sobota, 17 września 2016

Rozdział czterdziesty siódmy - Wypowiedzenie

Laura ponownie miała mętlik w głowie. Kiedy sąsiadka wpadła do niej z niezapowiedzianą wizytą, twierdząc, że potrzebuje jej pomocy, bez wahania zaprosiła ją do środka. Gdy powiedziała jej, że zamierza się zwolnić ze swojej posady opiekunki, mogła jedynie przyklasnąć jej decyzji. Ale nie wiedziała jak zareagować na pomysł napisania listu do Jurija, w którym Klaudia chciała przekazać mu swoje postanowienie wraz z jego uzasadnieniem.
Z jednej strony doskonale rozumiała swoją przyjaciółkę – domyślała się, że nie ma ona ochoty rozmawiać z Gladyrem. To byłoby na pewno bolesne, nieprzyjemne doświadczenie, biorąc pod uwagę, że jeszcze tydzień temu byli ze sobą szczęśliwi. Zresztą, zwalniała się właśnie po to, żeby uniknąć kontaktów z siatkarzem. Trudno się dziwić, że chciała uniknąć także rozmowy.
Z drugiej strony, pisanie listu było trochę na wyrost. Przecież Jurij nie jest idiotą, na pewno domyśli się jakie są powody wypowiedzenia dziewczyny. Po co miała mu potwierdzać na piśmie, że cierpi z powodu ich rozstania? To raczej oczywiste. Nie podobało się jej również, że brunetka chciała go za to wypowiedzenie przeprosić. Jeśli już, to raczej on powinien to zrobić. Oczywiście, cheerleaderka rozumiała, że chodzi o to, że Daria pozostanie bez opiekunki, co dla niej mogłoby być jeszcze większym szokiem niż dla jej ojca, ale i tak nie popierała tego pomysłu.
- Ja bym na twoim miejscu po prostu zostawiła wypowiedzenie na stole. Powiedziałabym mu, że ma sobie koniecznie zobaczyć co leży w kuchni. Samo wypowiedzenie, bez żadnych listów. A przeprosiny to możesz skierować do Darii, nie do niego. Porozmawiaj z nią jak będziesz w poniedziałek w pracy. Ona akurat nic tu nie zawiniła, więc chyba zasługuje na to, żebyś się z nią normalnie pożegnała.
Praczyk rzuciła jej bliżej niezidentyfikowane spojrzenie. Ze słów przyjaciółki płynęła logika, z którą nie sposób było się zgodzić.
- Dlaczego masz taki dar przekonywania, a ja nie? Kiedy ja usiłowałam ci uświadomić, że Grzesiek nie jest tylko kumplem, to w ogóle mnie nie słuchałaś.
- To nie jest dar przekonywania. To mój zwiększony poziom głupoty i ośli upór. Ty jesteś rozsądna, a ja wolałam sama siebie oszukiwać, że wszystko jest w porządku. Bardzo tego teraz żałuję.
- Bo w przeciwnym razie już dawno bylibyście z Grześkiem parą?
- Nie – zaprzeczyła. – Gdybym od początku cię posłuchała, nie zraniłabym tak Maksa. Naprawdę mi za to wstyd. Czasami mam ochotę do niego napisać i zapytać, co u niego słychać. Wiesz, my byliśmy ze sobą ponad półtorej roku, to dosyć długo. Nie da się tak z dnia na dzień wyrzucić takiej znajomości z głowy. Nie chodzi mi o to, że nadal go kocham. Ale zastanawiam się jak sobie radzi.
- Nie możesz tego zrobić – zaprotestowała gorąco dwudziestolatka. – On tylko…
- Wiem – przerwała jej szatynka. – Nie napiszę do niego, bo zdaję sobie sprawę, że to może wyczynić więcej szkody niż pożytku. Po prostu się o niego martwię, lecz tak czysto po koleżeńsku. Chciałabym wiedzieć co u niego. Upewnić się, że wszystko jest w porządku.
- Musisz przeżyć bez tej wiedzy.
- Wiem, wiem. Mówię ci tylko jak się czuję. Ale nie napiszę do niego.
***
Poniedziałkowego poranka coś się zmieniło. Klaudia nie miała pojęcia skąd się to wzięło, lecz obudziła się zła. Zła na Jurija. Była wściekła, że podjął taką głupią, egoistyczną decyzję, że w ogóle nie dał jej szansy, by mogli na temat śmierci Mariny porozmawiać. W końcu można było to rozwiązać inaczej. Nie musiał od razu z nią zrywać. Przekreślać ich związku, o który tyle walczyła. Mógł jej opowiedzieć o swoich doświadczeniach i pozwolić, by posklejała jego rozbitą duszę w całość. Przecież chyba nie było mu z nią tak źle? Dziewczyna wierzyła, że poradziłaby sobie z wyrzutami sumienia siatkarza. Mogłaby mu pomóc. Po poznaniu tej tragicznej historii nigdy już nie opuściłaby mieszkania Gladyra o tak późnej porze. Miałaby na uwadze jego traumę i unikałaby sytuacji, które mogłyby mu o nich przypomnieć. Wkurzało ją, że mężczyzna postanowił po prostu wszystko zakończyć. Najchętniej by nim potrząsnęła i nawrzeszczała, że postąpił jak idiota. Nie można dawać komuś takiej nadziei, dopuścić tak blisko do siebie, a potem zwyczajnie to uciąć.
Oczywiście, nie zrobi tego. Nie miała zamiaru prosić się o jego miłość. Buntownicze nastawienie podpowiadało, że jeśli blondyn jej nie chce, to nie. Z drugiej strony nie ukrywała przed sobą, że jeśli tylko Jurij poprosi ją, by do niego wróciła, bez wahania wpadłaby w jego ramiona. Bez sekundy namysłu zgodziłaby się na to, by znowu byli razem. Czuła, że jest trochę naiwna. Że pozwala mu sobą manipulować i że jest całkowicie od niego zależna. Że nawet, jeżeli powinna powiedzieć, że nie podoba się jej takie traktowanie, i tak do niego pobiegnie. Była wręcz zła na siebie, że przyjmuje taką postawę. To trochę uwłacza jej godności. Za bardzo jednak zależało jej na sportowcu, aby go odrzucić. Mogła się na niego wściekać, mogła być zła, ale wciąż jej na nim zależało. To uczucie zdecydowanie przewyższało jej negatywne nastawienie. Zresztą, mimo, że denerwowała się na blondyna, jednocześnie nadal za nim tęskniła i wciąż smuciła się z powodu ich rozstania. Te wszystkie emocje kotłowały się w jej sercu, wpędzając w dość paskudny nastrój. Wiedziała jednak, że musi je uspokoić. Czekała ją rozmowa z Darią, która niczym w tej sytuacji nie zawiniła. Nie mogła dodatkowo stresować dziewczynki. Miała tylko nadzieję, że wytłumaczenie dziecku, że nigdy więcej się nie zobaczą wcale nie będzie tak trudne jak się tego spodziewa.
***
 Kiedy Jurij wrócił po swoim treningu do domu, od razu wyczuł, że stało się coś złego. W mieszkaniu panowała idealna cisza, nieprzerywana nawet odgłosami układanych klocków czy malowanej kolorowanki. Zanim jednak zdążył chociażby zajrzeć do pokoju córki, stanęła przed nim Klaudia. Z jej miny trudno było cokolwiek wyczytać.
- Zostawiłam ci coś na stole w kuchni. Spróbuję się pożegnać z Darią.
Siatkarz popatrzył na brunetkę nic nie rozumiejąc z jej słów. Nie był pewien które z tych zdań zaniepokoiło go bardziej. Co to znaczy, że spróbuje się pożegnać? Czyżby dziewczyny się pokłóciły? Przecież Daria uwielbiała swoją opiekunkę. Zresztą, ostatnio nawet się go pytała dlaczego Praczyk już nie zostawała u nich dłużej.
- Nie! – w myśli mężczyzny wdarł się krzyk czterolatki.
Gladyr błyskawicznie pojawił się w drzwiach pokoju córki. Mała siedziała na swoim łóżku z wyraźnie naburmuszoną miną i skrzyżowanymi rękami. Przed nią kucała Klaudia, która chyba próbowała ją przytulić.
- Daria, proszę cię – odezwała się błagalnie. – Naprawdę mi przykro, ale to nie zmienia mojej decyzji.
- Nie chcę! – wrzasnęła blondynka, wyrywając się z ramion opiekunki i zeskakując z łóżka.
- Co tu się dzieje? – zapytał się zupełnie zdezorientowany Jurij.
Brunetka zerknęła na niego trochę jakby spłoszona. Po chwili jednak spuściła wzrok i podniosła się z kolan. Minęła go w progu, nie obdarzając go nawet spojrzeniem.
- Na stole w kuchni – powtórzyła, a sekundę później zamknęła za sobą drzwi.
Mężczyzna przeszedł do wspomnianego pomieszczenia. Na blacie leżała kartka papieru, na której dwudziestolatka umieściła swoje wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Z ciężkim westchnieniem osunął się na krzesło.
***
- Daria zareagowała dramatycznie – zaczęła swoją opowieść.
- Była do ciebie przywiązana, to nic dziwnego – skomentowała Laura, podsuwając przyjaciółce tabliczkę czekolady. – Weź, zjedz sobie coś dobrego, będzie ci lepiej.
Praczyk z wahaniem zerknęła na słodycze, lecz ostatecznie wpakowała do ust jeden kawałek.
- Nie spodziewałam się, że aż tak. Myślałam, że będzie jej smutno, że może nie zrozumie o co chodzi, nie zdziwiłabym się nawet gdyby się rozpłakała. Ale ona była na mnie wściekła. Najzwyczajniej w świecie się obraziła. Strzeliła fochem.
- No, to wyrośnie z niej prawdziwa kobieta – zażartowała cheerleaderka. – Jak przebiegła wasza rozmowa?
- Kiedy wróciłyśmy do domu, powiedziałam jej, że to mój ostatni dzień pracy. Na początku ona chyba nie rozumiała co dokładnie mam na myśli, ale gdy wytłumaczyłam jej, że od jutra nie będę się nią zajmować, że tata znajdzie jej inną opiekunkę, zaczęła pokazywać niezadowolenie. Najpierw gadała, że w ogóle się na to nie zgadza. Że nie chce innej opiekunki, tylko mnie i koniec.
- Ona ma cztery lata?
- Tak. Uświadomiłam jej, że to nieodwołalna decyzja. Spytała czy to dlatego, że pokłóciłam się z jej tatą i już nie zostaję u nich jak on wraca z treningu.
- Chyba robisz sobie jaja – rzuciła szatynka ze zdziwieniem.
- Nie, ona naprawdę zadała to pytanie. Odpowiedziałam, że muszę się skupić na nauce, że mam maturę w tym roku, że to bardzo ważne i że od tego zależy moja przyszłość. Daria stwierdziła, że przecież mogę się uczyć u nich, ona nie będzie mi przeszkadzać, bo będzie się sama bawić.
- Nie wierzę…
- Ja też nie wierzyłam, bo to całkiem mądre argumenty. Musiałam jej powiedzieć, że i tak nie zostanę. No i się obraziła. W ogóle nie chciała się do mnie odzywać, nie chciała się bawić, nawet nie chciała się pożegnać. Próbowałam ją przytulić, ale ona się wyrwała i krzyczała wręcz, że mam ją zostawić.
- A Jurij jakoś to komentował?
Klaudia jedynie pokręciła przecząco głową.
- Nawet nie napisał smsa. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzą. 

