zamiast ćwiczeń pojawiły się
próby poloneza, a wychowawczyni upominała się o ostatnią składkę za bal oraz
listę osób towarzyszących.
Właśnie to tak
bardzo dręczyło brunetkę. Dwudziestolatka czuła zbliżającą się wielkimi krokami
studniówkę i jej kurczący się czas. Musiała w końcu określić nauczycielce czy
przyjdzie z własnym partnerem, czy sama, czy może w ogóle. Cała ta sprawa
wpędziła ją w mały dylemat.
Nie miała
bowiem wątpliwości, że to z Jurijem chciałaby spędzić ten wieczór. Zależało jej
na nim i pragnęła, żeby jej towarzyszył. Od początku technikum marzyła o tym,
żeby pójść na studniówkę z kimś, kto coś dla niej znaczył. Teraz, gdy zakochała
się w Gladyrze i gdy tak dobrze im się układało, zwyczajnie nie wyobrażała
sobie, by mogła pojawić się na tym balu bez niego. Chciała wspominać tą noc
jako ich kolejną udaną randkę. Wydawało się jej mocno niewłaściwe, gdyby poszła
z kimś innym. Przecież i tak cały czas myślałaby o siatkarzu. Szczerze mówiąc,
wolałaby wcale się na studniówce nie pojawić zamiast zaprosić kogoś, kto nie
byłby Jurijem.
Tutaj zaczynał
się jej problem. Nie potrafiła się przekonać do rozmowy z mężczyzną. Nie
chodziło nawet o to, że wstydziła się go zaprosić. Martwiło ją raczej to, jak
on sam zareaguje na jej prośbę. Czy nie wpędzi go w zakłopotanie? W końcu
dzieląca ich różnica wieku była dla niego problemem. Temat studniówki tylko
przypomniałby mu o starych obawach. A jeśli jednak ten aspekt nie będzie miał
dla niego znaczenia, to wciąż pozostaje Daria. Ktoś musiałby się nią zająć pod
ich nieobecność. Praczyk zastanawiała się czy blondyn zdołałby znaleźć dla niej
opiekę i – przede wszystkim – czy chciałby to w ogóle zrobić.
Z drugiej
strony, gdyby jej odmówił – co w zupełności by zrozumiała, jak miałaby mu
powiedzieć, że całkiem rezygnuje ze swojej studniówki? W ten sposób wywoła u
niego poczucie winy, choć nie celowo. To zabrzmi tak jakby go szantażowała, a
nie chciała tego robić.
Kiedy
opowiedziała wczoraj o tych obawach Laurze, sąsiadka zdecydowanie nakazała jej
przynajmniej spróbować pogadać z sportowcem. Twierdziła, że może więcej zyskać
niż stracić.
- Zresztą, to
zaproszenie i ewentualne zrezygnowanie ze studniówki to jak wielkie wyznanie
twoich uczuć. Myślę, że Jurij się raczej ucieszy, że tyle dla ciebie znaczy
zamiast robić sobie wyrzuty sumienia. Musisz to przedstawić tak, jakbyś robiła
to dla siebie, nie dla niego. Bo w sumie tak jest, no nie? Jeśli nie pójdziesz
na studniówkę, to dlatego, że nie chcesz tam być bez niego, a nie dlatego, że
ci odmówił i nie masz kogo zabrać.
Klaudia
spędziła więc cały dzień nad ułożeniem przemowy, która idealnie przekazywałaby
jej emocje i nie uraziłaby Gladyra. Nie wiedziała czy dobór słów jest właściwy,
choć pewnie jak przyjdzie co do czego, to i tak zapomni o zaplanowanej mowie.
Zmotywowana przez cheerleaderkę, zamierzała poprosić mężczyznę, żeby jej
towarzyszył za niecałe trzy tygodnie na tym wyjątkowym balu.
***
Laura
porównywała się do topielca, choć w zasadzie nie była pewna czy to najlepsze
zobrazowanie tego jak się czuje. Przebywanie z Boćkiem było jak rzucenie się na
głęboką wodę bez żadnego zabezpieczenia. Pochłaniał ją swoimi żartami,
uśmiechem, krzywym spojrzeniem, a ona bezwiednie leciała w dół, nie próbując
się nawet bronić. Tak jak topielca otaczała coraz większa ciemność, tak ją
ogarniało uczucie do Grześka. Gdy wreszcie uświadomiła sobie, że jej na nim
zależy, zatracała się w tym wszystkim bardziej, głębiej, mocniej. Nie pamiętała
jak to jest być na lądzie. Tylko czy zestawienie takiej bezradności z jej
emocjami rzeczywiście było właściwe? Przecież to dwie różne sprawy.
- W zasadzie
jak brzmi zdrobnienie twojego imienia? – zagadnął chłopak. – Od Laury to chyba
Laurka, nie?
Szatynka
popatrzyła na niego groźnie.
- Chyba nie.
Nie jestem jakąś kartką z życzeniami.
- W zasadzie
to urocze. Laurka. Fajnie brzmi.
- Odwal się.
To tak jak ja bym cię nazywała Grzesiem.
- Ale ja
lubiłbym gdybyś mnie tak nazywała.
Dziewczyna
zerknęła na niego, nie wiedząc jak zinterpretować te słowa. Jej wzrok
skrzyżował się z niebieskimi tęczówkami sportowca. Znowu się w nich utopiła.
***
- Muszę z tobą
porozmawiać.
Jurij
popatrzył na nią z zaniepokojoną miną.
- Wiesz, nie
lubię takich stwierdzeń. Po nich zawsze się dzieje coś złego.
- Wiem, mi też
się to tak kojarzy. Ale nie mam nic strasznego na myśli.
- No dobrze.
Powiedzmy, że mnie uspokoiłaś. To o co chodzi?
- Chciałabym,
żebyś poszedł ze mną na studniówkę – wypaliła.
Do brunetki
dopiero po chwili dotarły jej własne słowa. Oczywiście nie tak to planowała.
Nie miała zapytać go tak prosto z mostu, tylko przedstawić swój punkt widzenia:
że to już za trzy tygodnie, że zależy jej, żeby to właśnie on jej towarzyszył,
że rozumie jaka jest jego sytuacja, że jest Daria i tak dalej. Zanim jednak
zdążyła zatuszować swoją bezpośredniość, odezwał się siatkarz.
- I to muszę
być koniecznie ja?
- Tak –
potwierdziła, nie wiedząc czego się spodziewać. Mężczyzna miał nieprzeniknioną
minę, z której nic nie potrafiła odczytać.
- Dlaczego? –
zadał kolejne pytanie.
Praczyk
poczuła się jakby czas cofnął się o kilka miesięcy. Gladyr znowu ubrał tą swoją
niewzruszoną maskę obojętności, a ona znowu dostawała skurczów strachu. Tym
razem jednak blondyn uparcie się w nią wpatrywał, czekając na odpowiedź.
- No bo… -
zaczęła słabo – to jest studniówka. Taka impreza, która się zdarza raz w życiu.
Coś, czego nie można powtórzyć albo zorganizować w innych okolicznościach. I
chciałabym ją przeżyć właśnie z tobą.
Dwudziestolatka
zauważyła jak przez jego twarz przemknął cień uśmiechu. Gdy zrozumiała, że
Jurij tylko się z nią droczy, nieco się rozluźniła.
- Wiesz, chcę
tam być z kimś, kto coś znaczy.
Zawodnik
przysunął się do niej.
- Bo dzięki
temu ten dzień będzie tak wyjątkowy, jak na to zasługuje – kontynuowała.
Gladyr
odgarnął jej włosy na bok.
- A ja chcę
wspominać swoją studniówkę dobrze.
Nachylił się
nad nią. Zadrżała, gdy jego oddech lekko owiał jej szyję.
- Dlatego
chciałbym pójść z tobą.
- Aha –
mruknął, całując ją delikatnie w obojczyk.
Chyba
zakręciło się jej w głowie. Nie wiedziała nad czym się skupić, więc plotła
dalej.