W tym rozdziale jest dużo mnie. Może dlatego łatwo mi się go pisało. Gorzej, że następnego kompletnie nie potrafię ruszyć, coś złego dzieje się z moją weną, więc trzymajcie za mnie kciuki, żeby nie było jakichś opóźnień...

czwartek, 8 września 2016

Rozdział czterdziesty szósty - (Nie)zrozumiałe decyzje

Początkowo Klaudia w ogóle nie brała na poważnie rad Laury, aby się zwolnić. Oczywiście domyślała się, że widywanie Jurija, gdy już nie są razem, będzie bolesnym doświadczeniem, ale składanie wypowiedzenia uważała za grubą przesadę. Nie dość, że byłoby to dziecinnym, nie mającym nic wspólnego z dojrzałością zachowaniem, to jeszcze wpędziłaby Darię w dodatkowy stres. Przecież dobrze dogadywała się z dziewczynką, lubiły siebie nawzajem. Czterolatka nie potrzebowała na nowo poznawać i przyzwyczajać się do nowej opiekunki. Zresztą, należało oddzielić sferę prywatną i zawodową. Na tej drugiej płaszczyźnie nadal była podporządkowana Gladyrowi. Nie mogła tak z dnia na dzień zostawić go bez osoby, która zajęłaby się Darią podczas jego nieobecności.
Dwudziestolatka nie spodziewała się jednak, że będzie aż tak trudno. Tysiące drobnych szczegółów przypominało jej o siatkarzu. Przystanek, na który zawsze ją odprowadzał, klatka schodowa, przed którą tak uparcie na niego czekała w dniu swoich urodzin, nie wspominając już o całym jego mieszkaniu. Wszystkie te miejsca nieodłącznie kojarzyły się jej z Jurijem i ich wspólnymi chwilami. Przebywanie w tych okolicach rozdzierało jej serce na pół. Zwieńczeniem tych męczarni było spotkanie z blondynem. Mimo, że starała się na niego nie patrzeć, jej oczy jakby mimowolnie szukały jego wzroku, chyba tylko po to, aby spotęgować jej cierpienia.
Podobnie jak poprzedniego dnia wyszła z mieszkania siatkarza bez słowa pożegnania. Po prostu chciała się znaleźć jak najdalej tej okolicy. Wcale nie było jej łatwiej niż wczoraj. Wręcz przeciwnie, wydawało się, że jest jeszcze gorzej. Nie chcąc tłumaczyć się przed rodzicami ze swojego podłego nastroju, dziewczyna umówiła się z Laurą, że to u niej spędzi resztę popołudnia. Kiedy odrabiały razem lekcje, cheerleaderka co chwilę rzucała sąsiadce zatroskane spojrzenie.
- Nie martw się, nie rozbeczę się nad twoimi książkami – rzuciła z przekąsem Praczyk.
Szatynka przewróciła oczami.
- Możesz ze mną porozmawiać.
- Wiem, ale co takiego miałabym ci powiedzieć? Że jest mi ciężko? To jasne. Że będę teraz przez jakiś czas smutna? To też zrozumiałe.
- Tłumisz to wszystko w sobie, nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
- Jeśli będę o tym cały czas gadać, to raczej nie pomoże w wygrzebaniu się z tego dołka – burknęła Klaudia. – Przepraszam – dodała po chwili. – Wiem, że chcesz mi pomóc i naprawdę to doceniam. Tylko na razie nie chcę się wyżalać. Tak jest mi łatwiej. W razie czego, i tak zgłoszę się do ciebie.
- No dobra – zgodziła się Forowicz.
- Lepiej powiedz co u ciebie i Grześka.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
- Tym bardziej chcę to usłyszeć! Co znowu zepsułaś?
- Nic nie zepsułam – oburzyła się.
- No to o co chodzi?
- O to, że się chyba zaczyna układać – przyznała nieśmiało dziewczyna. – Nie wiem czy powinnaś o tym słuchać…
- Opowiadaj!
Laura niepewnie popatrzyła na przyjaciółkę i opowiedziała jej o wydarzeniach poprzednich dni tak ogólnie jak tylko potrafiła. Nie chciała zarzucać jej szczegółami swojej radości, gdy Klaudia przeżywała rozstanie z Gladyrem. Brunetka sama jednak zadawała mnóstwo pytań niejako zmuszających ją do rozwinięcia swojej opowieści. Kilkanaście minut później Praczyk wiedziała już o wszystkim, co zaszło między cheerleaderką a siatkarzem, łącznie z przyjęciem zaproszenia na studniówkę.
- Nie boisz się, że on zrobi tam rewolucję? Że wszystkie dziewczyny będą się na was gapić?
- Nie – wzruszyła ramionami Forowicz. – Lepiej powiedz co ty zrobisz ze sobą. Skoro twierdzisz, że z Jurijem już naprawdę skończone, to z kim pójdziesz? Chyba, że wcale nie idziesz.
- Daj spokój, nie chcę, żeby wszyscy gadali, że mnie nie było na studniówce – skrzywiła się dwudziestolatka. – Idę chyba z kolegą z klasy, z Olkiem. On też nie ma partnerki, więc możemy pobawić się razem.
- A czy Olek to nie jest ten dziwny koleś, który się pasjonuje militariami, zawsze chodzi w bojówkach i swetrze i gada o polityce? Przecież on pewnie nawet nie umie tańczyć!
- Poloneza jakoś zatańczy. A potem zobaczymy, najwyżej się najem, skoro będę cały czas siedzieć przy stole.
***
- Mogę ci zadać osobiste pytanie?
Szatynka siedziała oparta o tors przyjaciela, choć sama nie do końca wiedziała jak do tego doszło. Kiedy jęczała, że jest zmęczona, siatkarz zażartował, że może położyć głowę na jego ramieniu. Ona chyba odpowiedziała, że musiałby ją tym ramieniem podtrzymać. Tak naprawdę dziewczyna była nieco oszołomiona tym flirtem, mimo, że zazwyczaj znała swoją wartość. Nie potrafiła wytłumaczyć jak dokładnie znalazła się w tej pozycji, ale zupełnie jej to nie obchodziło. Czuła bliskość Boćka i to było najważniejsze.
- Jakie? – spytała, nawet na niego nie patrząc.
- Dlaczego jesteś mulatką?
Forowicz parsknęła śmiechem, odwracając głowę w stronę chłopaka z zamiarem rzucenia mu kpiącego spojrzenia. Nie przewidziała jednak, że dzieląca ich odległość zmniejszyła się do zaledwie kilku centymetrów. Ich oddechy mieszały się ze sobą, owiewając nawzajem ich twarze. Serce cheerleaderki momentalnie przyspieszyło bieg, a w jej głowie istniała tylko jedna myśl: o tym, że mogłaby pocałować bruneta. Wystarczyłby mały ruch, aby ich wargi się zetknęły.
Zamiast pochylić się do przodu, dziewczyna ponownie oparła się o tors zawodnika. Sama nie rozumiała motywów swojej decyzji i nagłego wstydu.
- Mój tata jest Anglikiem, ale ciemnoskórym – wyjaśniła zagadkę swojej karnacji. – A jak połączysz Murzyna z białą kobietą to wychodzi taka Laura.
Brzuch Grześka zatrząsnął się do śmiechu.
- Tej drugiej części się domyślałem.
- Też mam pytanie – uznała szatynka, lecz tym razem nie odwróciła się, aby popatrzeć na przyjaciela. – Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz naprawdę mnie rozpoznałeś?
- Tak, wydawałaś mi się znajoma. Musiałem chwilę pomyśleć i poszperać w pamięci, ale byłem pewien, że gdzieś już cię widziałem.
- No dobrze, ale jakim cudem połączyłeś smarkulę z podstawówki ze mną?
- Fakt, trochę się zmieniłaś. Urosłaś i… w ogóle.
- Chciałeś powiedzieć, że urosły mi cycki.
- Hmm, tak, to też – uśmiechnął się. – Ale zapamiętałem cię ze względu na kolor skóry. U nas nieczęsto spotyka się taką ciemną karnację. A dlaczego ty mnie zapamiętałaś? Ja przecież też urosłem.
- Tobie jedynie mięśnie urosły.
- Tak, to prawda, jakiś czas temu sama to sprawdzałaś.
Laura z rozmysłem nie skomentowała tej uwagi.
- Jesteś siatkarzem, więc nie sposób było cię nie zapamiętać. Wszyscy śledzili twoją karierę, w końcu ktoś się wybił z naszego regionu, więc wiesz, to taki patriotyzm lokalny.
***
Kolejne dni upływały nie przynosząc żadnych zmian. Klaudia miała wrażenie, że czas zamiast leczyć jej rany, jedynie je rozdrapuje. Wcale nie było jej łatwiej. Wręcz przeciwnie, czuła się coraz gorzej. Dostrzegała tysiące drobnych aspektów, których będzie jej brakować. Już nigdy nie przytuli się do Jurija, nie zobaczy jego rozpromienionej na jej widok twarzy. Żałowała nie tylko pocałunków, ale również rozmów, których już nigdy nie przeprowadzi i pytań, których nie zada. Naprawdę miała kiedyś zamiar wypytać go jak on ją traktował, w którym momencie zauważył, że mu na niej zależy, dlaczego wtedy nagle ją pocałował, gdy robił jej awanturę z powodu tych nieszczęsnych jasełek. Wiele spraw pozostawało dla niej zagadką i niestety wyglądało na to, że nic się w tej kwestii nie zmieni. Zresztą, skoro Jurij ją rzucił, teraz i tak nie miało już to znaczenia.
Dziewczyna nie mogła doczekać się weekendu. Dwa wolne dni, w które nie spotka się z Gladyrem miały być dla niej psychicznym odpoczynkiem od całej tej sytuacji. Rzecz jasna wcale tak się nie stało, bo brunetka wciąż o nim myślała. Nie musiała jednak go widywać, a to już było ogromnym ułatwieniem. To trochę tak, jakby ktoś ściągnął z jej barków połowę ciężaru, z którym się zmagała.
Praczyk zrozumiała, że nie może dalej pracować z siatkarzem. Na samą myśl, że w poniedziałek znowu będzie musiała zająć się Darią, robiło się jej słabo. Nie chciała patrzeć na jego mieszkanie i ani tym bardziej na niego samego. Decyzja o porzuceniu tej posady była w zasadzie nieunikniona. Pozostało jeszcze tylko wymyśleć sposób, w jaki przekazać pracodawcy jej wypowiedzenie. Nie mogła z nim porozmawiać, bo to chyba za bardzo by ją raniło. Wolała załatwić to w inny sposób.
Dwudziestolatka nawet nie zawracała sobie głowy swoim strojem. Nie ściągając dresu, który miała na sobie, rzuciła tylko rodzicom, że wychodzi do Laury. Wbiegła na piętro wyżej przeskakując co dwa schodki i pół minuty później stała już pod drzwiami przyjaciółki.
- Musisz mi pomóc – powiedziała, kiedy zobaczyła przed sobą cheerleaderkę. – Muszę napisać do Jurija list. 