- Nie
wyobrażam sobie tego wieczoru bez ciebie.
- Yhm –
pocałował ją w szyję.
- Nie chcę być
tam z jakąś przypadkową osobę, zwłaszcza, że… - jej głos zawiesił się, gdy
poczuła usta blondyna nieco wyżej.
- Tak? –
ponaglił ją.
- Zwłaszcza,
że mam ciebie.
- Okej –
kolejny pocałunek, znowu trochę bliżej jej ucha.
- A jesteś dla
mnie ważny.
- Hmm – jego
wargi znalazły się tuż pod linią szczęki.
Znalazła się
gdzieś na granicy omdlenia a ataku padaczki. Pieszczoty Jurija sprawiały, że
czuła się słabo, a jednocześnie nad wyraz rześko. Pod jej skórą przebiegały dreszcze,
a w brzuchu pojawiło się przyjemne ciepło.
- Nie mogę iść
z kimś obcym, gdy mam ciebie.
- Rozumiem – powiedział
cicho, patrząc jej w oczy.
Żałowała, że
się od niej odsunął. Nie tylko dlatego, że pozbawił jej przyjemnych doznań.
Miała bowiem wrażenie, że jej twarz musi wyglądać strasznie głupio po tym, jak
wywołał w niej te wszystkie reakcje. Znając tylko jeden sposób, który
sprawiłby, że mężczyzna przestanie się na nią gapić, wyciągnęła rękę i
przysunęła się do niego.
Pocałowała go,
a on natychmiast odwzajemnił pocałunek z namiętnością, jakiej jeszcze nie
spotkała. Przytuliła się do niego bardziej, mając wrażenie, że zaraz rozsypie
się z nadmiaru wrażeń. Gdzieś w środku niej rozlało się szczęście, razem z
pulsującą krwią rozprowadzane po całym organizmie.
Kiedy ich wargi
się rozłączyły, Gladyr oparł się czołem o jej czoło. Dwudziestolatka ostrożnie
otworzyła oczy i po raz kolejny tego dnia straciła wątek. Blondyn miał
przymknięte powieki i cień uśmiechu na ustach. Jego mina wskazywała na to, że
nie tylko na nią zadziałały wydarzenia sprzed chwili. Wyluzowała się i
pocałowała go jeszcze raz, choć tym razem bardziej delikatnie.
- Zobaczę co
da się zrobić z tą studniówką – obiecał.
***
Tego dnia
Klaudia zasiedziała się u Jurija dłużej niż zwykle. Daria już dawno poszła
spać, gdy oni wciąż ze sobą rozmawiali. Kiedy dziewczyna zorientowała się że za
kilka minut wybije dwudziesta pierwsza, zaczęła żegnać się z siatkarzem, oczami
wyobraźni widząc miny swoich rodziców.
- O tej porze
chcesz wracać do domu? – zdziwił się mężczyzna.
- Nawet nie ma
dziewiątej – wzruszyła ramionami, nie za bardzo rozumiejąc jego obiekcje.
- Ale jest już
ciemno.
- Nie przesadzaj
– rzuciła, ubierając buty.
- Mówię serio.
Możesz zostać u mnie, rozłożę ci kanapę w salonie. Naprawdę wolałbym, żebyś
została.
Praczyk
popatrzyła na niego, próbując coś wyczytać z jego twarzy. Nie miała pojęcia o
co może mu chodzić. Jeśli się o nią martwił, to zdecydowanie wyolbrzymiał
problem.
- Nic mi nie
będzie, daj spokój – uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Podeszła do
blondyna, przytulając go na pożegnanie. Po chwili wahania Gladyr położył jedną
rękę na jej plecach, a drugą na głowie, obejmując ją w sposób, jaki lubiła
najbardziej. Z policzkiem opartym o jego tors i ramionami wokół jego klatki
piersiowej, czuła się najlepiej na świecie.
- Napisz do
mnie jak dotrzesz do domu, dobrze? – poprosił.
- Dobrze –
obiecała.
Coś bym napisała, ale to byłoby spojlerem, więc zamilknę.