Chyba nie umiem pisać takich porozstaniowych rozdziałów...

piątek, 2 września 2016

Rozdział czterdziesty piąty - Cierpienie

Laura nie miała pojęcia jakim cudem zwykłe, nic nie znaczące chwile w mgnieniu oka zamieniały się w coś zupełnie magicznego. Na pozór głupi żart stawał się intymnym dotykiem, proste powitanie po kilkudniowej rozłące pierwszym, niedającym o sobie zapomnieć pocałunkiem, a rozmowa wynikająca z troski o związek przyjaciółki przemieniała się w zakamuflowane wyznanie uczuć.
Dziewczyna w kółko myślała o wczorajszych wydarzeniach i nie potrafiła przestać się uśmiechać. Choć Grzesiek nie powiedział jej niczego wprost, nie miała wątpliwości, że jego słowa traktowały właśnie o niej. Szatynka nawet nie spodziewała się, że te wyznanie zrobi na niej takie wrażenie i że tak bardzo ją uszczęśliwi. Była tak zadowolona, że nawet nie przeszkadzało jej, że między nią a Boćkiem zapadła cisza, której nijak nie potrafiła przerwać. Po prostu siedzieli obok siebie, rzucając sobie co jakiś czas nieśmiałe spojrzenia i słabe uśmiechy. Cieszyła się obecnością chłopaka, nie czując żadnej presji, by podjąć jakiś temat. Kiedy po jakimś czasie stwierdził, że musi zbierać się na swój trening, kiwnęła jedynie głową. Rozstali się w nietypowej dla siebie ciszy. Mruknęli niewyraźne „pa”, niczym skłóceni przyjaciele. Głębokie spojrzenie prosto w oczy jakie sobie posłali skutecznie niszczyło jednak teorie o sprzeczce.
Cheerleaderka nie potrafiła się doczekać, aby opowiedzieć o tym wszystkim Klaudii. Chciała podzielić się z nią swoją radością, niejako przeżyć rozmowę z brunetem jeszcze raz. Kiedy jednak zobaczyła minę swojej sąsiadki, odsunęła swoje wspomnienia na bok, od razu wiedząc, że zdarzyło się coś złego.
- Co się stało? – zapytała bez ogródek.
- Jurij ze mną zerwał.
Przez pierwsze kilka sekund Forowicz po prostu gapiła się na swoją sąsiadkę, nie rozumiejąc co te słowa w ogóle oznaczają. Kiedy po chwili dotarło do niej ich znaczenie, jej mina z ogłupiałej zmieniła się w zszokowaną.
- Jak to? – wydukała.
Laura miała wrażenie, że się zwyczajnie przesłyszała. Owszem, Praczyk opowiadała jej o swoich obawach, ale dziewczyna na jakieś dziewięćdziesiąt procent była przekonana, że to wszystko jest tylko histerią i wyolbrzymianiem drobnostek. Nie spodziewała się, że siatkarz naprawdę odsuwa od siebie brunetkę. A nawet jeśli tak, to w życiu nie przewidywałaby, że z nią zerwie! Że ostatecznie i definitywnie zakończy ich ledwo raczkujący związek, o który Klaudia tak bardzo walczyła. Tym bardziej, że wydawało się, że on też traktuje to poważnie.
Przez kolejne kilkanaście minut brunetka opowiadała o swojej wczorajszej rozmowie ze sportowcem. Podzieliła się z cheerleaderką historią o Marinie, o jej tragicznej śmierci, o wyrzutach sumienia, które wciąż nie chciały opuścić Gladyra i o jego decyzji, że muszą się rozstać dla jej dobra.
- Nic mnie nie wkurza bardziej niż tekst, że ktoś z tobą zrywa dla twojego szczęścia – warknęła szatynka. – Jakoś nie widzę, żebyś była przez to szczęśliwsza.
- Wiesz, co jest najgorsze? – odezwała się cicho Klaudia, patrząc na przyjaciółkę ze łzami w oczach. – Że tym razem nic nie mogę zrobić. Nie zdołam go przekonać, żeby zmienił zdanie. To już koniec.
Forowicz objęła dziewczynę, pozwalając się jej wypłakać w jej ramię. Darowała sobie obrażanie Jurija i krytykowanie jego decyzji, bo to w żaden sposób nie pomogłoby jej sąsiadce. Zresztą, ona nigdy nie lubiła, gdy wytykano jej pracodawcy błędy. Musiała być dla niej wsparciem, a czas na negatywne opinie o Gladyrze jeszcze się znajdzie. Choć chętnie powiedziałaby co myśli o tak żenującym powodzie rozstania, zdusiła swoje opinie w zarodku.
- Jeśli uważasz, że naprawdę nie ma szans na szczęśliwe zakończenie, powinnaś się zwolnić.
- Ale…
- Mówię poważnie. Wiem, że będziesz teraz okropnie cierpieć i czeka cię ciężki okres, ale spotykanie go codziennie wcale nie pomoże wstać ci na nogi. Musisz się od niego odciąć, a widywanie Jurija pięć albo sześć razy w tygodniu będzie czyniło więcej szkody niż możesz sobie wyobrazić. Nie zrozum mnie źle, nie chcę przekreślać waszego związku. Tak naprawdę sądzę, że powinnaś o niego jeszcze raz zawalczyć, bo to wcale nie jest przeszkoda nie do pokonania. Widzę jednak po tobie, że brak ci jakiejkolwiek motywacji. A skoro nie będziesz próbować przekonać go do zmiany zdania, powinnaś się zwolnić, po prostu.
***
 Im dłużej myślała o rozstaniu Jurija i Klaudii, tym większy miała mętlik w głowie. Zachowanie każdego z nich było dla niej trochę nielogiczne. Dziwiła się przede wszystkim swojej przyjaciółce, która tak długo zabiegała o ten związek, starała się przekonać do siebie siatkarza i w pewnym sensie wywierała na niego presję, aby dał im szansę. Te wszystkie działania nijak nie pasowały do jej obecnej bierności. Laura nie potrafiła zrozumieć dlaczego Praczyk poddała się tak łatwo. Przecież o miłość trzeba walczyć, tak samo jak ona próbowała karkołomnie uratować swój związek z Maksem. To całkiem inna historia, z góry skazana na porażkę, skoro w jej myślach gościł już przede wszystkim Bociek, ale u brunetki sytuacja wygląda całkiem inaczej. Jej i Gladyrowi zależy na sobie nawzajem. Odeszli od siebie przez jakieś absurdalne wyrzuty sumienia. Gdyby była na miejscu dwudziestolatki, porządnie by siatkarzem potrząsnęła i nie pozwoliła na tak lekkomyślne decyzje. Zaskakiwała ją ta bierność sąsiadki, która zachowywała się jakby nic do swojego pracodawcy nie czuła.
Nie potrafiła też pojąć motywów Jurija. Jak mógł powiedzieć Klaudii, że zostawia ją, bo bez niego będzie szczęśliwsza? Współczuła mu utraty żony, ale to było całe wieki temu. Dlaczego nagle zaczął rozdrapywać stare rany? Po co w ogóle wracał do przeszłości? Czy naprawdę tak trudno było mu się skupić na teraźniejszości i na czerpaniu radości z obecności dziewczyny? Im bardziej roztrząsała tą sprawę, tym większą czuła złość. Blondyn postąpił zwyczajnie głupio. Ciekawe czy przez chwilę chociaż pomyślał o skutkach swojej decyzji. W zasadzie sama nie wiedziała co byłoby gorsze… Jeśli to działanie pod wpływem impulsu, Gladyr wykazał się idiotyzmem, jaki mu nie przystoi w tym wieku. Z drugiej strony, jeżeli było to przemyślane działanie, szanse, by przekonać go do porzucenia tego pomysłu drastycznie malały.
Nowe spojrzenie na tą sprawę rzucił też Grzesiek, z którym tradycyjnie spotkała się po swoim treningu. Chłopak powiedział coś, co mocno przebudowało jej opinię na temat związku sportowca z jej przyjaciółką.
- Trochę go rozumiem. W pewnym sensie to, co zrobił Jurek było wręcz romantyczne. Uwierz mi, że dobrze go znam i on od zawsze nie mógł pozbyć się wyrzutów sumienia przez śmierć Mariny. Wiadomo, że to nie jego wina, ale zdaję sobie sprawę, że w jego wersji wygląda to inaczej. W końcu to on miał jechać do apteki. On miał siedzieć w samochodzie, nie Marina. Jurek nigdy tak ostatecznie nie otrząsnął się po tamtej tragedii. Potem pojawiła się Klaudia, która niespodziewanie zaczęła dla niego znaczyć o wiele więcej niż powinna. I gdy wszystko się układało, nagle on popełnia ten sam błąd. Pozwala jej wracać do domu, gdy zapadł już zmrok. Spróbuj sobie wyobrazić ile to dla niego znaczyło. W jego opinii znowu naraził kogoś na niebezpieczeństwo. Jedynym sposobem, żeby historia Mariny się nie powtórzyła, było zerwanie. To okrutne, ale pokazuje, że naprawdę mu na Klaudii zależy. Dlatego rozumiem jego decyzję. Co nie zmienia faktu, że uważam ją za idiotyzm.
- Już myślałam, że go za to pochwalisz!
- Nie. Bez przesady.
- Jak tak o tym mówisz, to ja też zaczynam go rozumieć – westchnęła cheerleaderka.
- To nie jest takie czarno-białe jak się wydaje. Co nie zmienia faktu, że można było to rozwiązać inaczej. Ja nigdy bym nie zrezygnował z kogoś, na kim mi zależy.
Pod wpływem znaczącego spojrzenia Boćka jej żołądek zrobił fikołka. Dzielnie jednak wytrzymała jego wzrok.
- No, takie rozstanie dla czyjegoś dobra to dla mnie największa ironia losu, mam nadzieję, że nie doświadczę czegoś takiego.
- Ze mną na pewno nie – mrugnął do niej.
- Dobrze, będę pamiętać. A zmieniając temat, wczorajsza nasza rozmowa o Maksie mi coś uświadomiła.
- Co takiego? – popatrzył na nią z zainteresowaniem.
- Skoro czujesz się nadal winny mojemu rozstaniu z nim, to wiem jak możesz mi to wynagrodzić.
- Jak?
- Mógłbyś pójść ze mną na studniówkę.
Brunet uśmiechnął się szeroko.
- Nie ma sprawy.
***
 Dla Jurija ostatnie dni nie należały do najłatwiejszych. Najpierw zmagał się z ogromnymi wyrzutami sumienia, że pozwolił Klaudii późno wracać do domu, potem cierpiał, gdy musiał ją od siebie odsunąć. Nie lubił tego, że ją oszukiwał, odwoływał spotkania, zasłaniając się Darią, której rzekomo obiecał wyjście na basen. Dużą trudność sprawiało mu też trzymanie nieświadomej jego dylematów dziewczyny na dystans. Zwłaszcza, że sam najchętniej skryłby się w jej ramionach, zapominając o przeszłości. Nie mógł jednak ciągnąć tego dłużej. Musiał rozstać się z dwudziestolatką, bo tylko w ten sposób zdołał ochronić ją przed tragedią. Kiedy tłumaczył jej powody jego decyzji, z ciężkim sercem obserwował reakcję niedowierzającej Praczyk. Trudno było też patrzeć jak brunetka bez słowa opuszcza jego mieszkanie.
Jeśli jednak myślał, że po rozstaniu będzie mu lżej, grubo się pomylił. Wszystkie poprzednie cierpienia były niczym w porównaniu z widokiem Klaudii w dzień po ich zerwaniu. Opiekunka jego córki wyglądała na załamaną. W jej oczach nieustannie gościł smutek, a na ustach brakowało uśmiechu, którym go witała codziennie przez ostatnie kilkanaście tygodni. Rzecz jasna, spodziewał się mniej więcej takiego zachowania. Nie przewidział jednak, że kompletnie rozbita dziewczyna wywoła w nim smutek. Jej emocje wypisane na twarzy raniły go bardziej niż wszystkie wyrzuty sumienia razem wzięte. Nienawidził sam siebie, że wpędził ją w taki stan. Nie umiał sobie wybaczyć, że dopuścił, by tak przez niego cierpiała. 

Musicie wiedzieć, że nie umiem pisać porozstaniowych rozdziałów, spodziewajcie się jakiejś szmiry w najbliższym czasie :/

czwartek, 25 sierpnia 2016

Rozdział czterdziesty czwarty - Magnes

Choć bała się tego, co może usłyszeć w odpowiedzi, Klaudia miała zamiar zapytać się siatkarza z czego wynika jego ostatnie zachowanie. Domysły i teorie tylko ją wyczerpywały. Mimo, że jej przyjaciółka uważała, że nie ma o co się stresować, dziewczyna nie potrafiła pozbyć się złych przeczuć. Praczyk odnosiła wrażenie, świat jedynie czeka, by rozsypać się na tysiące kawałków.
Kiedy Jurij w końcu pojawił się w domu, a brunetka wydusiła z siebie swoje spostrzeżenia i obawy, zapytała czy jego dystans jest spowodowany zaproszeniem na studniówkę, mężczyzna wyglądał na szczerze zdziwionego.
- Nie chodzi o studniówkę – zaprzeczył, a dwudziestolatka na chwilę odzyskała nadzieję. – Ale masz rację, odsunąłem się ostatnio od ciebie.
- Dlaczego? – spytała słabo. – Zrobiłam coś źle?
Siatkarz rzucił jej ciężkie spojrzenie. Zanim jednak zdążyła przeanalizować swoją postawę, Gladyr usiadł obok niej, ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie ty. To ja. Ja znowu nawaliłem.
Klaudia nie rozumiała kompletnie nic. Nie wiedziała co ma na myśli Jurij, nie miała pojęcia o czym mówi. Widziała, że sportowiec nagle stał się przygnębiony i że zmaga się z jakimś problemem. Chciała go pocieszyć, lecz podświadomie czuła, że to nie on będzie zraniony na koniec tej rozmowy.
- Nie zastanawiało cię nigdy co stało się z mamą Darii?
Dziewczynę tak zaskoczyło pytanie Gladyra, że zdołała tylko kiwnąć głową.
- Marina, tak miała na imię moja żona, nie żyje.
- Przykro mi… - wydusiła z siebie.
- To moja wina, że nie żyje.
Dwudziestolatka mogła się tylko gapić na mężczyznę. Z każdym kolejnym jego słowem była coraz bardziej zagubiona i zdezorientowana. Co to znaczy, że jego żona umarła z jego winy? Przecież Jurij nie był mordercą!
- To stało się kiedy Daria miała półtorej roku. Grałem wtedy w Warszawie, zdążyliśmy się już w Polsce zadomowić. Zawodowo szło mi nieźle, byłem w formie, dawałem z siebie wszystko na treningach, zgarniałem pozytywne opinie. Tamtego wieczoru Daria zachorowała. Po prostu zaczęła gorączkować, była rozpalona, a my jak na złość nie mieliśmy w domu żadnego leku, który mógłby jej pomóc. Marina prosiła mnie, żebym pojechał do apteki, ale ja byłem zmęczony po całym dniu w klubie, więc dałem jej kluczyki do auta i kazałem jechać samej. Było już późno, bo dochodziła jedenasta. Marina pojechała… i zginęła w wypadku samochodowym.
  Praczyk nie wiedziała o czym pomyśleć najpierw. O swoim całkowitym niedowierzaniu w opowiedzianą przez zawodnika historię? O współczuciu dla Darii, która nigdy tak naprawdę nie poznała swojej mamy? O współczuciu dla Jurija, który musiał uporać się ze stratą żony i opieką nad małym dzieckiem jednocześnie?  Tysiące spostrzeżeń kłębiło się w jej głowie, mieszało się z niemałym szokiem wywołanym przez słowa Gladyra.
- Bardzo mi przykro… - powiedziała cicho. – Ale nie rozumiem dlaczego siebie o to obwiniasz, przecież…
- To moja wina! – wyrzucił z siebie. – To ja miałem jechać do tej głupiej apteki, ona mnie o to prosiła. Nie chciało mi się, bo zmęczenie po treningu i lenistwo było dla mnie ważniejsze niż zdrowie córki. Wolałem odpoczywać, zrzucić swoje obowiązki na innych. Gdybym to ja pojechał, Marina nadal by żyła. Nie spotkałaby na drodze tamtych pijanych chłopaków, którzy staranowali jej samochód. Ona zginęła tam od razu, nie miała najmniejszych szans. To ja powinienem być na jej miejscu.
Blondyn popatrzył na nią ze szklankami w oczach. Ten widok podziałał na nią paraliżująco. Było coś bardzo wymownego i silnego w męskich łzach. Jej serce pękało z bólu, tylko dlatego, że widziała cierpiącego Gladyra, na którym jej tak szalenie zależało. Niewiele się zastanawiając, objęła sportowca, przytulając go ze wszystkich sił.
Nie ulegało wątpliwości, że właśnie to wydarzenie sprzed lat jest powodem alienacji Jurija. Jego dystans do innych ludzi, mrukliwy styl bycia, brak uśmiechu – to wynik ogromnej straty. Choć od początku podejrzewała, że charakter mężczyzny nie wziął się znikąd, prawda była dla niej zaskoczeniem. Oczywiście ta tragedia na pewno odmieniła jego życie, ale nie spodziewała się, że Gladyr aż tak bardzo się o nią obwinia. Jego wyrzuty sumienia były zdecydowanie przerysowane, nie sądziła jednak, żeby siatkarz widział ten wypadek z innego punktu widzenia niż jego własny.
- Wiesz, że jedynymi winnymi są ci pijani chłopacy? – zapytała delikatnie, odsuwając się od niego. – To oni wsiedli za kierownicę, gdy powinni zamówić taksówkę. Nie ma żadnej winy po twojej stronie.
- Nieprawda – stwierdził twardo, wyplątując się z jej objęć. – Dobrze wiem, że to przeze mnie. Przez mój egoizm cierpią inni.
- Przecież nie mogłeś tego przewidzieć – zaprotestowała. – To był wypadek.
- To moja wina – powtórzył z uporem. – Jestem jak magnes przyciągający nieszczęścia, z tą tylko różnicą, że dotykają one innych. Nie mogę pozwolić, żebyś ty też na tym ucierpiała.
- Słucham? – spytała, pełna najgorszych przeczuć.
- Nie… nie możemy być razem. Nie przeżyję jeszcze jednej takiej straty.
Praczyk chciała protestować. Chciała krzyknąć, że nie zgadza się na żaden z pomysłów blondyna, ale jego słowa płynęły nieprzerwanie, wbijając sztylety w jej serce.
- To tylko kwestia czasu, kiedy to wszystko się powtórzy. Nie mogę cię na to narażać. Nie uczę się na własnych błędach. Pamiętasz jak tydzień temu rozmawialiśmy o twojej studniówce? Naprawdę chciałem z tobą tam pójść. Wierzyłem, że nam się uda. A potem pozwoliłem ci wrócić samej do domu. Rozumiesz, co to dla mnie znaczyło? To jak powrót do przeszłości. Znowu przez własne lenistwo i niechciejstwo naraziłem innych na niebezpieczeństwo. Było już tak późno, nie powinienem wypuszczać cię samej. Powinienem cię przekonać, żebyś została. To mogło się skończyć tak samo jak z Mariną.
- Nic mi się nie stało.
- Dla mnie się stało. Udowodniłem sobie, że niczego mnie tamten wypadek nie nauczył. Nie mogę pozwolić sobie na kolejne błędy. Musimy się rozstać, Klaudia. Będziesz szczęśliwsza z kimś innym. Ze mną to się skończy tylko kolejną tragedią.
- Nie – zaprotestowała słabo. – Zakładasz od razu najgorsze.
- Po prostu siebie znam. Nie możemy tego dłużej ciągnąć.
- Przestań – poprosiła, czując jak napływają jej łzy do oczu.
Mimo, że wzrok mężczyzny przepełniony był bólem, było w nim o wiele więcej stanowczości. Dwudziestolatka doskonale zdawała sobie sprawę, że żadne z jej argumentów nie zmienią decyzji Gladyra. Zresztą, nawet ich tak wiele nie miała, skupiając się bardziej na tym, że sportowiec właśnie z nią zrywa.
- Przykro mi. Ta decyzja wyjdzie ci na dobre. Nade mną ciąży tylko fatum tragedii.
Nie chciała dłużej tego słuchać. Choć zupełnie nie popierała decyzji Jurija, wiedziała, że tym razem nic nie uda się jej wywalczyć. Musiała jak najszybciej opuścić to mieszkanie. Nie obchodziło ją to, czy siatkarz zobaczy jak wybucha płaczem, ani czy wróci do domu z kompletnie rozmazanym makijażem. Pragnęła po prostu zostać sama, przestać patrzeć na pomieszczenia, z którymi wiązało się tyle cudownych wspomnień. Na kuchnię, gdzie miał miejsce ich pierwszy pocałunek, ich pierwsza randka, ich pierwsze rozmowy. Na salon, gdzie tydzień temu prawie zwariowała z radości, kiedy blondyn okazywał jej tyle namiętności. Na kanapę, gdzie nocowała parę miesięcy temu, na której uświadomiła sobie co naprawdę czuje do jej właściciela.
Trudno powiedzieć, czy trudniej było jej się uporać ze świadomością, że te wszystkie chwile już nie wrócą ani się nie powtórzą, czy z samotnością, na którą nie potrafiła znaleźć lekarstwa, czy może z bólem rozrywającym jej ciało od środka. Choć wylała z siebie tony łez, wcale nie poczuła się lepiej. Nie potrafiła znaleźć sobie zajęcia, bo wszystko wydawało się bezsensowne. Nie chciała ani oglądać telewizji, ani czytać książek, nie wspominając już o nauce. Najlepiej czuła się na własnym łóżku, pogrążona we własnym żalu, mimo, że jednocześnie nienawidziła tego ciągłego rozpamiętywania. Nie spodziewała się, by cokolwiek lub ktokolwiek mógł jej pomóc. Ukrywała się przed swoimi rodzicami, rodzeństwem, nawet przed Laurą, nie mając zamiaru opowiadać im o swoim złamanym sercu.
Czas na podzielenie się prawdą na pewno przyjdzie, lecz na razie nie mogła przeżywać tego koszmaru ponownie. Nie mogła słyszeć tych samych słów dwa razy w ciągu jednego dnia – nawet, jeśli ten drugi raz byłby wypowiedziany jej ustami. Może jutro będzie łatwiej, ale szczerze w to wątpiła.
Nie umiała nawet nienawidzić mężczyzny za to, co jej zrobił. Nie potrafiła przekłuć swojego smutku w złość. Marzyła jedynie o tym, żeby zmienił zdanie, a ona bez wahania wszystko by mu wybaczyła. Zbyt dobrze jednak znała Gladyra. Doskonale wiedziała, że to definitywny koniec. W jakimś stopniu nawet rozumiała jego decyzję. Rozstał się z nią, wierząc, że w ten sposób ochroni ją przed samym sobą. Poniekąd był to piękny dowód przywiązania. Nie ulegało jednak wątpliwości, że wolałaby, żeby okazał swoje uczucia w zupełnie inny sposób. W sposób, który nie doprowadziłby ją do łez ani by jej tak bardzo nie załamał.
Z chlipnięciem sięgnęła po kolejną chusteczkę. W końcu, już tylko to jej zostało. 

Wiecie co, myślałam, że ktoś wysunie teorię, że nagłe chłodne zachowanie Jurija ma związek z tym, że Klaudia nie została na noc, a on chciał ją zaciągnąć do łóżka :D Ale widzę, że jednak mu ufacie. No i zdaję sobie sprawę, że w realnym świecie taka historia śmierci żony kogoś znanego na pewno byłaby opowiedziana przez media, ale na potrzeby opowiadania zakładamy, że wszystko pozostało w tajemnicy.

piątek, 19 sierpnia 2016

Rozdział czterdziesty trzeci - Przeczucie

Trudno powiedzieć, w którym momencie Klaudia zaczęła baczniej przyglądać się Jurijowi. Pewnego dnia zauważyła po prostu, że coś jest nie tak. Mężczyzna był roztargniony, patrzył na nią pustym wzrokiem, mechanicznie odpowiadał na pytania, a jego pieszczoty nie miały w sobie dawnej czułości. Chyba właśnie ten ostatni aspekt zaalarmował brunetkę. Nie dało się zignorować jego pocałunków wykonywanych jakby za karę, zbyt szybko kończonych albo zbyt często unikanych. Przytulał ją krócej i słabiej, prawie w ogóle jej nie dotykał. Trzymał dziwny dystans i choć nie rzucał jej zimnych, obojętnych spojrzeń, Praczyk z dnia na dzień czuła się coraz gorzej.
Kiedy opowiedziała o swoich obawach Laurze, dostała niezłą burę. Jej sąsiadka stanowczo nakazała wziąć się w garść i przestać wymyślać niestworzone historie. Cheerleaderka twierdziła, że przecież do tej pory siatkarz jasno mówił jej czego oczekuje i był z nią boleśnie wręcz szczery. Większość czarnych myśli Klaudii nie miało pokrycia z rzeczywistością, więc nie powinna znowu wariować.
Mimo, że dziewczyna doskonale widziała, że Forowicz stara się ją podbudować na duchu i naprawdę wierzy, że te problemy istnieją tylko w jej głowie, nie potrafiła o tym zapomnieć. Z Gladyrem rzeczywiście było coś nie w porządku. Co prawda dwudziestolatka już niejednokrotnie wcześniej spodziewała się z jego strony różnych strasznych rzeczy, które ostatecznie się nie wydarzały, lecz tym razem naprawdę było inaczej. Jej intuicja uruchamiała ostrzegawczą syrenę i migające czerwone światła za każdym razem, gdy zawodnik odsuwał ją od siebie albo nieszczerym uśmiechem próbował zamaskować swoją burzę myśli.
Przełomową chwilą, niejako potwierdzającą wszystkie jej przeczucia był piątkowy wieczór. Początek weekendu zawsze był dniem, w którym Klaudia zostawała u mężczyzny dłużej niż zwykle – w końcu nie musiała następnego ranka wstawać do szkoły, więc mogła spędzić z nim tą godzinę czy dwie więcej. Tym razem jednak już około wpół do szóstej Jurij zerkał na zegar, jakby dając jej do zrozumienia, że powinna wreszcie wracać do domu. Mimo, że nie wyprosił jej werbalnie, jego gesty zdawały się być jednoznaczne. Wymowne spojrzenia w stronę czasomierza, niechętnie odwzajemniane pocałunki, niemrawe odpowiedzi na pytania, trzymanie ją na dystans – dwudziestolatka mogła wyciągnąć tylko jeden wniosek. Jurij nie chciał jej towarzystwa. Nie zamierzała się mu narzucać i gdy parę minut po szóstej oznajmiła, że czas się rozstać, wydawało się jej, że na twarzy Gladyra dostrzegła ulgę.
Trudno nazwać to ciosem prosto w serce, bo przecież nic się nie stało. Brunetka nie umiała jednak powstrzymać przygnębienia, smutku w oczach i ogromnej guli stojącej jej w gardle. Niewiele jej brakowało do płaczu i wstrzymywała ją chyba tylko myśl, że jeśli już zacznie to nigdy nie przestanie wylewać z siebie łez. Była na skraju rozpaczy. Mimo, że tak w gruncie rzeczy nie miała żadnej potwierdzonej informacji, sygnały wysyłane przez sportowca prowadziły ją tylko do jednego wniosku.
- On ze mną zerwie – uznała, patrząc tępo w ścianę.
- Przecież dopiero co byłaś pewna, że pójdzie z tobą na studniówkę! – zaprotestowała Laura, która wyraźnie już nie wiedziała jak przemówić swojej przyjaciółce do rozumu.
- Wiesz, jakby się nad tym zastanowić, to od tej studniówki wszystko się zaczęło – uświadomiła sobie nagle dziewczyna. – Tydzień temu go zaprosiłam, potem zaraz następnego dnia on odwołał nasze spotkanie, bo niby szedł z Darią na basen, a później już się potoczyło to całe jego dziwne zachowanie, unikanie pocałunków, to dzisiejsze sugerowanie, że powinnam już iść… Mogłam w ogóle nie poruszać tego tematu! – wyrzuciła sobie Praczyk. – Przecież spodziewałam się, że to będzie nie na miejscu i…
- Klaudia! – fuknęła cheerleaderka. – Uspokój się, z tego co pamiętam, to obiecał ci, że zrobi co w jego mocy, żeby ci towarzyszyć. Naprawdę uważasz, że kłamał? Bo z tego co opowiadałaś, to wydaje mi się, że on raczej zawsze był z tobą szczery, bez względu na to, czy miał do powiedzenia jakieś dobre albo złe wieści.
- Tak, ale…
- Powinnaś się go spytać o co chodzi. Snucie domysłów nikomu nie wyjdzie na dobre. Pogadaj z nim. Niech ci wyjaśni skąd to zachowanie. Założę się, że będziemy się potem z tego śmiały, ale widzę, że dręczy cię ta sprawa, dlatego uważam, że musisz z nim porozmawiać.
***
Choć Forowicz ze wszystkich sił zapewniała swoją sąsiadkę, że jej obawy są wytworem wyobraźni, w głębi duszy sama się nieco bała tego, co przyniesie przyszłość. Opowieści Klaudii naprawdę nie brzmiały zbyt pozytywnie, ale szatynka nie mogła pozwolić sobie na podzielenie jej czarnych myśli. Musiała wspierać dwudziestolatkę i niemal wmawiać jej, że to się jej tylko wydaje. W przeciwnym razie Praczyk całkiem by się rozsypała. Gdyby tylko ktoś podzielał jej strach, byłoby to niejako potwierdzenie, że dzieje się coś złego. Przyjaciółka już teraz, gdy nie wiedziała nic pewnego, była na skraju załamania.
Jej reakcja dała też ostro do myślenia samej Laurze. Dziewczyna nie mogła nie przypomnieć sobie tych chwil, gdy Maks z nią zerwał. Doskonale pamiętała jak się wtedy czuła, lecz dopiero teraz zrozumiała różnicę, o której mówiła jej brunetka podczas ich kłótni. Cheerleaderka ani razu nie płakała, nie tęskniła za informatykiem, nie była smutna z powodu ich rozstania. Było jej źle, ale tylko i wyłącznie z powodu wyrzutów sumienia. Żałowała, że zraniła Palowskiego, ale jej samej prawie to nie obeszło. Patrząc na Klaudię, która ledwo co trzymała się w kupie – a przecież Gladyr wcale jej nie porzucił – Forowicz zobaczyła jak wygląda rozstanie z osobą, na której ci zależy. To powinien być czas pełen bólu, marazmu i łez. W jej przypadku było jedynie poczucie winy i współczucie dla cierpiącego chłopaka.
Szatynka naprawdę martwiła się o swoją koleżankę. Nie chciała, by jej przepuszczenia się sprawdziły. Nie chodziło o to, że pogodziła się z jej związkiem z Jurijem i zaakceptowała siatkarza – mimo, że wciąż go nie poznała – tylko o samą Praczyk. Nie ulegało wątpliwości, że zerwanie z blondynem ją pogrąży. Nie umiała sobie nawet wyobrazić jak bardzo będzie cierpieć. Gdyby tylko mogła zrobić coś, co zapobiegłoby ewentualnej katastrofie, na pewno…
- Witaj, Grzegorzu! – uśmiechnęła się szeroko do chłopaka, w mgnieniu oka wpadając na genialny plan.
- Witaj Lauro. Co tam słychać?
- Mam do ciebie pytanie prosto z mostu.
- Oho. Czy mam się bać?
- Nie – stwierdziła, siadając z przyjacielem na rodzinnych trybunach, tuż przy płycie boiska. – Tylko chciałabym, żebyś odpowiedział szczerze.
- Jednak się boję – mruknął Bociek.
- Ty masz dobry kontakt z Jurijem Gladyrem, prawda?
- Tak.
- Czy on ostatnio się zachowywał jakoś inaczej? Tak w negatywnym sensie. Bo… powiem wprost: czy on chce zerwać z Klaudią?
- Słucham?!
- Ona odnosi takie wrażenie i nie wiem czy mam się o co martwić.
- Jurek nic mi nie mówił na ten temat – westchnął brunet. – Ale mogę się go wypytać o co chodzi.
- Po prostu nie chciałabym, żeby Klaudia tak cierpiała, bo…
- …bo sama to przeżyłaś? – dokończył nieśmiało zawodnik.
Cheerleaderka popatrzyła na niego lekko zdezorientowana.
- Posłuchaj, wiem, że nigdy o tym nie gadaliśmy, ale naprawdę przepraszam cię za tamto z Maksem. Nie zrobiłem tego specjalnie, przykro mi, że on z tobą zerwał przez moją nieuwagę.
Dziewczyna otworzyła usta i je zamknęła. Po chwili spojrzała z powagą na przyjaciela, starannie dobierając słowa.
- Wiem, że to był przypadek, naprawdę. Niepotrzebnie się o to obwiniasz, bo nie jestem na ciebie zła, serio. I jeśli czegoś żałuję, to tylko tego, że nasz związek zakończył się w taki sposób. Przypadkowo, przez wygadaną tajemnicę. Powinnam sama z nim zerwać o wiele wcześniej, bo od jakiegoś czasu byłam z nim z przyzwyczajenia. Nic do niego nie czułam. A Maks naprawdę nie zasługiwał, żeby go tak przedmiotowo traktować. To już zmierzało ku końcowi. Nie powinnam tego tak sztucznie przedłużać, zwłaszcza, że my się nawet raz pocałowaliśmy i…
- Niestety tylko raz – wtrącił Grzesiek.
Trudno stwierdzić czy w jego głosie zabrzmiało więcej rozmarzenia czy zawodu. Przenikliwy wzrok przez moment zbił ją z tropu, wywołując dziwny ucisk w piersi.
- Także, no, rozumiesz co mam na myśli?
- Rozumiem – powiedział cicho, a powietrze wokół nich jakby naelektryzowało się jakimś nowym rodzajem energii. – Nie wiem tylko dlaczego przestałaś coś czuć do Maksa.
Ucisk w piersi przybrał na sile, a Laura doznała jakby rozdwojenia jaźni. Jakaś część jej wrzeszczała, że powinna to przerwać, że i tak powiedziała już za dużo, że może tego za chwilę żałować i że musi uciekać. Druga część pozostała nieruchoma niczym kamień, choć jednocześnie zaskakująco żywa w środku. Słowa popłynęły z jednej strony zupełnie wbrew jej woli, a z drugiej tak swobodnie, jakby czekały od czterech miesięcy aby wybrzmieć na głos.
- Nie czuję nic do Maksa, bo pojawił się ktoś nowy, kto przejął całą uwagę. I zamiast myśleć o moim chłopaku, myślałam o tym drugim.
- To musi być ktoś strasznie wyjątkowy, skoro tak ci zawrócił w głowie.
- Jest – potwierdziła półgłosem. – Ale nie wiem czy on traktuje mnie podobnie.
- Możesz być tego pewna. Jesteś dla niego wyjątkowa.  

Coś mi bardzo nie gra w tym rozdziale, ale nie wiem co. 

piątek, 12 sierpnia 2016

Rozdział czterdziesty drugi - Porównania

Sobotni mecz Grzegorz Bociek oglądał z perspektywy band reklamowych. Pomimo kolejnego odwołania, w życie wchodziła nałożona na niego kara zawieszająca go na cztery ligowe kolejki. Choć irytowało go całe to zamieszanie i przymusowy brak rytmu meczowego, starał się skupiać na jasnych aspektach tej sytuacji. Na przykład na tym, że mógł swobodnie obserwować występy Laury.
- Wiesz, że fajnie dzisiaj tańczyłyście? – zagadnął dziewczynę po zakończonym spotkaniu. – Brakowało mi tylko tego świetnego układu do I will always love you, który ostatnio mi pokazałaś.
Posłał jej bardzo znaczące spojrzenie, ale szatynka w ogóle się nim nie przejęła, śmiało krzyżując z nim wzrok.
- No i? Powinieneś się cieszyć Grzegorzu, że zobaczyłeś moją pierwszą zumbową chorełkę. Przecież tego chciałeś.
Na końcu języka pojawiło się jedno pytanie, ale siatkarz zatrzymał je w sobie. Uśmiechnął się jedynie z zadowoleniem, nie komentując jej wypowiedzi. Jego milczenie chyba zakłopotało nieco Forowicz.
- Co się tak patrzysz?
Miał ochotę ją przytulić. I może pocałować. Nie był jednak pewien czy taki gest nie zepsułby dopiero co odbudowanych relacji. Nie chciał kolejny raz się pośpieszyć, popełniać tego samego błędu i znowu go żałować. To nie tak, że się bał – on raczej starał się być ostrożny. Zmienił temat, tak jakby stanowiło to jakiś ratunek.
***
Choć Jurij nie powiedział jej ostatecznie czy pójdzie z nią na studniówkę, czy może nie, Klaudia czuła się tak, jakby już wyraził na to zgodę. Po tym, co zdarzyło się poprzedniego wieczoru, nie dopuszczała do siebie myśli, że coś mogłoby się teraz zepsuć. Wszystko układało się absolutnie cudownie. Widziała zresztą, że mężczyzna rozumiał dlaczego tak bardzo jej zależy na jego obecności, a on sam chyba też chciał jej towarzyszyć w tym dniu.
Za pozytywne nastawienie brunetki odpowiadała również jej sąsiadka. Forowicz najpierw zmotywowała ją do zaproszenia Gladyra na studniówkę, a potem z prawdziwą ciekawością wysłuchała relacji dwudziestolatki z jej rozmowy z siatkarzem i wyraziła szczery, zupełnie nieudawany zachwyt nad jego odpowiedzią. Momentami wydawało się nawet, że to cheerleaderka jest bardziej podekscytowana ich wspólnym wyjściem na bal. Nie ulegało wątpliwości, że Laura znowu stała się starą, dobrą Laurą. Przestała być tak skupiona na sobie, irytująca w swoich wyborach, okłamująca siebie i innych. Dziewczyna nie była pewna czy zadziałały na nią jej mocne słowa wygarniające błędy czy może odkryta wreszcie prawda o uczuciach wobec Grześka, ale najważniejsze, że wszystko wracało do normy.
Praczyk zaczęła snuć plany. O tym jaką założy sukienkę, jaką zrobi sobie fryzurę, makijaż, jakie dobierze dodatki. Po cichu liczyła na to, że jej przyjaciółka weźmie ze sobą Boćka i w czwórkę przeżyją niezapomnianą noc. Uśmiech sam pojawiał się na jej twarzy, gdy tylko próbowała to sobie wyobrazić. Tak trochę martwiło ją tylko, że sportowiec nie lubił publicznego okazywania uczuć. Nigdy nie zdobył się na więcej niż uśmiech. Kiedy parę tygodni temu spotkali się na hali, Jurij zaledwie uścisnął jej ramię. Dzisiaj jego powitanie też nie należało do szczególnie wylewnych, bo blondyn uniósł tylko kąciki ust. Nie chodziło o to, żeby się na nią rzucił z jakimś namiętnym pocałunkiem, bo sama uważała to za przesadę, byłoby jednak miło dostać przynajmniej buziaka w policzek. 
Musiała też wymyśleć jak przekazać swoim rodzicom informację, że na studniówkę pójdzie ze starszym o prawie dziesięć lat facetem. Mogła się założyć, że nie przyjmą tego tak beztrosko, ale nie chciała ich dłużej okłamywać. Do tej pory swoje późne powroty do domu tłumaczyła wydłużonymi treningami zawodnika. Powinna im powiedzieć prawdę. Nie chodziło o to, żeby od razu ich poznać z Jurijem, lecz jej rodzice mieli prawo wiedzieć z kim spędza tyle czasu. Im dłużej to przed nimi ukrywała, tym bardziej staną się wobec blondyna nieufni.
- Klaudia? – głos Gladyra wdarł się w jej rozmyślania. – Muszę z tobą porozmawiać.
Dziewczyna popatrzyła na niego z przekorą.
- Wiesz, nie lubię takich słów. Po nich zawsze dzieje się coś złego.
 Siatkarz uśmiechnął się.
- Nie mogę się dzisiaj z tobą spotkać – spojrzał na nią uważnie. – Nie dlatego, że nie chcę, ale już dawno obiecałem Darii, że pójdziemy na basen. Ona się o to upomina, a ostatnio spędzałem z nią mniej czasu niż zwykle i… mam nadzieję, że rozumiesz.
W pierwszym momencie chciała zaproponować, że przecież może iść z nimi, lecz szybko ugryzła się w język. Jakoś dziwnie byłoby jej paradować przed nim w stroju kąpielowym. Wstydziła się pokazać mu prawie nago. Poza tym, powinna uszanować ich rodzinne więzi. Jurij miał rację, przez to, że ciągle się spotykali, córka mogła poczuć się zaniedbana. Była przecież przyzwyczajona, że ma swojego tatę na wyłączność. Na pewno nie jest jej łatwo się nim dzielić. Samemu mężczyźnie pewnie też trudno znaleźć złoty środek. Zamiast się obrazić, skinęła głową.
- Oczywiście, że rozumiem. Bawcie się dobrze. A my sobie to odbijemy na studniówce mam nadzieję.
Nie potrafiła zinterpretować jego miny. Nie wiedziała czy podziela jej nadzieje, czy jest rozbawiony, czy może zirytowany. Nie chciała jednak dopuścić swoich wątpliwości do głosu, ani pozwolić, by niepewność znowu zatruwała jej życie.
- Dziękuję – mruknął, patrząc na nią tak, jakby chciał ją pocałować. Brunetka nieznacznie się przysunęła, posyłając mu zachęcający uśmiech. Jeśli jednak mężczyzna miał taki zamiar, po chwili z niego zrezygnował, przenosząc swoją uwagę na Darię bawiącą się z córką Piotrka Gacka.
- Myślisz, że pójdzie w twoje ślady? – zapytała Klaudia, ukrywając swój zawód.
Gladyr wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Cokolwiek nie postanowi, będę ją wspierać. Chyba jest to możliwe, ale przed nią jeszcze tyle lat, że może zmienić zdanie piętnaście razy.
***
 Od kiedy Laura przyznała Boćkowi, że występ do piosenki Whitney Houston był niejako jemu dedykowany, chłopak ciągle przypominał jej ten fakt i prosił o więcej. Cheerleaderka nie była pewna czy natręctwo atakującego ją bawi czy irytuje. Z jednej strony jego komentarze stawały się strasznie monotematyczne, ale z drugiej czuła, że istnieje w tym jakaś aluzja. Gdy brunet kolejny raz zaproponował jej, że może ocenić jej choreografie, Forowicz postanowiła zareagować.
- Dobra, zatańczę, o ile nie będziesz widzem, tylko uczniem i poruszasz się ze mną.
- Nieee, to już wolę posiedzieć cały dzień w siłowni – skrzywił się. – Podnoszenie ciężarów wychodzi mi lepiej.
- No jasne, przecież ty masz takie bary – zironizowała, obejmując dłońmi jego biceps.
 Zetknięcie z Grześkiem było jak uderzenie pioruna. Pod palcami czuła jego twarde mięśnie, nieco szorstką skórę oraz ciepło jego ciała. Ten dotyk ją zaskoczył. Zafascynowana wpatrywała się w jego wyrzeźbione latami pracy ramiona, wolno przesuwając po nich kciukiem. Dopiero po chwili się od niego odsunęła, kiedy zorientowała się, że  przyjaciel uważnie ją obserwuje.
- Jeszcze coś chcesz sobie zmacać? – zapytał z rozbawieniem.
- Nie – rzuciła pod nosem, wpatrując się w czubki swoich butów. Choć sama w to nie wierzyła, zaczerwieniła się po cebulki włosów.
- Brzuch też mam dobrze umięśniony – dodał, wypinając pierś. – Możesz sprawdzić.
- Nie, dziękuję.
To, co miało być niewinnym żartem niespodziewanie przerodziło się w coś bardzo intymnego. Szatynka sama nie do końca rozumiała co właściwie się stało. Przecież nigdy tak nie reagowała. Kiedy dotykała Maksa, nie czuła takiego ucisku w klatce ani mrowienia wzdłuż kręgosłupa.
Tylko, że to był Bociek, który od samego początku wywoływał u niej emocje, których do tej pory nie znała. To przy nim pierwszy raz miała motyle w brzuchu, przy nim mocniej biło jej serce, na jego widok się mimowolnie uśmiechała, przy nim jej zmysły stawały się nad wyraz czułe. I to właśnie on powodował rumieńce na policzkach.
Tu nawet nie chodziło o zachwyt nad jego dobrze zbudowaną sylwetką. Oczywiście, nie dawało się tego nie zauważyć, ale dziewczyna nigdy nie uważała tego za szczególnie pociągające. Jej fascynacja wynikała z samego fizycznego kontaktu ze sportowcem. Marzyła, by dotknąć go jeszcze raz, chociażby wziąć za rękę, nie odważyła się jednak tego zrobić. Mimo, że każda komórka jej ciała ciągnęła ją w stronę Grześka, nie potrafiła się przekonać do jakiegokolwiek ruchu – nawet, jeśli istniało wysokie prawdopodobieństwo, że chłopak jej nie odtrąci. Zwyczajnie się wstydziła – co w jej przypadku wcale zwyczajne nie było.
Gdy następnego dnia opowiadała o tej sytuacji Klaudii, jej sąsiadka nie potrafiła przestać się głupio uśmiechać.
- Wiesz, to prawie tak jakbyśmy się zamieniły charakterami – stwierdziła. – Bo to zawsze ja byłam tą strachliwą, nieśmiałą dziewczyną, która nie zrobi pierwszego kroku, a ty to ta pewna siebie osoba, przekonana, że wszystko pójdzie po jej myśli. Teraz ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że z Jurijem się ułoży i pójdziemy razem na studniówkę, a ty…
- A mnie zawstydza coś tak głupiego jak dotyk.
- Właśnie.
- Wiesz, co jeszcze mnie dziwi? Grzesiek wcale nie jest jakoś super przystojny. Jeśli chodzi o wygląd to Maks go bił na głowę. A mimo to, od kiedy tylko się pojawił, częściej myślałam o nim niż o moim chłopaku.
- To było strasznie płytkie – skrytykowała Praczyk.
- No tak, masz rację, ale…
- …ale to najlepiej pokazuje, że charakter się liczy bardziej. Zresztą, chyba aż tak pusta nie jesteś, skoro wybrałaś Grześka, zdając sobie sprawę, że Maks bardziej ci się podoba – zażartowała. - Poza tym on wcale nie jest taki najgorszy. Uważam, że ma fajny uśmiech. Jest wysoki i dobrze zbudowany, a wiem z własnego doświadczenia, że miło jest się przytulić do takiego faceta.

Ja Was przepraszam! Przepraszam, naprawdę! W poprzednim tygodniu tyle pracowałam, że nie zdołałam napisać nawet zdania, stąd ten poślizg. Powyższy rozdział nie jest sprawdzony pod kątem błędów, mam nadzieję, że przymkniecie na nie oko, a ja jutro postaram się to ogarnąć. Przepraszam Was jeszcze raz ;-; 

czwartek, 28 lipca 2016

Rozdział czterdziesty pierwszy - Zaproszenie

Studniówka zdarzała się tylko raz w życiu. Ta niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju noc, kiedy powoli żegnało się okres beztroski, a witało dorosłość oraz samodzielność. To taki bal, który wspomina się do końca życia – tak przynajmniej uważała Klaudia. Wyjątkowość tego wydarzenia podkreślały także coraz częstsze rozmowy na ten temat. Dziewczyny z klasy ciągle paplały o kreacjach jakie planowały założyć, na lekcjach wfu zamiast ćwiczeń pojawiły się próby poloneza, a wychowawczyni upominała się o ostatnią składkę za bal oraz listę osób towarzyszących.
Właśnie to tak bardzo dręczyło brunetkę. Dwudziestolatka czuła zbliżającą się wielkimi krokami studniówkę i jej kurczący się czas. Musiała w końcu określić nauczycielce czy przyjdzie z własnym partnerem, czy sama, czy może w ogóle. Cała ta sprawa wpędziła ją w mały dylemat.
Nie miała bowiem wątpliwości, że to z Jurijem chciałaby spędzić ten wieczór. Zależało jej na nim i pragnęła, żeby jej towarzyszył. Od początku technikum marzyła o tym, żeby pójść na studniówkę z kimś, kto coś dla niej znaczył. Teraz, gdy zakochała się w Gladyrze i gdy tak dobrze im się układało, zwyczajnie nie wyobrażała sobie, by mogła pojawić się na tym balu bez niego. Chciała wspominać tą noc jako ich kolejną udaną randkę. Wydawało się jej mocno niewłaściwe, gdyby poszła z kimś innym. Przecież i tak cały czas myślałaby o siatkarzu. Szczerze mówiąc, wolałaby wcale się na studniówce nie pojawić zamiast zaprosić kogoś, kto nie byłby Jurijem.
Tutaj zaczynał się jej problem. Nie potrafiła się przekonać do rozmowy z mężczyzną. Nie chodziło nawet o to, że wstydziła się go zaprosić. Martwiło ją raczej to, jak on sam zareaguje na jej prośbę. Czy nie wpędzi go w zakłopotanie? W końcu dzieląca ich różnica wieku była dla niego problemem. Temat studniówki tylko przypomniałby mu o starych obawach. A jeśli jednak ten aspekt nie będzie miał dla niego znaczenia, to wciąż pozostaje Daria. Ktoś musiałby się nią zająć pod ich nieobecność. Praczyk zastanawiała się czy blondyn zdołałby znaleźć dla niej opiekę i – przede wszystkim – czy chciałby to w ogóle zrobić.
Z drugiej strony, gdyby jej odmówił – co w zupełności by zrozumiała, jak miałaby mu powiedzieć, że całkiem rezygnuje ze swojej studniówki? W ten sposób wywoła u niego poczucie winy, choć nie celowo. To zabrzmi tak jakby go szantażowała, a nie chciała tego robić.
Kiedy opowiedziała wczoraj o tych obawach Laurze, sąsiadka zdecydowanie nakazała jej przynajmniej spróbować pogadać z sportowcem. Twierdziła, że może więcej zyskać niż stracić.
- Zresztą, to zaproszenie i ewentualne zrezygnowanie ze studniówki to jak wielkie wyznanie twoich uczuć. Myślę, że Jurij się raczej ucieszy, że tyle dla ciebie znaczy zamiast robić sobie wyrzuty sumienia. Musisz to przedstawić tak, jakbyś robiła to dla siebie, nie dla niego. Bo w sumie tak jest, no nie? Jeśli nie pójdziesz na studniówkę, to dlatego, że nie chcesz tam być bez niego, a nie dlatego, że ci odmówił i nie masz kogo zabrać.
Klaudia spędziła więc cały dzień nad ułożeniem przemowy, która idealnie przekazywałaby jej emocje i nie uraziłaby Gladyra. Nie wiedziała czy dobór słów jest właściwy, choć pewnie jak przyjdzie co do czego, to i tak zapomni o zaplanowanej mowie. Zmotywowana przez cheerleaderkę, zamierzała poprosić mężczyznę, żeby jej towarzyszył za niecałe trzy tygodnie na tym wyjątkowym balu.
***
Laura porównywała się do topielca, choć w zasadzie nie była pewna czy to najlepsze zobrazowanie tego jak się czuje. Przebywanie z Boćkiem było jak rzucenie się na głęboką wodę bez żadnego zabezpieczenia. Pochłaniał ją swoimi żartami, uśmiechem, krzywym spojrzeniem, a ona bezwiednie leciała w dół, nie próbując się nawet bronić. Tak jak topielca otaczała coraz większa ciemność, tak ją ogarniało uczucie do Grześka. Gdy wreszcie uświadomiła sobie, że jej na nim zależy, zatracała się w tym wszystkim bardziej, głębiej, mocniej. Nie pamiętała jak to jest być na lądzie. Tylko czy zestawienie takiej bezradności z jej emocjami rzeczywiście było właściwe? Przecież to dwie różne sprawy.
- W zasadzie jak brzmi zdrobnienie twojego imienia? – zagadnął chłopak. – Od Laury to chyba Laurka, nie?
Szatynka popatrzyła na niego groźnie.
- Chyba nie. Nie jestem jakąś kartką z życzeniami.
- W zasadzie to urocze. Laurka. Fajnie brzmi.
- Odwal się. To tak jak ja bym cię nazywała Grzesiem.
- Ale ja lubiłbym gdybyś mnie tak nazywała.
Dziewczyna zerknęła na niego, nie wiedząc jak zinterpretować te słowa. Jej wzrok skrzyżował się z niebieskimi tęczówkami sportowca. Znowu się w nich utopiła.
***
- Muszę z tobą porozmawiać.
Jurij popatrzył na nią z zaniepokojoną miną.
- Wiesz, nie lubię takich stwierdzeń. Po nich zawsze się dzieje coś złego.
- Wiem, mi też się to tak kojarzy. Ale nie mam nic strasznego na myśli.
- No dobrze. Powiedzmy, że mnie uspokoiłaś. To o co chodzi?
- Chciałabym, żebyś poszedł ze mną na studniówkę – wypaliła.
Do brunetki dopiero po chwili dotarły jej własne słowa. Oczywiście nie tak to planowała. Nie miała zapytać go tak prosto z mostu, tylko przedstawić swój punkt widzenia: że to już za trzy tygodnie, że zależy jej, żeby to właśnie on jej towarzyszył, że rozumie jaka jest jego sytuacja, że jest Daria i tak dalej. Zanim jednak zdążyła zatuszować swoją bezpośredniość, odezwał się siatkarz.
- I to muszę być koniecznie ja?
- Tak – potwierdziła, nie wiedząc czego się spodziewać. Mężczyzna miał nieprzeniknioną minę, z której nic nie potrafiła odczytać.
- Dlaczego? – zadał kolejne pytanie.
Praczyk poczuła się jakby czas cofnął się o kilka miesięcy. Gladyr znowu ubrał tą swoją niewzruszoną maskę obojętności, a ona znowu dostawała skurczów strachu. Tym razem jednak blondyn uparcie się w nią wpatrywał, czekając na odpowiedź.
- No bo… - zaczęła słabo – to jest studniówka. Taka impreza, która się zdarza raz w życiu. Coś, czego nie można powtórzyć albo zorganizować w innych okolicznościach. I chciałabym ją przeżyć właśnie z tobą.
Dwudziestolatka zauważyła jak przez jego twarz przemknął cień uśmiechu. Gdy zrozumiała, że Jurij tylko się z nią droczy, nieco się rozluźniła.
- Wiesz, chcę tam być z kimś, kto coś znaczy.
Zawodnik przysunął się do niej.
- Bo dzięki temu ten dzień będzie tak wyjątkowy, jak na to zasługuje – kontynuowała.
Gladyr odgarnął jej włosy na bok.
- A ja chcę wspominać swoją studniówkę dobrze.
Nachylił się nad nią. Zadrżała, gdy jego oddech lekko owiał jej szyję.
- Dlatego chciałbym pójść z tobą.
- Aha – mruknął, całując ją delikatnie w obojczyk.
Chyba zakręciło się jej w głowie. Nie wiedziała nad czym się skupić, więc plotła dalej.
- Nie wyobrażam sobie tego wieczoru bez ciebie.
- Yhm – pocałował ją w szyję.
- Nie chcę być tam z jakąś przypadkową osobę, zwłaszcza, że… - jej głos zawiesił się, gdy poczuła usta blondyna nieco wyżej.
- Tak? – ponaglił ją.
- Zwłaszcza, że mam ciebie.
- Okej – kolejny pocałunek, znowu trochę bliżej jej ucha.
- A jesteś dla mnie ważny.
- Hmm – jego wargi znalazły się tuż pod linią szczęki.
Znalazła się gdzieś na granicy omdlenia a ataku padaczki. Pieszczoty Jurija sprawiały, że czuła się słabo, a jednocześnie nad wyraz rześko. Pod jej skórą przebiegały dreszcze, a w brzuchu pojawiło się przyjemne ciepło.
- Nie mogę iść z kimś obcym, gdy mam ciebie.
- Rozumiem – powiedział cicho, patrząc jej w oczy.
Żałowała, że się od niej odsunął. Nie tylko dlatego, że pozbawił jej przyjemnych doznań. Miała bowiem wrażenie, że jej twarz musi wyglądać strasznie głupio po tym, jak wywołał w niej te wszystkie reakcje. Znając tylko jeden sposób, który sprawiłby, że mężczyzna przestanie się na nią gapić, wyciągnęła rękę i przysunęła się do niego.
Pocałowała go, a on natychmiast odwzajemnił pocałunek z namiętnością, jakiej jeszcze nie spotkała. Przytuliła się do niego bardziej, mając wrażenie, że zaraz rozsypie się z nadmiaru wrażeń. Gdzieś w środku niej rozlało się szczęście, razem z pulsującą krwią rozprowadzane po całym organizmie.
Kiedy ich wargi się rozłączyły, Gladyr oparł się czołem o jej czoło. Dwudziestolatka ostrożnie otworzyła oczy i po raz kolejny tego dnia straciła wątek. Blondyn miał przymknięte powieki i cień uśmiechu na ustach. Jego mina wskazywała na to, że nie tylko na nią zadziałały wydarzenia sprzed chwili. Wyluzowała się i pocałowała go jeszcze raz, choć tym razem bardziej delikatnie.
- Zobaczę co da się zrobić z tą studniówką – obiecał.
***
Tego dnia Klaudia zasiedziała się u Jurija dłużej niż zwykle. Daria już dawno poszła spać, gdy oni wciąż ze sobą rozmawiali. Kiedy dziewczyna zorientowała się że za kilka minut wybije dwudziesta pierwsza, zaczęła żegnać się z siatkarzem, oczami wyobraźni widząc miny swoich rodziców.
- O tej porze chcesz wracać do domu? – zdziwił się mężczyzna.
- Nawet nie ma dziewiątej – wzruszyła ramionami, nie za bardzo rozumiejąc jego obiekcje.
- Ale jest już ciemno.
- Nie przesadzaj – rzuciła, ubierając buty.
- Mówię serio. Możesz zostać u mnie, rozłożę ci kanapę w salonie. Naprawdę wolałbym, żebyś została.
Praczyk popatrzyła na niego, próbując coś wyczytać z jego twarzy. Nie miała pojęcia o co może mu chodzić. Jeśli się o nią martwił, to zdecydowanie wyolbrzymiał problem.
- Nic mi nie będzie, daj spokój – uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Podeszła do blondyna, przytulając go na pożegnanie. Po chwili wahania Gladyr położył jedną rękę na jej plecach, a drugą na głowie, obejmując ją w sposób, jaki lubiła najbardziej. Z policzkiem opartym o jego tors i ramionami wokół jego klatki piersiowej, czuła się najlepiej na świecie.
- Napisz do mnie jak dotrzesz do domu, dobrze? – poprosił.
- Dobrze – obiecała. 

Coś bym napisała, ale to byłoby spojlerem, więc zamilknę.

czwartek, 21 lipca 2016

Rozdział czterdziesty - Pogodzenie

Jurij w końcu mógł wznowić swoje treningi, więc dziewczyna ponownie opiekowała się jego córką.  Klaudia tak bardzo przyzwyczaiła się do obecności siatkarza w mieszkaniu, że czwartkowego popołudnia było jej trochę nieswojo, gdy razem z Darią zostały same. Było jakoś... pusto. A może to kwestia dzisiejszej lekcji wychowawczej, która wywołała w jej sercu mały dylemat? Choć brunetka próbowała wyrzucić kłopoty ze swojej świadomości, zagłuszając go zabawą z czterolatką albo jej dobrymi wspomnieniami o Gladyrze, myśl uwierała ją niczym niechciany kamyk w bucie. Ciągle czaiła się gdzieś z tyłu i najwyraźniej nie miała zamiaru jej opuścić.
Kiedy mężczyzna wrócił do domu, Klaudia sama nie wiedziała czy jej problem przybrał na sile czy się osłabił. Na przemian wydawało się jej jedno albo drugie. Starała się nie dać po sobie poznać, że cokolwiek ją dręczy, bo jednego była całkowicie pewna – nie chciała tłumaczyć się zawodnikowi, przynajmniej jeszcze nie teraz. Wypytała więc go bardzo dokładnie o powrót do drużyny, zmusiła do opowiedzenia przebiegu treningu, byle tylko nie dopuścić do rozmowy o niej. Szybko jednak okazało się, że jej nadmierna ciekawość była błędem, bo zamiast uśpić czujność Jurija, jedynie ją rozbudziła.
- A jak tobie minął dzień?
- Zupełnie normalnie – odparła beztrosko. – Nic ciekawego się nie działo.
- Na pewno? – spytał, stając obok niej. – Bo wyglądasz jakbyś w tej swojej małej główce o czymś mocno myślała.
- Ej! Wcale nie jestem taka mała – oburzyła się.
W odpowiedzi sportowiec się tylko uśmiechnął i nieco schylił. Praczyk stanęła na palcach, zbliżając się do niego. Gdy już prawie dotknęła ust blondyna, ten nagle się wyprostował.
- Widzisz, gdybym się nad tobą nie pochylił to byś nawet nie mogła mnie pocałować – popatrzył na nią z błyskiem w oku.
Dwudziestolatka uniosła brwi, prawie rzucając komentarz na temat niedojrzałego zachowania. Po chwili zrezygnowała, przysunęła do siebie krzesło i na nim stanęła. Tym razem to ona górowała nad Jurijem.
- No i co? Teraz to ja jestem wyższa. Sposób, żeby cię pocałować zawsze się znajdzie.
Siatkarz parsknął śmiechem, kładąc jej ręce na talii.
- Jesteś niesamowita, wiesz?
- Taaak, coś tam podejrzewałam – rzuciła zaczepnym tonem, obejmując dłońmi jego szyję.
Dziewczyna przysunęła się i w końcu połączyła ich wargi. Mężczyzna chyba nie zamierzał protestować, bo momentalnie odwzajemnił pocałunek. Przez to całe przekomarzanie się chyba zapomniał o zamyślonym nastroju brunetki, bo nie zadał jej ponownie pytania co ją dręczy, a to bardzo jej odpowiadało.
***
- Siema Juriju Gladyru! – usłyszał radosny ton swojego kolegi.
- Siema – odpowiedział. – Kiepska sprawa z tymi sądami.
Ku zaskoczeniu blondyna, Grzesiek zamiast miotać wściekłym spojrzeniem, jedynie wzruszył ramionami.
- Jakoś przeżyję.
 Środkowy popatrzył na niego ze zdziwieniem. Doskonale znał sprawę sporu o Boćka między Zaksą a jego byłym klubem. Po tym jak niecałe dwa tygodnie temu sąd nałożył na niego karę pieniężną oraz zawiesił go na cztery ligowe kolejki, a dzień później w wyniku odwołania klubu zawiesił swoje decyzje, wszyscy czekali na ponowne rozpatrzenie tej sprawy. Wczoraj okazało się, że wszystkie kary zostają jednak podtrzymane. Oznaczało to nie tylko znaczące uszczuplenie budżetu, ale również – co chyba ważniejsze – wytrącenie z rytmu meczowego. Na jego miejscu mężczyzna poważnie by się zdenerwował, dlatego też dziwiła go tak spokojna reakcja kumpla.
- Nie wkurza cię to?
- Wkurza – przyznał – ale razem z panią Sabiną uznaliśmy, że i tak będę grać z Gdańskiem. Oni się sami mieszają w zeznaniach, pani prezes z prawnikami ostro pracuje nad jakimiś kolejnymi oświadczeniami czy oskarżeniami. Wolę się od tego odciąć, wszyscy się przejmują: ty, pani Sabina, trener… Zostawię to wam.
Gladyr rzucił mu uważne spojrzenie.
- Czy coś się stało, że jesteś taki beztroski?
- Ja zawsze jestem beztroski.
- Ta, jasne. A co tam u Laury?
Chłopak jakby mimowolnie się uśmiechnął. Jurij nie potrzebował już żadnych słów.
- Laura też się strasznie martwi. Chyba bardziej niż ja. A poza tym… ostatnio zatańczyła tylko dla mnie.
- Co takiego?
- No, ostatnio się trochę spóźniłem i ona została już sama. I przestawiła taki fajny układ do I will always love you.
- I to było dla ciebie? Skąd o tym wiesz?
- Bo jej zapytałem – odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
 - I powiedziała, że tańczyła dla ciebie?
Jurij gapił się na niego z niedowierzaniem. W głowie się mu nie mieściło, że ktoś może być tak bezpośredni. No, ale chodziło o Grześka. Jemu zawsze przychodziło łatwo przekraczanie granic. Zresztą, gdyby się nad tym zastanowić, sam przecież zachowywał się podobnie. Kilka jego ostatnich rozmów z Klaudią wymagało śmiałości o jaką by siebie nie posądził. Tego nowego siebie oczywiście.
- Ależ skąd. Powiedziała, że to próba na najbliższy mecz. Ale znam ją. Widziałem jej minę. Jestem na jakieś dziewięćdziesiąt procent pewny, że kłamała. A jak leci z Klaudią?
- Dobrze.
- To dobrze, że dobrze – uznał i dodał, jakby od niechcenia: - A wiesz, że jakbyście chcieli kiedyś wyskoczyć gdzieś sami, to mogę zająć się Darią.
W pierwszym odruchu miał zaprotestować, lecz po chwili uniósł lekko kąciki ust.
- Będę pamiętał. Dzięki.
***
 To nie tak, że Forowicz siedziała z nosem przyklejonym do szyby, wypatrując Klaudii niczym jakiś stalker. Jednak co jakiś czas odświeżała facebooka, wypatrując zielonej kropki przy nazwisku sąsiadki, albo zezowała na okno jej pokoju, starając się dojrzeć poświatę świadczącą o tym, że dziewczyna wróciła do domu. Naprawdę chciała z nią w końcu porozmawiać. Przetrawiła swoją złość i teraz marzyła już tylko o pogodzeniu się z nią.
Wreszcie stanęła przed drzwiami jej mieszkania. Trudno było jej określić czy brunetka spodziewała się ją zobaczyć, czy wręcz przeciwnie. Niezależnie od tego, Praczyk zaprosiła ją do środka. Kiedy znalazły się w jej pokoju, Laura posłała koleżance skruszone spojrzenie.
- Przepraszam cię za tą kłótnię. W ogóle przepraszam cię za całe moje nieznośne zachowanie w ostatnich miesiącach. Głupio mi, że byłam taką egoistką, że ignorowałam twoją obronę pana… Gladyra, że nie chciałam go zobaczyć twoimi oczami. Powinnam domyślić się, że on nie jest tylko pracodawcą, przecież było to widać w tym jak go traktowałaś, ale byłam taka skupiona na sobie… Ja tylko… naprawdę martwię się o ciebie. Stąd wzięły się te oskarżenia, które według ciebie są pewnie niesprawiedliwe. Przyznaję, że myślałam stereotypowo. I już na pewno nie powinnam mówić tych bzdur, że nie muszę wspierać cię w czymś czego nie akceptuję. Przepraszam.
- Ja też przepraszam – odezwała się Klaudia – za to, że na ciebie nawrzeszczałam odnośnie tej sytuacji z Grześkiem i Maksem. Nie…
- Daj spokój – zaprotestowała szybko cheerleaderka. – Miałaś przecież rację. A mi się przydał taki zimny prysznic.
- Mam rozumieć, że…
- …że okryłam w końcu, że mi na nim zależy? Tak. Tylko jestem taką idiotką, że nie wpadłam na to sama. Musiałam to usłyszeć od ciebie, zacząć o tym cały czas myśleć, a potem zatańczyć dla niego taki odjazdowy, wiele mówiący układ, w którym wysyłałam mu serduszka i… to żenujące.
- Czekaj, czekaj. Co ty tak właściwie zrobiłaś? – dwudziestolatka chyba sama nie wiedziała czy bardziej jest rozbawiona, podekscytowana czy zaciekawiona poczynaniami sąsiadki. Wysłuchując relacji, a nawet częściowej prezentacji Laury, Praczyk kręciła głową z niedowierzaniem.
- Wiesz, starałam się być taka seksowna i uwodząca, ale jak przyszło co do czego i Grzesiek się zapytał co to za ekstra pokaz to się mu powiedziałam, że będziemy to tańczyć w sobotę. Ja nie chciałam go znowu wodzić za nos, tylko jakoś… sama nie wiem…
- Stchórzyłaś. Witaj w moim świecie. Aczkolwiek jestem w szoku. Czekałam na ten wybuch, powrót uczuć, bo przecież żadne z was nie wytrzymałoby w takim milczeniu. Ale naprawdę myślałam, że to Grześkowi pierwszemu puszczą nerwy.
 Szatynka mruknęła coś potwierdzająco i przez kilka chwil dziewczyny siedziały obok siebie w milczeniu.
- Klaudia… - odezwała się niepewnie mulatka – możesz mi opowiedzieć jak to było z tobą i panem Gladyrem? Chciałabym nadrobić zaległości.  Chciałabym, żebyś się ze mną podzieliła wszystkim, co uznasz za stosowne. I zobaczyć go tak, jak ty go widzisz.
Jej koleżanka – a może raczej przyjaciółka – uśmiechnęła się. Powoli zaczęła mówić o przebiegu całej swojej znajomości z Jurijem. Zaczęła od samego początku: od tego jak się u niego zatrudniła i współczuła zamiast nienawidzić, jak któregoś dnia pojawiła się ta absurdalna myśl, że chciałaby, żeby na jej widok mężczyzna też się uśmiechał. Przypomniała tylko o obiedzie podczas którego coś się zmieniło w ich relacjach, i o tamtej sytuacji, kiedy blondyn wrócił późno z meczu i nie puścił jej do domu, i o sporze odnośnie jasełek. Do tej pory Forowicz niewiele się odzywała – tą część historii mniej więcej znała, bo wtedy jeszcze brunetka się z nią dzieliła swoimi przeżyciami. Kiedy jednak zaczęła opowiadać o ich pierwszym, tak niespodziewanym pocałunku, próbach wyjaśnienia tego wydarzenia, obietnicy siatkarza, że poczeka na nią do urodzin, a także ich spotkaniach bardziej na poważnie, cheerleaderka co chwilę wchodziła jej w słowo zadając pytania, wyrażając swoje pozytywne zaskoczenie albo zachwyt. Z każdym kolejnym słowem zaczynała rozumieć co miał na myśli Bociek, mówiąc, że ta dwójka do siebie pasuje. Jej uprzedzenia i niepokój gdzieś znikły. Widziała, że Klaudia jest szczęśliwa, a Jurij wcale nie zamierza jej wykorzystać. Przekonała się do tego faceta szybciej i łatwiej niż mogła się tego spodziewać. 

Czterdzieści rozdziałów minęło jak jeden dzień... ♫ Nie wydaje się Wam, że jest już za cukierkowo? Bo ja to widzę i zawsze mam problem, bo takie fragmenty są najchętniej przeze mnie pisane, a jednocześnie zawsze myślę, że Wy po pewnym czasie rzygacie tęczą i macie dość. Ten moment beztroski musi się tutaj jednak znaleźć... Przeżyjecie?